O seksualności warto rozmawiać, zwłaszcza z młodymi
Kiedy mówimy o seksualności, odczuwamy pewne skrępowanie. A przecież to jedna z najpiękniejszych sfer życia człowieka. Dlatego warto o niej rozmawiać, zwłaszcza z młodymi.
Badania prowadzone w Polsce przez psychologów dotyczące wieku inicjacji seksualnej są zatrważające. Wśród uczniów drugich i trzecich klas gimnazjum współżycie podejmuje około 15 proc. Pod koniec liceum ta liczba zwiększa się do ok. 50 proc. To młodzi, którzy ulegli nachalnej propagandzie „wolnej miłości”. Mogą jednak żyć inaczej. Trzeba im tylko pokazać jak.
Jakiś czas temu w codziennej prasie można było przeczytać wstrząsającą informację o zbiorowym gwałcie na 14-letniej dziewczynie, którego dokonało czterech młodych mężczyzn. W trakcie przesłuchania nie przyznali się do winy twierdząc, że koleżanka sama zaproponowała współżycie. Jako dowód przedstawili nagranie z telefonu komórkowego. To wprawdzie skrajny przypadek, ale niestety zachowania niektórych nastolatków dotyczące sfery seksualnej pozostawiają wiele do życzenia. − Przechodząc koło sklepu spożywczego położonego w sąsiedztwie mojego domu, często obserwuję sytuacje, które wprawiają mnie w zdumienie − opowiada pani Ewa. — Przesiaduje przy nim młodzież z pobliskiego gimnazjum. Zachowanie tych młodych ludzi jeśli chodzi o relacje damsko-męskie jest bardzo swobodne, a normą jest wulgarny język. Sama mam syna w tym wieku, który na szczęście chodzi do gimnazjum salezjańskiego i obraca się w innym środowisku — przyznaje mama 15-letniego Kuby. To, w jakim towarzystwie przebywa młody człowiek, jest niezwykle ważne dla kształtowania jego poglądów na seksualność i miłość.
Oprócz tego, że młodzi czerpią wiedzę na ten temat od rówieśników, zdobywają ją również, korzystając z internetu i czytając kolorowe pisma. − Media w większości sprzeniewierzyły się swojej misji wychowawczej i stały się narzędziem manipulacji na usługach różnych niejawnych biznesów — mówi dr Jacek Pulikowski, autor kilkunastu książek dotyczących tematyki rodzinnej. − W interesie tych, którzy zarabiają na „bałaganie” seksualnym, jest tworzenie mody na nieodpowiedzialne czy wręcz bezmyślne (w ich języku nowoczesne i spontaniczne) podejmowanie działań płciowych. Jednym ze sposobów szerzenia tej mody jest przekonywanie młodych, że „wszyscy to robią”. Drugą metodą jest wmawianie, że aktywność seksualna sama w sobie prowadzi do szczęścia. Wszelkimi metodami wzbudza się tęsknoty do jak najszerszego korzystania z tego „szczęścia” — dodaje dr Pulikowski zauważając, że niestety to wszystko powoduje, iż rozwiązłość młodocianych szerzy się niepokojąco.
Na szczęście jednak pojawia się coraz więcej miejsc, w których młodzi mogą znaleźć treści dotyczące chrześcijańskiego spojrzenia na miłość i sferę seksualną. Dobrym tego przykładem są portale internetowe takie, jak: www.adonai.pl, www.ichtis.info czy www.bosko.pl.
Na co dzień młodzi ludzie spotykają się z bardzo ostro reklamowanym, zupełnie odmiennym od chrześcijańskiego, rozumieniem spraw miłość i seksualności. − To od rodziców, wychowawców, nauczycieli i katechetów zależy, czy uda się zafascynować młodzież chrześcijańskim spojrzeniem na miłość i seks. Wielu ludziom błędnie wydaje się, że jest ono w odwrocie, że jest czymś wstydliwym — mówi psycholog dr Szymon Grzelak, który od lat zajmuje się zagadnieniami wychowania i profilaktyki problemów młodzieży. Bazując na doświadczeniu pracy z młodymi ludźmi, opracował program profilaktyczny „Archipelag Skarbów”. Skierowany jest on do uczniów szkół gimnazjalnych i średnich, a wśród głównych celów stawia sobie promowanie postaw wstrzemięźliwości seksualnej do ślubu oraz ograniczenie kontaktu z pornografią. Dr Grzelak jest także autorem książki naukowej „Profilaktyka ryzykownych zachowań seksualnych młodzieży”. Swoje doświadczenia nabywa również jako ojciec czterech córek, z których najstarsza ma 15, a najmłodsza 8 lat. − Rodzice bywają nastawieni pesymistycznie uważając, że media czy rówieśnicy „robią” tyle złego, że trudno im z nimi konkurować w przekazie treści dotyczących seksualności — wyjaśnia psycholog. — Zapominają, iż jako rodzice mają wyjątkowy atut, którym jest więź z dzieckiem. Ona zawsze będzie silniejsza niż przekazy mediów — zauważa dr Grzelak.
Warto więc znaleźć trochę czasu i uwagi na rozmowę z dzieckiem pamiętając, że do młodzieży trzeba mówić ich językiem. − Bardzo istotne w rozmowie z młodymi na temat seksualności jest również słuchanie — zwraca uwagę dr Grzelak. Najpierw warto wysłuchać córki czy syna i okazać zainteresowanie problemem, zadając pytania. Ważne, aby rodzic nie starał się od razu udzielać gotowych rad. Dobrze jest po przemyśleniu tematu wrócić do rozmowy dzień później. Dziecko ma wtedy poczucie, że zostało wysłuchane, ale również, że rodzice poważnie potraktowali całą sprawę. − Brakuje mi tego, żeby rodzice zapytali mnie o mój związek z chłopakiem, z którym chodzę od roku. Myślę, że po prostu wstydzą się o tym rozmawiać — mówi 17-letnia Monika. Często powodem takiej sytuacji jest to, że rodzice sami mają problemy związane z tą sferą życia. A przecież troska o budowanie i rozwijanie własnych relacji przez małżonków jest kluczem do dobrego wychowania dziecka. − Wielu młodych ludzi nie ma jednak okazji obserwować chrześcijańskiego ideału miłości w swoim najbliższym otoczeniu. Spośród młodzieży gimnazjalnej zapytanej, czy miała w swoim życiu kontakt z małżeństwem, którego miłość jest dla nich przykładem, 60 proc. odpowiada twierdząco. Jednak co trzeci z pytanych nie potrafi jednoznacznie stwierdzić, że widział przykład prawdziwej miłości — opowiada dr Grzelak. − Moi rodzice nie są idealnym małżeństwem, ale wcale mnie to nie zraża. Wprost przeciwnie, tym bardziej się staram, mając nadzieję, że w przyszłości uda mi się stworzyć szczęśliwą rodzinę — mówi 18-letnia Agata.
W dobrym wychowaniu w sferze seksualności i miłości potrzebne są jasne zasady i oczekiwania. − Wielu rodziców boi się powiedzieć dziecku wprost: Oczekuję, że jako nastolatek nie będziesz podejmować kontaktów seksualnych. Myślą, że poruszając ten temat, mogą „wywołać wilka z lasu”, że córka czy syn wpadną na pomysł, iż mogliby podjąć takie kontakty — mówi dr Grzelak. Rodzice zapominają, że dzieci posiadają już wiedzę na ten temat np. z mediów. − Jest natomiast niezwykle ważne, żeby młody człowiek usłyszał od najbliższych: Zależy mi na tym, abyś w tym wieku nie rozpoczynał, synu czy córko, kontaktów seksualnych. W decyzjach podejmowanych przez młodych, często nieprzemyślanych, to może być bardzo ważny element, który sprawi, że dziecko się zawaha — podkreśla psycholog.
Rodzice powinni jednak pamiętać, że stawiając dzieciom wymagania, muszą je jednocześnie chwalić. Mimo iż popełniają one błędy, trzeba umieć dostrzegać ich dobre zachowania, umieć rozdmuchiwać w nich „iskierkę dobra” i obecną w nich tęsknotę za miłością. — Moi rodzice często dają mi odczuć, że mnie kochają. Nie tylko poprzez słowa, ale też gesty. Może to wydawać się komuś dziwne, ale mimo że mam 16 lat, bardzo ważne jest dla mnie to, że słyszę z ich ust słowa: „Kocham Cię” — wyznaje Karolina.
Kiedy młody człowiek czuje się kochany przez rodziców, może obdarowywać innych miłością. A przecież każdy pragnie być kochany i kochać. − Według moich badań 87 proc. gimnazjalistów wierzy, że w dzisiejszych czasach możliwa jest prawdziwa miłość. Natomiast już tylko 27 proc. młodych ludzi uważa, że prawdziwa miłość to taka, która nigdy się nie kończy, a z biegiem lat jest coraz większa — wyjaśnia dr Szymon Grzelak.
Jako chrześcijanie wiemy, że miłość jest darem od Boga, ale jednocześnie trzeba się jej mozolnie i w trudzie uczyć. − Co znaczy słowo „miłuję cię”, jeśli kogoś nie stać na wyrzeczenia dla dobra drugiej osoby? — pyta ks. Piotr Pawlukiewicz, współtwórca audycji radiowej „Katechizm poręczny”, transmitowanej przez wiele katolickich rozgłośni w Polsce. − Kiedy rozmawiam z młodymi ludźmi, słyszę od nich, że osiemnastolatkowi z jednej strony coraz więcej wolno: już może kupić alkohol, wyjechać z sympatią na wakacje, ale z drugiej strony pojawiają się natychmiast zakazy, płynące najczęściej z ust rodziców czy księdza. Młodzi czegoś bardzo pragną, i właśnie akurat to jest im zakazane — tłumaczy ks. Pawlukiewicz. Trzeba jednak zapytać, dlaczego Kościół na coś się nie zgadza? − Zachowywanie przykazań ma czemuś służyć. Znaki drogowe są po to, by móc samochodem dojechać do celu, a Kościół daje nam reguły moralne po to, by spotkać Boga i otrzymać od Niego wieczne życie — stwierdza kapłan.
Młodzi ludzie stawiają sobie zresztą różne pytania. − Pierwsze pytanie, jakie sobie zadaję, to jaką kobietę chciałbym otrzymać za żonę? Czy taką z doświadczeniami w sferze seksualnej, czy „czystą”? — wyznaje 19-letni Piotr. − Jasne, że wolałabym być dla niej pierwszym i jedynym partnerem. Jeżeli mam takie oczekiwania, to w jaki sposób powinienem traktować dziewczynę, z którą właśnie jestem? Przecież w naszym wieku często zmienia się sympatie, moja obecna dziewczyna może więc być za chwilę dziewczyną kogoś innego. Dlatego staram się ją traktować tak, aby kolejny chłopak, który się z nią zwiąże, mógł mi za to podziękować — deklaruje Piotr. Jednak wielu młodych ludzi podchodzi do tego z większą beztroską. − Z moich badań wynika, że 85 proc. licealistów uważa, iż chłopak naprawdę kocha dziewczynę, a dziewczyna chłopaka, jeżeli zawsze okazują sobie szacunek. Problem stanowi to, że w praktyce wielu młodych w swoich związkach nie dba o to, aby być szanowanym — mówi dr Szymon Grzelak.
Współczesna kultura nie sprzyja temu, żeby ukształtować w młodym człowieku pragnienie posiadania czystego serca, co wiąże się z brakiem poszanowania intymności, którą nosi w sobie każdy człowiek, a która to dotyczy nie tylko ciała, ale również uczuć, całej sfery psychicznej i duchowej. Wbrew temu, co stara się wmówić młodym świat, czystość przedmałżeńska stanowi wielką wartość. Pomocą młodzieży w jej zachowaniu jest zainicjowany w Polsce przez czasopismo „Miłujcie się!” Ruch Czystych Serc. − W naszym kraju w ruch zaangażowanych jest obecnie ponad 6 tys. osób — mówi s. Maria Kwiek SJK, redaktor „Miłujcie się!”. — Ruch Czystych Serc porusza zagadnienia piękna ludzkiej płciowości. Pomaga tak poprowadzić młodzież przez życie, aby zachowała dziewiczość jako dar dla przyszłego współmałżonka. Jednak jeśli ktoś już tego daru nie posiada, to go oczywiście nie przekreśla. Bowiem jeśli człowiek chce iść drogą czystej miłości, zawsze może na nią wejść — dodaje.
− Gdy miałam około 14 lat, w moje ręce po raz pierwszy trafił dwumiesięcznik „Miłujcie się!”. Gazeta bardzo mi się spodobała, szczególnie zawarte w niej świadectwa młodych ludzi. To właśnie z tego pisma dowiedziałam się o istnieniu Ruchu Czystych Serc (RCS). W moim ciele zaczynała się wtedy budzić płciowość i chciałam kontrolować tę sferę. Pomyślałam, że RCS to wspaniałe dzieło, które może mi pomóc formować się do czystości. Zastanawiałam się tylko, czy podołam zobowiązaniu codziennej modlitwy, które wiąże się z przynależnością do ruchu. Mniej więcej po roku pojechałam na rekolekcje RCS do Krynicy Górskiej i tam nabrałam pewności, że dam radę. I tak ponad trzy lata temu przystąpiłam do ruchu, podejmując się abstynencji od współżycia płciowego aż do momentu zawarcia związku małżeńskiego oraz walki o wolność od wszelkich nałogów. Przynależność do RCS bardzo pomaga mi w życiu codziennym, uczy samokontroli i skupiania się na wartościach. Moim największym pragnieniem jest szczęśliwe małżeństwo. Formuję się w RCS po to, aby móc stworzyć dobrą rodzinę. Dlatego mam wielką motywację, żeby dbać o czystość, która jest fundamentem wierności małżeńskiej. Uważam, że członkowstwo w RCS to najlepsze, co do tej pory mogło mnie w życiu spotkać. Z upływem czasu widzę bowiem, że tylko współpraca z łaską Bożą pozwala zachować czystość.
opr. mg/mg