Warszawska Pielgrzymka Piesza to od trzech wieków znaczące publiczne wyznanie wiary
Każda pielgrzymka, która nie jest jedynie prywatnym pielgrzymowaniem jakiejś pojedynczej osoby, staje się publicznym wyznaniem wiary, a jednocześnie przejawem trwania uczniów Chrystusa we wspólnocie wierzących z Bogiem i z bliźnimi. W szczególny sposób komunijny i jednocześnie komuniotwórczy wymiar pielgrzymowania dotyczy Warszawskiej Pieszej Pielgrzymki, w całym bogatym i zmieniającym się kontekście jej uwarunkowań religijnych, społecznych i politycznych: od początków XVIII wieku, poprzez czasy zaborów, okres odzyskanej wolności w dwudziestoleciu międzywojennym, czas komunistycznego zniewolenia oraz obecny czas liberalnej demokracji i coraz bardziej chrystofobicznej kultury, która dominuje w Europie Zachodniej i w coraz większym stopniu oddziałuje na polskie społeczeństwo.
Warszawska Pielgrzymka Piesza od początku swej trzystuletniej historii była i pozostaje nie tylko miejscem wspólnotowego wyznania wiary w Boga, który objawił się w swoim Synu i za sprawą Maryi stał się człowiekiem. Pielgrzymka ta była i pozostaje szczególnie ważnym miejscem tworzenia wspólnoty. Nie chodzi tu o jakąkolwiek wspólnotę, ale o wspólnotę uczniów Chrystusa, którzy pielgrzymują do Maryi, która jest Matką Zbawiciela, a jednocześnie duchową Matką każdego chrześcijanina. Przez czas pielgrzymki pątnicy trwają w duchowej szkole Maryi i od Niej uczą się zasad budowania komunii z Bogiem i człowiekiem. Ten właśnie komunijny aspekt Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej okazuje się wyjątkowo aktualny właśnie w roku jej trzechsetnego jubileuszu, gdyż ogólnopolski program duszpasterski na ten rok mówi o budowaniu komunii z Bogiem, a w przyszłym roku będzie nas skupiał na budowaniu wspólnoty z człowiekiem. Celem niniejszej analizy jest ukazanie Maryi jako tej, która dla pielgrzymów podążających z Warszawy na Jasną Górę jest przewodniczką oraz najlepszym wzorem budowania komunii człowieka z Bogiem i z bliźnimi.
Maryja jest dla wszystkich pokoleń ludzi wierzących wzorem najściślejszej komunii z Bogiem w każdej sytuacji: w obliczu radości i chwały - jako błogosławiona między niewiastami - ale też w chwilach samotności i niewyobrażalnego cierpienia pod krzyżem swego Syna. Właśnie dlatego Matka Syna Bożego w ludzkiej naturze jest jednocześnie Matką Kościoła oraz Matką wszystkich wierzących w Chrystusa. Do końca czasów pozostaje ona wzorem oraz znakiem niezawodnej nadziei dla tych, którzy pragną trwać w komunii z Bogiem i z człowiekiem w każdych warunkach i za każdą cenę. W czasie swego życia doczesnego Maryja zawsze pozostawała złączona z Bogiem niezachwianą wiarą, nadzieją i miłością. Było dla niej czymś oczywistym to, że „Bogu objawiającemu należy okazać posłuszeństwo wiary” (por. Rz 16, 26; Rz 1, 5; 2 Kor 10, 5-6). Czymś równie oczywistym było dla niej wsłuchiwanie się w słowo Boga i pełnienie Jego woli. Maryja okazała się zdolna do tego, by zawierzyć siebie Bogu i być Mu posłuszną nawet wtedy, gdy otrzymała najbardziej nieoczekiwaną propozycję w całej historii zbawienia. Także wtedy, w obliczu zwiastowania, zaskoczona i zdumiona, wypowiedziała słowa potwierdzające jej nierozerwalną więź z Bogiem: „Oto ja, służebnica Pańska” (Łk 1, 38)).
Komunia z Bogiem oznaczała dla Maryi życie w obecności Stwórcy, któremu ufała zawsze i którego kochała z całego serca, całym rozumem, całą sobą. W czasie swojej ziemskiej pielgrzymki pozostawała pełną łaski (por. Łk 1, 28), czyli pełną miłości przyjmowanej od Boga i odwzajemnianej Bogu. Tota Pulchra - Cała Piękna - wiedziała o tym, że Bóg jest miłością i że aby trwać we wspólnocie z Nim, nie wystarczy nie grzeszyć, lecz trzeba kochać. Chociaż - przez wiarę - poczuła się Matką Mesjasza i Króla, to przecież odpowiedziała jak służebnica: „niech mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1, 38). Od pierwszej chwili Dziewica z Nazaretu dała wyraz swemu posłuszeństwu w wierze, zdając się na takie znaczenie słów zwiastowania, jakie nada im Ten, od którego słowa te pochodzą: jakie nada im sam Bóg. Jej posłuszeństwo wynikało z całkowitego zaufania wobec Boga i z miłości do Niego, czyli było wyrazem komunii z Bogiem, a nie postawą kogoś, kto jest wprawdzie posłuszny Bogu, ale kto nie wie, co czyni Pan jego (por. J 15, 15).
Jan Paweł II stwierdza: „Na tej samej drodze posłuszeństwa wiary usłyszała Maryja niedługo potem inne słowa, które pochodziły od Symeona w świątyni jerozolimskiej. Było to już czterdziestego dnia po narodzeniu Jezusa, gdy zgodnie z przepisem Prawa Mojżeszowego, Maryja wraz z Józefem <przynieśli Dziecię do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu> (por. Łk 2, 22). Samo narodzenie miało miejsce w warunkach skrajnego ubóstwa. Wiemy bowiem od św. Łukasza, że w związku ze spisem ludności, zarządzonym przez władze rzymskie, Maryja udała się wraz z Józefem do Betlejem, a nie znalazłszy tam żadnego <miejsca w gospodzie>, urodziła swego Syna w stajni i <położyła Go w żłobie> (por. Łk 2, 7). Ponieważ Maryja żyje w nieodwołalnej komunii z Bogiem, to jej posłuszeństwo wobec Boga jest równie nieodwołalne i bezwarunkowe. W każdej - nawet najbardziej bolesnej - sytuacji czuje się ona błogosławiona, gdyż pełni wolę Tego, który jej pobłogosławił na zawsze. „To błogosławieństwo osiąga pełnię swego znaczenia wówczas, kiedy Maryja staje pod Krzyżem swego Syna (por. J 19, 25). Sobór stwierdza, że stało się to <nie bez postanowienia Bożego>: <najgłębiej ze swym Jednorodzonym współcierpiała i z ofiarą Jego złączyła się matczynym duchem, z miłością godząc się (na to), aby doznała ofiarniczego wyniszczenia żertwa z Niej narodzona>. W ten sposób Maryja <utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do Krzyża>: zjednoczenie przez wiarę. Przez tę samą wiarę, przez którą przyjęła objawienie anioła w momencie zwiastowania. Wtedy też usłyszała: <Będzie On wielki (...) Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie (...) panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca> (Łk 1, 32-33)”.
Posłuszeństwo Maryi, wynikające z jej komunii z Bogiem, którego kochała i któremu ufała, zostaje wystawione na najcięższą próbę w Wielki Piątek wielkiego cierpienia. „A oto, stojąc u stóp Krzyża, Maryja jest świadkiem całkowitego, po ludzku biorąc, zaprzeczenia tych słów. Jej Syn kona na tym drzewie jako skazaniec. <Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści (...) wzgardzony tak, iż miano Go za nic (...), zdruzgotany> (por. Iz 53, 3-5). Jakże wielkie, jak heroiczne jest wówczas posłuszeństwo wiary, które Maryja okazuje wobec <niezbadanych wyroków> Boga! Jakże bez reszty <powierza siebie Bogu>, <okazując pełną uległość rozumu i woli> wobec Tego, którego <drogi są niezbadane> (por. Rz 11, 33)! A zarazem: jak potężne jest działanie łaski w Jej duszy, jak przenikliwy wpływ Ducha Świętego, Jego światła i mocy!” Maryja jako jedyna przetrwała w niezachwianej wspólnocie z Bogiem, w wierze, nadziei i miłości, próbę Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty (właśnie dlatego odtąd sobota będzie dniem Jej poświęconym), chociaż była bezpośrednim i najbardziej z ludzi cierpiącym świadkiem śmiertelnej krzywdy Jej Syna: obecna na Drodze Krzyżowej i pod Krzyżem. To w Jej ramiona złożono ciało zabitego Syna Bożego w ludzkiej naturze. Nawet w obliczu tej najbardziej ekstremalnej próby wiary w historii ludzkości, nie osłabła komunia Maryi z Bogiem. Zdawało się, że Bóg odebrał Jej Syna, o którego przecież nie prosiła i przy którym upewniała się, że jest to rzeczywiście Syn Boży. Tymczasem Syn powrócił — zmartwychwstały i tym razem na zawsze. Tego nie mogła się spodziewać! Tego nie mogła przewidzieć! Po zmartwychwstaniu Syn nie tylko do niej powrócił, lecz zabrał ją do siebie, do domu Ojca. Tak bardzo za nią tęsknił, że wziął ją do nieba z duszą i ciałem, nie czekając nawet aż umrze.
Historia Maryi to nie tylko historia kogoś, kto w obliczu najbardziej ekstremalnego cierpienia wytrwał w komunii z Bogiem, zachowując wiarę, nadzieję i miłość. To także historia wierności Boga wobec człowieka. Historia Maryi upewnia nas o tym, że Bóg nie opuszcza nigdy tych, którzy są Mu wierni. To On wychodzi nam na spotkanie w swoim Synu, a Jego Syn — śmiertelnie przez nas skrzywdzony - pozostaje z nami aż do skończenia świata, dopóki nie złączymy się z Nim wieczną komunią twarzą w twarz, we wspólnocie ludzi zbawionych. „Błogosławiona zaś Dziewica z racji (...) Boskiego macierzyństwa, dzięki czemu jednoczy się z Synem Odkupicielem, i z racji swoich szczególnych łask i darów, związana jest głęboko także z Kościołem: Boża Rodzicielka jest pierwowzorem Kościoła, w porządku (...) wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem.” „W tym wzorze Kościół spotyka się z Maryją i stara się do Niej upodobnić: <naśladując Matkę swego Pana, mocą Ducha Świętego, zachowuje dziewiczo nienaruszoną wiarę, mocną nadzieję i szczerą miłość>”
Maryja jest związana z Bogiem więzią mistyczną. Jest niedoścignionym wzorem kontemplacji Chrystusa. „Nikt nie oddawał się kontemplowaniu oblicza Chrystusa równie głęboko i z tak bliska, jak czyniła to Maryja. Oczy Jej serca były skupione na Nim już w chwili Zwiastowania, kiedy to za sprawą Ducha Świętego w Jej łonie Syn Boży przyjął ludzką naturę. Odtąd Jej spojrzenie - pełne zadziwienia i uwielbienia - już zawsze spoczywa na Nim. Czasem będzie to spojrzenie pytające, jak po odnalezieniu Jezusa w świątyni: <Synu, czemuś nam to uczynił?> (Łk 2, 48). Zawsze będzie to zarazem spojrzenie przenikliwe, zdolne do czytania w głębi duszy Jezusa, aż do zrozumienia Jego ukrytych uczuć i odgadywania Jego decyzji, tak jak w Kanie Galilejskiej (por. J 2, 5). Kiedy indziej będzie to spojrzenie pełne bólu, zwłaszcza pod krzyżem (por. J 19, 26—27). W poranek wielkanocny będzie to spojrzenie rozpromienione radością Zmartwychwstania, a wreszcie w dniu Pięćdziesiątnicy będzie to spojrzenie rozpalone ogniem Ducha Miłości i Mądrości.” Oczy Maryi są ciągle zapatrzone w Chrystusa, a każde Jego słowo jest dla Niej skarbem, którego strzeże Ona w swym sercu. Maryja „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2, 19; por. 2, 51). Maryja żyje w Chrystusie i ze względu na Chrystusa.
Maryja upewnia nas o tym, że prawdziwa komunia z Bogiem zawsze prowadzi do prawdziwej komunii z człowiekiem. Budując komunię z Bogiem aż do przyjęcia daru Bożego macierzyństwa, Maryja nie skupia się na kontemplowaniu swego wyróżnienia, lecz spieszy z miłością do ludzi, którzy potrzebują jej pomocy. Nawiedza św. Elżbietę z pośpiechem i z Bogiem w sercu (por. Łk 1, 39-45). Pełni najniższe posługi przy swojej krewnej, która była w podeszłym wieku i za kilka miesięcy miała porodzić syna. Maryja, która przybywa do Elżbiety i swoją postawą potwierdza to, że komunia z człowiekiem budowana jest poprzez czynną miłość, poprzez troskę i służbę na rzecz potrzebujących. Podobnie postępuje Maryja w Kanie Galilejskiej, gdzie troszczy się o potrzeby nowożeńców, którym zabrakło wina (por. J 2, 1-11). Matka Jezusa miała świadomość tego, że ona sama nie zaradzi wszystkim potrzebom ludzi. Ale wiedziała też i o tym, że jest ktoś - jej Syn - kto potrafi zaradzić wszystkim potrzebom ludzi tej ziemi: „Maryja obecna jest w Kanie Galilejskiej jako Matka Jezusa - i w sposób znamienny przyczynia się do owego <początku znaków>, objawiających mesjańską moc Jej Syna. Oto <kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?»> (J 2, 3-4). Wedle Ewangelii św. Jana owa <godzina> oznacza moment przeznaczony przez Ojca, w którym Syn wypełni swoje dzieło i ma doznać uwielbienia (por. J 7, 30; 8, 20; 12, 23. 27; 13, 1; 17, 1; 19, 27). Chociaż więc to, co Jezus odpowiedział swej Matce, zdaje się wskazywać raczej na odmowę (co bardziej jeszcze uwydatnia się wówczas, gdy zdanie ma charakter twierdzący: <jeszcze nie nadeszła godzina moja>), tym niemniej Maryja zwraca się do sług ze słowami: <Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie> (J 2, 5). Wtedy Jezus nakazuje sługom napełnić wodą stągwie tam stojące - a woda stale się winem, lepszym niż to, jakie uprzednio zostało podane gościom weselnym.”
Znamienne jest to, że pomagając ludziom, Maryja uczy ich otwierać się na pomoc ze strony Boga i nie tylko tę pomoc przyjmować, lecz także budować komunię z Bogiem: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). W każdej sytuacji Maryja potwierdza, że buduje szczególną komunię z tymi ludźmi, którzy potrzebują szczególnej pomocy. Z tego właśnie powodu trwa przy Apostołach w godzinie ich zwątpienia, rozproszenia, utraty nadziei. Jest przy nich wtedy, gdy pozostają przestraszeni i odizolowani od świata, zanim zostaną umocnieni Duchem Świętym, Duchem Jezusa (por. Dz 2, 1-4).
Maryja trwa w komunii z Bogiem i ludźmi, gdyż nieustannie jest obecna: najpierw w życiu swojego Syna, następnie w życiu Jego uczniów. Pozostanie obecna aż do skończenia świata w życiu kolejnych pokoleń ludzi wierzących. Maryja uczy nas tej podstawowej prawdy, że nie ma autentycznej miłości bez obecności. Właśnie ze względu na tę prawdę Jej Syn pozostaje z nami obecny w Eucharystii aż do skończenia świata. Maryja jest zawsze przy Bogu i dlatego jest zawsze przy człowieku: kochająca, czuwająca, zatroskana, pomagająca. Ona nigdy nie oddzielała miłości do Boga od miłości do człowieka. To właśnie dlatego „kiedy Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (J 19, 25-27). Testament Jezusa z wysokości krzyża to potwierdzenie tego, że kto trwa w komunii z Bogiem, temu Bóg zawierza troskę o człowieka.
Zdecydowana większość ludzi tej ziemi jest powołana do budowania komunii z bliźnimi, poczynając od więzi w małżeństwie i rodzinie. Nie jesteśmy w stanie kochać tych, którzy żyją daleko od nas, jeśli nie kochamy tych, którzy żyją blisko nas i którym ślubowaliśmy miłość w sakramencie małżeństwa. Pierwsze polecenie, jakie Bóg kieruje do Adama i Ewy, brzmi: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 1, 28). Bóg wie, że doczesny los ludzkości i los każdego z nas zależy najbardziej od tego, co dzieje się między mężczyzną a kobietą, a zwłaszcza między mężem a żoną. To właśnie dlatego Bóg poczekał ze zwiastowaniem aż do chwili, gdy Maryja poślubi Józefa (por. Mt 1, 18). Historia tych świętych małżonków to najpiękniejsza historia miłości małżeńskiej, jaką zna ludzkość. Obydwoje zbudowali tak wielką i tak ufną komunię między sobą, że Jozef mógł uwierzyć w to, że jego brzemienna małżonka, z którą nie współżył, pozostała mu wierna i że zachowała swoje dziewictwo (por. Mt 1, 19-21).
Maryja jest wzorem budowania trwałej i czystej wspólnoty jako święta żona. Tworzy nierozerwalną więź małżeńską ze św. Józefem, człowiekiem sprawiedliwym i czystym, który o wszystko pyta Boga i który we wszystkim Bogu wierzy. Maryja jest w stanie budować nierozerwalną komunię ze swoim mężem i ze swoim Synem, tworząc Świętą Rodzinę, gdyż uznaje prymat więzi z Bogiem przed więzią z człowiekiem, w tym także przed więziami w małżeństwie i rodzinie, przed więziami krwi. Ten prymat Boga w życiu osobistym, małżeńskim i rodzinnym Maryi przejawia się poprzez wierne wypełnianie praw i tradycji religijnych. Maryja poddaje Syna obrzędowi obrzezania (por. Łk 2, 21), ofiaruje Go w świątyni Bogu jako pierworodnego (por. Łk 2, 22-24), co roku udaje się na pielgrzymkę do Jerozolimy (por. Łk 2, 41). Dzięki prymatowi więzi z Bogiem w Jej życiu wybrała sobie na męża takiego mężczyznę, który musiał być niezwykle święty i czysty, skoro uwierzył w świętość i czystość Maryi w sytuacji, w której — patrząc po ludzku — wszystko wskazywało na to, że ona go zdradziła i że zasługuje raczej na ukamienowanie niż na najwyższy szacunek i dozgonną miłość. Kto trwa w komunii z Bogiem, ten tworzy świętą komunię z człowiekiem. Maryja uczy nas prymatu więzi duchowych nad więziami cielesnymi. Więź z Bogiem jest dla niej ważniejsza niż więź z ludźmi, a nawet niż więź z samą sobą, niż jej własne plany i aspiracje życiowe (por. Łk 1, 27).
Wiemy jak ważną rolę pełni dobra matka w rodzinie. To ona jest tą osobą, która łączy i gromadzi wokół siebie pozostałych członków rodziny: męża, dzieci, krewnych, przyjaciół. Tak, jak wyjątkowa jest rola świętej żony i matki we wspólnocie rodzinnej, czyli w Kościele domowym, tak szczególna jest rola Maryi w podtrzymywaniu wspólnoty wierzących z Bogiem i między sobą, czyli we wspólnocie Kościoła Chrystusowego, który ma jednać ludzi z Bogiem i z bliźnimi. „Maryja nie otrzymała wprost apostolskiego posłannictwa. Nie znajdowała się wśród tych, których Jezus posłał <na cały świat, aby nauczali wszystkie narody> (por. Mt 28, 19), przekazując im to posłannictwo. Natomiast w Wieczerniku, gdzie Apostołowie przygotowywali się do podjęcia swego posłannictwa wraz z przyjściem Ducha Prawdy - Maryja była z nimi. Była, <trwała na modlitwie> jako <Matka Jezusa> (Dz 1, 13-14), czyli Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. To pierwsze zgromadzenie tych, którzy w świetle wiary zobaczyli <Jezusa, sprawcę zbawienia>, było świadome, że był On Synem Maryi, a Ona Jego Matką. A jako taka, była od chwili poczęcia i narodzenia szczególnym świadkiem tajemnicy Jezusa: tej tajemnicy, która na ich oczach wyraziła się i potwierdziła Krzyżem i zmartwychwstaniem. Kościół więc od pierwszej chwili patrzył na Maryję poprzez Jezusa, tak jak patrzył na Jezusa przez Maryję.”
Maryja troszczyła się od początku historii Kościoła i troszczyć się będzie do końca tej doczesnej historii o komunię ludzi z Chrystusem. Nawet Apostołom pomagała trwać we wspólnocie z Bogiem i między sobą wtedy, gdy ta wspólnota okazała się najbardziej zagrożona. Właśnie dlatego Maryja nazywana jest przez Kościół Matką Łaski Bożej, a także orędowniczką, wspomożeniem wiernych i ucieczką grzeszników. Pod jej obronę i opiekę uciekają się ci, którzy wchodzą na drogę nawrócenia po to, by odzyskać komunię miłości z Bogiem, z bliźnimi i z samym sobą. To nie przypadek, że sanktuaria maryjne nazywamy domem matki, gdyż dom to miejsce budowania szczególnie silnych więzi, opartych na miłości czystej, ofiarnej, bezinteresownej i bezwarunkowej. Maryja jest jedyną osobą w historii ludzkości, która pozostała bezgrzeszna i cała święta, a świętość to przecież fundament trwania w komunii z Bogiem i człowiekiem (por. Kpł 19, 2)
Specyfiką Warszawskiej Pieszej Pielgrzymki jest to, że pątnicy idą do Matki Jezusa, a jednocześnie do Królowej Polski. Wyruszają ze stolicy państwowej po to, by udać się do stolicy duchowej, do stolicy Kościoła polskiego. Maryja jest wspomożycielką każdego z uczniów Chrystusa i całego Kościoła powszechnego, a jednocześnie jest szczególną orędowniczką narodu polskiego. W tym aspekcie wyjątkowego znaczenia nabierało pielgrzymowanie z Warszawy na Jasną Górę w czasach zaborów, a także w okresie komunistycznej dyktatury i powojennej przymusowej ateizacji naszej Ojczyzny. Wiedział o tym Jan Paweł II, który w czasie każdej pielgrzymki do Ojczyzny przybywał także na Jasną Górę, do domu Matki, do tego narodowego sanktuarium, w którym „zawsze byliśmy wolni” i podkreślał, że „do tych murów trzeba przykładać ucho, bo one odbijają to wszystko, co czują polskie serca”. Tutaj Jan Paweł II wypowiedział słowa: „Zawierzam macierzyńskiej opiece Pani Jasnogórskiej siebie samego, Kościół, wszystkich moich rodaków, nie wyłączając nikogo. Zawierzam Jej każde polskie serce, każdy dom i każdą rodzinę”. Również w naszych czasach trud pielgrzymowania to dla każdego z uczestników pielgrzymki warszawskiej czas uczenia się — za przykładem i pod opieką Maryi - troski o samego siebie, o swoją rodzinę, o naród. Pielgrzymowanie do Pani Jasnogórskiej to szkoła codziennego patriotyzmu według zasady: Bóg, honor, ojczyzna. Tak, jak w czasach zaborów i komunistycznego zniewolenia było to uczenie się patriotyzmu walki o odzyskanie wolności, tak w naszych czasach jest to uczenie się patriotyzmu codziennej pracy i świętości w tworzeniu wolnej Polsce.
„Kościół wzmocniony obecnością Chrystusa (por. Mt 28, 20) pielgrzymuje w czasie do końca wieków, idąc na spotkanie Pana, który przychodzi; ale na tej drodze kroczy śladami wędrówki odbytej przez Maryję Dziewicę, która szła naprzód w pielgrzymce wiary i utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do Krzyża.” Na szlaku warszawskiej pielgrzymki do Sanktuarium Matki Kościoła i Królowej Polski pątnicy nie tylko mają okazję do tego, by coraz lepiej poznawać postawę Maryi wobec Boga i ludzi. Mają też okazję coraz wierniej i coraz dojrzalej naśladować tę jej postawę bliskości i służby w komunii z Bogiem i człowiekiem. Warszawska Pielgrzymka Piesza to prawdziwe rekolekcje w drodze. To miejsca odzyskiwania i umacniania komunii z Bogiem poprzez codzienną modlitwę, Eucharystię, nabożeństwa, poprzez sakrament pokuty i pojednania. To jednocześnie miejsce budowania pod macierzyńską opieką Maryi komunii z bliźnimi, poprzez wspólne wędrowanie, poprzez radość bycia razem, poprzez osobiste rozmowy między poszczególnymi pątnikami, poprzez pomaganie sobie w pielgrzymim trudzie, w dzieleniu się chlebem i wodą, w dodawaniu sobie otuchy w obliczu trudności czy zniechęcenia. To budowanie braterskiej komunii poprzez wspieranie siebie wzajemnie modlitwą i życzliwością, ofiarnością i troską.
Maryja jest pierwowzorem Kościoła, w porządku wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem. Warszawska Pielgrzymka Piesza zrodziła się trzysta lat temu z komunii z cierpiącymi i umierającymi mieszkańcami Warszawy — ofiarami zarazy na początku XVIII wieku. Komunijny wymiar pielgrzymki nie stracił nic na aktualności w naszych czasach. Przeciwnie, w pewnym aspekcie wymiar ten stał się jeszcze ważniejszy w obliczu mentalności konsumpcjonizmu i hedonizmu, w cywilizacji, która promuje egoistyczny indywidualizm jako ideał nowego, liberalnego i zarazem ateistycznego humanizmu, który odciąga człowieka od więzi z Bogiem i osłabia albo wypacza więzi między ludźmi.
Także w naszych czasach Dziewica z Nazaretu pozostaje wzorem ucznia Jezusa, który w każdej sytuacji osobistej i w każdym kontekście społecznym potrafi trwać w komunii z Bogiem i człowiekiem, w komunii wiary, nadziei i miłości. W dzisiejszym kontekście społecznym i kulturowym prawdę tę szczególnie mocno przypomniał II Sobór Watykański, a także papieże - Paweł VI i Jan Paweł II. Maryja była pierwszą uczennicą Chrystusa oraz Tą, która naśladowała Go w sposób najdoskonalszy. Razem z Nią wspominamy Chrystusa, od Niej uczymy się Chrystusa, z Nią się do Niego upodabniamy, z Nią się modlimy i razem z Nią głosimy tajemnicę Jej Boskiego Syna. Tego Syna, w którym jest nasze zbawienie i w którym mamy śmiały przystęp do Boga.
opr. mg/mg