Uczą nie tylko brajla

O zakładzie dla dzieci niewidomych w Laskach

— Dla dziecka, które nigdy nie widziało, świat składa się z kawałków wielkości dłoni. Trzeba je poskładać w całość. W zdaniu: „Jezdnia jest szeroka” rozumie ono tylko słowo „jest”. My mamy pomóc mu pojąć, co to jest „jezdnia” i co to jest „szeroka” — tłumaczy siostra Elżbieta, franciszkanka z Lasek.

Przed trzecią przedszkolaki wracają ze spaceru.

— Doszłyśmy aż do szlabanu. Byłyśmy z Anią pierwsze — chwali się 5-letnia Marzenka. Za nią wchodzi siostra Rufina z uwieszonym na szyi Jasiem: — Tak było przez cały spacer. Po drodze dostałam chyba sto tysięcy całusów. Zupełnie nie wiem, czym sobie zasłużyłam — śmieje się.

Siostra Julitta, dyrektorka przedszkola, wyjaśnia: — Jaś jest w Laskach od niedawna, trzeba go więc troszeczkę dopieszczać.

Ale przecież od razu widać, że ciepłem i miłością otoczeni są nie tylko „nowi”. Przedszkolaki lgną do sióstr i świeckich wychowawców. Kiedy wchodzimy do sali zabaw, Dawid i Ania, ukryci w wielkim pudle z plastikowymi kulami, za wszelką cenę chcą zwrócić uwagę siostry dyrektorki: — Siostro Julitko, nie ma nas — wołają.

Odnalezienie kryjówki staje się okazją do uścisków i całusów.

— Staramy się stworzyć atmosferę najbardziej zbliżoną do domowej, ale przecież wiadomo, że dzieci najlepiej czują się z mamą i tatą — mówi siostra.

Pobyt w przedszkolu ma jednak określony cel. Dzieci wychodzą z zamkniętego kręgu najbliższej — często nadopiekuńczej — rodziny, przystosowują się do życia w grupie (później będzie to społeczeństwo), uczą się podstawowych czynności: sznurowania butów, samodzielnego ubierania. Przedszkole przygotowuje też do szkoły, która stawia już konkretne wymagania. Siostra Julitta podkreśla znaczenie wczesnej rewalidacji niewidomych. Im wcześniej odkryje się możliwości i talenty dziecka, tym większe są szanse jego rozwoju. Siostra wskazuje na 6-letnią Roksanę, która jej zdaniem ma talent matematyczny i muzyczny. Problem w tym, że tata Roksany nie może zdobyć małych skrzypiec (rozmiar jedna ósma).

W Laskach rewalidację rozpoczyna się od pomocy rodzinie niewidomego dziecka. Trzeba pokazać perspektywę, przekonać, że mimo kalectwa będzie się mogło wielu rzeczy nauczyć. — Rodzinę trzeba też uodpornić na głupie gadanie o rzekomej karze Boskiej — dodaje siostra Elżbieta.

Zrozumieć przestrzeń

Siostra Elżbieta odbywała w Laskach, jako studentka fizyki, praktykę pedagogiczną. W 1963 r. zaczęła pracę jako świecka nauczycielka. Potem był nowicjat, następnie kolejne stopnie „zawodowej” kariery, aż po dyrektorowanie w szkole zawodowej:

— Najbardziej jednak lubiłam uczyć fizyki w szkole podstawowej: od początku, póki uczniom nikt nie zdążył obrzydzić tego przedmiotu. Dzieci w tym wieku mają już rozbudzoną ciekawość świata, ale jednocześnie zdają sobie sprawę ze swojego kalectwa. Pomagałam im przekroczyć tę barierę. Z każdym rocznikiem to była wspaniała przygoda.

Siostra uczyła też rysunku, a przy jego pomocy orientacji przestrzennej. Niewidomego można nauczyć trasy na pamięć, na przykład poruszania się po swoim mieszkaniu i najbliższej okolicy, ale można też pomóc mu zrozumieć przestrzeń:

— Dziecko, które nigdy nie widziało, nie wyobrazi sobie świata prawidłowo, jeśli go tego nie nauczymy. Zaczynamy od samodzielnego chodzenia po przedszkolu metodą na pamięć, a potem pracujemy z makietą. Chodzi o zrozumienie przestrzeni, pokazanie przedmiotów, które mogą znajdować się w otoczeniu, poznanie wzajemnych relacji między nimi oraz między człowiekiem a przedmiotami.

Być użytecznym

Zakład dla Niewidomych w Laskach założyła w 1922 r. matka Elżbieta Róża Czacka. Przeszczepiła ona na grunt polski francuskie hasło: „Niewidomy człowiekiem użytecznym”. W 1926 r. Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi otrzymało od kuratorium zezwolenie na prowadzenie szkoły powszechnej z normalnym programem nauczania. Dodatkowo franciszkanki uczyły języka obcego i przysposobienia zawodowego. Siostra Elżbieta zwraca uwagę na obowiązującą od początku zasadę, iż absolwent Lasek powinien być przygotowany do podjęcia nie tylko samodzielnego życia, ale również dalszej nauki w szkole średniej i na studiach. Matce Czackiej zależało, aby niewidomi po studiach wracali do Lasek w charakterze nauczycieli. Tak jest do dzisiaj, chociaż pokaźną grupę pracowników stanowią też świeccy widzący.

— Potrzeby rosły dużo szybciej niż zgromadzenie. Obecnie my jesteśmy tutaj tylko taką wkładką — śmieje się siostra Elżbieta. Natomiast siostra Julitta podkreśla wagę, jaką Matka Założycielka przykładała do współpracy sióstr i świeckich: — To nie jest tak, że świeccy pracują u nas, w Zakładzie. Pracujemy razem, istnieje ścisła więź między niewidomymi, siostrami i świeckimi. Matka Czacka nazywała to „Triuno”. Dziś mówimy raczej — Dzieło Lasek.

W Laskach wciąż żywa jest idea Matki Czackiej, by całą wspólnotę Zakładu integrowała modlitwa i ofiara, a dzieci były wychowywane tak, by objawiła się w nich chwała Boża.

Pracować na Zakład czy na lokaja?

Tym, co nie zmienia się w Laskach, jest również zintegrowany system nauczania ogólnego. Już w latach 20. wprowadzono tu nauczanie blokowe, które obecnie jest jednym z filarów reformy całej oświaty w Polsce.

— Uczymy rozumienia świata jako całości. Nie szatkujemy wiedzy według określonych przedmiotów. Jeśli chcemy pokazać, jak ludzie pracują na chleb, zaczynamy od orki, a kończymy wizytą w piekarni — opowiada siostra Elżbieta.

Oczywiście w ciągu kilkudziesięciu lat zmieniły się realia życia. Zwiększyły się, zwłaszcza ostatnio, możliwości integracji ze światem. Przestał być ideałem model niewidomego jako rzemieślnika, któremu dostarcza się surowiec i pomaga zbyć towar (np. przysłowiowe szczotki czy koszyki). Obecnie możliwości techniczne stwarzają szanse zdobycia atrakcyjnych zawodów, na przykład reżysera dźwięku, tłumacza, pracy przy komputerze. Spore szanse daje ukończenie szkoły muzycznej, która działa od trzech lat. Przedtem uzdolnieni uczniowie pobierali lekcje indywidualnie.

Zakład w Laskach wciąż dostosowuje się do nowych potrzeb. Powstają kolejne budynki, sprowadza się najnowszy sprzęt do rehabilitacji i nauki. Trzeba jak najszybciej rozbudować internat dla dziewcząt, który zupełnie nie przystaje do współczesnych potrzeb.

— Chciałybyśmy stworzyć takie minigospodarstwo domowe, w którym wychowankowie mogliby nauczyć się codziennych, domowych czynności, a nawet organizowania spotkań towarzyskich — zwierza się siostra Elżbieta.

O konieczności tego typu nauki przekonują zjazdy absolwentów: — Pamiętam, że podczas jednego z takich spotkań ktoś miał pretensje, że nie nauczyłyśmy go... pastowania podłogi. Uważam, że pretensja była słuszna — dodaje.

Łatwo wylewać żale, gdy już opuści się szkolne mury. Trudniej zrozumieć potrzebę wysiłku w trakcie nauki. Zawsze wiele problemów stwarzają dyżury, na przykład sprzątania.

— Dzieciakom się po prostu nie chce, a jeszcze nie czują, że to im się przyda w życiu. Kiedyś usłyszałam od chłopaków, że nie będą pracować na Zakład. Zapytałam ich wtedy: „A kto będzie u was sprzątać, gdy będziecie dorośli? Na swoje utrzymanie może zarobicie, ale na lokaja chyba nie” — opowiada siostra Elżbieta.

Trudne pytania i odpowiedzi

Dzieci w Laskach buntują się nie tylko przeciwko sprzątaniu. Buntują się również przeciwko swojemu kalectwu. Problem pojawia się zwłaszcza w okresie dojrzewania, gdy mocno przeżywane jest poczucie własnej inności. Co można odpowiedzieć na pytanie niewidomego: Dlaczego właśnie ja muszę cierpieć?

Siostra Elżbieta nie szuka łatwych odpowiedzi

— Wiem, że nie mogę powiedzieć: „Pan Bóg Cię obdarzył krzyżem kalectwa”, bo niewidomy może mi odpowiedzieć: „A cóż Ty wiesz o tym krzyżu, skoro go nie niesiesz?”. W takich sytuacjach mogę powiedzieć tylko: „Nasza Matka, która większość życia przeżyła jako niewidoma, patrzyła na te sprawy tak...”.

Siostra Julitta, choć w przedszkolu nie musi jeszcze odpowiadać na tak trudne pytania, nie waha się mówić o przywileju, którym obdarzone są osoby niewidome:

— Pracuję z nimi wiele lat i bardzo korzystam duchowo z tych kontaktów. Przez cierpienie i ból niewidomych — bo przecież wiadomo, że nie mają łatwego życia — przemawia Chrystus.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama