Bp Kawa o wojnie w Ukrainie: dziś kapłani muszą być przede wszystkim prorokami, głoszącymi prawdę

W kazaniach dużo mówi o pokoju, pracuje fizycznie, zło nazywa po imieniu. O tym, co to znaczy być biskupem w czasie wojny, mówi w wywiadzie dla katolickiej ukraińskiej agencji informacyjnej RISU biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej Edward Kawa, OFM Conv.

Lwowski biskup pomocniczy Edward Kawa, OFM Conv. udzielił obszernego wywiadu dla katolickiej ukraińskiej agencji informacyjnej RISU, w którym podzielił się tym, co to znaczy być biskupem w czasach wojny.

Hierarcha przyznaje, że jego kazania bardzo się zmieniły. Teraz dużo mówi o pokoju i o tym, jakie owoce przynosi prawdziwa wiara, a jakie owoce przynosi służenie nie Bogu, lecz diabłu, co jest widoczne w działaniach Federacji Rosyjskiej.

„Często podkreślam, że wszyscy, którzy inicjują i prowadzą tę wojnę, są opętani przez złego ducha. To właśnie powiedziała nam Maryja w Fatimie i widzimy to teraz. Może nie zwróciliśmy wystarczającej uwagi na te objawienia w Fatimie” – zauważa hierarcha.

Dodaje, że jego życie uległo zmianie, gdyż obok odwiedzania parafii i różnych wspólnot wykonuje również wiele pracy fizycznej, będąc zaangażowanym w pracę organizacyjną na rzecz pomocy ofiarom wojny. „Pomimo że Ukraina doświadcza wielu cierpień, ofiar śmiertelnych i rannych, myślę, że ta wojna bardzo nas wszystkich zjednoczyła” – podkreśla.

Redakcja RISU zauważa, że postawa księży w obliczu działań wojennych jest bardzo różna, i chociaż są kapłani, którzy naprawdę rozumieją, co mają robić, to są i tacy, którzy mówią tak, jakby nie było wojny...

Odpowiadając na tę uwagę, biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej przypomina, że kapłan, przyjmując święcenia przestaje być osobą prywatną. „Przede wszystkim musi pełnić wolę Bożą i głosić prawdę. Nie politykę, nie jakąś ideologię, ale prawdę – dobrą nowinę” – zaznacza. Krytykuje zauważaną u niektórych duchownych postawę obojętności.

„Dzisiaj kapłani muszą być przede wszystkim prorokami głoszącymi prawdę, której oczekują ludzie… Ksiądz powinien być pierwszym, który pomoże rodzinie dotkniętej cierpieniem, śmiercią lub zranieniem ukochanej osoby. I to on powinien pomagać od strony duchowej” – stwierdza.

Jednocześnie biskup Kawa podkreśla, że zło musi być nazwane po imieniu.

„Oznacza to, że jeśli zostaliśmy zaatakowani przez Federację Rosyjską, za którą stoi konkretna osoba, która wydaje konkretne rozkazy zabijania, niszczenia i ludobójstwa narodu ukraińskiego, to są to fakty. I czy mi się to podoba, czy nie, to jest prawda, którą muszę zaakceptować. W kazaniu i w każdej sytuacji jesteśmy świadkami tego, co się dzieje. Nie możemy tego ukrywać ani w żaden sposób usprawiedliwiać” – zaznacza.

Lwowski biskup pomocniczy wskazuje na konieczność obecności duchownych wszędzie tam, gdzie ludzie przeżywają dramaty, wysłuchania ich problemów i okazania jedności z cierpieniami rodaków. Zachęca księży, by byli obecni na pogrzebach bohaterów – żołnierzy poległych w obronie swej ojczyzny, niezależnie od ich wyznania.

Relacje z katolikami rosyjskimi

RISU przypomina, że biskup Kawa przez cztery lata odbywał formację teologiczną w seminarium Maryi Królowej Apostołów w Petersburgu, w Rosji. Dlatego stawia pytania o obecne jego relacje z rosyjskimi katolikami. Biskup przyznaje, że w większości nie ma kontaktu z Rosjanami, których kiedyś poznał. Natomiast rozmawiając z braćmi, którzy nie są nie są Rosjanami, ale przebywają w Rosji, dowiedział się, że są pod silną presją.

„Boją się cokolwiek powiedzieć, niektórzy z nich są na tyle odważni, by zabrać głos, ale natychmiast są ostrzegani, że zostaną deportowani. Wiem, że niektórzy ludzie, chodzący do naszych kościołów katolickich, nawet niektórzy duchowni, w pewien sposób wspierają tę agresję. To bardzo smutne, to znaczy, że bardziej słuchają rosyjskiej propagandy niż Słowa Bożego, boją się tej prawdy” – powiedział bp Kawa.

Przypomniał, że wśród Rosjan są dobrzy ludzie, co nie zmienia faktu, że „wielu z tych Rosjan, czy większość ludzi mieszkających na terytorium Rosji, ma tak wyprane mózgi, że nie widzą prawdy: że to Rosjanie zaatakowali wolną Ukrainę, że to ich zbrodniarze zabijają nasze dzieci, gwałcą nasze kobiety, okaleczają i zabijają naszych obrońców. To jest prawda, której oni nie uznają. I słuchają wszystkich wymówek, jakie wymyśla Rosja” – stwierdził hierarcha. Wyznał, że nikt z Rosji, gdzie miał wielu przyjaciół nie zapytał, jaka jest jego sytuacja. „Większość ludzi jest manipulowana, okłamywana i żyje w tym” – uważa lwowski biskup pomocniczy.

Ocena wypowiedzi papieża

W wywiadzie nie pominięto kwestii reakcji Kościoła rzymskokatolickiego na niektóre wypowiedzi Franciszka, które nie zostały dobrze przyjęte w Ukrainie.

Biskup Kawa podkreślił, że po różnych dwuznacznych słowach papieża, które były trudne także dla biskupów, powiedzieli oni o tym Ojcu Świętemu czy też wyrazili to na piśmie. Odnosząc się do reakcji katolików, zaznaczył, że wielu z nich jeszcze bardziej modli się za Kościół, w tym za papieża.

„Są też ludzie, którzy może nie odeszli, ale stali się zniechęceni, rozczarowani, a nawet w pewnym sensie osłabili swoją relację z Kościołem… mówimy o tym również papieżowi, a on słyszy to od ludzi, którzy odwiedzają nas w jego imieniu… Dlatego po każdym naszym apelu zawsze pada słowo «przepraszam». Tylko w mediach sama informacja jest najpierw rozpowszechniana, a słowo «przepraszam» i wyjaśnienie tego, co papież chciał powiedzieć, giną” – stwierdził hierarcha.

Zwrócił uwagę, że biskupi Ukrainy zawsze reagują, zawsze zabierają głos, „albo za pośrednictwem nuncjusza apostolskiego, albo jednego z naszych duchownych, który jest w tym czasie w Rzymie i próbuje w jakiś sposób przekazać tę prawdę, powiedzieć, że to, co zostało powiedziane, nie jest prawdą. To naprawdę boli ludzi, którzy padli ofiarami rosyjskiej agresji” – powiedział biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej. Dodał, że odrębną kwestią jest sprawa doradców papieskich i przyznał, że o ile przed wybuchem wojny na pełną skalę Ojciec Święty był autorytetem także dla niekatolików na Ukrainie, to obecnie nie jest już dla nich punktem odniesienia.

Kościół rzymskokatolicki coraz bardziej ukraiński

Redakcja przypomina, że Kościół rzymskokatolicki na Ukrainie jest często nazywany „Kościołem polskim” i pyta, jakie działania są podejmowane, aby zminimalizować to jego utożsamianie z narodowością polską.

Biskup Kawa zaznacza, że nie ma tego problemu w centralnej części Ukrainy, bo tam całe duszpasterstwo od dawna jest prowadzone w języku ukraińskim. Natomiast na zachodniej Ukrainie środowisko polskojęzyczne się zmniejsza, bo starsi ludzie odchodzą, a młodzi wyjeżdżają teraz, w czasie wojny. Dlatego jest to naturalny proces i duszpasterstwo coraz bardziej prowadzone jest w języku ukraińskim. Dodaje, że takie określenie „Kościół polski” jest też skutkiem działania duchownych innych Kościołów, „którzy chcą nas zepchnąć na margines”. Odnosi się też do swoich doświadczeń z pracy duszpasterskiej w rejonie Połtawy. „W naszej parafii nie było nic po polsku. Pewien człowiek przyszedł i powiedział: «Byłem w innym kościele i powiedzieli mi, że jesteście Kościołem polskim, jak to się objawia?» Odpowiedziałem, że jesteśmy Kościołem rzymskokatolickim. I wtedy zaczął do nas przychodzić, przyszedł raz, posłuchał, spodobało mu się. I nadal jest parafianinem tutejszego kościoła” – powiedział hierarcha. Dodał, że w większości parafii na Ukrainie język polski nie jest w ogóle używany.

Być biskupem...

Ostatnie pytanie agencji RISU dotyczy życia duchowego i osobistego biskupa. Wyznaje on, że praktykuje regularnie Lectio divina, czyli czytanie Słowa Bożego w określonych częściach i o określonych porach dnia. „Często czytam komentarze biblijne, przeszukuję także Internet, w różnych językach, aby lepiej zrozumieć Słowo Boże – dla siebie, ale pomaga mi to także w głoszeniu kazań. Ciągle też studiuję, jestem studentem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, studiuję teologię pastoralną. Obecnie pracuję nad rozprawą doktorską. Ale żeby ją napisać, muszę ukończyć cały tok studiów, biorę udział w wykładach online. Dziękuję Bogu, bo te studia rozwijają moje horyzonty” – mówi.

„Bardzo często w nocy, kiedy nie mogę spać, czytam różne książki z zakresu psychologii. Często też bywam na pogrzebach naszych obrońców, spotykam się z krewnymi i żeby nie popełnić błędu, nie sprawić im jeszcze większego bólu, muszę wiedzieć, co mówić ludziom …  Patrzę bardziej na to, co dzieje się w naszym realnym życiu i szukam odpowiedzi, których teraz potrzebuję, i w ten sposób również się rozwijam” – stwierdza biskup Kawa.

 

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama