reklama

Planned Parenthood zamknie nawet 200 placówek aborcyjnych. Powodem kłopoty finansowe

Planned Parenthood oświadczyła 1 lipca, że nowe przepisy administracji Donalda Trumpa mogą zmusić ją do zamknięcia nawet 200 jej klinik, czyli 60 proc. wszystkich placówek. Powodem tej decyzji są problemy finansowe, wynikające z nowych regulacji federalnych, które uniemożliwiają tej organizacji otrzymywanie refundacji w ramach programów pomocy społecznej Medicaid i Medicare.

MK

dodane 28.07.2025 10:01

Od 25 lipca liczba zamkniętych placówek „Planowanego Rodzicielstwa” wzrosła do co najmniej 25, obejmując łącznie 10 stanów. Najnowsza zapowiedź pojawiła się 24 lipca, gdy Planned Parenthood Mar Monte ogłosiło plany likwidacji pięciu ośrodków w północnej Kalifornii.

4 lipca prezydent Donald Trump podpisał ustawę („One Big Beautiful Bill Act”), która na rok wstrzymała refundacje kosztów Medicaid i Medicare dla Planned Parenthood. Choć przepis ten jest obecnie przedmiotem postępowania sądowego, sędzia federalny zezwolił w tym tygodniu na jego tymczasowe wejście w życie, obejmujące większość oddziałów organizacji.

Część placówek zapowiedziała zamknięcie jeszcze przed uchwaleniem ustawy, spodziewając się ograniczenia finansowania. Inne zaczęły ogłaszać decyzje o zamknięciu dopiero teraz. „Jesteśmy załamani i oburzeni faktem, że musimy zamknąć pięć naszych ośrodków zdrowia i zakończyć trzy kluczowe usługi” – napisała organizacja Mar Monte na Instagramie. Określiła nowe przepisy jako „zakaz aborcji «tylnymi drzwiami» w stanach, które dotąd były ostoją wolności reprodukcyjnej”. Mimo zamknięć Planned Parenthood nadal będzie prowadzić 30 innych klinik w Kalifornii i Nevadzie.

Inne jej filie również planują zamknięcia: po cztery placówki w Iowa, Michigan i w Minnesocie, po dwie w Ohio i Utah oraz po jednej w Vermoncie, Nowym Jorku, Indianie i Teksasie.

Kristan Hawkins, obrończyni życia i przewodnicząca organizacji Students for Life of America, nazwała informacje o planach zamknięcia klinik aborcyjnych „zwycięstwem dzieci w Kalifornii” – w stanie, który określiła jako „centrum późnych aborcji”.

Z kolei Marjorie Dannenfelser, prezeska organizacji Susan B. Anthony Pro-Life America, powiedziała katolickiej agencji CNA, że „Planned Parenthood powinno spojrzeć w lustro, by znaleźć przyczynę zamykania swoich ośrodków”.

Organizacja ta skupia się na przerywaniu ciąży, zmianie płci i działalności politycznej, jednocześnie otrzymując setki milionów dolarów z kieszeni podatników. Wielokrotnie proponowano im możliwość zachowania finansowania pod warunkiem rezygnacji z aborcji, lecz PP zawsze odmawiała. Kobiety już teraz korzystają z miejscowych ośrodków zdrowia, które zapewniają im znacznie szerszą i łatwiej dostępną opiekę – jest ich 15 razy więcej niż klinik Planned Parenthood w całym kraju” – powiedziała M. Dannenfelser.

Michael New, starszy analityk w konserwatywnym Charlotte Lozier Institute, zauważył w rozmowie z CNA, że zamknięcia są przewidywalną reakcją na utratę funduszy federalnych. „To powinno być postrzegane jako sukces obrońców życia” – powiedział. „Nawet te placówki Planned Parenthood, które same nie przeprowadzają aborcji, nadal kierują pacjentki do takich zabiegów. Każde zamknięcie oznacza mniej ludzi pracujących w przemyśle aborcyjnym. Dodatkowo programy edukacji seksualnej i antykoncepcyjne tej organizacji wspierają kulturę rozwiązłości, która prowadzi do większej liczby aborcji” – stwierdził  naukowiec.

Z raportu finansowego Planned Parenthood za okres od lipca 2023 do czerwca 2024 wynika, że około 40% całkowitych przychodów organizacji pochodziło ze środków publicznych, głównie właśnie ze zwrotów od Medicaid i Medicare. W tym czasie organizacja uzyskała niemal 800 milionów dolarów z funduszy podatników.

Żródło: KAI

1 / 1

reklama