Wielki Post nie jest dla postu

Nawet gorliwi katolicy nie zawsze do końca zdają sobie sprawę, na czym tak naprawdę post polega.

Nawet gorliwi katolicy nie zawsze do końca zdają sobie sprawę, na czym tak naprawdę post polega.

Jeden z krakowskich katechetów, gdy zapytał o to młodzież, usłyszał tylko zdawkowe odpowiedzi. My namawiamy naszych czytelników – i starszych, i młodych - do zrobienia sobie postu od lenistwa, kłamstwa, nieuprzejmości i kłótni. Od gier, komputera i telewizora. Od spacerowania po sklepach. Od obojętności na los drugiego człowieka. Tak przeżyty Wielki Post spodoba się Panu. A przy okazji wykażemy się silną wolą.

Na pytanie - jak dobrze przeżyć Wielki Post, niełatwo odpowiedzieć. Wielu z nas w dzieciństwie Wielki Post kojarzył się niemal wyłącznie z tym, żeby się nie najadać. Tymczasem Wielki Post to o wiele więcej. Nie ma tu jednak gotowej recepty. To, na czym ma nasz post polegać, zależy od każdego indywidualnie. Czterdzieści lat na pustyni miało uczynić naród wybrany nowymi ludźmi. To samo ma z nami zrobić Wielki Post. I zrobi, jeśli tylko otworzymy się na działanie Boga.

Stawka jest wielka

Stawka jest wielka - nasze zbawienie. Żeby jednak Bóg mógł działać i prowadzić nas do Zmartwychwstania, musimy się posunąć i zrobić Mu miejsce. – Musimy czegoś się wyrzec. Nie dlatego, że jest to złe, ale po to, by nie miało nad nami władzy nic poza Bogiem – sugeruje Monika Białkowska, publicystka „Przewodnika Katolickiego”. W jaki sposób stworzyć w sobie wielkopostną przestrzeń na Boże działanie? Jak trzy tradycyjne praktyki wielkopostne, czyli modlitwę, post i jałmużnę, przełożyć na swoje życie? W cytowanym artykule Monika Białkowska podaje swoich „piętnaście sposobów na Wielki Post”. Warto je przytoczyć, bo są to sposoby niekonwencjonalne. A więc w Wielkim Poście „wstawaj kwadrans wcześniej”. Po to, żeby, klęknąwszy przy łóżku, móc spokojnie odmówić „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Mario” i dekalog. „Włóż różaniec do kieszeni”. To niby drobiazg, prosty gest, który sam w sobie jeszcze nic nie znaczy. Ale w ciągu czterdziestu dni postu sama ręka powędruje po niego. A może nawet uda się nam skończyć całą modlitwę porządnie, na spokojnie, razem z rodzicami, dziećmi?

Kolejny sposób Moniki Białkowskiej na Wielki Post to odkurzenie Biblii i położenie przy łóżku. Oczywiście nie po to, żeby na nią patrzeć, lecz po to, żeby się z nią oswoić, czytając każdego dnia dwa fragmenty przed snem.

„Wyjdź z domu” – radzi autorka „15 sposobów na Wielki Post”. Najlepiej w piątkowy wieczór – na drogę krzyżową, albo w niedzielne popołudnie – na gorzkie żale. Oczywiście z rodziną. Wielu z nas pamięta, że na te nabożeństwa prowadziły nas do kościoła mama, babcia.

„Krok w bok”

„Krok w bok” to kolejna rada na Wielki Post. Tym „bokiem” ma być kościół, do którego wstąpimy w drodze do pracy, do szkoły czy na zakupy. Adorując Jezusa w pustawym w dzień powszedni kościele, pozwalamy Mu działać. To może być naprawdę mistyczne przeżycie. Spośród innych sposobów Moniki Białkowskiej na Wielki Post nam spodobały się jeszcze dwa. Pierwszy to trochę inny sposób na jałmużnę. A więc rozejrzyj się dookoła. Może sąsiadka sama wrzuca węgiel do piwnicy? Może sąsiad nie odśnieżył chodnika? Może starsza pani z trudem dźwiga ciężką siatkę z zakupami? Jeśli to widzisz, nie czekaj, aż poproszą. Podejdź, pomóż. Za każdym razem, kiedy zobaczysz, że ktoś jest sam.

Warto też, dotyczy to zwłaszcza kobiet, w każdym wieku, skorzystać z jeszcze jednej rady - przestań chodzić na zakupy jak na spacer. Autorka tych porad sugeruje, żeby, idąc do sklepu, mieć ze sobą listę i kupować tylko to, co niezbędne. W ten sposób nie tylko ćwiczymy wolę, ale zaoszczędzimy trochę pieniędzy i będziemy mieć więcej czasu dla bliskich.

Są tacy, którzy w Wielkim Poście nie otwierają komputera, a już na pewno wiele rodzin nie włącza telewizji przez cały Wielki Post. Inni nie chodzą do kina. W szkole nie ściągają, nie podpowiadają. Oferują swoją pomoc, ale nie dają ściągać. Są fair w rozmaitych grach zespołowych. Nie oszukują, a czasem nawet pomagają słabszemu wygrać. Nie kłócą się. Jak mogą, ułatwiają innym życie. Warto jednak w tym miejscu wspomnieć, żeby nie traktować Wielkiego Postu jako autokorekty. Przypomina o tym ojciec Paweł Kozacki, dominikanin. - Wiele osób praktykuje Wielki Post jako czas naprawy.

Czas postanowień i odmawiania sobie czegoś przy tej okazji. Ludzie obiecują sobie na przykład systematyczną naukę, większą dyscyplinę czy niejedzenie czegoś słodkiego. I to są dobre rzeczy, tylko do tego, by stać się lepszym, niepotrzebny jest Wielki Post. Istotą Wielkiego Postu jest zbliżenie do Chrystusa. Jeżeli zapomnimy o tym, to zostanie takie zwykłe ludzkie autopoprawianie – mówi zakonnik w rozmowie z Judytą Syrek, zamieszczoną na portalu Stacja 7. Ma rację, twierdząc, że w postanowieniach łatwo można się zniechęcić. Przychodzi pierwszy upadek – ktoś zje tego przysłowiowego cukiereczka, którego sobie odmówił – i kończy się autokorekta. – A post to powinien być mój wysiłek, w którym wołam do Boga, że potrzebuję Jego pomocy. Jeżeli się Pana Jezusa z tego postnego wysiłku usunie, to kończy się najczęściej tylko na kilkudniowym postanowieniu w Środę Popielcową – przedstawia swoją opinię o. Kozacki. Zastrzega się, iż to nie oznacza, że postanowienia są czymś złym. – Jeżeli ktoś ma silną wolę, niech pracuje, ale do tego niepotrzebny jest Wielki Post. Spłaszczanie Wielkiego Postu do samodoskonalenia się czy satysfakcjonującego poczucia, że panuję nad swoim życiem i choć jestem prochem, to z tego prochu potrafię ulepić całkiem niezłą strukturę, jest oszukiwaniem siebie. To nie jest chrześcijańskie, lecz trochę egocentryczne – mówi o. Kozacki.

Ojciec Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca, ma trochę inne zdanie na ten temat. Uważa, że katolik wierzący w Jezusa przynajmniej jedno postanowienie na Wielki Post powinien sobie zrobić i go dotrzymać, „a jeśli się zagapi i coś mu nie wyjdzie, natychmiast ma wrócić i ciągnąć dalej”. – Czasem ktoś go zniechęca: „No, to nie rób wcale”. Nie, nie, nie. Nie słuchać takich podszeptów. Napisz to sobie gdzieś i pamiętaj. Choćby jedno: „Któryś za nas cierpiał rany...”, choćbyś przechodząc obok kościoła wpadł na chwilę i pokłonił się Jezusowi – sugeruje ojciec Leon.

Obaj zakonnicy zgodnie twierdzą, że najlepsza recepta na dobre przeżycie Wielkiego Postu jest zawarta w tradycji Kościoła wyrastającej z Pisma Świętego. W Środę Popielcową czytany jest fragment Ewangelii św. Mateusza, który pokazuje trzy czynniki: modlitwę, jałmużnę i post. Jeżeli Wielki Post ograniczymy tylko do odmawiania sobie czegoś, to przemieniamy ten czas w gimnastykę silnej woli. Natomiast, jeżeli połączymy go z dwoma pozostałymi elementami, czyli z dbaniem o modlitwę, o łączność z Chrystusem oraz o jałmużnę, wrażliwość na bliźniego – to dochodzimy do istoty, bo Wielki Post nie jest dla postu.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama