reklama

Papież zawierzył Ukrainę wstawiennictwu nowego błogosławionego – ks. Orosowi

Papież przypomniał o odbywającej się dziś na Ukrainie beatyfikacji greckokatolickiego kapłana i męczennika Piotra Pawła Orosa, ofiary komunistycznych prześladowań. Jego wstawiennictwu zawierzył drogi naród ukraiński, aby wytrwał w wierze i nadziei pomimo dramatu wojny.

AS

dodane 27.09.2025 17:07

Uroczystości beatyfikacyjne ks. Piotra Pawła Orosa odbyły się 27 września w miejscowości Biłky na Ukrainie. Jako legat papieski uroczystościom przewodniczył arcybiskup metropolita łódzki, kard. Grzegorz Ryś.

Pamięć nie została zabita

Na początku kaznodzieja powiedział, że reprezentując dziś Ojca Świętego, czuje wielki obowiązek, by wyrazić wdzięczność. „Siostry i Bracia, z całego serca dziękuję za waszą pamięć! Dziękuję za ten wielki i wspaniały dar waszej pamięci, jakim dla całego Kościoła jest osoba błogosławionego ks. Piotra!” – mówił w homilii kard. Ryś, zwracając uwagę na znaczenie pamięci w życiu chrześcijan.

To pamięć Ludu Bożego sprawiła, że życie i ofiara ks. Orosa nie zostały zapomniane, choć taki zamiar mieli jego zabójcy.
Ks. Piotr Paweł Oros, duchowny greckokatolicki został zamordowany 28 sierpnia 1953 r., w święto Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny. Został zatrzymany przez milicjanta na stacji kolejowej w miejscowości Siltse koło Irszawy, który go zabił. Wcześniej był prześladowany, gdyż po zajęciu Zakarpacia przez Związek Sowiecki nie zgodził się przejść na prawosławie.

 „Ci, którzy go zabili, chcieli zabić także pamięć o nim. Dlatego odmówiono mu nawet godziwego pogrzebu. Mówili: «Umarł jak pies; będzie miał grób jak pies»... Ale tak się nie stało! Ks. Piotr pozostał w waszej pamięci! To właśnie wasza pamięć o nim pozwoliła po tylu latach odnaleźć jego szczątki i zwrócić je wspólnocie, w której był proboszczem. I nie tylko to: wasza pamięć przełożyła się na dziesiątki świadectw, które dziś doprowadziły go do chwały ołtarzy” – podkreślił kard. Ryś.

„W życiu nie zrobił nic, oprócz dobra”

Papieski legat dodał, że – jak uczył papież Franciszek – pamięć niesie ze sobą także zobowiązania, w jaki sposób mamy żyć dzisiaj, a aby naśladować ks. Piotra, należy przypomnieć jego czyny. Bo to wyłącznie pamięć o jego czynach zachowała się do dzisiaj. Nie pozostały żadne z licznych kazań czy katechez. Błogosławiony ks. Oros nauczał przykładem swego życia.

 „We wszystkich waszych świadectwach o księdzu Piotrze pojawia się zawsze ta sama myśl: «Był bardzo dobry!». Jeden z was zaświadczył: «Zabili człowieka, który w życiu nie zrobił nic, oprócz dobra!». Wydawało się, że chciał uczynić swoim programem życia słowa, które dziś słyszeliśmy w Liście do Hebrajczyków: « Nie zapominajcie o dobroczynności!»” – powiedział metropolita łódzki.

Ubóstwo i miłość ks. Piotra

Kaznodzieja zwrócił uwagę, że bł. ks. Piotr Paweł Oros z ubóstwa i miłości uczynił program swego życia. Na plebaniach, w których posługiwał miał jedynie najprostsze sprzęty – stół, krzesła. Ubogim oddawał swoje ubrania, buty, nawet koszulę, aby rodzina umierającego miała go w czym pochować. Uważał, że ubogim należą się najlepsze rzeczy, sam zaś chodził w zniszczonych ubraniach i butach.

Nieustannie się modlił, w świątyniach, dopóki było to możliwe do Wielkiego Czwartku 1949 roku. Świadkowie mówili, że kolana miał twarde jak podeszwy. Umarł na kolanach, kiedy dwie kule policjanta zakończyły jego życie, gdy niósł do chorego Najświętszy Sakrament.

„Jego miłość objawiała się w drobnych, konkretnych szczegółach i ogarniała człowieka we wszystkich jego potrzebach: od najgłębszych i duchowych, po najprostsze i materialne. Dostrzegał wszystko i wszystko oddawał! Dawał z ubóstwa, a nie z bogactwa. Dzielił się tym, co małe, a nie tym, co wielkie. Jak mówi nam dziś Jezus w Ewangelii: «Nie bój się, mała trzódko… Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę!»” – podkreślał kardynał.

Papieski legat do Ukraińców: Bądźcie miłosierni

Kaznodzieja pytał, czy to słowo dotyczy także wiernych na Ukrainie dzisiaj, którzy od wielu lat znoszą agresję i wojnę, którzy nieraz stracili nie tylko swoje domy i dobra, ale także to, co najcenniejsze: życie i zdrowie swoje i waszych bliskich.

„To oczywiste, że właśnie wy macie prawo oczekiwać pomocy i wsparcia od wszystkich. Ale właśnie w takich dramatycznych okolicznościach, w których macie pełne prawo myśleć najpierw o sobie, dziś błogosławiony ks. Piotr staje przed wami i mówi: Bądźcie miłosierni! Nie pozwólcie odebrać sobie tej zdolności: dzielcie się z innymi waszym ubóstwem, a nie waszym bogactwem. Właśnie wtedy, gdy jest bardzo trudno, a nie gdy nie wymaga to żadnego poświęcenia. Niech św. Jan Paweł II wyprosi wam to, co nazywał «wyobraźnią miłosierdzia»!” – wołał kard. Ryś.

Budować mosty pomimo wojny

Papieski legat przypomniał, że błogosławiony ks. Piotr Paweł Oros łączył duchowość Wschodu i Zachodu. Z jednej strony był księdzem greckokatolickim, sprawował obrzędy w obrządku wschodnim, a z drugiej dobrowolnie przyjął celibat oraz modlił się chętnie na różańcu, opierając się na przykładzie siostry Łucji z dalekiej Fatimy, z Zachodu. Kaznodzieja apelował o duchowość spotkania, której uczy dzisiejszy błogosławiony.

„To nie jest łatwa droga! Wszyscy potrzebujemy mostów, ale dobrze wiemy, że w czasie wojny mosty są pierwszym celem bombardowań” – wskazywał kard. Ryś. I dodał, że ks. Piotr potrafił znaleźć wspólny język ze wszystkimi: z katolikami (łacińskimi i bizantyjskimi), z prawosławnymi i z ateistami. „W dzisiejszym świecie, rozdartym przez straszliwe wojny, podzielonym jak nigdy dotąd, w świecie, w którym człowiek utracił zdolność głębokiego spotkania i cierpi na straszną samotność, potrzebujemy ludzi takich jak ks. Piotr. Ludzi prawdziwego spotkania i komunii! Obyśmy i my mogli się tacy stać, także dzięki dzisiejszej beatyfikacji” – mówił w homilii kardynał.

Uczy miłości potężnej i radykalnej

28 sierpnia 1953 roku dwa pociski policjanta spowodowały brutalną śmierć, koniec życia i posługi ks. Piotra. Siedemdziesiąt dwa lata później, jest on dziś pośród nas w pełni ŻYCIA ludzkiego, tego życia, które w człowieku pochodzi jedynie od Boga” – mówił kard. Ryś. „Stoi tam w imieniu wielu – ponad stu dwudziestu – swoich współbraci kapłanów, jak on: aresztowanych, prześladowanych, torturowanych, zabitych, zmarłych w więzieniu. Stoi tam i uczy nas... miłości! W życiu i w śmierci. Miłości potężnej i radykalnej” – podsumował papieski legat.

Źródło: KAI

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

1 / 1

reklama