Nasze lęki i miłość Jezusa

Nasze lęki i miłość Jezusa

1. „Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, a przyjdą Rzymianie i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród”. Żydowskie elity religijne bały się Jezusa i ludzi, którzy Mu wierzą. Bali się jeszcze bardziej Rzymian i ich legionów. Bali się o miejsca święte, o przyszłość swojego narodu. Arcykapłani i faryzeusze najbardziej jednak obawiali się o swoją pozycję, do czego już się tak łatwo nie przyznawali. Jezus zawsze był im solą w oku. Obnażał ich hipokryzję, nakłuwał ich pychę, skłaniał do nawrócenia. Zapraszał do rewizji schematów i martwych tradycji. Ostatecznie postanowili go zabić. Zastanawiam się, czego ja się dziś boję. Czy Jezus nie jawi się także dla mnie jako Ktoś niebezpieczny, kto wytrąca mnie z kolein mojego działania, życia, religijności? Czy nie przychodzi mi czasem ochota zamknąć usta temu niewygodnemu Prorokowi z Nazaretu? Strach nigdy nie jest dobrym doradcą. Zwłaszcza nadmierny lęk o siebie, o swoją pozycje, swoje zdobycze. W czasach obecnej epidemii wiele w nas lęków. Nie można pozwolić, aby one odebrały nam wiarę, nadzieję i miłość.
2. „Lepiej jest dla was, aby jeden człowiek umarł za lud, niżby miał zginąć cały naród”. Słowa Kajfasza były w pierwszym znaczeniu decyzją o karze śmierci dla Chrystusa. To było podsunięcie Sanhedrynowi najbardziej pragmatycznego rozwiązania kwestii Jezusa. Jeśli Jego osoba zagraża losowi narodu, to lepiej poświęcić jednostkę, aby ocalić naród. Jest w tym zdaniu Kajfasza zarazem głębszy sens. Święty Jan zauważa: „Tego jednak nie powiedział sam od siebie, ale jako najwyższy kapłan w owym roku wypowiedział proroctwo, że Jezus ma umrzeć za naród, i nie tylko za naród, ale także po to, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno”. Jezus rzeczywiście umrze za cały naród, ale nie po to, aby go ocalić przed Rzymianami (Świątynia Jerozolimska została zburzona w 70 roku), ale po to aby go ocalić od grzechu i śmierci. Jezus weźmie na siebie winy całej ludzkości, zło zostanie pokonane przez Jego ofiarę miłości. Umrze nie tylko za jeden naród, ale za wszystkie dzieci Boże, za wszystkich ludzi, którzy szukają Boga i chcą pójść jak Abraham za Jego wezwaniem. Umrze za mnie, abym Ja mógł żyć.
3. Przed nami Niedziela Palmowa, Wielki Tydzień, Triduum Paschalne. Będziemy przeżywać te dni w cieniu śmiercionośnej epidemii. Zamknięci w naszych domach z obawy o życie i zdrowie. Pozbawieni możliwości gromadzenia się we wspólnocie wiary w te najważniejsze dni roku liturgicznego będziemy się czuli jak rozproszone dzieci Boże. Może dzięki temu zatęsknimy za jednością, bliskością, wspólnotą Kościoła. Może zrozumiemy głębiej, czym jest zbawienie. Bo przecież nie chodzi nam tylko o to, aby móc znowu ruszyć do galerii handlowej czy polecieć na wakacje, prawda? Dziś walczymy o życie ludzi. I doświadczamy granic ludzkich możliwości. Krzyż to tajemnica życia, które rodzi się ze śmierci. Jezus dzięki swojej śmierci z miłości pokonał naszą śmierć. Jemu oddajmy naszą samotność, lęk, trwogę, ubóstwo, bezradność, życie, wszystko. On jest jedynym rozwiązaniem kwestii życia i śmierci.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama