Żydzi, dobrze znający Stary Testament, żyli nadzieją, że pewnego dnia zostaną zaproszeni na ucztę niebieską. Wierzyli, iż zasłużyli na nią z racji pochodzenia: są potomkami Abrahama, członkami narodu wybranego. Jezus prostuje to myślenie: sama przynależność etniczna, narodowa czy nawet religijna nie daje gwarancji zbawienia.
Spójrzmy na postępowanie bohaterów dzisiejszej perykopy. Gdy wybija godzina wejścia na ucztę, ich serca zaprzątają sprawy przyziemne. Jeden idzie na swoje pole, drugi do kupieckich interesów, inni znieważają królewskich sług, a nawet ich zabijają. To alegoria tego, co elity żydowskie uczyniły najpierw prorokom, a potem samemu Mesjaszowi.
Tym samym okazali się niegodni uczty Królestwa. Bóg więc kieruje zaproszenie do wszystkich – dobrych i złych, tych, którzy przestrzegają Prawa, i tych, którzy z niewiedzy lub zaniedbania go nie wypełniają. Od każdego jednak wymaga się nawrócenia i przemiany życia. Symbolizuje to weselna szata, w którą trzeba się przyodziać przed wejściem na ucztę.
Przyobleczmy się zatem w świętość postępowania, aby nie zostać wyrzuconymi precz – tam, gdzie „będzie płacz i zgrzytanie zębów”.