Kiedy wiemy, kim jesteśmy, wiemy czego chcemy i potrafimy to przedstawić w sposób piękny, łagodny, a jednocześnie stanowczy, lecz bez roszczeniowości, to drogi dla kobiet w Kościele powoli się otwierają - mówi siostra Anna Maria Pudełko
O tym jak to jest, gdy dwie siostry idą do zakonu, o formacji kapłanów, a także duchowości kobiet współczesnych, dla których inspiracją mogą być wezwania Litanii loretańskiej opowiada s. Anna Maria Pudełko, apostolinka, która prowadzi swój blog, jest aktywna na Twitterze, a przez trzy dni prowadziła w diecezji kaliskiej warsztaty w ramach tryptyku „Jak wygrać życie?”.
Siostro rozpocznijmy od rodziny. Słyszałam, że rodzona siostra też jest zakonnicą?
S. Anna Pudełko: Zgadza się. Jesteśmy dwie siostry, ale mamy jeszcze brata. Obie wybrałyśmy drogę życia zakonnego. Jesteśmy w tej samej Rodzinie Świętego Pawła, ale w dwóch różnych zgromadzeniach. Mamy tego samego założyciela bł. Jakuba Alberione. Dzielimy tę samą duchowość, ale będąc w dwóch różnych zgromadzeniach mamy dwie różne misje, dwie różne posługi w Kościele. S. Judyta należy do Zgromadzenia Sióstr Uczennic Boskiego Mistrza. Ich posługą jest misja eucharystyczno-kapłańsko-liturgiczna, szczególnie przez krzewienie kultu Eucharystii, adorację Najświętszego Sakramentu, troskę o kapłanów, piękno liturgii. Natomiast ja należę do sióstr apostolinek, czyli Instytutu Królowej Apostołów dla Powołań. Jak już sama nazwa mówi - jesteśmy w Kościele po to, aby wspierać każdego człowieka w odkrywaniu jego powołania, ze szczególną troską wobec powołanych do życia konsekrowanego i do kapłaństwa.
Jak to jest, gdy dwie siostry idą do zakonu? Jaka była reakcja rodziców?
Jeżeli chodzi o mnie, to rodzice spodziewali się takiej decyzji, bo ja wzrastałam w Ruchu Światło-Życie, byłam animatorką, więcej czasu spędzałam w kościele niż w domu. Rodzice przypuszczali, że wybiorę taką drogę życia, która będzie mnie bardziej angażowała w ewangelizację. Natomiast moja siostra na tamtym etapie była bardziej nieśmiała, więc rodzice w ogóle nie spodziewali się tej decyzji, a było to pół roku po moim wstąpieniu do zgromadzenia. Zatem decyzja mojej siostry była dla nich szokiem. Potrzebowali czasu, żeby przyzwyczaić się, żeby na to zgodzić się, ale teraz są szczęśliwi.
Rodzice są już starsi, ale dzięki Bogu jeszcze oboje są z nami i bardzo nas wspierają poprzez dobre słowo, życzliwość, modlitwę. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczne.
Czym Siostra zajmuje się na co dzień?
Przez około 15 lat posługiwałam młodym, prowadząc rekolekcje, dni skupienia, czyli towarzyszyłam w rozeznawaniu powołania. Obecnie bardziej posługuję osobom konsekrowanym, czyli jest to formacja osób zakonnych, szczególnie sióstr zakonnych, ale też formacja kapłańska kleryków i kapłanów.
Na czym polega formacja kapłańska?
Posługuję w Wyższym Seminarium Duchownym w Łowiczu, gdzie mam wykłady dla kleryków, a oprócz tego dni skupienia, czy warsztaty formacyjne. Kapłani po ukończeniu seminarium, po święceniach są zobowiązani do pogłębiania ich powołania. Raz lub dwa razy w roku mają zjazdy formacyjne i także w niektórych diecezjach posługuję czy to poprzez wykłady, czy poprzez warsztaty, a czasami rekolekcje.
Czytałam, że Siostra zajmuje się duchowością kobiet...
Tak. Wspieram kobiety w odkrywaniu i pogłębianiu ich duchowości, ale też ich tożsamości. To są różnego rodzaju spotkania, wykłady i warsztaty dla kobiet. Robię to w wolnych chwilach, ponieważ wierzę, że im bardziej kobieta jest świadoma swojej tożsamości, tego kim jest w oczach Boga, tym większy ma wpływ na swoje małżeństwo i rodzinę, ale też społeczeństwo i wspólnotę Kościoła. Bardzo mi leży na sercu wspieranie ich poprzez formację. Jedną z inicjatyw są rekolekcje, które przygotowujemy razem z moją siostrą, która jest biblistką. Raz w roku w Wielkim Poście głosimy rekolekcje dla kobiet, a potem wydawana jest książka. Panie mogą do tego wrócić, mogą pogłębić treści. Pierwsze rekolekcje „Nie za daleko, nie za blisko” były na temat Rut i Noemi, o więziach i relacjach. W tym roku poprowadziłyśmy rekolekcje na temat Ewy z Księgi Rodzaju, czyli „Ewa, życie między obdarowaniem a zranieniem”. Książka jest w tym momencie w przygotowaniu. Już mamy zaplanowany termin na przyszły rok, ale co będzie to się jeszcze okaże.
Na pewno Maryja może być inspiracją dla współczesnej kobiety.
Jak najbardziej. Myślę, że to jest takie wielkie wyzwanie, żebyśmy potrafiły czerpać z Maryi, patrzeć na nią i to nie tylko jako na wzór naszego życia duchowego, ale w ogóle jako wzór kobiety. W Liście apostolskim Mulieris Dignitatem – o godności kobiety napisanym przez św. Jana Pawła II znalazłam cytat, że w Maryi «„pełnia łaski” …oznacza zarazem pełnię doskonałości tego, co „niewieście”, co „kobiece”» (MD 5). Dlatego Maryja jest dla kobiet pierwowzorem kobiecości, nie tylko duchowości. Zaczęłam pogłębiać ten temat i tymi treściami dzielę się z kobietami, np. poprzez refleksje na temat Litanii loretańskiej. Przy współpracy ze Stacją 7 udało mi się przygotować rozważania na temat wezwań Litanii loretańskiej pt. „Taka jak Ty”, które można znaleźć na YouTube. Potem została wydana książeczka „Kobieta w pełni szczęśliwa”. Kobiety mówią mi, że w wezwaniach litanii, które możemy nazwać najpiękniejszymi komplementami, mogą odkrywać i inspirować się jak stawać się współczesną kobietą, która ma odwagę być kobietą Boga.
Często słyszy się, że kobiety są dyskryminowane w Kościele. Jakie jest zdanie Siostry na ten temat?
Myślę, że wiele dzieje się, aby kobiety miały swoje miejsce w Kościele, zaczynając od papieży Jana XXIII, poprzez Pawła VI, Jana Pawła II. Obecnie papież Franciszek zabiega o to, aby kobiety były jeszcze bardziej rozpoznawalne w Kościele, by miały coś do powiedzenia, ale potem wiele zależy od księży biskupów, proboszczów, kapłanów, wspólnot. Mam takie poczucie, że kiedy wiemy, kim jesteśmy, wiemy czego chcemy i potrafimy to przedstawić w sposób piękny, łagodny, a jednocześnie stanowczy, lecz bez roszczeniowości, to te drogi powoli się otwierają. Czasami jest tak, że to my boimy się coś zaproponować, uważamy, że może nie znamy się, że inni wiedzą lepiej, a naprawdę można wiele dobra uczynić tam, gdzie jesteśmy. Przykładem tego jest ten tryptyk ewangelizacyjny „Jak wygrać życie?”. Widzę ile kobiet świeckich jest tutaj zaangażowanych. Jestem urzeczona państwa gościnnością, serdecznością, miłością do Kościoła. Czegoś takiego nie spotkałam już dawno. Głęboko mnie to wzrusza. Oczywiście są tutaj kapłani, którzy tu sporo organizują, ale u boku mają świeckich, którzy pracują z nimi ramię w ramię. Tutaj jest ponad 100 wolontariuszy, w dużej mierze to kobiety. Te osoby pokazują, że Kościół bliski, serdeczny, ciepły jest możliwy. Wy jesteście najpiękniejszym świadectwem, że kobieta, że osoby świeckie mają swoje miejsce w Kościele i mogą uczynić wiele dobra.
Siostra prowadzi warsztaty dla rodzin.
To są bardziej rekolekcje weekendowe albo dni skupienia dla małżonków. Z jednej strony podaję treści, najczęściej te dotyczące człowieczeństwa, czyli jak budować więzi, jak sobie radzić z konfliktami, jak zarządzać światem emocji, jak odkrywać nasze potrzeby, jak się komunikować. Mamy też blok warsztatowy, gdzie małżonkowie poprzez ćwiczenia starają się pogłębiać te treści, które usłyszeli. Prowadzę takie warsztaty na kursach przedmałżeńskich albo dla małżonków z początkowym stażem, którzy maja trzy, cztery, pięć lat małżeństwa, ale są też pary z 25 czy 30-letnim stażem. Okazuje się, że także oni wiele mogą zaczerpnąć.
Czy Siostra jako kobieta czuje się spełniona w zakonie?
Czuję się bardzo szczęśliwą i spełnioną kobietą konsekrowaną. Mogę zaświadczyć, że życie zakonne jest wspaniałe. Nie mam męża, własnych dzieci, ale to jest rezygnacja, żeby bardziej kochać. Czuję się kobietą, która kocha miłością siostry. Jestem siostrą dla wszystkich, których Bóg pozwoli mi spotkać, więc mogę kochać innych coraz bardziej sercem Jezusa. Codziennie się tego uczę. Mogę stawać się w duchowy sposób matką wielu osób, nie tylko dzieci, ale też młodych i dorosłych. Mogę im towarzyszyć w rozwoju wiary, w pogłębianiu ich osobistej relacji z Jezusem i mogę to komunikować na różne sposoby. Jestem za to Bogu ogromnie wdzięczna. Nigdy nie przypuszczałam, zaczynając drogę życia zakonnego, że będę mogła poczuć się tak szczęśliwa i spełniona, co nie znaczy, że nie ma problemów, cierpień, trudów. One są w każdym życiu, ale nie przesłaniają wdzięczności za łaski i dary, którymi Bóg mnie obdarza, a pierwszym z nich jest Jego miłość, którą spotykam w Jego słowie, w Eucharystii i drugim człowieku. Jestem wdzięczna Bogu za możliwość uczenia się miłości, uczenia się bycia dla innych i wędrowania razem ku świętości, ku Bogu, bo to jest zadanie Kościoła.
Dziękuję Siostrze za rozmowę.