Zwycięstwo miłości

Recenzja filmu "Wszyscy jesteśmy Chrystusami"

„Wszyscy jesteśmy Chrystusami" to najbardziej wstrząsający film polski, jaki widziałam w ostatnich latach. Realistyczne do bólu studium choroby alkoholowej i upadku człowieka sprawia, że nie odczuwa się żadnej przyjemności z oglądania tego obrazu. Aczkolwiek z ekranu padają słowa: „Choćby grzechy wasze były jak szkarłat, nad śnieg wybieleją". Ten film to historia upadku i wyjścia z niewoli -jednak nie o własnych siłach.

Miłość wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma - te słowa św. Pawła z Listu do Koryntian czyta bohater najnowszego filmu Marka Koterskiego - Adaś Miauczyński (Marek Kondrat) - leżąc na śmietniku, pięćdziesięcioletni kulturoznawca, od wielu lat uzależniony od alkoholu. Ten moment okaże się najważniejszą chwilą w jego życiu moment największego upadku, z którego podźwignąć może tylko miłość. Nie lubię filmów Koterskiego i przyznaję, że idąc na „Wszyscy jesteśmy Chrystusami", miałam wiele wątpliwości i negatywne nastawienie. Teraz, choć nadal zmagam się z manierą Koterskiego, elementami groteski i przesadnym wręcz nagromadzeniem wulgaryzmów, muszę przyznać, że powstał obraz bardzo dobry, a przy tym wręcz ewangelizacyjny.

Z ojca na syna

Film rozpoczyna wyznanie dwudziestoletniego syna Adama Miauczyńskiego (naturszczyk Michał Koterski), który przypomina ojcu moment, kiedy życzył mu śmierci i chciał go zabić. To punkt wyjścia do opowiedzenia historii Adama - alkoholika, a więc też jego ojca - alkoholika, matki, żony i syna. Ukazuje się nam historia ran i niemożności przerwania jakiegoś fatum, które ciąży nad życiem tych ludzi i zniewala ich. Dojrzały Miauczyński, słuchając wreszcie, może po raz pierwszy, swojego syna, przypomina sobie siebie jako kilkulatka i widzi, że przecież powinien go rozumieć, bo przeżywał to samo - lęk. Wraca pamięcią do swego życia sprzed dwudziestu lat, gdy jest już dorosłym mężczyzną (Andrzej Chyra), który niemal zmuszony przez jakąś niewidzialną siłę, powtarza grzechy ojca.

Oglądamy niczym nieupiększony, oddany w sposób boleśnie realistyczny obraz staczania się człowieka inteligentnego, który potrafi tylko ranić. Jednocześnie sam będąc w niewoli choroby, okrutnie cierpi. Wydaje się, że z tej sytuacji nie ma już wyjścia, nie ma ucieczki i wyzwolenia. Wtedy dowiadujemy się, że i kolejne pokolenie jest zarażone tą niewolą - syn przyznaje, że jest uzależniony od heroiny.

Tytuł filmu może jest trochę niefortunny, sugeruje, że wszyscy możemy i siebie, i innych zbawić. Koterski jednak mówi jasno: sam siebie nie możesz zbawić, sam zdolny jesteś tylko do jednego: do upadku. Zbawić może miłość i to ta z Listu św. Pawła. Bez pomocy „z góry" taka miłość nie zaistnieje. W tym filmie wszyscy noszą koronę cierniową, wszyscy są przybijani do krzyża, wszyscy przebijają sobie nawzajem bok. Bluźnierstwo? Nie. W ten symboliczny sposób Koterski pokazuje, że w drugim człowieku, tym obok, jest Chrystus, że gdy Go ranisz, stajesz się rzymskim oprawcą sprzed dwóch tysięcy lat, i że ta historia trwa. To jest historia zbawienia.

Przekaz duchowy

Film „Wszyscy jesteśmy Chrystusami" to również obraz o usprawiedliwianiu, jakie winien jest chrześcijanin drugiemu człowiekowi. „Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię zło, którego nie chcę" - cytuje znów św. Pawła Miauczyński, gdy pijany prowadzi zajęcia ze studentami. Mówi to jednak z głębokości duszy, to niemal wołanie o ratunek. Ta historia nie kończy się beznadzieją - jak to zwykle bywa u Koterskiego. Tutaj miłość zwycięża, ojciec z synem rozpoczynają długą drogę do trzeźwości, wspierając się miłością. Razem niosą krzyż, który w końcu staje się ich zbawieniem. „U schyłku życia tylko z miłości będziemy rozliczani" - cytuje reżyser św. Jana od Krzyża.

Marek Kondrat powiedział: - Dla mnie nie jest to film o alkoholu ani o przeżyciach człowieka pijącego. Dla mnie to jest zdarzenie metafizyczne o głębokim, duchowy m przekazie-a ja całkowicie się z nim zgadzam.

Powstał film dojrzałego reżysera, przekonanego o swojej wizji artystycznej, o spójnej konstrukcji, z rewelacyjnymi rolami Chyry i Kondrata, a w dodatku o metafizycznym wymiarze.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama