reklama

Bp Osial: zachęcam wszystkich, którym bliska jest nauka religii – głośno protestujmy, mówmy o tym, co jest krzywdzące

Bp Wojciech Osial, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP, przypomina, że od 1 września rodzice mogą wypisać dzieci z zajęć edukacji zdrowotnej, która zawiera szkodliwe treści. Mówi też, jak Kościół pomaga zwalnianym katechetom. W wyniku zmniejszenia liczby godzin lekcji religii z dwóch do jednej pracę mogło stracić nawet 10 tys. osób.

MK

dodane 28.08.2025 13:05

KAI: Komisja Wychowania Katolickiego i stowarzyszenia zrzeszające rodziców i katechetów zaapelowały do rodziców, żeby wypisali swoje dzieci z zajęć edukacji zdrowotnej, które Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadziło w nowym roku szkolnym. Jak konkretnie należy to zrobić?

Bp Wojciech Osial: Chcę powiedzieć, że rodzice są odpowiedzialni za wychowanie dzieci, które kochają. Mają oni prawo wychowywać swoje dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. To są prawa konstytucyjne. Jeśli widzą, że w szkole są przekazywane jakieś wartości i zasady życia, z którymi się nie zgadzają, mogą wyrazić swoje zastrzeżenia czy swój sprzeciw. To dotyczy też sfery religijnej i moralnej. Jako ludzie wierzący mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własną wiarą. Jeśli widzą w edukacji zdrowotnej jakieś treści, z którymi się nie zgadzają, mogą wypisać dzieci z tego przedmiotu. Jest to przecież przedmiot do wyboru.

Jak to zrobić? Po prostu iść do szkoły, złożyć pismo i wypisać. Wzór pisma do rezygnacji można znaleźć na stronie: takdlaedukacji.pl

Chcę powiedzieć, że Kościół nie stosuje tutaj żadnego przymusu. Biskupi apelują tylko, aby rodzice rozważyli, czy chcą wychowywać swoje dzieci według zasad moralnych niezgodnych z wyznawaną wiarą.

Przypomnijmy też, dlaczego warto to zrobić. Co złego jest w zajęciach, które noszą zachęcającą nazwę: edukacja zdrowotna?

Najlepiej zostało to wytłumaczone w słowie Prezydium KEP z 14 maja br. Edukacja zdrowotna odrywa tematykę seksualności od kontekstu małżeństwa i rodziny. Mamy w niej propozycje, które znoszą bariery, pewne normy, które są sprzeczne nauką Kościoła. Na przykład jako warunek podjęcia współżycia przyjmuje się tylko kryterium świadomej zgody. Jest też genderowa koncepcja płci. Nie wspiera się młodych ludzi w zaakceptowaniu swojej płci biologicznej. Jest obecne w podstawie programowej pojęcie „tożsamość płciowa”, z którym się nie zgadzamy.

Taka wizja seksualności i płci jest też niezgodna z polskim systemem prawnym. Konstytucja wyraźnie podkreśla, że małżeństwo, rodzina, macierzyństwo i ojcostwo pozostają pod ochroną państwa.

Od 1 września uczniowie będą mieli po jednej godzinie religii lub etyki tygodniowo, a zajęcia będą się odbywały przed innymi lekcjami albo po nich. Trybunał Konstytucyjny uznał decyzje MEN za niekonstytucyjne. Ministerstwo jednak ich nie zmieniło, bo wyrok nie został opublikowany w Dzienniku Ustaw. Co Kościół katolicki i obywatele, np. rodzice, mogą teraz zrobić w tej sprawie?

Przede wszystkim wyrażamy sprzeciw, protestujemy. Jako Konferencja Episkopatu głośno mówimy, że zostało złamane prawo. Ustawa o systemie oświaty w art. 12 mówi, że zmiany w rozporządzeniu organizacji lekcji religii dokonują się na drodze porozumienia Kościołów z rządem. Nie można ich dokonywać bez porozumienia. Ministerstwo to wszystko złamało. Pytam, jeśli szkoła uczy przestrzegania i szacunku do prawa, a ministerstwo tego nie przestrzega…?

Chcemy przestrzegać prawa i zgodnie z prawem wnieśliśmy sprawę do Trybunału Konstytucyjnego, będziemy się też odwoływać dalej, także do instytucji międzynarodowych. Zachęcam też rodziców i wszystkich, którym bliska jest nauka religii: głośno protestujmy, mówmy o tym, co jest krzywdzące.

Zobaczmy, wprowadzona zmiana mówi, że wystarczy, aby jeden uczeń zrezygnował z zajęć lekcji religii, i wtedy cała klasa musi mieć zajęcia przed obowiązkowymi lekcjami albo po nich, wcześnie rano lub późno po południu. Gdzie jest sprawiedliwość? Jeden uczeń jest ważniejszy od całej klasy.

Jako matka zapytam: jeśli zbuntowany nastolatek zapyta, dlaczego w tych utrudnionych warunkach ma chodzić na lekcje religii, co by mu Ksiądz Biskup odpowiedział?

Przede wszystkim chciałbym z takim młodym człowiekiem porozmawiać spokojnie o tym wszystkim. Tutaj nie chodzi o jakąś ogólną wypowiedź, teoretyczne argumenty… Zapytałbym go, dlaczego nie chodzi na religię, co się stało. Zacząłbym od słuchania ucznia. Ja chcę go wysłuchać, zrozumieć, nie osądzać i nie oceniać z góry. W przyjacielskiej rozmowie można tak wiele uczynić!

Tutaj dziękuję wszystkim uczniom, którzy uczęszczają na zajęcia z religii, Bardzo dziękuję tym, którzy w klasie są nieliczni pośród innych, a uczęszczają, czekają nawet na zajęcia. Wielkie podziękowanie!

Po zmniejszeniu liczby godzin religii z dwóch do jednej, według szacunków Stowarzyszenia Katechetów Świeckich, pracę straciło nawet 10 tys. osób. Czy wiadomo, co będą robiły te osoby od 1 września? Jaka część z nich to świeccy, którzy mają na ogół trudniejszą sytuację zawodową niż księża czy siostry zakonne?

Kościół otacza troską nauczycieli, którzy w wyniku zmian doświadczają trudności. W ramach diecezji i parafii godziny są rozdzielane tak, aby nikt nie był bez pracy. Niektórzy nauczyciele mający kwalifikacje z innych przedmiotów zaczynają ich uczyć, księża oddają godziny świeckim, udzielamy wsparcia prawnego.

Bardzo dziękuję wszystkim nauczycielom religii, którzy podejmują zajęcia, którzy zostali; podziękowania też dla wszystkich, którzy skończyli uczyć.

Niektóre samorządy deklarowały przed wakacjami, że opłacą z własnych funduszy drugą lekcję religii. Czy wiadomo, ile jest takich samorządów?

Na ten moment trudno jest precyzyjnie powiedzieć, jaka to jest liczba. Na pewno takie samorządy są. Dziękuję im za takie decyzje. Samorządy mają prawo decydować na swoim terenie.

Co jakiś czas wraca pomysł powrotu do katechezy w parafiach. Przypomnijmy, o co tutaj chodzi.

Podejmowana refleksja nad katechezą parafialną nie oznacza, że Kościół planuje wyjść ze szkoły i powrócić z zajęciami do parafii. Lekcje religii pozostają w szkole, a katecheza parafialna cały czas jest obecna w Kościele i kiedy dzisiaj o niej mówimy, to na pewno nie w takiej formie jaka była w czasach PRL. Wtedy mieliśmy katechezę w parafii na wzór szkolny, gdzie poszczególne klasy przychodziły na zajęcia do salek parafialnych i miały tam lekcje na wzór lekcji w szkole, były dzienniki, sprawdzano obecność dzieci itd. Natomiast po wprowadzeniu lekcji religii w szkole katecheza parafialna przybrała inny kształt i dotyczy formacji wiary i całej przestrzeni wtajemniczenia chrześcijańskiego. Jest to w dużej mierze katecheza, która przygotowuje do sakramentów, czyli daje doświadczenie żywego Boga, wprowadza w osobistą, głęboką więź z Panem Bogiem.

Kiedy mówimy o katechezie parafialnej, to mamy na myśli jej odnowę. Ona wobec nowych wyzwań musi się zmienić. Katecheza parafialna była i nadal jest, przygotowuje dzieci do pierwszej komunii św., młodzież do bierzmowania, młodych do małżeństwa czy rodziców i chrzestnych przed chrztem dziecka. Formą katechezy parafialnej są także jakże ważne katechezy dla dorosłych.

Źródło: KAI

1 / 1

reklama