Zgadnij, co przynosi kukułka?

Ustawa o świadczeniach rodzinnych - najgorszy bubel parlamentu III RP?

Pierwszy maja br. to nie tylko data akcesji naszego kraju do struktur UE. Dla wielu Polaków jest to bowiem dzień, w którym za sprawą jednej feralnej ustawy ich życie zmieniło się o 180 stopni. Sprawiło to wejście w życie nowej ustawy o świadczeniach rodzinnych.

Wprowadzone 1 maja przepisy dokonały prawdziwej rewolucji w zasadach pomocy państwa dla rodzin znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji materialnej.

Przede wszystkim ustawa o świadczeniach rodzinnych zlikwidowała Fundusz Alimentacyjny, z którego do tej pory korzystało ponad 530 tys. osób. Przestało istnieć także kilka innych niezależnych od siebie świadczeń.

Od maja wypłacany będzie tylko jeden zasiłek, do którego przysługiwać będzie kilka dodatków. Otrzymają je tylko te rodziny, które mają prawo do samego zasiłku. W miejsce świadczeń, które przysługiwały osobom korzystającym z pomocy Funduszu, pojawiły się natomiast specjalne dodatki.

Za tymi suchymi urzędowymi informacjami kryją się jednak prawdziwe dramaty ludzkie. Co więcej nowa ustawa stanowi także poważne zagrożenie dla budżetu państwa i stabilności całego naszego społeczeństwa.

Co, jak i za co?

Do końca sierpnia przyszłego roku obowiązujący do tej pory zasiłek rodzinny będzie uzależniony tak jak dotychczas od liczby dzieci. Na pierwsze i drugie dziecko będzie przysługiwało po 43 zł, na trzecie 53 zł, na czwarte 66 zł. Po tym okresie wysokość dodatku będzie uzależniona od wieku dziecka.

Niezależnie od zasiłku rodzinnego przewidziane są także do niego dodatki z tytułu: urodzenia dziecka (jednorazowo 500 zł), opieki nad dzieckiem w czasie urlopu wychowawczego (400 zł miesięcznie), kształcenia i rehabilitacji dziecka niepełnosprawnego, rozpoczęcia roku szkolnego (corocznie 90 zł), podjęcia przez dziecko nauki poza miejscem zamieszkania (80 zł co miesiąc przez cały okres roku szkolnego) oraz na dojazd do szkoły poza miejscem zamieszkania (miesięcznie 40 zł).

Osoby samotnie wychowujące dzieci otrzymają z tego tytułu dodatek w wysokości 170 zł, pod warunkiem, że dochód na osobę w tych rodzinach nie przekracza 504 zł.

Jeżeli dziecko jest dotknięte niepełnosprawnością rodzic otrzyma o 80 zł więcej, przy czym minimum dochodu podwyższone zostaje w tym przypadku o analogiczną sumę.

Niezależny od dochodu będzie jedynie dodatek pielęgnacyjny w wysokości 420 zł przysługujący tym, którzy zrezygnują z pracy, by wychowywać niepełnosprawne dziecko do 16 roku życia oraz zasiłek pielęgnacyjny dla niepełnosprawnego dziecka powyżej 16 roku życia i wszystkich osób, które ukończyły 75 rok życia (niezależnie od ich dochodów oraz stanu zdrowia).

Podstawą do wystąpienia o otrzymanie zasiłku będzie zaświadczenie z urzędu skarbowego o dochodzie uzyskanym w 2002 roku.

Wypłatą świadczeń od 1 maja mają się zajmować gminy. Problemy z wdrożeniem nowego systemu są jednak tak duże, że pierwsze wypłaty będą dokonane z co najmniej 6-tygodniowym opóźnieniem. Nie trzeba chyba tłumaczyć, co to oznacza dla wielu polskich rodzin.

Na pozór ustawa wygląda bardzo przyzwoicie. Ustawodawca zadbał o niepełnosprawnych, o zasiłki wychowawcze a nawet o to, by nic nie utrudniało dzieciom swobodnego dostępu do edukacji. Wszystko to wydaje się bardzo piękne, ale tylko do momentu, gdy nie przyjrzymy się bliżej nowym zapisom.

Feralny przepis

Dotychczas maksymalna wysokość alimentów przyznawanych przez zlikwidowany Fundusz Alimentacyjny wynosiła 631 zł, o ile kryterium dochodów nie przekraczało 612 zł na osobę. Były one wypłacane wtedy, gdy ojciec mimo decyzji sądu uchylał się od ich płacenia. Teraz te pieniądze są mniejsze, a i trudniej je uzyskać, ze względu na obniżenie progu dochodów, od którego przysługuje zasiłek.

Według Centrum Informacyjnego Rządu likwidacja Funduszu spowoduje, że prawo do alimentów straci 73 tyś. osób, a 70 tyś. otrzyma niższe świadczenia. Według CIR świadczenia alimentacyjne utraci przede wszystkim młodzież studiująca.

Niestety, to nie jedyne błędy nowej ustawy. Znacznie poważniejsze dla całego naszego społeczeństwa są bowiem jej dalekosiężne skutki społeczne.

A wszystko to za sprawą przepisów przyznających specjalne dodatki osobom samotnie wychowującym dzieci.

Te zapisy naruszają podstawowe wartości konstytucyjne, przede wszystkim zasadę równości obywateli wobec prawa oraz ochronę rodziny.

Ustawodawcy przyjęli bowiem z gruntu fałszywe i niezgodne z prawem kryterium, podczas gdy jedynym rzetelnym miernikiem powinna być sytuacja materialna konkretnej rodziny, niezależnie od tego czy jest pełna, czy też nie.

„Świadczeń zostały pozbawione dzieci pochodzące z legalnych związków małżeńskich (...) jak również ze związków nieformalnych, w których żyjący rodzice zgodzili się wspólnie wychowywać i utrzymywać własne dzieci. Oznacza to prawną i faktyczna dyskryminację i defaworyzowanie tych dzieci" - napisał Rzecznik Praw Dziecka w piśmie skierowanym do Rzecznika Praw Obywatelskich.

Ten ostatni zgodził się z powyższą oceną i zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego wadliwe przepisy. Na werdykt TK będziemy jednak zmuszeni trochę poczekać.

Na razie na mocy obecnych przepisów zwyczajnie opłaca się rozwiązać małżeństwo i korzystać z przysługujących świadczeń. To jest zatem głównym powodem wzrostu liczby rozwodów i separacji, a także upowszechniania się konkubinatów.

Ustawodawca popełnił także kolejny błąd: zrezygnowano z wywiadu środowiskowego, a zadowolono się jedynie deklaracją samych rodziców. Nie ma zatem żadnego mechanizmu kontrolnego, który pozwoliłby na zapobieganie fikcyjnym rozwodom.

A to już otwiera pole dla ogromnej fali nadużyć, których ustawodawca nie przewidział. Łatwo przewidzieć tragiczne skutki budżetowe. Cóż, po prostu będzie trzeba sięgnąć jeszcze głębiej do kieszeni polskiego podatnika...

Pamiętajmy jednak, że w ostatecznym rozrachunku najbardziej poszkodowane są zawsze dzieci i to one wyjdą z tej sytuacji najbardziej pokaleczone. W przyszłości mogą postępować tak jak ich rodzice, nauczone doświadczeniem, że życie w konkubinacie jest bardziej opłacalne.

 

O stanowisku Kościoła w sprawie ustawy o świadczeniach rodzinnych czytaj tu .

Paweł Jaros
Rzecznik Praw Dziecka

- Ustawa o świadczeniach rodzinnych to bubel prawny. Najbardziej zaskakują mnie nieszczere wypowiedzi niektórych decydentów, którzy twierdzą, że są zaskoczeni jej negatywnymi skutkami. Ich zdziwienie budzi lawinowy wzrost wniosków rozwodowych czy też fakt, że część matek dostanie pierwsze świadczenia dopiero w połowie czerwca. Tyle, że o tych wszystkich rzeczach informowałem obszernie już w zeszłym roku. Na razie dysponujemy jedynie cząstkowymi danymi, ale są one zatrważające np. w Olsztynie ilość rozwodów w pierwszych kwartale br. zwiększyła się o 50 %. Podobnie w innych miastach. Trudno zresztą żeby było inaczej, skoro nowe przepisy gwarantują osobie wychowującej trójkę dzieci roczne świadczenie rzędu 6000 zł netto.

Przy uchwalaniu ustawy doszło do naruszenia reguł państwa demokratycznego. Nie przeprowadzono konsultacji społecznych z zainteresowanymi środowiskami i organizacjami społecznymi. To lekceważenie obywateli. Cała ustawa została uchwalona z wielkim pośpiechem tak, jakby bano się konfrontacji z racjonalnymi argumentami.

Dla mnie ta sprawa absolutnie nie jest zakończona. W najbliższym czasie zwrócę się do sejmu, by podjął wszelkie działania ustawodawcze, w celu zmiany obecnych katastrofalnych przepisów.

Antoni Szymański
wiceprezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia

- To najbardziej destruktywna ustawa, jaka powstała w tym sejmie. O jej negatywnych skutkach przekonamy się w już w najbliższych miesiącach, a odczuje je całe polskie społeczeństwo. Nasz niepokój wzbudzają dwa przepisy, które zakładają, że osoby samotne znajdujące się w identycznej sytuacji jak rodziny pełne, mogą liczyć na szczególną pomoc państwa.

Dodatek dla osób samotnie wychowujących dziecko jest stosunkowo wysoki w porównaniu ze standardowym zasiłkiem rodzinnym wynoszącym 43 zł, czy w ogóle sytuacją materialną wielu biednych rodzin. Tam gdzie dochód na członka rodziny wynosi np. 200-250 zł, może pojawić się więc pokusa uzyskania wyższego świadczenia z tytułu samotnego wychowywania dziecka. A stąd już tylko krok do sztucznego rozwodu lub separacji. Efekt? Już dziś obserwujemy gwałtowny wzrost ilości wniosków rozwodowych kierowanych do sądów np. w Gdańsku jest to już 30 proc. A to dopiero początek tego procesu, te dane z pewnością wzrosną. Potrzeba natychmiastowej zmiany kryteriów uzyskiwania świadczenia, o co apelujemy do parlamentu i rządu. Inaczej bowiem wszystko będzie wyglądało typowo: najpierw złe skutki wadliwej ustawy, a potem usiłowanie naprawiania ich za pieniądze całego społeczeństwa. A przecież rozwiedzeni nie otrzymają zapomogi na ponowny ślub...

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama