We wtorek rano w warszawskim metrze wybuchł pożar. Cała linia podziemnej kolejki została wyłączona, co zwykle nie zdarza się nawet w razie awarii. Druga linia kursuje rzadziej. Rano komunikacja naziemna była przeciążona.
O pożarze na stacji znajdującej się na warszawskim Mokotowie poinformował rzecznik prasowy MSWiA Jacek Dobrzyński. „Ruch został wyłączony. Odcięto dopływ prądu, transformatory uziemione” – podał Dobrzyński na platformie X.
Straż prowadzi akcję gaśniczą kabli w kanałach technicznych.
„Sytuacją nie została jeszcze opanowana. Działania trwają. Organizowana jest komunikacja zastępcza”
– czytamy w komunikacie.
Spłonęły urządzenia służące do zasilania pociągów i sterowania ruchem – dodała Anna Bartoń, rzecznik metra.
Rekordowa awaria
Mieszkańcy Warszawy jadący zwykle metrem do pracy natrafili na zamknięte wejścia i pracowników metra informujących, że cała linia jest wyłączona.
To wyjątkowa sytuacja, bo zwykle w przypadku awarii pociągu lub wyłączenia z użytku jakiejś stacji metro na części trasy kursuje. Tym razem zamknięto je całkowicie.
Miasto uruchomiło zastępcze autobusy, które przed godz. 9:00, kiedy ruch jest największy, były tak przeciążone, że na niektórych przystankach nie dawało się w ogóle do nich wsiąść. Podobnie było w zwykłych autobusach i tramwajach, w które próbowali się przesiąść niektórzy podróżni.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zwołał sztab kryzysowy przy Stołecznym Centrum Bezpieczeństwa. Przed południem nie było jeszcze wiadomo, kiedy pociągi pierwszej linii wrócą na trasę. Na drugiej linii kursy odbywały się co ok. 6 minut, czyli dwu- lub trzykrotnie rzadziej niż zwykle w godzinach szczytu.
Źródło: x.com
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.