Rozmowa z ks. Krzysztofem Ołdakowskim nt. programów katolickich w Telewizji Polskiej
— Według licznych opinii Telewizja Publiczna coraz bardziej się komercjalizuje. Czy nie grozi to ewentualnym skróceniem czasu antenowego dla audycji redakcji katolickiej?
Ilość czasu antenowego dla redakcji katolickiej jest ustalona na mocy porozumienia między TVP a Sekretariatem Konferencji Episkopatu Polski. Umowa ustala bardzo konkretnie, ile czasu mamy na antenie, i to nie ulega żadnym zmianom od 1994 r., kiedy zostało podpisane ostatnie porozumienie w tej sprawie.
Niezależnie od tych ustalonych limitów, zawsze staramy się wychodzić poza te ramy. Jesteśmy aktywni w dniach świąt liturgicznych czy z okazji wizyt Ojca Świętego w Polsce i na świecie. Niedawno Program I TVP włożył sporo wysiłku w akcję Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom. Zaangażowaliśmy się też w zbiórkę pieniędzy z okazji Dnia Papieskiego, przeznaczoną na stypendia dla dzieci z zaniedbanych regionów Polski. W drugą niedzielę Adwentu przeprowadziliśmy na antenie akcję na rzecz pomocy dzieciom na Wschodzie, a w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu zachęcać będziemy do wpłat na rzecz dzieci w Afryce.
Krótko mówiąc — wypełniamy limity, ale też mobilizujemy się, ilekroć wymagają tego ważne wydarzenia czy jakaś godna poparcia akcja.
— Faktem jednak pozostaje, że wasze programy sąsiadują z programami nieraz niewybrednymi...
Oczywiście, prawdą jest, że współczesne media idą z jednej strony w kierunku zabawy, a z drugiej — ku apokaliptycznej wizji świata. To jest tendencja zauważalna nie tylko w telewizji publicznej, ale i w większości stacji. TVP utrzymuje się w 70 proc. z reklamy, co wywołuje określoną presję rynku. Stąd biorą się pokusy, by sięgać po język przekazu charakterystyczny dla telewizji komercyjnych.
— Czym innym jednak jest zwiększanie ilości treści rozrywkowych, a czym innym zanikanie w telewizji publicznej kryteriów dobrego smaku. Jak czujecie się na tej samej antenie, gdzie pojawiają się programy wulgarne? Czy macie jakiś wpływ na styl telewizji publicznej?
Oczywiście, że nie mogą nas takie zjawiska cieszyć. Nasza obecność, prócz przygotowywania programów katolickich, ma i drugi wymiar. Wnosimy tu doświadczenie Pana Boga i Kościoła w środowisko, w którym pracujemy. W telewizji publicznej pracują ludzie o bardzo różnych światopoglądach i ich dążenia są często bardzo sprzeczne. Gdy jedni starają się edukować czy kształtować wartościowe wzorce społeczne, pozostali ulegają zupełnie innym tendencjom. Tak, nie ukrywam, że praca w takim środowisku bywa niekiedy bardzo trudna.
— Co odpowie Ojciec katolikom stawiającym pytanie o to, czy wasza obecność w telewizji publicznej nie uwiarygadnia medium, które bardzo często nadaje programy głęboko sprzeczne z przesłaniem chrześcijańskim?
Telewizja publiczna jest dobrem wspólnym, własnością całego społeczeństwa, i ma ukazywać wszystkie istotne wymiary, którymi żyje nasze społeczeństwo — również wymiar religijny.
Każdy ma swoją przestrzeń urzeczywistniania dobra. My swoją realizujemy w telewizji publicznej. Nie odpowiadamy za grzechy innych, tylko za swoje. W cierpliwym dialogu na pewno bardzo wiele udaje się nam osiągnąć. Na zło programów promujących antywartości staramy się odpowiadać programami dobrymi.
Szukamy profesjonalnego języka telewizyjnego, który nie chce szokować i nie stara się przyciągnąć widza drastycznością.
Dobro i jego upowszechnianie wymaga szczególnej kreatywności i dobrych pomysłów.
— Redakcja katolicka jest najbardziej widoczna w czasie transmisji Mszy papieskich i wizyt Ojca Świętego. A jak wygląda w tej chwili oferta publicystyki?
Istotnie, transmisje cieszą się największą oglądalnością, ale nie są naszą jedyną ofertą. W zeszłym roku wyprodukowaliśmy szereg filmów dokumentalnych, jak na przykład film „Książę” o kardynale Sapiesze, z wypowiedziami samego Ojca Świętego, czy dwuodcinkowy film „Non possumus” o Prymasie Tysiąclecia. Nasz film „Ziemia podwójnie obiecana”, o konflikcie na terenie Ziemi Świętej, zdobył na festiwalu programów religijnych w Helsinkach pierwsze miejsce w kategorii filmu dokumentalnego oraz nagrodę publiczności. W Boże Narodzenie 2001 zorganizowaliśmy w Laskach koncert „Arki Noego”, który wcześniej został wydany przez „Gazetę Wyborczą” w nakładzie półtora miliona egzemplarzy. Nasz program dla dzieci „Ziarno” otrzymał nagrodę rady programowej TVP jako program, który najlepiej realizuje misję publiczną telewizji. Jesteśmy przy realizacji bardzo wielu form telewizyjnych — od filmów dokumentalnych po programy rozrywkowe. Tak więc transmisje to nie wszystko, co mamy do zaproponowania.
— Jak Ojciec reaguje na takie inicjatywy jak dzień bez telewizji? Znam domy, gdzie ludzie pozbywają się telewizora, bo stracili do niego zaufanie i traktują go jako potencjalnego domowego agresora.
Jestem w stanie zrozumieć nieufność wobec asłużyć prawdzie. Technika cyfrowa może już niedługo pozwolić kreować świat imaginacji, gdzie można wszystko upozorować i sfalsyfikować. Problemem dla Kościoła już dziś są ludzie, którzy spędzają mnóstwo czasu przy telewizorze, zanurzając się w iluzoryczną rzeczywistość. Ale według mnie problem nie leży w tym, czy telewizor jest złem, ale czy potrafimy wybierać to, co dobre.
— A jak Ojciec patrzy na rozwój katolickiej Telewizji Puls i kanału Niepokalanów II?
Utkwiły mi w pamięci słowa, jakie Jan Paweł II wypowiedział w tym roku w Armenii: chrześcijanie mogą konkurować z sobą tylko w miłowaniu i służeniu bliźniemu. Każdy z nas ma swoją przestrzeń do wypełnienia dobrem, i niech to robi jak najlepiej. W promowaniu dobra nikt dla nikogo nie jest konkurencją.
— Na Woronicza wiele lat straszył mit o Kościele jako wszechpotężnej władzy, która wszystko chce kontrolować. Czy Ojciec spotyka się z takimi opiniami?
W mediach publicznych pracuję od 1989 roku, najpierw w radiu publicznym, a od pięciu lat w telewizji publicznej. Najbardziej te mity były żywotne na samym początku, kiedy sugerowano czasem, że jesteśmy przedstawicielami nowej „słusznej linii”. Cierpliwie „rozbrajałem” te stereotypy. Osobisty przykład pokazuje nieufnym, że Kościół nie jest żadnym ideologicznym agresorem. Kiedy dziś odkrywam niekiedy, że moja obecność w telewizji jest dobrze kojarzona, jest to dla mnie największą satysfakcją.
— Dziękuję za rozmowę.
Osoby zainteresowane ofertą redakcji programów katolickich TVP odsyłamy do witryny internetowej: www.tvp.pl/katolik
opr. mg/mg