W Nigerii wiara kwitnie w obliczu śmiertelnych prześladowań

„Nie można nie zauważyć, że wiara rośnie w siłę wraz z pogarszaniem się sytuacji” – mówi Stephen Rasche, ekspert ds. wolności religijnej.

S. Rasche pracował m.in. w Iraku, a przez ostatnie dwa lata w Nigerii w ramach projektu finansowanego przez Rycerzy Kolumba.

W rozmowie z Edwardem Pentinem (National Catholic Register) odnosi się m.in. do zabójstwa Deborah Emmanuel Yakubu, studentki z północnej Nigerii, oskarżonej o bluźnierstwo przeciwko Mahometowi i do masakry chrześcijan, do której doszło podczas Mszy Zesłania Ducha Świętego w nigeryjskim stanie Ondo.

„W Nigerii panuje bezkarność” – mówi Stephen Rasche. „Jeśli chodzi o masakrę w ostatni weekend w stanie Ondo, głęboko w głównie chrześcijańskiej południowej Nigerii, teraz jasne jest, że ta kultura bezkarności, która rozwijała się w ostatnich latach, wymknęła się spod kontroli”.

Jak dodaje, uważa się, że za atakami stoją muzułmańscy pasterze Fulani, którzy przekształcili się w wędrownych bandytów i próbują pokazać swoją siłę oraz zdolność do przeprowadzania ataków nawet na południu. To jasny sygnał, że żadne miejsce nie jest bezpieczne. „Jedną rzeczą, która jest zupełnie jasna, jest całkowita porażka obecnego rządu nigeryjskiego w ochronie swojego narodu, a zwłaszcza chrześcijan przed przemocą” – podkreśla ekspert.

Pytany o porwania i zabójstwa nigeryjskich kapłanów Stephen Rasche przyznaje, że „nie chodzi o to, że rząd nie robi wystarczająco dużo, a raczej o to, że rząd nic nie robi”. „Coraz więcej dowodów wskazuje, że funkcjonariusze policji i wojska są nie tylko nieskuteczni, ale wręcz współwinni” – tłumaczy.

Z drugiej strony, pomimo trudności i zagrożeń, wiara w Nigerii kwitnie.

„W ciągu ostatnich dwóch lat mogłem uczestniczyć w Mszach w dziesiątkach kościołów w całej północnej i środkowej Nigerii, od wypełnionych tysiącami osób katedr po maleńkie kościoły w górach, dostępne tylko pieszo. W każdym miejscu byłem świadkiem tego samego: wielkiej radości i głębokiego uczestnictwa” – opowiada Stephen Rasche.

„To naprawdę zdumiewające widzieć Mszę, podczas której całe zgromadzenie płynnie porusza się między swoimi językami ojczystymi, następnie angielskim (jeden z oficjalnych języków Nigerii), a następnie łacińskimi hymnami i modlitwami, a potem z powrotem do własnej muzyki” – wspomina.

Tłumaczy, że nie da się widzieć miejsc z „prawdziwą biedą, prawdziwymi prześladowaniami, prawdziwym spychaniem ludzi na peryferie” i nie zauważyć, że „wiara rośnie w siłę wraz z pogarszaniem się sytuacji”.

„I nie mam na myśli tego, że jest to po prostu panaceum dla ludzi, którzy desperacko potrzebują czegokolwiek, czego mogliby się trzymać. Chodzi mi o to, że chodzą z Chrystusem w zupełnie inny sposób, być może w znacznie bardziej autentyczny sposób. Myślę, że większości zachodnich obserwatorów dałoby to wielką nadzieję jeśli chodzi o Kościół i wiarę, gdyby mogli to zobaczyć” – przekonuje S. Rasche.

Dodaje, że w liczącej ponad 200 milionów mieszkańców Nigerii co najmniej 30 milionów to katolicy. Prawie wszyscy są na Mszy w każdą niedzielę. Pomimo niebezpieczeństwa kwitną powołania. „Seminaria są pełne i poza strefami konfliktu nie ma miejsca, w którym kościoły zamykają się i konsolidują, ale wręcz przeciwnie” – zapewnia.

W rozmowie z „National Catholic Register” Stephen Rasche apeluje o modlitwę i solidarność z chrześcijanami w Nigerii oraz zachęca do wspierania ich za pośrednictwem takich organizacji jak Rycerze Kolumba czy Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Źródło: ncregister.com

« 1 »

reklama

reklama

reklama