USA: ważą się losy prawa aborcyjnego. To szansa na zatrzymanie aborcyjnego okrucieństwa

1 grudnia 2021 r. w amerykańskim Sądzie Najwyższym sędziowie rozpoczną ponowne rozpatrywanie precedensu Roe vs. Wade z 1973 r., który de facto wprowadził za oceanem aborcję na życzenie. Na jego podstawie w Stanach Zjednoczonych zabito ok. 63 miliony dzieci nienarodzonych. Nareszcie jest szansa na zatrzymanie tego okrucieństwa.

1 grudnia br. sędziowie Sądu Najwyższego pochylą się nad przepisami stanu Missisipi, zgodnie z którymi aborcja ma być zakazana w obrębie tego stanu po upływie 15. tygodnia ciąży. Co ciekawe, prawo to zostało uchwalone już w 2018 r., ale do dziś nie obowiązuje, ponieważ jego wprowadzenie zostało zablokowane przez sądy stanowe. W maju tego roku władze stanowe postanowiły odwołać się od orzeczeń niższych instancji i zwróciły się z prośbą o rozpatrzenie sprawy przez Sąd Najwyższy.

Co to oznacza w praktyce? – W USA największe znaczenie ma prawo precedensowe. Oznacza to, że kolejne wyroki sądowe w podobnych sprawach kształtują prawo. To prosta zasada – jeśli komuś wolno, to wszyscy mogą. Całe amerykańskie prawo aborcyjne, w każdym stanie USA, ma ten sam fundament, czyli wyrok Sądu Najwyższego w sprawie Roe vs. Wade z 1973 roku. Podważenie tego i kolejnych precedensów, na podstawie których wprowadzono aborcję na życzenie bez żadnych ograniczeń nawet do 28. tygodnia ciąży, może nie tylko zachwiać aborcyjną propagandą, ale realnie wpłynąć na zmianę prawa w całych Stanach Zjednoczonych i życie milionów nienarodzonych dzieci – wyjaśnia Magdalena Guziak-Nowak, dyrektor ds. edukacji Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka.

Co istotne, rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego może „uwolnić” dobre, pro-life’owe prawo, nie tylko w stanie Missisipi, którego wprowadzenie jest obecnie blokowane przez sądy stanowe. Jeśli sędziowie  Sądu Najwyższego podważą dotychczasową linię orzecznictwa, w wielu stanach wejdą w życie także inne dobre rozwiązania chroniące życie przed narodzeniem. – Prawie połowa stanów ma gotowe, ale zablokowane prawo, które znacznie zwiększa ochronę dzieci nienarodzonych. Zatrzymanie amerykańskiego szaleństwa aborcji jest bardzo realne, dlatego z tak wielką nadzieją czekamy na tę rozprawę. Niektórzy sędziowie Sądu Najwyższego są znani ze swoich konserwatywnych poglądów, ale sprawa nie jest jeszcze wygrana – mówi działaczka pro-life.

Napięcie w USA rośnie. Kliniki aborcyjne boją się o swoje zyski. Administracja prezydenta Joe Bidena jest wściekła i nie przebiera w słowach, co zresztą nie jest dziwne, jeśli przypomnimy sobie deklaracje samego prezydenta, który przyznał, że jest zwolennikiem aborcji aż do porodu. Również środowiska pro-life zdają sobie sprawę z tego, że rozprawa w Sądzie Najwyższym będzie najważniejszą rozprawą w tym roku lub nawet całej dekadzie. –Niedawno opublikowano petycję, którą w imieniu 30 tys. amerykańskich lekarzy i pracowników medycznych skierowała do Sądu Najwyższego Liga na Rzecz Medycyny Hipokratesa. Członkowie organizacji podkreślają, że dzieci w okresie prenatalnym są osobami ludzkimi i przysługuje im pełnia praw człowieka. Liga w swojej petycji podkreśla: „Jako lekarze i inni pracownicy służby zdrowia mamy świadomość, że opiekując się kobietami w ciąży, otaczamy troską dwoje różnych pacjentów. Wykonywanie aborcji nie należy do opieki zdrowotnej. Ponad 90 proc. ginekologów tego nie robi” – zauważa Magdalena Guziak-Nowak i dodaje, że kobieta nie jest beneficjentką aborcji, jak nas przekonują organizacje anti-life, ale jej drugą ofiarą.

Liga na Rzecz Medycyny Hipokratesa przypomina wszystkim lekarzom, że w służbie człowiekowi nie ma znaczenia interes polityczny, lecz jak najpełniej rozumiane dobro drugiego. „Nadszedł czas, aby ci z nas, którzy służą ludziom jako medycy, odważnie bronili życia wszystkich naszych pacjentów i żądali, aby nasi nienarodzeni pacjenci także byli chronieni, a nasze ciężarne pacjentki były wspierane, a nie okłamywane” – czytamy w petycji. Pracownicy medyczni apelują też: „W ciągu prawie 50 lat, odkąd sąd błędnie orzekł w sprawie Roe vs. Wade oraz Doe vs. Bolton, nauki medyczne znacznie się rozwinęły i coraz bardziej wspierają stanowisko pro-life. Nadszedł czas, aby prawo naszej ojczystej ziemi dogoniło postęp nauk medycznych i wspierało prawa człowieka wszystkich naszych pacjentów”.

Jeśli Sąd Najwyższy odrzuci precedens Roe vs. Wade nie będzie to równoznaczne z wprowadzeniem w całych Stanach Zjednoczonych prawa chroniącego życie nienarodzonych dzieci. Będzie to jednak oznaczało, że zwolennicy aborcji nie będą mogli już więcej przywoływać argumentu o tym, że Konstytucja Stanów Zjednoczonych daje kobiecie nieograniczoną wolność do decydowania o swoim ciele. – Paradoksalnie odwrócenie precedensu Roe vs. Wade wprowadzi ostrzejsze przepisy w tych stanach, w których jest ono obecnie bardzo liberalne, bo oparte w głównej mierze na rozstrzygnięciu z 1973 r. – tłumaczy Magdalena Guziak-Nowak. – Jeśli Sad Najwyższy obali orzecznictwo oparte na precedensie Roe vs. Wade, aż 26 stanów będzie miało znaczne ograniczenia lub całkowity zakaz aborcji. Należą do nich: Montana, Idaho, Wyoming, Utah, Arizona, Dakota Północna, Dakota Południowa, Nebraska, Iowa, Wisconsin, Michigan, Indiana, Ohio, Wirginia Zachodnia, Kentucky, Tennessee, Arkansas, Texas, Oklahoma, Missouri, Luizjana, Missisipi, Alabama, Georgia, Karolina Południowa i Floryda – uzupełnia.

Od czasu precedensu Roe vs. Wade Sąd Najwyższy rozstrzygał sprawy z zakresu prawa aborcyjnego ponad dwadzieścia razy. Większość przepisów, które miały ograniczyć aborcję lub wprowadzić do prawa aborcyjnego jakiekolwiek dodatkowe warunki była przez Sąd Najwyższy rozstrzygana jako niekonstytucyjna. Ważnym wyłomem w tym orzecznictwie stała się dopiero sprawa z 1992 r. Planned Parenthood vs. Casey. Sprawa ta dotyczyła przepisów uchwalonych jako Pennsylvania Abortion Control Act w 1989 r. Zgodnie z tymi przepisami Pensylwania wprowadziła drobne poprawki do obowiązującego prawa stanowego m.in. nakazała uzyskanie świadomej zgody kobiety przed wykonaniem aborcji, a w przypadku małżeństw posiadania zgody męża na wykonanie aborcji. Po raz pierwszy od 1973 r. sędziowie Sądu Najwyższego zdecydowali, że poszczególne stany mogą wprowadzać pewne ograniczenia w przepisach dotyczących aborcji, jeśli nie stanowią one „nadmiernego obciążenia”.

Czy obecnie procedowana sprawa nazwana Dobbs vs. Jackson Women's Health Organization stanie się takim kolejnym przełomem? Zobaczymy już na początku 2022 r., gdy Sąd Najwyższy ogłosi swoje rozstrzygnięcie. – Sprawa w Sądzie Najwyższym, której pierwsze wysłuchanie odbędzie się 1 grudnia 2021 r., ma podobną wagę do posiedzenia naszego Trybunału Konstytucyjnego z 22 października ubiegłego roku. Z tym, że nasi sędziowie orzekali w sprawie przepisów w niezbyt dużym i niezbyt bogatym kraju europejskim. Rozprawa, która odbędzie się 1 grudnia br. będzie dotyczyła giganta, który zajmuje prawie cały kontynent. Giganta, który ustanowił prawo tak nieludzkie, że pociągnęło ponad 60 milionów ofiar – podsumowuje działaczka pro-life.

« 1 »

reklama

reklama

reklama