Bez lęku

Homilia w Domu św. Marty - 15.05.2015

Bez lęku

Strach i smutek prowadzą do choroby ludzi, a także Kościoła, ponieważ paraliżują, sprawiają, że stają się egocentryczni, i ostatecznie psują powietrze wspólnot, które na drzwiach wywieszają kartkę: „zabronione”, ponieważ wszystkiego się boją. Tymczasem to radość, która w bólu potrafi stać się pokojem, jest odważną postawą chrześcijanina, wspieranego przez bojaźń Bożą i przez Ducha Świętego. Powiedział to Papież w czasie Mszy św. odprawianej w piątek 15 maja w kaplicy Domu św. Marty.


W liturgii słowa, zauważył na początku Franciszek, komentując czytania dnia, „są dwa mocne słowa, które Kościół poddaje nam do medytacji: lęk i radość”. I tak — czytamy w Dziejach Apostolskich (18, 9-18) — Pan mówi do Pawła: „Przestań się lękać, a przemawiaj”.

„Lęk — wyjaśnił Papież — jest postawą, która nam nie służy, osłabia nas, umniejsza, a także paraliżuje”. Tak iż „człowiek będący pod wpływem lęku nie robi nic, nie wie, co robić: jest zalękniony, przestraszony, skoncentrowany na sobie, obawiając się, aby nie przydarzyło się mu coś złego, niedobrego”. Tak więc „lęk prowadzi do egoistycznego egocentryzmu i paraliżuje”. Właśnie „dlatego Jezus mówi do Pawła: „Przestań się lękać, a przemawiaj”.

Lęk bowiem „nie jest postawą chrześcijańską”, ale „jest postawą, moglibyśmy powiedzieć, duszy uwięzionej, pozbawionej wolności, która nie jest wolna, by patrzeć w przód, coś tworzyć, czynić dobro”. I tak człowiek, który się lęka, powtarza wciąż: „Nie, jest takie niebezpieczeństwo, jest inne i jeszcze inne”, i tak dalej. „Jaka szkoda, lęk wyrządza krzywdę!”, skomentował raz jeszcze Franciszek.

Lęk jednak „trzeba odróżnić od bojaźni Bożej, z którą nie ma nic wspólnego”. Bojaźń Boża, stwierdził Papież, „jest święta, jest pełną szacunku adoracją Pana, i bojaźń Boża jest cnotą”. Ona w istocie „nie czyni człowieka małym, nie osłabia, nie paraliżuje”; przeciwnie, „prowadzi naprzód, do misji, którą daje Pan”. I odnośnie do tego Papież dodał: „Pan w rozdz. 18. Ewangelii Łukasza mówi o sędzi, który nie bał się Boga i nie liczył się z nikim, robił to, co chciał”. To „jest grzech: brak bojaźni Bożej, a także samowystarczalność”. Ponieważ „odciąga od relacji z Bogiem, a także od adoracji”.

Dlatego, powiedział Franciszek, „czym innym jest bojaźń Boża, która jest dobra; a czym innym jest lęk”. A „lękliwy chrześcijanin jest niewiele wart — jest osobą, która nie zrozumiała przesłania Jezusa”.

„Inne słowo” występujące w liturgii „po wniebowstąpieniu Pana” to „radość”. We fragmencie Ewangelii Jana (16, 20-23) „Pan mówi o przejściu od smutku do radości”, przygotowując uczniów „na chwilę męki: 'Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość'. Jezus daje „przykład kobiety, która w chwili porodu zaznaje wiele bólu, ale potem, gdy dziecko się urodziło, zapomina o bólu”, który ustępuje miejsca radości. „A radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać”, zapewnia Pan.

Jednak „radość chrześcijańska — przestrzegł Papież — to nie jest zwykła rozrywka ani chwilowa wesołość”. „Radość chrześcijańska jest darem Ducha Świętego — to radowanie się zawsze w sercu, ponieważ Pan zwyciężył, Pan panuje, Pan zasiada po prawicy Ojca, Pan spojrzał na mnie i mnie posłał, i obdarzył mnie swoją łaską, i uczynił mnie dzieckiem Ojca”. Oto czym jest naprawdę „radość chrześcijańska”.

Zatem chrześcijanin „żyje w radości”. Lecz, zapytał się Franciszek, „gdzie jest ta radość w najsmutniejszych chwilach, w chwilach bólu? Pomyślmy o Jezusie na krzyżu — czy był radosny? No nie! Ale miał, owszem, pokój!”. W istocie, wyjaśnił Papież, „radość w chwili bólu, próby staje się pokojem”. Natomiast „rozrywka w chwili cierpienia staje się ciemnością, staje się mrokiem”.

Oto dlaczego „chrześcijanin bez radości nie jest chrześcijaninem; chrześcijanin, który ciągle żyje w smutku, nie jest chrześcijaninem”. „Chrześcijaninowi, który traci pokój w chwilach prób, chorób, licznych trudności, czegoś brakuje”.

Franciszek zachęcał, aby „nie lękać się i mieć w sobie radość”, i wyjaśnił: „Nie lękać się oznacza prosić o łaskę odwagi, odwagi Ducha Świętego; a mieć radość to prosić o dar Ducha Świętego, także w chwilach najtrudniejszych, z owym pokojem, który daje nam Pan”.

To „dzieje się w chrześcijanach, we wspólnotach, w całym Kościele, w parafiach, w licznych wspólnotach chrześcijańskich”. W istocie „są wspólnoty bojaźliwe, które zawsze stawiają na pewność: „Nie, nie, tego nie róbmy... Nie, nie, tego nie można, tego nie wolno'”. Tak iż „wydaje się, jakby na drzwiach wejściowych miały napisane 'zabronione' — wszystko jest zabronione ze strachu”. I tak, „kiedy wchodzi się do takiej wspólnoty, powietrze jest nieświeże, ponieważ wspólnota jest chora — lęk powoduje, że wspólnota się rozchorowuje; brak odwagi powoduje chorobę wspólnoty”.

Ale „także wspólnota bez radości jest wspólnotą chorą, bowiem kiedy nie ma radości, jest pustka. Nie, co więcej: jest rozrywka”. I tak w ostatecznym rozrachunku, „będzie to wspólnota wesoła, ale światowa, chora na światowość, bowiem nie ma radości Jezusa Chrystusa”. A „efektem światowości, między innymi — przestrzegł Papież — jest mówienie źle o innych”. Tak więc „kiedy Kościół jest lękliwy i kiedy Kościół nie otrzymuje radości Ducha Świętego, taki Kościół rozchorowuje się, wspólnoty się rozchorowują, wierni się rozchorowują”.

W modlitwie na początku Mszy św., przypomniał Papież, „prosiliśmy Pana o łaskę aby skierował nasze dążenia ku Chrystusowi, który zasiada po prawicy Ojca”. Właśnie „kontemplacja Chrystusa siedzącego po prawicy Ojca — stwierdził — doda nam odwagi, da nam radość, odejmie nam lęk i pomoże nam nie ulegać życiu powierzchownemu i rozrywkowemu”.

„Z tą intencją wzniesienia naszego ducha ku Chrystusowi siedzącemu po prawicy Ojca — zakończył Franciszek — przystąpmy do dalszej celebracji, prosząc Pana: wznieś naszego ducha, odejmij od nas wszelki lęk i obdarz nas radością i pokojem”.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama