Po dziesięciu latach katechezy w szkole

Losy katechezy w polskiej szkole

Dziesięć lat temu, gdy katecheza po latach banicji wracała do szkoły, odzywały się głosy, z kręgów ludzi wrogich Kościołowi i wpływom religii na wychowanie człowieka, twierdzące, że miejscem religijnego oddziaływania Kościoła na dzieci i młodzież może być jedynie parafia, kościół, zakrystia, salka katechetyczna. W imię tzw. prywatności przekonań religijnych pewna grupa ludzi sprzeciwiała się powrotowi katechezy do szkoły. Do dzisiejszego dnia istnieją ludzie zorganizowani w partiach lewicowych i liberalnych, w stowarzyszeniach ateistycznych, w różnego rodzaju ugrupowaniach antyreligijnych, którzy uważają, iż w imię tzw. rozdziału Kościoła od Państwa należy zachować laickość szkoły i bronić jej przed wszelkiego rodzaju wpływami ideologicznymi, a szczególnie przed wpływami ze strony Kościoła Katolickiego. Według tych ugrupowań obecność religii w szkole jest zagrożeniem dla tolerancji i przyczyną stresów i złego samopoczucia dla tych, którzy z takich czy innych względów nie chcą lub nie mogą brać udziału w lekcji religii. Jeden ze znanych w Polsce przeciwników religii w szkole, swego czasu prorokował, że dziesięć lat po wprowadzeniu religii do szkoły sami będziemy chcieli uciec z niej i wrócić do kościołów, zakrystii i salek parafialnych.

Kiedy religia wracała do szkoły, zdecydowanymi jej wrogami byli nie tylko przeciwnicy tego faktu; odzywały się również "troskliwe głosy" ze strony katolików zarówno świeckich, jak i duchownych, twierdzące, że katecheza w szkole straci swoją "sakralność" i "intymność", że stanie się jednym z wielu przedmiotów. Obawiano się, że w szkole zwróci się główną uwagę na przekaz wiedzy religijnej ze szkodą dla jej funkcji wychowawczej i inicjacyjnej w tajemnice wiary, w modlitwę i sakramenty święte. Dla dobra więc samego nauczania i wychowania katechetycznego powinno ono pozostać, według tych katolików, w kościele lub przy kościele, w salkach parafialnych.

Celem mojej wypowiedzi nie jest przypominanie dyskusji jakże bogatej w argumenty przemawiające za powrotem lekcji religii do szkoły. Jednym i drugim przeciwnikom religii w szkole pragnę przypomnieć, że nie sprawdziły się przewidywania o zagrożeniu dla tolerancji i prywatności przekonań, szkoła nie stała się konfesyjna czyli wyznaniowa. Nie było i nie ma prześladowania dzieci rodziców niewierzących lub należących do innego wyznania lub innej religii. Nie sprawdziło się również czarnowidztwo niektórych katolików, twierdzących, że lekcja religii straci na swej "intymności" i "sakralności". Obawy, iż w szkole nie można będzie prowadzić katechezy, lecz ograniczyć się jedynie do nauczania doktryny katolickiej, okazały się płonne i nie uzasadnione.

Dzisiaj, po dziesięciu latach obecności religii w szkole, widzimy, że wiele zależy od jakości katechetów, od ich przygotowania i formacji, od sposobu prowadzenia katechez, od znajomości i umiejętności realizowania celów katechezy oraz od świadomości katechetów o konieczności prowadzenia uczniów do sakramentów świętych, a szczególnie do niedzielnej Mszy św. i życia we wspólnocie parafialnej. Z wypowiedzi licznych katechetów, dyrektorów szkół, nauczycieli, rodziców i uczniów oraz z mojej osobistej obserwacji wynika, że katecheza w publicznej szkole polskiej "ma się bardzo dobrze" i nasi katecheci zarówno duchowni, zakonni, jak i świeccy, nie maja zamiaru uciekać z nią do kościołów, zakrystii i sal parafialnych, wbrew przepowiedniom niektórych proroków sprzed dziesięciu lat. Nie tylko udaje się przekazywać określone treści religijne, ale można uprawiać skutecznie katechezę, której celem, jak podkreśla Ojciec św. Jan Paweł II w swojej adhortacji apostolskiej z roku 1979 r. "(...) jest wychowanie w wierze dzieci, młodzieży i dorosłych, a obejmuje przede wszystkim nauczanie doktryny chrześcijańskiej, przekazywane na ogól w sposób systematyczny i całościowy, dla wprowadzenia wierzących w pełnię życia chrześcijańskiego" (por. CT 18). Na tak rozumianej katechezie katecheci opierają całą swoją działalność katechetyczną. Tak pojmowana katecheza nie oddziela formacji intelektualnej (nauczania religii) od całości formacji chrześcijańskiej. Taka katecheza, dzięki Konkordatowi, jest dzisiaj dobrze ugruntowana w szkole od strony prawnej i nie grożą jej niebezpieczeństwa z racji ewentualnych zawirowań politycznych. Największy wróg religii w szkole kryje się w samych katechetach i w nas przygotowujących i formujących katechetów. Dopóki będziemy potrafili przygotowywać do pracy w szkole i w parafii katechetów, a nie nauczycieli religii i dopóki katecheci będą się czuli nie tylko znawcami przedmiotu i dobrymi metodykami, ale jako tacy będą dla uczniów świadkami głębokiej wiary i osobistego kontaktu z Bogiem, dopóty nie będzie powodu do obaw o losy katechezy na terenie szkoły.

Zastanawia jedynie fakt, że kiedy katecheza w szkole stała się czymś normalnym i naturalnym oraz zyskała sobie uznanie nawet ludzi początkowo niechętnych, stała się dla uczniów, rodziców, nauczycieli i dyrektorów szkół niezaprzeczalną wartością wychowawczą, okazała się możliwą do prowadzenia skuteczniej niż było to do niedawna w kościołach i salkach parafialnych, kiedy zostali przygotowani i dobrze uformowani liczni katecheci. Odzywają się również głosy nieoczekiwane i zaskakujące, bo pochodzące ze środowisk katolickich, od ludzi głęboko zatroskanych o religijne wychowanie dzieci i młodzieży, że niemożliwą rzeczą jest prowadzenie katechezy na terenie szkoły, dlatego należy ją z powrotem przenieść do kościołów, zakrystii i sal parafialnych, a w szkole uprawiać jedynie lekcję religii, czyli przekaz wiedzy religijnej, doktryny chrześcijańskiej itp. W przekonaniu tych ludzi katecheza może być skutecznie uprawiana jedynie w parafii, przez katechetów szczególnie do niej przygotowanych. Upraszczając nieco problem, proponuje się swoistego rodzaju dwutorowość w wychowaniu religijnym: w szkole nauczanie treści religijnych, a w kościele (mam na myśli powrót do kościołów, zakrystii, piwnic i strychów kościelnych oraz sal katechetycznych, a może i autobusów bez kół ustawionych w pobliżu szkoły) katechezę, czyli wychowanie religijne i inicjację w sakramenty święte. W sposób jednoznaczny mówi się nawet o konieczności formowania nowej kategorii katechetów odpowiednio przygotowanych do uprawiania katechezy w środowisku parafialnym.

Wydaje się, że u podstaw powyższych tęsknot do tej dwutorowości w wychowaniu religijnym, ze wskazaniem na szkołę jako miejsce nauczania doktryny chrześcijańskiej i parafię jako miejsce wychowania i inicjacji religijnej, leży kilka przyczyn. Można tu wymienić niektóre z nich i odpowiednio się do nich ustosunkować.

1.  Pierwsza z nich to przekonanie oparte na konkretnych przypadkach zaczerpniętych z dużych środowisk miejskich, które świadczą o trudnościach prowadzenia katechezy w niektórych szkołach, szczególnie zawodowych lub w klasach, w których trafiają się uczniowie agresywni w stosunku do katechetów i przekazywanych im treści, a nawet cyniczni w swoim zachowaniu. Nie można zaprzeczyć, że dla wielu katechetów praca w szkole jest niezwykle trudna, wyczerpująca, a chwilami nawet heroiczna. Prawdą jest, że niektórzy uczniowie przeszkadzają katechecie w prowadzeniu katechezy i tym samym uniemożliwiają udział w niej tym, którzy chcą z niej korzystać. Być może, złośliwie przeszkadzający nie przyszliby do salki parafialnej albo można by ich po prostu usunąć dla dobra pozostałych. Mimo tych wszystkich niewątpliwych kłopotów, związanych z prowadzeniem katechezy w szkole, istnieje ogólne przekonanie, nie tylko wśród katechetów, ale rodziców i uczniów, że szkoła jest najlepszym miejscem prowadzenia skutecznej katechezy. Wyciszyły się też nostalgiczne głosy starszych katechetów, szczególnie duchownych, przemawiające za powrotem katechezy do salek parafialnych w nadziei, że będzie łatwiej bo przyjdą ci najlepsi i religijnie zaangażowani.

Szkoda więc, że od pewnego czasu odzywają się głosy ludzi głęboko związanych z katechezą i katechetyką, twierdzące, że w szkole nie można uprawiać katechezy. Według nich, można tam uprawiać jedynie lekcję religii. Jakie gwarancje istnieją, że jeśli przestaniemy katechizować i ograniczymy się tylko do przekazu treści doktryny chrześcijańskiej lub - co gorsze - do bliżej nie zdefiniowanego religioznawstwa, to wówczas skończą się nasze kłopoty z trudnymi czy agresywnymi uczniami. Słaba to jest wprawdzie dla nas pociecha, ale wiadomo jest, że wielu nauczycieli przedmiotów świeckich też ma kłopoty z prowadzeniem swoich lekcji i nawet nie przychodzi im do głowy, żeby przenosić je poza szkołę. Jak można sprowadzać religię w szkole tylko do funkcji nauczania właśnie w chwili, kiedy szkoła polska leczy się ze swoich przerostów dydaktyzmu, próbuje budować programy wychowawcze i za główny cel swoich oddziaływań uważa wychowanie i formację osobowości uczniów. Jeśli wykluczy się wypracowywanie postaw religijnych, formację osobowości, pogłębianie wiary uczniów, to czemu wówczas będzie służyła lekcja religii w szkole? Na wszystkich przedmiotach szkolnych będzie się wychowywać, a tylko nauczyciele religii będą nauczać. Stawiam pod znakiem zapytania celowość pozostawiania w szkole nauczania religijnego, pozbawionego swoich podstawowych celów, jakimi są przekaz treści religijnych, formacja osobowości i pogłębianie przyjaźni z Bogiem. Który z tych celów zwolennicy lekcji religii w szkole chcieliby z niej wyłączyć? A jeśli nie chcą żadnego z nich wykreślić to nie ma sporu, nie przykładam bowiem większego znaczenia do nazewnictwa. Z fragmentarycznych wypowiedzi wynika jednak, że chodzi o coś więcej niż o terminologię.

2.  Zwolennicy podziału wychowania religijnego na: lekcję religii w szkole i katechezę w parafii, powołują się na Dyrektorium ogólne o katechizacji z roku 1997. Twierdzą, nie bez słuszności, że bazuje ono na wyraźnym podziale katechezy w parafii i nauczaniu religii w szkole (por. nr 73-76). Jest to swoiste novum w oficjalnym nauczaniu Kościoła. Należy jednak zwrócić uwagę, że wcześniejsze dokumenty ogólnokościelne nie odwoływały się do tego rozdziału. W Catechesi tradendae nie ma mowy o rozdziale katechezy od nauczania religijnego. Podobnie nie odróżniano katechezy od nauczania religii w Dyrektorium katechetycznym z 1971 r. Dopiero ostatnie Dyrektorium, opierając się głównie na doświadczeniach włoskich, wyraźnie separuje katechezę od nauczania religii. Bardzo rzeczowo i ze znajomością sytuacji katechetycznej we Włoszech tłumaczy ten fakt ks. Radosław Chałupniak w swoim artykule: Aktualna sytuacja katechezy we Włoszech. [ 1 ]

Pisze on m.in.: "Nowe Dyrektorium, opierając się na kontekście włoskiej katechezy, niejako usankcjonowało to sporne rozróżnienie. I rzeczywiście, w sytuacji włoskiej widoczny jest tu podział, który jak się wydaje - z każdym dniem jeszcze bardziej się pogłębia. Coraz częściej mówi się we Włoszech o potrzebie szerokiego ujęcia religii, najlepiej w postaci ponadwyznaniowej. Na marginesie: jest to także problem wychowania religijnego w Niemczech, gdzie praktycznie nie posługuje się już terminem: «katecheza chrześcijańska w szkole», a pozostaje się tylko przy «lekcji religii» (Religionsunterricht). Katecheza, zdaniem wielu włoskich i niemieckich katechetyków, powinna znaleźć swoje miejsce wyłącznie w ramach wspólnot parafialnych. W sytuacji Europy Zachodniej, gdzie procesy sekularyzacji są bardzo daleko posunięte, gdzie liczba imigrantów (także z krajów muzułmańskich) wciąż rośnie, państwo, chcąc pozostać ponadwyznaniowe i tolerancyjne, wymusza niejako coraz większą laickość i uniwersalność nauczania religii w szkole. Tego typu stanowisko szkoły państwowej ukierunkowuje wprost nauczanie religii na religioznawstwo, najczęściej tylko w ujęciu historycznym. W takim układzie, zamiast katechezy czy wychowania chrześcijańskiego, pozostaje jedynie nauczanie religii jako elementu kulturowego. W szkole coraz mniej mówi się o wierze, coraz częściej o ideologii. Mniej czasu poświęca się modlitwie czy chrześcijańskiemu świadectwu, więcej porównywaniu religii i - nawet poszukiwaniu swoistego etyczno-religijnego konsensusu. Wychowanie religijne dzieci i młodzieży we Włoszech jest więc z samego założenia dwutorowe: niezależne nauczanie religii w szkole (insegnamento della religione cattolica) i katecheza parafialna (catechesi)". [ 2 ]

Ks. R. Chałupniak dość szczegółowo zajmuje się następstwami tego apriorycznego podziału na lekcję religii w szkole i katechezę w parafii. Czytelników mojej wypowiedzi bardzo gorąco zachęcam do uważnego przeczytania całego artykułu ks. Radosława Chałupniaka. W celu zapoznania się ze stanem i koncepcją nauczania religii katolickiej w publicznej szkole włoskiej warto jest też przestudiować znakomite dzieło ks. Kazimierza Misiaszka pt. Koncepcja nauczania religii katolickiej w publicznej szkole włoskiej po Konkordacie z 1984 r. [ 3 ] Znajdujemy w tym habilitacyjnym dziele nie tylko szczegółowy opis sytuacji, dogłębną jej analizę, ale również uwarunkowania i konsekwencje takiego stanu rzeczy. Już we wstępie ks. Kazimierz Misiaszek mówi o działaniach Kościoła we Włoszech na rzecz utrzymania katolickiego charakteru lekcji religii. [ 4 ] Mimo prób i wysiłków ze strony Kościoła, prowadzenie katechezy w szkole okazuje się niezwykle trudne. Rzecz ma się podobnie w innych krajach Europy zachodniej. Mam na myśli szczególnie Francję, prowincje: Alzację i Lotaryngię, gdzie religię pozostawiono w szkole publicznej do dzisiejszego dnia. W tych prowincjach sytuacja religii w szkole publicznej jest jeszcze trudniejsza niż we Włoszech. W żadnej mierze nie znaczy to jednak, że powinniśmy w polskich szkołach publicznych ograniczać wychowanie religijne do przekazu treści doktryny katolickiej lub, co gorsze, do religioznawstwa - z racji katastroficznych przewidywań, że lada rok i nas może dotknąć smutny los religii podobny jak w szkołach włoskich lub francuskich.

Obecnie takiego niebezpieczeństwa jeszcze nie ma i mam nadzieję, że długo nie będzie, jeśli zdołamy w naszych Seminariach Duchownych i na Uniwersytetach Katolickich formować dobrych katechetów, a katecheci będą prowadzić dobre katechezy.

Katecheta, który nie potrafi uprawiać dzisiaj dobrej i skutecznej katechezy w szkole, nie będzie umiał prowadzić również dobrej i skutecznej lekcji religii w przyszłości.

Wobec powyższego, nie można twierdzić, że skoro w Dyrektorium ogólnym o katechizacji z roku 1997 jest mowa o lekcji religii w szkole i katechezie w społeczności parafialnej, to powinniśmy w Polsce natychmiast wprowadzić to rozróżnienie i wycofać się z katechezą ze szkoły, nawet jeśli jej kondycja jest dobra i realizuje z powodzeniem swoje podstawowe cele. Dyrektorium, żadną miarą ani nas do takiego samobójczego kroku nie skłania, ani nie namawia. Wręcz przeciwnie, autorzy Dyrektorium zachęcają poszczególne episkopaty do tworzenia własnych adaptacji dyrektoriów, dostosowanych do miejscowych warunków i możliwości Kościołów partykularnych. Miejmy nadzieję, że takie Dyrektorium powstanie już wkrótce w Polsce i nie będzie w nim wymogu usunięcia katechezy ze szkoły publicznej. Znajdą się w nim natomiast szczegółowe zalecenia i wskazania dotyczące katechezy w szkole, w parafii i w rodzinie.

3.  Na koniec chciałbym postawić kilka konkretnych pytań zwolennikom dwutorowości w wychowaniu religijnym. Jak widzą sens pozostawiania religii w szkole, skoro nie będzie ona spełniała podstawowych wymogów wychowawczych, które stawia sobie reformująca się szkoła w Polsce? Jak rozumieją przejście katechezy do wspólnot parafialnych pod względem pomieszczeń, w których ma się odbywać? Czy należy wrócić do kościołów nie ogrzewanych zimą, do zakrystii, do strychów kościelnych i podziemi, do autobusów bez kół, które będziemy stawiać na przeciwko szkół? Już to wszystko przerabialiśmy kilkanaście lat temu. Gdy wyrzucano nas ze szkół w latach sześćdziesiątych, wówczas niektórzy katechetycy i katecheci mówili: "wreszcie będziemy mogli teraz uprawiać katechezę". Jak ta katecheza w parafiach byłauprawiana i jaki procent młodzieży obejmowała doskonale wiemy i przypominać tego nie trzeba. Gdyby zrobić takie karkołomne założenie, że i u nas w Polsce dochodzi do konieczności prowadzenia systematycznej katechezy w parafiach obok lekcji religii w szkołach, to poza przygotowującymi się do I Komunii św. i do sakramentu bierzmowania, ilu uczniów przyszłoby na katechezę do kościoła po odbytych dwóch godzinach religii w szkole? Zamiast odpowiedzi na to pytanie odwołam się ponownie do cytowanego już artykułu ks. R. Chałupniaka: "Z kolei dla katechezy parafialnej podstawowym problemem jest malejąca liczba młodzieży chętnej do uczestniczenia w spotkaniach przy kościele. Jak ich zachęcić? Jak przytrzymać by nie uciekali po przyjęciu sakramentów? - to pytania, które także włoskim duszpasterzom dają wiele do myślenia". [ 5 ] W tym samym artykule ciekawe jest zestawienie liczbowe uczęszczających na lekcję religii w szkole i katechezę w salkach parafialnych. Zwolenników rozdziału wychowawczego na "lekcję religii" i "katechezę" usilnie zachęcam do jego przeczytania. Trzeba też odpowiedzieć na pytanie, kto będzie prowadził katechezy parafialne. Jeśli katecheza parafialna ma zastąpić katechezę szkolną, to trzeba tworzyć w parafiach nowe etaty. Zwolennicy wyłącznej katechezy parafialnej proponują kształcenie i formowanie nowej grupy katechetów. Kto będzie im płacił za ich pracę? Można sobie wymyślić lub wymarzyć taką utopijną sytuację, że w każdej parafii uda się powołać do życia grupę społeczników, których będzie się nazywać np. liderami i oni przejmą na siebie cały ciężar prowadzenia katechezy parafialnej. Zwolennikom takiej formy pracy katechetycznej radziłbym zejść na ziemię z wyżyn swoich idealistycznych pomysłów i porozmawiać z duszpasterzami, borykającymi się na co dzień z angażowaniem wiernych do pracy społecznej. Godzi się też przypomnieć, że gdy katecheza była prowadzona w parafialnych salkach katechetycznych, wówczas cały ciężar pracy katechetycznej spoczywał na duchowieństwie. Przy pełnym etacie w szkole, trudno będzie wymagać od duszpasterzy podjęcia się jeszcze drugiego etatu w parafii.

Skoro nie rozdzielać katechezy od lekcji religii w szkole, to co robić, jak postępować, by obojętnie jak nazwie się nasze nauczanie i wychowanie religijne w szkole, realizować cele, które stawia nam katecheza? Daleki jestem od idealizowania sytuacji katechezy na terenie szkoły publicznej i prywatnej w naszym kraju. Od 10 lat, jako wizytator diecezjalny, odwiedzam ok. 80 szkół rocznie i wydaje mi się, że jest mi dość dobrze znana kondycja katechezy w szkole, jej plusy i minusy, jej mankamenty i walory, przynajmniej na terenie diecezji płockiej. Nie wyobrażam sobie innej sytuacji niż tej, która istnieje. Powinniśmy jednak ją ciągle udoskonalać i ulepszać. Dlatego zamiast prowadzić jałowe i mało pożyteczne dyskusje na temat rozdziału "katechezy" od "lekcji religii", byłoby lepiej i korzystniej zastanowić się wspólnie nad tym, co robić by katecheza szkolna była jeszcze bardziej skuteczna i lepiej realizowała stawiane jej cele. Ucieszyła mnie wypowiedź ks. bpa Kazimierza Nycza, przewodniczącego Komisji Wychowania Katolickiego, który w internecie tak pisze: "Nie jest prawdą, że szkoła nie stwarza możliwości odpowiadania na dręczące młodzież pytania religijne i moralne, oraz że nie daje okazji do inicjacji w modlitwę, w życie liturgiczne i sakramentalne. Kiedy to się dokonuje, katecheza staje się czymś więcej niż jedną z lekcji. Katecheza w szkole może obronić się przed sprowadzeniem jej tylko do wymiaru dydaktycznego i pedagogicznego na wzór innych przedmiotów szkolnych. Po dziesięciu latach widać tę możliwość może bardziej niż wtedy, gdy do szkoły wracaliśmy. Zwłaszcza dziś, gdy mówimy, że nowa szkoła powinna uczyć, kształtować umiejętności i wychowywać, katecheta powinien umieć podstawić pod te trzy pojęcia treści właściwe katechezie". [ 6 ] Na innym miejscu tego samego artykułu ks. bp K. Nycz pisze: "Nowy program powinien być tak przygotowany, by przewidywał, co jest możliwe do zrealizowania w szkole, a co np. podczas katechezy sakramentalnej w parafii. Jakie treści są przeznaczone dla dzieci, a jakie dla rodziców. Wydaje się, że w nowym programie i podręcznikach zostanie stworzona możliwość współpracy dziecka z rodzicami i rodziców z katechetą. Katecheza szkolna powinna być kontynuowana przy parafii". [ 7 ] Ks. bp K. Nycz bardzo trafnie, moim zdaniem, określa nasze działania katechetyczne w nowej szkole i w nowym tysiącleciu. Zamiast mieszać w głowach katechetom i studentom katechetyki, mówić o konieczności rozdziału katechezy od lekcji religii, lepiej przypomnieć sobie określenie Ojca św. Jana Pawła II z Catechesi Tradendae, co to jest katecheza i realizować ją wszędzie tam gdzie jest to możliwe, a głównie w rodzinie, w szkole i w społeczności parafialnej. Nie będzie powodu do obaw o losy katechezy na terenie szkoły, jeśli będzie ona wspierana przez rodzinę i parafię. By można było uprawiać na terenie szkoły, w całym tego słowa znaczeniu, katechezę, musi ona spełnić kilka warunków. Nie wymienię wszystkich, ale ograniczę się do kilku, moim zdaniem, niezwykle ważnych.

1.  Katechezę na terenie szkoły mogą skutecznie prowadzić tylko katecheci, a nie nauczyciele religii. Niestety, ale do dzisiejszego dnia zdarzają się jeszcze w naszych szkołach typowi nauczyciele religii, którzy dojeżdżają do szkoły z pobliskiego miasta, nie mają żadnego kontaktu z proboszczem parafii, na którego terenie znajduje się szkoła, nie uczestniczą razem z uczniami w niedzielnej Mszy św., nie prowadzą dzieci i młodzieży do sakramentów świętych i życia parafialnego, nie czują się posłanymi przez Kościół w katechetycznej pracy, a swoje obowiązki sprowadzają do przekazywania treści religijnych. Na szczęście nauczycieli religii mamy coraz mniej w naszych szkołach, a jeśli są to winą należy obciążyć głównie księży proboszczów odpowiedzialnych za katechezę na terenie parafii i Wydziały Katechetyczne poszczególnych diecezji. Pierwszym i podstawowym warunkiem skutecznej katechezy na terenie szkoły jest dobrze uformowany katecheta. Nie będę pisał, na czym ta formacja ma polegać, bowiem zdaję sobie sprawę, że czytelnicy tego artykułu doskonale wiedzą, a gdyby mieli jakiekolwiek wątpliwości, to polecam lekturę bardzo wartościowej pozycji katechetycznej ks. S. Łabendowicza pt. "Formacja katechetów" [ 8 ] oraz zbioru artykułów z sympozjum pod redakcją ks. Mieczysława Majewskiego pod identycznym tytułem. [ 9 ]

2.  Na drugim miejscu postawiłbym łączność katechezy szkolnej ze wspólnotą parafialną. Tylko wtedy można mówić, że na terenie szkoły odbywa się skuteczna katecheza, jeśli prowadzi ona do Mszy św. niedzielnej, do sakramentów świętych oraz włącza w życie społeczności parafialnej. W dużej mierze zależy to od osobowości katechety, od struktury jednostki katechetycznej, od metod pracy katechety oraz od ustawicznego interesowania się pracą katechetów przez księży proboszczów. Zdaję sobie sprawę, że każdy z wymienionych punktów domaga się szczegółowego rozpracowania, ale jednocześnie wiem, że są to sprawy powszechnie znane wśród katechetów i nie wymagają szczególnych uzasadnień.

3.  Inicjacja sakramentalna oraz wprowadzanie uczniów w osobisty kontakt z Bogiem poprzez różne formy modlitwy powinny odbywać się zarówno w szkole, jak i w kościele parafialnym. Katecheza szkolna jest doskonałą okazją zarówno do inicjacji czytania, medytacji Pisma św., różnych form modlitwy, jak i nabożeństw liturgicznych. Katecheza szkolna nie może być jednak "samotną wyspą". Aczkolwiek istnieje możliwość, szczególnie w małych szkołach wiejskich, stworzenia atmosfery Kościoła szkolnego, to jednak koniecznie należy organizować systematyczne spotkania w kościołach parafialnych i salkach katechetycznych w celu głębszego jeszcze przygotowania dzieci i rodziców do I-szej Komunii św., do Odnowienia Obietnic Chrzcielnych, do Rocznic komunijnych i do sakramentu bierzmowania. Ważne jest wiązanie dzieci i młodzieży z parafią, a szczególnie tych dzieci i tej młodzieży, która uczy się w szkołach poza parafią. Mam nadzieję, że treść, formy i sposoby katechezy parafialnej zostaną opracowane w Podstawie Programowej katechezy szkolnej.

4.  Pomiędzy katechezą a duszpasterstwem istnieje ścisły związek i wzajemna zależność. Katecheza szkolna nie będzie w pełni skuteczna, jeśli nie będzie wspierana przez duszpasterstwo parafialne, w którym uczestniczy katecheta. Im bardziej katecheta będzie zaangażowany w duszpasterstwo, tym lepsza będzie katecheza. Im więcej uczniów będzie zaangażowanych w różnego rodzaju ruchy, organizacje, kółka (różańcowe, zainteresowań), zespoły, schole i inne ugrupowania parafialne, tym łatwiej i skuteczniej będzie można prowadzić katechezę na terenie szkoły. Nie ma właściwej katechezy bez zaangażowania się katechety w duszpasterstwo szkolne i parafialne uczniów.

5.  Współpraca katechety z rodzicami jest jednym z ważnych warunków prowadzenia katechezy na terenie szkoły. Niestety, od powrotu religii do szkoły obserwuje się wyraźne osłabienie tej współpracy. Przyczyn można się jedynie domyślać, bowiem - o ile wiem - nie ma na terenie Polski konkretnych badań w tej dziedzinie, poza kilkoma ankietami robionymi na użytek prac licencjackich i magisterskich. Słyszy się ze strony katechetów powszechne narzekanie pod tym względem i wyczuwa pewnego rodzaju niemoc. Rodzice, szczególnie małych dzieci byli niegdyś bardziej zobowiązani niż teraz, do przyprowadzania dzieci do salek parafialnych i tym samym katecheta miał więcej okazji do spotkań, rozmów z rodzicami. Do częstych należały przypadki, że rodzice uczestniczyli w katechezach swoich dzieci. Obecnie katecheza podzieliła los innych przedmiotów szkolnych. Rzadko się zdarza, żeby rodzice z własnej i nieprzymuszonej woli przychodzili do katechety na rozmowę o katechizowanym dziecku. Wywiadówka też nie spełnia naszych oczekiwań. Sprawa domaga się więc głębokiego i pilnego przemyślenia, podjęcia pewnych środków. Póki co, powinniśmy lepiej wykorzystywać spotkania z dziećmi i rodzicami z racji przygotowania do sakramentów świętych, niedzielną Eucharystię, nabożeństwa różańcowe i majowe oraz wszelkiego rodzaju nabożeństwa Słowa Bożego.

6.  Podkreślałem wyżej, że nie od miejsca spotkania zależy, czy jest to "katecheza", czy tylko "lekcja religii", ale od samego katechety oraz od jakości i sposobu prowadzenia katechezy. Niemniej jednak, na koniec wymienianych warunków, chciałbym dodać, że miejsce katechezy też wpływa na jej jakość i skuteczność. Nie sądzę, że wymarzonym miejscem dla katechezy są kościoły, zakrystie, źle wyposażone i obskurne salki katechetyczne. Nie twierdzę też, że wszystkie sale szkolne ułatwiają prowadzenie katechezy. Dlatego dobrze byłoby, tam gdzie to jest możliwe, domagać się osobnych pracowni, którym z łatwością można by nadawać wystrój i charakter kaplic szkolnych. W wielu szkołach na terenie diecezji płockiej, katecheci posiadają takie kaplice i trzeba przyznać, że potrafią zadbać o ich sakralny i intymny wygląd.

Zdaję sobie sprawę, że nie mam monopolu na wyłączną słuszność i rację. Zaniepokojony jednak, coraz częściej i liczniej wypowiadanymi opiniami ludzi bardzo zaangażowanych w katechezę w Polsce, którym mocno leży na sercu jej dobro, zdecydowałem się wypowiedzieć zdanie, które wydaje się być powszechnie przyjmowane w naszym katechetycznym środowisku. Moją pracę katechetyczną w parafii rozpoczynałem w roku 1959. Byłem, wraz z innymi kapłanami, wyrzucany ze szkoły. Uczyłem w trudnych warunkach poza szkołą. Wiele lat, w różnych okresach PRL-u byłem wizytatorem diecezjalnym. Widziałem w jak trudnych warunkach odbywała się katecheza. Ośmielam się nawet twierdzić, że mimo iż była w kościele, nie wiele miała wspólnego ani z katechezą, ani z lekcją religii. Przeżyłem radosny powrót katechezy do szkoły i dlatego boję się o utracenie tej szansy, jaką daje nam szkoła. Być może, że za ileś lat i do nas dotrą trudności, z którymi dzisiaj boryka się Kościół we Włoszech, Francji i w innych krajach Europy zachodniej i wtedy może jeszcze my, a może następne pokolenie katechetów będzie musiało podejmować bolesne decyzje, które dzisiaj podejmuje Kościół włoski. Póki co, zróbmy wszystko, by losy katechezy w polskiej szkole były bardziej optymistyczne niż we Włoszech. Cieszmy się z tych możliwości, które mamy i wykorzystujmy je w miarę naszych możliwości. Formujmy dobrych katechetów i katechizujmy w rodzinie, w kościele i w szkole. Dzisiaj, nie tylko istnieje możliwość, ale konieczność uprawiania katechezy we wszystkich możliwych miejscach, w których znajdują się dzieci i młodzież.


 1  R. Chałupniak, Aktualna sytuacja katechezy we Włoszech, "Katecheta" nr 12/1999, s. 61-65.

 2  Tamże, s. 62.

 3  K. Misiaszek, Koncepcja nauczania religii katolickiej w publicznej szkole włoskiej po Konkordacie z 1984 roku, Warszawa 1999.

 4  Tamże, s. 45.

 5  R. Chałupniak, Aktualna sytuacja katechezy we Włoszech, art. cyt., s. 64.

 6  K. Nycz, Po dziesięciu latach w szkole, w: www.opoka.org.pl.

 7  Tamże.

 8  S. Łabendowicz, Formacja katechetów, Lublin-Radom 1994.

 9  M. Majewski, Formacja katechetów, Kraków 1990.

opr. mg/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama