Słowa i czyny

Od minionej niedzieli poszerza się krąg odbiorców Jezusowego nauczania. W niedzielę „Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić”. Wczoraj „Jezus powiedział do swoich uczniów”. A dzisiaj „Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów”. Są więc podstawy, abyśmy siebie i każdego innego człowieka uznali za adresatów tego nauczania.

Treścią dzisiejszej Ewangelii jest zachowanie jedności między nauczaniem a praktykowaniem zasad moralnych. Jako przykłady negatywne: „Mówią, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą”, są przywołani uczeni w Piśmie i faryzeusze. Jezus przestrzega jednak przed instrumentalnym ich potraktowaniem. Można bowiem dojść do błędnego wniosku, że skoro nie przekładają nauczania na praktykę życia, to samo nauczanie jest wadliwe. W tym przypadku tak nie jest. Uwspółcześniając to przesłanie, możemy stwierdzić, że nawet jeśli jakiś kapłan daje w życiu antyświadectwo, to nie oznacza, że samo nauczanie Kościoła jest fałszywe.

Postawa uczonych w Piśmie i faryzeuszów, czyli rozdźwięk między słowami a życiem, zagraża kapłanom, rodzicom, nauczycielom, dziennikarzom, politykom oraz wszystkim innym odpowiedzialnym za kształtowanie ludzkich sumień.

„Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać”. To zdanie, zwłaszcza obecnie powinno być punktem odniesienia w naszym rachunku sumienia. Pomoc bliźnim to obowiązek wynikający z wiary i rozumu. Aby nie szukać w tej działalności samozadowolenia i autopromocji potrzebujemy kształtowania w sobie postawy służby. O tym także Jezus dziś mówi: „Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama