O szatanie

Z cyklu "Rozmowy ze świętym Augustynem"

O szatanie

Ojcze Czcigodny, ludzie niekiedy myślą o szatanie, jak gdyby on był wielkim rywalem Pana Boga. Potęgę szatana wyobrażają sobie jako niemal równą Bożej wszechmocy, tyle że jest to potęga ze znakiem ujemnym, potęga niszczycielska.

Niektórzy aniołowie, których książę nazywa się diabłem, z wolnej woli uciekli od Pana Boga. Uciekli od Jego dobroci, która napełniała ich szczęściem, nie mogli jednak uciec przed Jego sądem i stali się najbardziej godnymi pożałowania.

Zatem szatan jest stworzeniem Boga i mowy nie ma o jakimkolwiek jego partnerstwie wobec Stwórcy. Po swoim odstępstwie podlega woli Bożej tak samo bezwzględnie jak przedtem, kiedy jako Boże stworzenie był całkowicie dobrym. Ale od razu ciśnie się na usta mnóstwo pytań: Na czym polega jego odstępstwo? Dlaczego jest ono tak strasznym złem? Jak to się stało, że ktoś niewyobrażalnie dobry, bo dobry na sposób anielski, przemienił się w kogoś złego? Czy szatan cały jest zły, bez reszty?

Aniołowie, dzięki takiemu nastawieniu woli, że bardziej kochają Boga niż siebie, są potężni i niezmiennie w Nim trwają; czerpią z Jego majestatu i Jemu jednemu z całą radością są poddani. Ten zaś anioł bardziej siebie ukochał niż Boga, nie chciał być Mu poddany i nadął się pychą, oderwał się od Najwyższej Istoty i upadł. Z tego powodu stał się czymś mniej niż był, postanowił bowiem czerpać z tego, co mniejsze, gdyż wolał ze swojej potęgi czerpać niż z Boga. Wprawdzie nie był najwyższym, jako że jeden tylko Bóg jest najwyższy, kiedy jednak czerpał z Najwyższego, był czymś więcej. Złym jest nie dlatego, że istnieje, ale w takim stopniu jest złym, w jakim stał się czymś mniej niż był. W tym bowiem, że jest czymś mniej niż był, zmierza ku śmierci. Cóż więc dziwnego, że brak doprowadził go do nędzy, a nędza do zawiści, przez którą diabeł jest diabłem?

Mówisz, Ojcze, że szatan utracił wszystko, co najistotniejsze; utracił w gruncie rzeczy samego siebie, bo tylko na sobie chciał polegać. Ale dlaczego wobec tego ciągle jest tak potężny, mimo że odwrócił się od Wszechmocnego? Ewangelia nazywa go przecież księciem tego świata.

Przypomnij sobie słowa Pana Jezusa: „Nadchodzi władca tego świata, nie ma on jednak nic swego we Mnie” (J 14,30), tzn. nie znajdzie on we Mnie żadnego grzechu. Słowa te wskazują, że diabeł jest władcą nie stworzeń, ale grzeszników, którzy zostali tutaj nazwani tym światem. Ilekroć pojawia się nazwa „świat” w złym znaczeniu, wskazuje jedynie na miłośników tego świata, o których gdzie indziej napisano: „Kto pragnie być przyjacielem tego świata, staje się nieprzyjacielem Boga” (Jk 4,4). Nie do pomyślenia jest, jakoby diabeł w tym sensie był władcą świata, że sprawuje władzę nad całym światem, tzn. nad niebem i ziemią, i wszystkim, co w nich się znajduje. O tym świecie czytamy, kiedy mowa o Chrystusie Słowie: „A świat przez Niego został stworzony” (J 1,10). Zatem cały świat od szczytu nieba aż do najniższej ziemi jest poddany Stwórcy, nie odstępcy; Wyzwolicielowi, nie tyranowi; Nauczycielowi, nie zwodzicielowi.

A jednak szatanowi udało się zepsuć stworzenie Boże, doprowadzić człowieka do upadku. Zatem w pewnym sensie jest mocniejszy od Boga?

Nie udałoby mu się zwieść człowieka, gdyby ten sam w sobie, uniósłszy się pychą, nie odstąpił od Boga. Otóż takiego, który wynosi się przeciwko Bogu, Bóg opuszcza i pogrąża się taki we własnych ciemnościach. Cóż zaś dziwnego w tym, że w ciemnościach człowiek nie wie, dokąd iść? Przecież nie nosi światła w sobie, ale jest oświetlony przez Tego, który jest Światłością! Zatem zwyciężony człowiek jest dowodem, że Bóg jest niezmiennie niezwyciężony; bo nie zostałby zwyciężony, gdyby nie odszedł od Niezwyciężonego. W jaki zaś sposób zwodziciel jest zwycięzcą człowieka, skoro również sam siebie zwiódł? Zatem obaj zostali zwiedzeni — i ten, który zwiódł, i ten, który został zwiedziony. Odeszli bowiem od Tego, którego zwieść nie można. I obaj zostali zwyciężeni, odeszli bowiem od Tego, którego nie można zwyciężyć. Im dalej ktoś od Niego odejdzie, tym więcej jest zwyciężony; im niżej bowiem spadł, tym jest gorszy. Dlatego ten, kto wydawał się zwycięzcą, bo wplątał drugiego w zło, bardziej sam został zwyciężony, gdyż porzucił dobro. I niemożliwe, aby było mu lepiej, skoro jego postawa jest gorsza. I chociaż do czasu, podporządkowawszy sobie człowieka, diabeł wydawał się zwycięzcą, przecież dzięki naprawie człowieka został zwyciężony na wieki.

Zaczynam rozumieć pułapkę zawarta w metaforze walki dobra ze złem, Boga z szatanem. To nie jest żadne zmaganie się równorzędnych potęg. Potężny jest tylko Bóg, który jest miłością. Ale ponieważ jest miłością, nie zatrzymuje siłą tych, którzy nie chcą być przy Nim dobrowolnie. Odejście od Boga musi się jednak skończyć samozniszczeniem. Zatem, jeśli czasem zwycięża zło, to nie dlatego, że Bóg nie jest wszechmocny, ale że jest miłością i szanuje wolność, do której uzdolnił rozumne stworzenia. Dlaczego jednak w Kościele mówi się o tym, że człowiek może się znaleźć pod władzą diabła?

Sposób, w jaki człowiek został oddany pod władzę diabła, nie tak należy rozumieć, jakoby to Bóg nas oddał albo kazał nas oddać. On tylko dopuścił, sprawiedliwie jednak. Kiedy bowiem opuścił grzesznika, natychmiast wtargnął tam sprawca grzechu. Zresztą nie do tego stopnia Bóg opuścił swoje stworzenie, żeby przestał mu się dawać jako Bóg Stwórca i Ożywiciel, i chociaż je karał, również wielu dóbr złym udzielał. „W gniewie nie powstrzymał bowiem swojego miłosierdzia” (Ps 76,10). I nie wykluczył człowieka spod prawa swojej władzy, kiedy dopuścił na niego władzę diabelską. Sam przecież diabeł nie znajduje się poza władzą Wszechmocnego ani zresztą poza Jego dobrocią. Jakie by nie było to życie, w którym trwają źli aniołowie, to skąd je czerpią, jeśli nie od Tego, który wszystko ożywia?

Ale dlaczego szatanowi tak zależy na tym, żeby nas oderwać od Boga?

O co mu chodzi? Nie o to, żeby na wieki panować nad nami, lecz żeby razem z nami cierpieć na wieki potępienie. W ten sposób złośliwy bandyta składa donos na niewinnego. Czy dlatego, że będzie mniej płonął, sam skazany na spalenie żywcem, jeśli spalą ich dwóch? Czy mniej umrze, jeśli obaj umrą? Kara mu się nie zmniejszy, ale karmi w ten sposób swoją nieżyczliwość: „Niech umrze wraz ze mną, nie żebym ja miał mniej umrzeć, ale zło drugiego przynosi pociechę”. Taki jest diabeł. Chce zwieść innych, żeby wraz z nim byli ukarani. Ponieważ zaś nie może oszukać boskiego Sędziego — bo nie da się u Niego złożyć donosu na niewinnego — chce mieć prawdziwe zbrodnie do zarzucenia, toteż zachęca do grzechów.

A jednak to Bóg dopuszcza, że szatan szkodzi człowiekowi.

Kiedy diabeł do czegoś kusi, zwiąże tego, kto się na to zgadza, nie potrafi przymusić wbrew woli. Zwodzi i pociąga za sobą tego tylko, w którym znajdzie jakieś podobieństwo do siebie. I tak znajdzie w kimś jakieś pożądanie — i pożądanie otwiera bramę wchodzącej w człowieka pokusie diabelskiej. W drugim znajdzie jakiś strach. Odkrył, że ten się boi, więc wzywa go do ucieczki. Odkrył w tamtym pożądanie, więc wzywa go, aby je zaspokoił. Diabeł wchodzi przez te dwie bramy, przez pożądanie i strach. Zamknij je, a wypełnisz słowa Apostoła: „Nie dawajcie miejsca diabłu” (Ef 4,27). Ze słów Apostoła wynika, że chociaż diabeł wchodzi w człowieka i bierze go w posiadanie, to człowiek sam daje mu miejsce, aby mógł wejść.

Z tego, co mówisz, Ojcze, wynika, że z działania szatana może w gruncie rzeczy wyniknąć sporo dobrego — jeśli tylko będziemy się mocno trzymali Chrystusa. Skoro pokusy ujawniają te miejsca w nas, które jeszcze nie całkiem należą do Boga, zatem dowiadujemy się, na co trzeba zwrócić szczególną uwagę w naszej pracy ducha. Chrześcijanin spontanicznie prosi wówczas Chrystusa o to, żeby te miejsca we mnie najsłabsze umocnił szczególnie swoją łaską.

Diabeł nie wie, do jakiego dobra się przyczynia, nawet kiedy się wścieka. Wściekając się, wszedł w serce Judasza, dysząc wściekłością wydał Chrystusa na śmierć i Go ukrzyżował. A dzięki ukrzyżowaniu Chrystusa świat został odkupiony. Jego wściekłość jemu przyniosła szkodę, nam zaś korzyść. Bo tak bardzo się rozsierdził, że wypuścił tych, których trzymał w paszczy, rzucił się bowiem wściekle na Pana, którego Krwią ci zostali odkupieni. Podobnie wysłannik szatana łatwo otrzymał zgodę na to, aby policzkować Apostoła, a rzecież Apostołowi wyszło to na zdrowie (2 Kor 2,7—9). 

Chrystus zwycięzca szatana jest nazwany w Piśmie Świętym Lwem. Z kolei i diabła przyrównuje się tam czasem do lwa.

Czytamy w Apokalipsie: „Zwyciężył Lew z pokolenia Judy” (5,5). Lwem nazwano Tego, który został zabity jako Baranek: Lwem z powodu swojej potęgi, Barankiem ze względu na niewinność; Lwem, bo jest niezwyciężony, Barankiem, bo łagodny. I ten Baranek zabity zwyciężył swoją śmiercią lwa, który krążył, szukając kogo by pożreć. Nazwany został diabeł lwem ze względu na okrucieństwo, nie potęgę. Poucza wszakże Apostoł Piotr: „Trzeba wam czuwać w obliczu pokus, gdyż przeciwnik wasz diabeł krąży, szukając kogo by pożreć” (1 P 5,8). Któż nie znalazłby się w zębach tego lwa, gdyby nie zwyciężył Lew z pokolenia Judy? Lwa zwyciężył Lew, wilka — Baranek. Podskakiwał z radości diabeł, kiedy umarł Chrystus, i właśnie śmiercią Chrystusa został zwyciężony.

Lew, który w ten sposób zwyciężył, że dał się zabić jak Baranek! Oto ważne uzupełnienie do poprzednich refleksji na temat metafory walki dobra ze złem. Po prostu na Krzyżu zwyciężyła Miłość, która odmawia stosowania jakiejkolwiek przemocy, a mocą jej jest bezwzględna odmowa jakiegokolwiek dogadywania się ze złem. Miłości wystarczy to, że zawsze i w każdych okolicznościach jest tylko i całkowicie miłością. Syn Boży okazał się absolutną miłością również w ułomnej naturze ludzkiej, a nawet na drzewie Krzyża. I tym zwyciężył szatana. Tym Zwycięstwem będziemy zbawieni — wierzymy w to mocno. Ale co z tego zwycięstwa wynika dla nas dzisiaj?

Już jesteśmy odkupieni: idąc, nie lękajmy się czatujących wrogów. Pan nas odkupił, aby wróg nie odważył się na nas zasadzać: dopóki nie schodzimy z Drogi. Sam Chrystus stał się nam Drogą (J 14,6). Chcesz uniknąć rozbójników? On ci powiada: Wytyczyłem ci drogę do Ojczyzny, nie zbaczaj z niej. Tak ją wyposażyłem, że rozbójnik nie odważy się do niej przybliżyć; jeśli z niej nie zejdziesz, on nie waży się do ciebie przystąpić. Zatem idź w Chrystusie i śpiewaj radośnie. Wyprzedza cię Ten, który kazał ci siebie naśladować.

Czy właśnie w ten sposób spełniają się słowa Pana Jezusa: „Teraz odbywa się sąd nad tym światem; teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony” (J 12,31)?

Pan zapowiedział tymi słowami to, o czym wiedział: że po Jego śmierci i uwielbieniu liczne ludy na całym świecie uwierzą. W środku ich serc mieszkał diabeł, ale kiedy mocą wiary się go wyrzekają, zostaje on wyrzucony na zewnątrz.

Ojcze, porównałeś kiedyś walkę Chrystusa z szatanem do walki Dawida z Goliatem.

Dawid wziął procę i pięć kamieni, i tak uzbrojony — zatem w łaskę uzbrojony, nie zadufany w sobie, ale ufając Panu — wyszedł naprzeciwko pysznemu Goliatowi, chełpiącemu się, zadufanemu w sobie. Wziął jeden kamień, rzucił i trafił wroga w czoło — w to miejsce, gdzie powinien być znak Chrystusa, ale go nie było. Kiedy ten trafiony przewrócił się, Dawid wyciągnął jego miecz i uciął mu głowę. I to właśnie uczynił nasz Dawid, Chrystus: wyrzucił diabła spośród jego zwolenników. Powtarza się to, ilekroć jacyś wielcy jego słudzy, których miał w ręku i którymi zabijał inne dusze, uwierzą i używają odtąd swojego języka przeciwko diabłu. W ten sposób Goliatowi odcina się głowę jego własnym mieczem.

A jednak szatan ciągle się sroży. Ciągle gdzieś prześladuje ludzi za sprawiedliwość.

Bardziej trzeba się bać szatana, kiedy zwodzi niż kiedy się sroży. W czasie prześladowań przymuszał chrześcijan, aby się zaparli Chrystusa. Wtedy przymuszał, teraz — poucza. Wtedy używał gwałtu, teraz — podstępu. Wtedy widać go było, bo ryczał, teraz trudno go zauważyć, jak się wślizguje i gdzie się błąka. W sposób otwarty przymuszał wówczas chrześcijan do zaparcia się Chrystusa. Wleczono ich, aby się Go zaparli, a ci, którzy Chrystusa wyznali, otrzymywali korony. Teraz zaś diabeł poucza, jak się zaprzeć Chrystusa — i tak zwodzi, że człowiek sam nie zauważy, iż odszedł od Chrystusa.

Bo i niełatwa to rzecz walczyć z niewidzialnym wrogiem i tak podstępnym.

Często ludzie stawiają pytanie: Jak możemy zwyciężyć diabła, jeśli go nie widzimy? Otóż mamy Nauczyciela, który raczył nam pokazać, w jaki sposób zwycięża się niewidzialnych wrogów. To o Nim powiada Apostoł: „Wyzuwając się z ciała, wystawił na widowisko Zwierzchności i Władze, stanowczo triumfując nad nimi w sobie samym” (Kol 2,15). Tam więc zwycięża się nieprzyjazne nam niewidzialne moce, gdzie zwycięża się niewidzialne pożądliwości. Toteż jeśli w sobie samych zwyciężymy pożądania rzeczy doczesnych, tym samym zwyciężymy tego, który przez te pożądania króluje w człowieku. Albowiem w tym samym dniu, kiedy powiedziano diabłu: „Ziemię jeść będziesz” (Rdz 3,14), powiedziano grzesznikowi: „Ziemią jesteś i do ziemi powrócisz” (Rdz 3,19). Zatem grzesznik został dany diabłu na pokarm. Nie bądźmy więc ziemią, jeśli nie chcemy być zjedzeni przez węża. Albowiem podobnie jak to, co my spożywamy, obraca się w nasze ciało, tak samo przez złe obyczaje, nieżyczliwość, pychę i bezbożność człowiek staje się podobny do diabła. I zostaje mu poddany, tak jak nam poddane jest nasze ciało.

Już czuję, Ojcze, co chcesz teraz powiedzieć: Tak jak Kościół rośnie teraz wspaniale w mistyczne Ciało Chrystusa, podobnie diabeł przygotowuje sobie z ludzi mu oddanych swoje cielsko diabelskie. Kilkakrotnie spotkałem tę myśl w Twoich pismach. Ale mnie interesuje teraz niezwykle intrygująca wypowiedź Pana Jezusa na temat szatana: „Wy jesteście z ojca diabła i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8,44).

Diabeł jest kłamcą i ojcem kłamstwa. Kiedy kłamiesz, i ty jesteś kłamcą. Ale nie jesteś ojcem kłamstwa. Kłamiesz, bo mówisz to, co wziąłeś od diabła, bo diabłu uwierzyłeś. Kłamcą jesteś, nie jesteś ojcem kłamstwa. On jednak nie wziął kłamstwa skądinąd. Jak wąż jadem, tak on kłamstwem zabija człowieka. Jest ojcem kłamstwa, tak jak Bóg jest Ojcem Prawdy. Odstąpcie od ojca kłamstwa, biegnijcie do Ojca Prawdy. Obejmijcie Prawdę, a uzyskacie wolność.

Prawdą, o której mówisz, Ojcze, jest oczywiście Chrystus. A co to znaczy, że „diabeł od początku był zabójcą”?

Przypatrzcie się temu rodzajowi zabójstwa, bracia. Diabeł nazywa się zabójcą, choć nie ma miecza, nie posługuje się żelazem. Przychodzi do człowieka, zasiewa złe słowo i w ten sposób zabija. Kiedy więc przekonujesz swojego brata do zła, nie sądź, że nie jesteś zabójcą. Jeśli zachęcasz brata do zła, zabijasz go. Zresztą posłuchaj Psalmu: „Ich zęby to włócznie i strzały, język zaś ich to miecz ostry” (56,5).

Tak bogaty jest ten fragment Ewangelii, o którym mówimy, że jeszcze o jedno muszę zapytać: Czy to możliwe, żeby człowiek był synem diabła?

Niektórzy są dziećmi tego świata, a jednak nie są synami diabła. Chociaż diabeł jest sprawcą i początkiem wszystkich grzechów, przecież nie wszystkie grzechy czynią człowieka jego dzieckiem. Grzeszą bowiem również synowie Boży, bo „gdyby mówili, że nie mają grzechu, sami siebie zwodzą i nie ma w nich prawdy” (1 J 1,8). Jednak z tego powodu grzeszą, że wciąż jeszcze są synami tego świata; o ile zaś z łaski Bożej są synami Bożymi, w ogóle nie grzeszą, gdyż „każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy” (1 J 3,9). Otóż dzieckiem diabła czyni zamknięcie na wiarę. Jest to grzech w ścisłym znaczeniu, tak że jeśli nie określa się, o jaki grzech chodzi, zawsze chodzi o niewiarę.

Ojcze, w moim XX wieku, słowo „niewiara” oznacza niekiedy coś innego niż u Ciebie. Oznacza raczej światopogląd, a nie postawę egzystencjalnego zamknięcia na Boga, zamknięcia na miłość. Ale przepraszam, że przerwałem Ci Twój wywód...

Tam gdzie nie ma wiary, są ciemności. Ludzie, którzy przez wiarę zwracają się ku Bogu, stają się światłością, oświetleni stamtąd, dokąd idą. Idąc naprzód, z wiary przejdą do oglądania. O takich powiada Apostoł: „Niegdyś byliście ciemnością, teraz jesteście światłością w Panu” (Ef 5,8). Natomiast diabeł i jego aniołowie to dla ludzi zamkniętych na Boga ciemności zewnętrzne: gdyż bardziej jeszcze niż oni odeszli od miłości i postąpili w pysze i zatwardziałości. Na Sądzie Ostatecznym Chrystus powie tym po lewicy: „Idźcie w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom” (Mt 25,41). Idźcie i złączcie się ze złymi duchami, potępionymi jak i wy, „idźcie w ciemności zewnętrzne” (Mt 8,12; 22,13; 25,30), to znaczy do potępieńczej wspólnoty diabła i jego aniołów.

Niepokoi mnie jeszcze zdanie Apostoła Pawła, że bałwochwalstwo jest to w gruncie rzeczy służba demonom (1 Kor 10,20). Zwłaszcza że bałwochwalstwo nie zamyka się przecież w religiach politeistycznych. Bałwochwalstwem jest każde przeniesienie do rzędu wartości najwyższej czegoś, co taką wartością nie jest — oraz gotowość ponoszenia ofiar w niemądrej służbie tej wartości. Toteż bardzo niepokoi mnie to, że bałwochwalczy kult pieniądza, władzy, seksu itp. sprowadza się w jakimś sensie do kultu szatana.

Zatem nie wolno się usprawiedliwiać, że skoro bożkowie są martwi, to służba im jest pozorna. Jest to raczej służba demonom, a to jest bardziej niebezpieczne. Gdyby bowiem był to tylko kult bożków, byłby on bezużyteczny, ale nieszkodliwy. Ty jednak czcisz złych duchów oraz im służysz, toteż oni będą twoimi panami. A któż to taki, ci twoi panowie? To ci, których pożera zawiść przeciwko tobie. Zazdroszczą ci wolności, nieustannie chcą cię posiąść i uczynić takim, aby móc ciebie za sobą pociągnąć. Noszą bowiem w sobie nieżyczliwość i żądzę szkodzenia. Cieszą się z ludzkiego zła i karmią się naszym zakłamaniem, jeśli nas zwiodą.

Ojcze, teraz zadam Ci takie pytanie, że gotów jesteś pomyśleć, iż niczego z naszej rozmowy nie zrozumiałem. Mówiliśmy tyle o niegodziwości szatana, o jego żądzy szkodzenia nam, o doprowadzaniu nas do grzechu. Zatem, jeśli grzeszymy, to może nie nasza wina? A na pewno nie tylko nasza wina.

Mów Bogu: ja to uczyniłem. Razem z Psalmistą: „O Panie, zmiłuj się nade mną, uzdrów mnie, bo zgrzeszyłem przeciw Tobie” (Ps 40,5). Nie szukam wymówki. Nie mówię: Taki już mój los; ani: To było mi przeznaczone; ani wreszcie: To wina diabła. Wprawdzie diabeł ma moc kusić, wręcz straszyć, a nawet — jeśli zostanie mu dozwolone — zadać ciężkie przykrości. Ale należy błagać Pana o pomoc, aby nie ulec pokusom i nie dać się złamać uderzeniami. Zatem nie próbuj nikogo oskarżać, bo sprowadzisz na siebie oskarżyciela, przed którym się nie obronisz. Sam wróg nasz, diabeł, cieszy się, kiedy jest oskarżony, i w ogóle chce, abyś go oskarżał. Chętnie zniesie, jakie tylko chcesz obwinienie, żebyś tylko ty stał się niezdolny do wyznania grzechów.

Podsumujmy zatem tę rozmowę: Chrześcijanin nie powinien się bać złego ducha. Nawet jeśli zdarzyło się, że szatan chwilowo mnie zwyciężył, mamy przecież Chrystusa, który przygarnia wszystkich prawdziwie skruszonych.

Kto wyda mi wojnę? Kto może mnie pozbawić mojej nadziei? Kto może mi odebrać to, czym mnie obdarzył Wszechmocny? Podobnie jak niezwyciężony jest Dawca, tak nie do odebrania jest Jego dar. Gdyby można było odebrać dar, Dawca byłby przez to zwyciężony. Nawet tego, co docześnie otrzymujemy, nikt nam nie może odebrać, chyba tylko Ten, który nam to dał. Natomiast darów duchowych On nie odbiera, chyba że sam je porzucisz. Odbiera zaś dary cielesne i doczesne, i nawet kiedy kto inny nam je odbiera, to dzięki otrzymanej od Niego władzy. Wiemy o tym z Księgi Hioba, że nawet diabeł, który wydaje się mieć najwyższą władzę doczesną, tylko z Bożego dopustu coś może. Wziął władzę nad tym, co najniższe, a utracił to, co największe i najwyższe. I nie jest to władza gniewnego samowładcy, ale kara potępieńca. Nawet on nie może mieć żadnej władzy, chyba że zostanie dopuszczony. Mówi o tym Księga Hioba, mówi również Pan w Ewangelii: „Tej nocy szatan domagał się, aby was przesiać jak pszenicę, ale Ja prosiłem za tobą, Piotrze, aby nie ustała wiara twoja” (Łk 22,31). Dopuszcza zaś Bóg szatana do władzy albo żeby nas ukarać, albo żeby nas wypróbować. Zatem ponieważ nikt nie może odebrać daru Bożego, jednego tylko Boga się bójmy. Jeśli cokolwiek innego nas przestrasza, i wynosi się przeciwko nam, nie bójmy się tego.

I prośmy Boga o łaskę uwolnienia od naszych lęków. Dziękuję, Ci, Ojcze, za rozmowę.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama