W 2022 roku życiowe trudności spiętrzyły się w życiu Jessiki Williams. Wydawało się, że znikąd nie może już oczekiwać wsparcia, zawiedli bowiem wszyscy, którzy powinni byli jej pomóc. Zdarzył się jednak cud…
Jessica Williams jest z zawodu pielęgniarką. Niejedno widziała w życiu, nieraz miała do czynienia z osobami w naprawdę trudnej sytuacji. Nie wyobrażała sobie, że sama może się znaleźć w życiowym zawirowaniu, z którego nie ma żadnego dobrego wyjścia. Mężczyzna, od którego mogła oczekiwać wsparcia, nie tylko zawiódł, ale starał się zmusić ją do podjęcia najgorszej możliwej decyzji.
Zawiedli ci, którzy powinni byli pomóc
Tym mężczyzną był jej mąż – a właściwie były mąż. Przez lata ich relacja była coraz bardziej napięta, aż w 2022 r. Jessica powiedziała „dość” i zdecydowała się na rozwód. Wplątała się wtedy niestety w relację z innym mężczyzną, której skutkiem była nieplanowana ciąża. Również ten drugi zawiódł, zostawił ją i jej nienarodzone dziecko. Wtedy mąż „obudził się” i stwierdził, że ich małżeństwo jest jeszcze do uratowania – pod jednym warunkiem. Tym warunkiem było natychmiastowe pozbycie się dziecka. Williams była wówczas w dziewiątym tygodniu ciąży.
Żądanie męża było kategoryczne, nie pozostawiało miejsca na sprzeciw czy dyskusję. Williams zażyła pierwszą tabletkę aborcyjną, mifepriston. Mąż obserwował ją, by upewnić się, że przyjmie pigułkę. W jej myślach i w sercu rozgrywał się dramat.
„Byłam przerażona, zdezorientowana. Tabletkę dostałam pocztą. Nie było przy mnie żadnego lekarza, nie było USG, żadnej opieki medycznej” – wspomina Williams.
W pewnym momencie sumienie i rozsądek zwyciężyły. Jako pielęgniarka zdawała sobie sprawę z mechanizmu działania mifepristonu. Była świadoma, że mifepriston pozbawia dziecko progesteronu, hormonu podtrzymującego ciążę. Zaczęła wyobrażać sobie, jak jej dziecko umiera po wzięciu drugiej tabletki.
„Zdałam sobie sprawę, że przyjęcie misoprostolu sprawiłoby, że z mojego organizmu usunięte zostałoby żywe dziecko, które swe ostatnie oddechy oddałoby poza moim łonem, w toalecie”.
Powiedziała wtedy: „nie dokonam egzekucji swego dziecka”.
Po podjęciu decyzji, że nie będzie kontynuować aborcji chemicznej, Williams zaczęła się modlić i szukać pomocy w cofnięciu skutków mifepristonu. Zwróciła się o pomoc do centrum pomocy dla osób w ciąży, które odnalazła w wyszukiwarce Google. Otrzymała tam odpowiednie leki, dzięki którym jej ciąża została podtrzymana. Otrzymała jednak więcej – prawdziwe wsparcie, którego nie uzyskała wcześniej od żadnego mężczyzny ani od placówki aborcyjnej, która wysłała jej pigułki.
Prawdziwa pomoc: wsparcie emocjonalne, materialne i duchowe
Podczas niedawnej konferencji zorganizowanej przez Charlotte Lozier Institute Williams złożyła publicznie świadectwo o tym, jak cenna była pomoc udzielona od centrum dla osób w ciąży First Choice Pregnancy Services.
„Ich wsparcie nie skończyło się na odwróceniu działania pigułki aborcyjnej, ale wyszło daleko poza tamten moment. Zapewnili pieluchy, wsparcie materialne, grupy wsparcia emocjonalnego i duchowego, zasoby dla rodziców, kontakty ze społecznością oraz ogromną praktyczną pomoc,” wspomina Williams.
Powiedziała, że pracownicy First Choice Pregnancy Services przyjęli ją delikatnie i bez oceniania, zapewniając bezpieczną przestrzeń.
„Dali mi bezpieczną, spokojną przestrzeń, emocjonalnie i duchowo... Zaoferowali mi informacje i wsparcie, nie popychając mnie w żadną stronę.”
Dla niej samej najważniejsze było to, że odnalazła prawdziwe współczucie w centrum dla osób w ciąży.
„Kobieta, którą tam spotkałam, zrozumiała mnie, gdy opowiedziałam jej swą historię, zrozumiała presję oraz strach, który wtedy przeżywałem,” mówi Williams.
Indywidualna opieka, pomoc medyczna, ludzkie ciepło, którego Williams doświadczyła w ośrodku, wyraźnie kontrastują z tym, jak potraktowała ją wcześniej placówka aborcyjna: po wypełnieniu ankiety online dostała po prostu przesyłkę z tabletkami, bez jakiejkolwiek konsultacji, bez jakiegokolwiek wsparcia i zainteresowania jej sytuacją.
Dziś córka Jessiki, Kaylee, ma trzy lata i świetnie się rozwija. Williams pozostaje w kontakcie z personelem First Choice Pregnancy Services, który pomógł jej uratować życie Kaylee.
„Moja córka jest szczęśliwa, zdrowa i dobrze sobie radzi dzięki organizacjom takim jak First Choice, które wierzą, że kobiety potrzebują i zasługują na prawdziwą pomoc, prawdziwe rozwiązania i prawdziwą nadzieję” – podsumowuje Williams.
Źródło: Live Action