Przemówienie podczas audiencji generalnej 09.07.1971
Sobór mówił o wolności w związku z wieloma sprawami. Wolność - to słowo magiczne. Trzeba je analizować poważnie i spokojnie, ale dokładnie, jeśli się nie chce zgasić światła tego słowa ani uczynić zeń terminu wieloznacznego i prowadzącego do niebezpiecznego zamieszania. Nikt z nas nie zechce słowa "wolność" zrównać z obojętnością ideologiczną i religijną, a tym mniej z indywidualizmem podniesionym do godności systemu ani z nieodpowiedzialnością, kaprysem czy anarchią. Długi byłby wykład o rozróżnieniach i zastrzeżeniach wobec innego modnego dziś słowa, które z wolnością zdaje się być blisko spokrewnione, mianowicie słowa "rewolucja", z niektórymi jego pochodnymi, bardzo rozpowszechnionymi współcześnie.
Będziemy pierwsi wśród tych, co wychwalają wolność, uznają jej istnienie, przywracają jej właściwe miejsce w myśli katolickiej, która zawsze podkreśla zasadnicze uprawnienia człowieka; wolność jako pojęcie ludzkie i racjonalne, jako autodeterminację, jako wolną wolę. Wystarczy wspomnieć encyklikę Libertas z r. 1888 papieża Leona XIII. Człowiek jest wolny, ponieważ jest obdarzony rozumem, a dzięki temu jest sędzią i władcą własnych czynów. Wbrew teoriom deterministycznym i fatalistycznym - zarówno typu wewnętrznego, psychologicznego, jak i zewnętrznego, socjologicznego - Kościół zawsze utrzymywał, że człowiek normalny jest wolny, a więc odpowiedzialny za swoje czyny. Kościół poznał tę prawdę nie tylko z pouczeń mądrości ludzkiej, ale także i przede wszystkim z Objawienia. Kościół w wolności człowieka dostrzegł jeden z najistotniejszych znaków jego podobieństwa do Boga, pamiętając - między wieloma innymi - o tym streszczającym wszystko powiedzeniu: "On na początku stworzył człowieka i zostawił go własnej mocy rozstrzygania"(1). Każdy widzi, jak z tej przesłanki wynika pojęcie odpowiedzialności, zasługi i grzechu oraz jak z tym uwarunkowaniem człowieka wiąże się dramat jego upadku i wynagradzającego odkupienia. Co więcej, Kościół katolicki utrzymywał, że nawet pierwotne nadużycie wolności przez pierwszego człowieka - grzech pierworodny - w jego nieszczęśliwych spadkobiercach nie zniszczył w sposób całkowity zdolności człowieka do wolnego działania, jak to w swoim czasie utrzymywała reformacja protestancka(2).
Również Kościół zawsze utrzymywał, "że nikogo nie wolno przymuszać do wiary"(3), a w ciągu swych długich dziejów mimo ucisku i prześladowań stwierdzał, że każdy ma prawo swobodnie wyznawać swoją wiarę. Nikomu nie wolno przeszkadzać, by ją wyznawał; ani nikogo zmuszać, by działał przeciw własnemu sumieniu religijnemu(4).
Upraszczając bardzo ten bogaty i złożony temat możemy zauważyć przede wszystkim, że Sobór Watykański II właściwie ani nie wynalazł, ani nie odkrył wolności. Sobór jedynie przywrócił osobistym sumieniom niezbywalne prawa i poparł je wspaniałą nauką teologiczną Nowego Testamentu oraz proklamował je dla wszystkich w zakresie stosunków społecznych, to znaczy: stwierdził nie tylko istnienie wolności, ale i jej stosowanie w dwu głównych kierunkach: w kierunku osobistym i w kierunku społecznym. Osobistym - przyznając każdemu człowiekowi wysoki stopień autonomii moralnej, której regułą najbliższą i nienaruszalną jest sumienie(5). Zresztą sumienie tym bardziej potrzebuje światła prawdy i łaski(6), im bardziej dzisiaj dąży ku samookreśleniu(7). I w kierunku społecznym domaga się Sobór prawdziwej i publicznej wolności religijnej, wszakże z poszanowaniem praw innych osób i porządku publicznego(8). Ponadto Sobór uznaje "zasadę pomocniczości"(9), która w dobrze zorganizowanym społeczeństwie zmierza do pozostawienia poszczególnym osobom i instytucjom podporządkowanym możliwie najszerszej swobody, a do nakładania zobowiązań jedynie wtedy, gdy to jest konieczne do osiągnięcia ważnego dobra, którego inaczej nie dałoby się osiągnąć, oraz w ogóle dla dobra wspólnego(10).
Ludzie, którym odpowiada nauka Soboru, podkreślają - czego przedtem praktycznie nie było - rolę wewnętrznego głosu sumienia. Zmierza się przez to do umniejszenia ingerencji prawa zewnętrznego, ale dąży do powiększenia ingerencji prawa wewnętrznego, prawa odpowiedzialności osobistej, prawa refleksji nad największymi obowiązkami człowieka, którymi są: mężna prawość w praktykowaniu dobra aż do doskonałej świętości, wyczucie prawa naturalnego, tj. ontologicznej racjonalności moralnej, które dziś tak bardzo podziwiamy w bohaterach starożytnych (np. w bohaterach tragedii greckich) oraz współczesnych (np. w postaciach z ruchu oporu czy bohaterach dobroci i poświęcenia). Ale mentalność posoborowa prowadzi również i do dyskusji nad prawem natury, dochodzącej do powątpiewania w jego istnienie i jego trwanie (jak to ma miejsce np. w niektórych sposobach kwestionowania tego, co powiedzielibyśmy o prawie natury w naszej encyklice Humanae vitae. Wiemy dobrze, jak bardzo Ewangelia podkreśliła wewnętrzny charakter obowiązku moralnego. Jak mocno utrwaliła jego niezrównaną syntezę zawartą w najwyższym, a dziś zbyt często zapomnianym przykazaniu całkowitej miłości Boga; tej miłości, z której drogą motywacji i podobieństwa pochodzi nasza miłość bliźniego; miłość rozszerzona na wszystkich: na krewnych, przyjaciół, obcych, dalekich i nieprzyjaciół, a więc na całą ludzkość. To moralne wywyższenie osoby ludzkiej i jej szczególnej wolności upoważnia do szerszego i spontanicznego, a także bardziej dojrzałego tłumaczenia wolności. Powoduje uprawniony pluralizm obyczajów w tym, co one zawierają przypadkowego. Sprzyja bogactwu swobodnych i słusznych lokalnych form wyrazu, języka, kultury. Poszerza także i wewnątrz Kościoła ową swobodę badań i inicjatyw, z której już dotąd bardzo korzystali synowie przywiązani i wierni. Przejawia się to np. w różnorodności organizacji katolickich, charytatywnych, religijnych, kulturalnych, misjonarskich przez władze kościelne przed Soborem nie tylko aprobowanych, ale i popieranych. Dzisiaj ich działalności gorąco pragniemy i mamy nadzieję, że będą one prawdziwą zapowiedzią autentycznego życia katolickiego.
Będziemy zatem w życiu Kościoła, a więc i w życiu każdego jego syna mieli okres nacechowany większą swobodą, to znaczy z mniejszą ilością zobowiązań prawnych, z mniejszą ilością nakazów zewnętrznych. Zmniejszona zostanie dyscyplina formalna, usunięta wszelka dowolna nietolerancja, wszelki absolutyzm. Prawo pozytywne zostanie uproszczone, a autorytatywne wykonywanie władzy - ograniczone. Będzie podniesione poczucie tej wolności chrześcijańskiej, która tak pociągała pierwsze pokolenie chrześcijan, gdy uświadomili sobie, że są wolni od zachowywania prawa Mojżeszowego i jego skomplikowanych przepisów rytualnych(11). Mamy więc obowiązek wychowywać się do otwartego i wielkodusznego korzystania z wolności chrześcijańskiej, nie poddanego panowaniu namiętności(12) i niewoli grzechu(13), lecz wewnętrznie ożywionego radosnym tchnieniem Ducha Św. "Albowiem - jak powiada św. Paweł - wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi"(14).
Równocześnie jednak powinniśmy uświadomić sobie, że nasza wolność chrześcijańska nie wyzwala nas spod prawa, stawia mądrości ludzkiej najwyższe wymagania postępowania za Ewangelią, stawia wymagania ascezy pokutnej, posłuszeństwa porządkowi społecznemu właściwemu wspólnocie kościelnej. Wolność chrześcijańska nie jest charyzmatyczna w sensie arbitralnym, jak to sobie dziś niektórzy wyobrażają. Apostoł Piotr poucza: "Jak wolni (postępujcie), nie jak ci, którzy wolność mają za zasłonę złego, ale jak niewolnicy Boga"(15). Wolność chrześcijańska nie jest przejawem powziętej z góry nieufności do norm panujących w danym społeczeństwie, które - zdaniem św. Pawła - obowiązują w sumieniu(16). Nie jest też przejawem nieufności do społeczności kościelnej opartej o wiarę i miłość, a rządzonej przez zwierzchnictwo wyposażone we władze pochodzące nie z ziemi, lecz od Boga, z ustanowienia Chrystusowego i sukcesji apostolskiej; władze nie podlegające dyskusji(17), władze poważne(18), zwrócone nie tyle ku rozkazywaniu, ile raczej ku zbudowaniu(19), to znaczy ku duchowemu wyzwalaniu wiernych.
Podsumujmy więc: nasze czasy, których Sobór stał się wyrazicielem i przewodnikiem, domagają się wolności. Powinniśmy czuć się szczęśliwi i uświadamiać sobie, że nam przypadło w udziale to historyczne szczęście. Gdzie znajdziemy prawdziwą wolność jeśli nie w życiu chrześcijańskim? Teraz życie chrześcijańskie wymaga zorganizowanej wspólnoty, wymaga Kościoła według myśli Chrystusa, wymaga porządku, wymaga wolnego, ale szczerego posłuszeństwa, wymaga więc autorytetu, który by przechowywał prawdę objawioną i nauczał jej(20), albowiem ta prawda jest wewnętrznym i głębokim źródłem wolności, jak powiedział Jezus: "Prawda was wyzwoli"(21).
Przypisy:
1. Syr 15, 14; Pp 30, 19.
2. Por. Augustinus, De Libera arbitrio 2 (PL 32, 1239); Retractationes (PL 32, 595 nn); S. Th. I q. 63; I - II q. 109; Denz. Sch., nn. 1486, 1521 itd.
3. DWR n. 12.
4. Tamże n. 2.
5. Por. Rz 14, 23.
6. Por. Ga 5, 1; J 8, 30.
7. KDK nn. 16 i 17.
8. DWR n. 7.
9. KDK n. 86.
10. DWR n. 7.
11. Por. Ga 5, 1.
12. Por. Rz 8, 12.
13. J 8, 34.
14. Rz 8, 14.
15. 1 P 2, 16.
16. Rz 13, 1 - 7.
17. Łk 10, 16; 1 J 4, 6.
18. 1 Kor 4, 21.
19. Por. 2 Kor 1, 23; 1 Kor 13, 10.
20. 2 Kor 10, 5.
21. J 8, 32.
Źródło: Paweł VI - Trwajcie Mocni w wierze t.2 - wyd. Apostolstwa Młodych - Kraków 1974, s. 439 - 444.
opr. kkk/mg