Parafia bez kościoła

List z Indonezji - Kościół prześladowany, ale gorliwy

Polacy, którzy doświadczyli jedynego słusznego, naukowego światopoglądu, pamiętają, jakie to były kłopoty z otrzymaniem pozwolenia na budowę nowego kościoła. W Indonezji mamy stale takie problemy. Już istniejące kościoły się podpala lub podkłada się w nich bomby z trotylu, naszpikowane gwoźdźmi lub odłamkami żelaza. Za czasów „miłościwie nam przez 32 lata panującego” Suharta, zdemolowano, spalono lub wysadzono w powietrze ponad 850 kościołów różnych wyznań chrześcijańskich.

Niedawno odprawiałem Sumę w Dżakarcie, w parafii obsługiwanej przez redemptorystów, gdzie parę lat temu spalono kościół, plebanię i samochód księdza, który akurat wrócił z filialnej kaplicy. Mszę odprawiałem nie w tym spalonym kościele, bo na jego odbudowę okoliczni muzułmanie się nie zgodzili, ale w prowizorce.

PMKRI — młodzieżowa organizacja katolicka posiada w okolicy kawałek ziemi i małe biuro. Na tym kawałku ziemi zrobiono cementowaną podłogę i postawiono proste zadaszenie — bez ścian. Parafianie, w większości średnia klasa — urzędnicy i mali przedsiębiorcy, kupili ławki i ołtarz, stojący w małym prezbiterium. Jedynie mała zakrystia — 3 na 3 metry — ma ściany z dykty i tam przechowuje się Najświętszy Sakrament. Ostatnio udało się zakupić niedużą działkę przed tym pomieszczeniem, używaną na razie jako parking. Parafia jest rozległa, więc większość ludzi do kościoła przyjeżdża samochodami. Na plebanię wynajęto tzw. ruko-sklepo-mieszkanie. W „sklepie” mieści się biuro parafialne, część służy jako salka parafialna i jako mieszkanie obu księżom.

„Kościół” podczas Mszy świętej był pełny. Organizacja godna pozazdroszczenia. Były dwie lektorki, czterech ministrantów, sześciu szafarzy Eucharystii, którzy mają prawo udzielania Komunii świętej, pięknie śpiewający chór i cały szereg innych pomocników, którzy np. zbierali kolekty. Piszę to w liczbie mnogiej, bo pierwsza kolekta, na ofiarowanie, jest taka, jak w Polsce, na bieżące potrzeby parafii; druga kolekta natomiast, zbierana przed końcowym błogosławieństwem, jest specjalnie przeznaczona na budowę nowego kościoła. Kolekty zebrano w mig. Przy każdym szeregu ławek stały małe koszyki, które ludzie sami podawali sobie, a na końcu ławki ktoś ten koszyczek odbierał i zanosił do wspólnej skarbony.

Mimo że rozdaliśmy trzy średniej wielkości cyboria, rozdawanie Komunii świętej nie trwało dłużej niż 10 minut, bo do rozdawania było nas ośmiu. Ludzie podchodzili dwójkami i — jak w większości parafii w Indonezji — przyjmowali Komunię na stojąco. Razem z rodzicami podchodziły również dzieci, które jeszcze nie były u pierwszej Komunii. Tym malcom ksiądz kreśli krzyżyk na czole. Nie czują się więc niedocenione.

W tym niby-kościele jest jedna ciekawostka. W prezbiterium stoi nieduża oszklona szafka, a w niej leży korporał, książeczka do nabożeństwa i w szklanym cyborium... Najświętszy Sakrament. To to, co ocalało nieuszkodzone w spalonym samochodzie księdza; ksiądz bowiem z filialnej kaplicy przywiózł resztę konsekrowanych Hostii. Ludzie uważają to za cud.

Po nabożeństwie ekspiacyjnym ocalały Najświętszy Sakrament przechowuje się tutaj. Przed Mszą i po Mszy wielu ludzi podchodzi tam, by się pomodlić i zapalić świecę.

Kiedy tam stanie nowy kościół, nie wiadomo. Najpierw trzeba zebrać potrzebne pieniądze, a potem starać się o pozwolenie na budowę kościoła. W czasie każdej Mszy świętej i w czasie Nowenny do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, która zwyczajem ojców redemptorystów odbywa się co tydzień — tutaj ze względów praktycznych — przed każdą wieczorową Mszą świętą sobotnią, ludzie modlą się o nowy kościół.

Parafia liczy blisko 4 tysiące wiernych, których co roku przybywa, bo przyprowadzają się nowi ludzie i co roku dość spora liczba dorosłych przyjmuje chrzest. Ponieważ mieszkają bardzo rozproszeni, więc ustalonym już w Indonezji zwyczajem cała parafia jest podzielona na terytoria, a te na okręgi. Każdy okręg i każde terytorium wybiera swojego przewodniczącego. Oni to organizują życie religijne w terenie, nawzajem sobie pomagają w losowych sytuacjach, jak choroba lub śmierć, wystawiają zaświadczenia kandydatom do ślubu, chrztu dziecka itp. i w okręgach zbierają ludzi na modlitwę, np. w maju i październiku na Różaniec, i na godziny biblijne.

Pytałem proboszcza, jaka jest aktywność parafian. 80 do 90 proc. przychodzi na niedzielną Mszę św. i regularnie przyjmuje sakramenty. Około 70 proc. jest aktywnych w swoich okręgach i terytoriach.

Pomóżmy swoimi modlitwami, by parafia św. Leona Wielkiego wnet otrzymała swoją świątynię.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama