Członkowie Sanhedrynu byli równocześnie przywódcami duchowymi i politycznymi narodu żydowskiego. Choć Wysoka Rada decydowała przede wszystkim o sprawach związanych z religią, to miała wpływ na wiele obszarów życia, religia mojżeszowa bowiem przenikała całe życie społeczne. Był to ośrodek władzy, w wielu kwestiach ważniejszy niż król Judei, a i rzymski namiestnik musiał się z nimi liczyć. Taka podwójna rola nikogo nie dziwiła i dzisiaj w wielu kulturach jest czymś naturalnym łączenie władzy politycznej i religijnej. W naszej kulturze, ukształtowanej przez chrześcijaństwo zachodnie, które do XVI wieku oznaczało katolicyzm, takie połączenie wydaje się niewłaściwe. Krytykujemy duchownych, jeśli zbyt daleko wchodzą w politykę, bo rozdział władzy religijnej i politycznej jest wpisany w katolicyzm, nawet jeśli często był przez katolików naruszany.
Oddajcie co cesarskie cesarzowi, a co boskie Bogu – mówi nasz Pan. Bardzo trudno jest zachować harmonię między sferą polityki i religii. Jeśli się pomiesza te dwa porządki, na ogół polityka zdominuje sferę duchową. Jaskrawym przykładem jest postawa Patriarchy moskiewskiego wobec wojny na Ukrainie. Głównym drogowskazem staje się pragmatyzm: co bardziej korzystne dla nas, w tym świecie? Dla arcykapłanów nie jest ważne, czy Jezus jest mesjaszem, ale jakie będą skutki tego, że lud uzna Go za mesjasza. W jakiś sposób myślą nawet o dobru wspólnym, przynajmniej faryzeusze, bo arcykapłani ze stronnictwa saduceuszy byli zbyt skorumpowani. Tylko że dobro wspólne dla nich to ocalenie Świątyni i Jerozolimy przed zemstą Rzymian. Mesjasz zaś miał przyjść, aby ocalić ludzkość, nie tylko żydów, od grzechu i jego konsekwencji. Chcieli krótkotrwałych korzyści za cenę Prawdy.
Przez wieki Kościół zmagał się z pokusą, aby w swej misji nadprzyrodzonej sięgać po władzę polityczną. Niesie to wielkie ryzyko dla skutecznego głoszenia Ewangelii, choć w niektórych momentach historii połączenie tych porządków było nieuniknione i przyniosło dobre owoce. Kościół jako wspólnota jest w świecie i musi się liczyć z jego realiami. Podobnie każdy z nas. Należymy do Kościoła i równocześnie tworzymy różne wspólnoty, w tym wspólnoty polityczne, z których najważniejsza jest państwo. Państwo i naród, który na ogół jest jego podstawą, są wpisane w naturę ludzką, pośrednio więc są chciane przez Boga. Jednak w naszym działaniu publicznym, „politycznym”, choćby na poziomie miejsca pracy czy wspólnoty mieszkaniowej, zawsze musimy pamiętać, aby polityka nie zasłoniła nam Jezusa. To nie oznacza potępienia polityki, lecz ostrożność i dążenie do harmonii. Ostatecznie, to On jest najważniejszy, On jest Królem świata, o czym jutro będziemy sobie przypominać, patrząc jak wjeżdża do Jerozolimy na łagodnym osiołku.