Fałszywka na ekranie

Co można wywnioskować z angielskiego filmu "historycznego" o rozszyfrowaniu tajemnicy Enigmy ("Enigma", reż. Michael Apted)?

Ta tuzinkowa historia szpiegowska z czasów II wojny światowej w powodzi wchodzących codziennie na ekrany filmów prawdopodobnie nie wzbudziłaby większego zainteresowania publiczności, gdyby nie sprawa Enigmy.

Zaprotestowały środowiska polonijne, głos zabrali też historycy, zarzucając twórcom „Enigmy” przeinaczenia, błędy i fałszerstwa historyczne. Teraz, kiedy film wszedł na polskie ekrany, naocznie możemy się przekonać, czy zarzuty są słuszne. Film Michaela Apteda nie jest oczywiście dziełem dokumentalnym, ale wydaje się, że nawet opowiadając fikcyjną historię — opartą jednak w jakiejś mierze na faktach — należy wymagać od autorów przynajmniej minimum rzetelności w jej przedstawieniu na ekranie. Tym bardziej że najmocniejszą stroną „Enigmy” jest imponująca, zrealizowana dużym nakładem środków i dbałością o szczegóły, scenografia filmu. Rzetelnie odtworzono ośrodek dekryptażu Bletchley Park i maszyny deszyfrujące. Ale na tym wyczerpał się zasób wrażliwości twórców na historyczne realia, bo opisując fikcyjną aferę szpiegowską w Bletchley Park i dysponując bogatą dokumentacją, popuścili wodze fantazji, nie licząc się zupełnie z prawdą historyczną.

Akcja „Enigmy” rozgrywa się w roku 1943, w centrum łamania szyfrów w Bletchley Park, gdzie zespół kryptologów zajmuje się odczytywaniem korespondencji pomiędzy niemieckimi U-Bootami, atakującymi konwoje na Atlantyku. Dzięki złamaniu kodów Enigmy dowództwo aliantów codziennie otrzymuje setki rozszyfrowanych informacji, które umożliwiają przewidywanie ruchów nieprzyjaciela. W stronę Wielkiej Brytanii zmierza największy jak dotąd konwój, ale Niemcy niespodziewanie zmienili system, co grozi nieobliczalnymi konsekwencjami. Tom Jericho, genialny kryptolog, podejrzewa, że Niemcy mają w Bletchley Park swego agenta. Agentem tym okazuje się Polak.

I właśnie w tym kontekście film, niezależnie od intencji twórców, nabiera antypolskiej wymowy. Co prawda w filmie pada jedno zdanie, w którym wspomina się o zasługach polskich matematyków w rozpracowaniu Enigmy, ale mało kto je zauważy. Z pewnością natomiast zapadnie w pamięci widza, że wśród pokazanej w filmie ekscentrycznej grupy kryptologów jedyną negatywną postacią jest Polak-zdrajca. Przekazuje on Niemcom wiadomość o rozszyfrowaniu kodów, mszcząc się w ten sposób za utajnienie przez aliantów informacji o zbrodni katyńskiej.

Dla wielu widzów, szczególnie tych młodszych — a to oni przeważnie zapełniają sale kinowe — film będzie prawdopodobnie jedynym źródłem wiedzy o wkładzie Polaków w historię Enigmy. O tym, że to właśnie pracujący dla wywiadu polscy kryptolodzy złamali sposób kodowania zastosowany w Enigmie, w 1933 roku zbudowali replikę Enigmy i w 1939 przekazali wywiadowi angielskiemu wszystkie zdobyte na ten temat informacje, wiedza poza Polską jest ograniczona.

Sprowadzając „Enigmę”, dystrybutorzy liczyli zapewne na bezpłatną reklamę, jaką film zapewnił sobie dzięki dyskusji w mediach. Nie wpadło im jednak do głowy, by przynajmniej na kopiach wyświetlanych w naszych kinach umieścić krótką chociażby wzmiankę prostującą zawarte w filmie dezinformacje. A tak swoją drogą, czy nie nadszedł już czas, by ten temat doczekał się zainteresowania polskich filmowców? Przecież to idealny materiał na interesujący również dla zagranicznego widza film sensacyjny, nakręcony z szacunkiem dla faktów.

Reż. Michael Apted; wyk.: Kate Winslet, Dougray Scott, Jeremy Northam, Saffron Burrows; Wielka Brytania/USA/Niemcy 2001.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama