reklama

Kobieta arcybiskupem Canterbury… ale nie biskupem

Sarah Mullally została dziś nominowana anglikańskim arcybiskupem Canterbury i prymasem całej Anglii. Co ta nominacja oznacza dla podzielonego na wiele frakcji Kościoła anglikańskiego – przekonamy się wkrótce. Trzeba jednak przypomnieć, że z katolickiego punktu widzenia „arcybiskup Canterbury” to kościelny tytuł niepowiązany z sakramentem święceń.

MG

dodane 03.10.2025 15:01

Sześćdziesięciotrzyletnia Sarah Mullally jest pierwszą kobietą na tym stanowisku. Ma zapewne doświadczenie w zarządzaniu dużymi instytucjami, wcześniej bowiem była naczelną pielęgniarką Wielkiej Brytanii (1999-2004), a także doradczynią tamtejszego premiera i Ministerstwa Zdrowia. W 2021 r. została duchownym w Kościele Anglii, w 2012 r. – kanonikiem katedry w Salisbury. Od 2015 r. była biskupem sufraganem diecezji Exeter z tytułem biskupa Crediton, a od 2018 r. biskupem Londynu, z czym tradycyjnie wiąże się funkcja dziekana kaplicy królewskiej.

Kwestia święceń kapłańskich: rozbieżność między anglikanami a Kościołem katolickim

Kościół anglikański w czasach reformacji odłączył się od jedności z Kościołem powszechnym, nie uznając władzy papieża, usiłując jednak zachować (we własnym przekonaniu) równowagę teologiczną, aby nie pójść drogą bardziej radykalnego protestantyzmu kontynentalnej Europy. W praktyce oznaczało to surowe prześladowania katolików (obejmujące zarówno fizyczną przemoc, jak i uniemożliwienie katolikom sprawowania jakichkolwiek funkcji publicznych)  i zakaz sprawowania posługi kapłańskiej przez katolickich księży. Takie obostrzenia obowiązywały aż do roku 1829, kiedy to wydany został Roman Catholic Relief Act, przyznający po wielu wiekach katolikom prawa obywatelskie.

Sam Kościół anglikański nie jest jednorodny i nie był taki od momentu zerwania z Rzymem. Istnieją w nim trzy nurty, przenikające się i zarysowane raczej niezbyt ostro: low Church (bliski protestantyzmowi, w którym kwestia kapłaństwa uznawana jest za drugorzędną), high Church (którego przedstawiciele starali się zachować sukcesję apostolską i zależało im na ważności sakramentu święceń) oraz pośredni – middle Church (niejasne stanowisko w kwestii święceń).

Kwestia ważności święceń w Kościele anglikańskim istotna była jednak z punktu widzenia Kościoła katolickiego. Ostatecznie określiła ją bulla Leona XIII z 1896 r., stwierdzająca, że sakramentalna formuła święceń stosowana w Kościele anglikańskim zawiera defekt i wobec tego święcenia te są nieważne. Sprawę skomplikowało jednak Porozumienie z Bonn z 1931 r. zawarte między Kościołem anglikańskim a Kościołami starokatolickimi. Kościoły te zachowały ważność święceń, a niektórzy biskupi anglikańscy do swej konsekracji zapraszali biskupów starokatolickich jako współkonsekratorów.

Dziś kwestia ta nie jest więc oczywista, na co zwrócił uwagę kard. Coccopalmerio, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych, wskazując na pewne gesty i wypowiedzi kolejnych papieży aż do Benedykta XVI włącznie, które mogłyby świadczyć o tym, że bulla Leona XIII nie była wypowiedzią ostateczną i definitywną. To temat na poważną pracę teologiczną, w przypadku nowej arcybiskup Canterbury sprawa jest jednak jednoznaczna. Jan Paweł II w Liście apostolskim „Ordinatio sacerdotalis” z 1994 r. stwierdza, że Kościół „nie ma żadnej władzy udzielania sakramentu święceń kobietom”. Gdyby były jakiekolwiek wątpliwości czy mowa jest o interesującym nas przypadku, kwestia ta przedstawiona jest właśnie w kontekście problemów Kościoła anglikańskiego. Jan Paweł już w pierwszym punkcie przywołuje analogiczną wypowiedź Pawła VI z 1975 r., w ostatnim zaś określa ją jako definitywną:

„Declaramus Ecclesiam facultatem nullatenus habere ordinationem sacerdotalem mulieribus conferendi, hancque sententiam ab omnibus Ecclesiae fidelibus esse definitive tenendam.”

Katolicko-anglikańskie komisje ARCIC i kwestia święceń kobiet

Dla zarysowania szerszego kontekstu, warto przypomnieć, że od roku 1969 działa wspólna komisja Anglo-Rzymskokatolicka (ARCIC), która zajmuje się kwestiami teologicznymi, prawno-kanonicznymi i duszpasterskimi i ma na celu zbliżenie ekumeniczne pomiędzy oboma Kościołami. Autor niniejszego tekstu miał okazję wielokrotnie rozmawiać z jednym z jej członków, prof. Edwardem Yarnoldem SJ (pełniącym także funkcję dziekana wydziału teologicznego Uniwersytetu w Oksfordzie, oraz przewodniczącego oksfordzkiego college Campion Hall). Zwracał on uwagę, że pomimo znaczących postępów, jakie poczyniła ta komisja w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku, decyzja Kościoła anglikańskiego o udzielaniu święceń kapłańskich kobietom, stała się zasadniczą przeszkodą do dalszego porozumienia. Na problem ten zwracał uwagę także kard. Walter Kasper, Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan.

Roma locuta, causa finita

Wracając do dzisiejszej nominacji: Sarah Mullally może być uznawana za arcybiskupa Canterbury w świetle prawa obowiązującego w Kościele anglikańskim. Jej nominację zatwierdził król Karol III, będący formalnie głową tego Kościoła. Sprawa jest więc zamknięta, jeśli chodzi o stronę anglikańską.

Z punktu widzenia Kościoła katolickiego sprawa jest jednak także zamknięta, jeśli chodzi o uznanie sakramentalności kapłaństwa pani Sarah Mullally. Roma locuta, causa finita: Arcybiskup Sarah Mullally nie jest biskupem w katolickim rozumieniu tego słowa, nie mogła bowiem ważnie przyjąć sakramentu święceń, będąc kobietą.

Z angielską uprzejmością

Co to oznacza w praktyce dla dalszych relacji anglikańsko-katolickich? Przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Anglii i Walii, kardynał Vincent Nichols z iście angielską grzecznością stwierdził:

„W imieniu Konferencji Biskupów Katolickich Anglii i Walii z zadowoleniem przyjmuję wiadomość o mianowaniu biskup Sarah Mullally na stanowisko arcybiskupa Canterbury. Wniesie ona do swojej nowej roli wiele osobistych talentów i doświadczenia. Wyzwania i możliwości stojące przed nowym arcybiskupem są liczne i znaczące. W imieniu naszej wspólnoty katolickiej zapewniam ją o naszych modlitwach. Razem będziemy odpowiadać na modlitwę Jezusa, abyśmy „wszyscy byli jedno” (J 17, 21) i starali się rozwijać więzy przyjaźni i wspólnej misji między Kościołem anglikańskim a Kościołem rzymskokatolickim”.

Słowa te brzmią uprzejmie i zachęcająco. Nie ma w nich jednak ani słowa o uznaniu ważności święceń obecnej arcybiskup. Czytając to, co znajduje się w oświadczeniu, trzeba też zauważyć to, czego w nim brak. Oczywiście, jako katolicy będziemy się modlić za nową arcybiskup, będziemy rozwijać więzy przyjaźni z naszymi braćmi anglikanami, będziemy też razem z nimi głosić Chrystusa. Z pewnością jednak nie będziemy zmieniać katolickiej doktryny, w świetle której sakrament święceń zastrzeżony jest dla ochrzczonych mężczyzn.

Źródło: 

1 / 1

reklama