Nasza Pani Radosna

O "Naszej Pani Radosnej" Władysława Zambrzyckiego (1994)

Czwórka wesołych awanturników, dwóch Belgów i dwóch Polaków, niesprawiedliwie była gnębiona przez policję kilku krajów z powodu produkcji alkoholi bez porozumienia z odpowiednimi urzędami. Gdy im w Neapolu deptano po piętach, przy pomocy alkaloidów peyotlu przenieśli się w czasie do starożytnej Pompei, gdzie nauczyli Greków i Rzymian pić koniak, grać w nogę i w karty oraz przeżyli wiele zabawnych przygód. Po wybuchu Wezuwiusza wrócili z oszczędnościami i osiedlili się w pięknym zakątku Ardenów. Zostawili jednak jednego, z zawodu trenera piłkarskiego, który się na miejscu ożenił, a zresztą nie zdawał sobie specjalnie sprawy gdzie się znajduje. Natomiast towarzyszył im w drodze powrotnej sympatyczny kapłan Junony, który w Neapolu przyjął chrzest, zaś w Belgii udało się go wykierować na księdza.

Anegdotyczne sytuacje i opowieści wplecione w akcję dotyczą nie tylko napitków i nieporozumień między epokami. Pokpiwa sobie autor z urzędów, kibiców piłkarskich, różnych nacji od ortodoksyjnych Żydów po Czechów (w sposób dość złożony: pokazuje kohortę zwerbowaną w kraju Markomanów, która w toku manewrów rzymskich przechodzi w szyku do nieprzyjaciela — trzeba wiedzieć, gdzie mieszkali Markomanowie i że czeskie pułki w czasie I wojny światowej wielokrotnie przechodziły na stronę rosyjską). O Belgii pisze autor jak o drugiej ojczyźnie, kto lubi ten kraj, z podwójną przyjemnością wiele fragmentów przeczyta. Jest też o belgijskim piwie dziadowskim (geez — niestety nic o wiśniowym kriek). Skoro już mowa o cudzoziemszczyźnie, to nazwy są zwykle tłumaczone, Credit Lyonnais jest Lugduńskim.

Starożytność pokazana jest jako epoka bardzo do naszej podobna. Bohaterowie dogadują się poznaną przedtem w Salonikach ludową greką. Życie codzienne, obyczaje wiele się nie różnią. Lekarze leczą skutecznie. Niewolnicy domowi pędzą życie o wiele wygodniejsze, niż by się wydawało.

Sporo jest na temat religii, ludzie wiary różnych wyznań pokazani są z sympatią, zwłaszcza ówczesna religia pogańska jawi się jako wyraz szczerej choć naiwnej religijności. Apokryficzny list św. Łukasza mówi o znaczeniu miłości bliźniego. Nie obywa się jednak i tu bez żartów. Jeden z bohaterów zniechęcił się w dzieciństwie do swojego wyznania kalwińskiego w sposób następujący: poszedł do księdza, mówiąc, że chce przejść na katolicyzm, bo katolickim chłopcom wolno strzelać na Wielkanoc; wynikiem była narada księdza z pastorem a potem pastora z ojcem chłopaka, zaś ostatecznie — dotkliwe lanie. Przywiezioną z Pompei figurę uśmiechniętej Junony wieśniacy belgijscy biorą za Matkę Boską — Naszą Panią Radosną; w finale książki dokonuje się przed nią nadzwyczajne uzdrowienie inwalidy wojennego — po czym, gdy miejscowy wredny dziennikarz ateistyczny drwi sobie z tego, dostaje od inwalidów zasłużone baty.

Nasza Pani Radosna czyli dziwne przygody pułkownika armii belgijskiej Gastona Bodineau wydana została w 1931 roku, wznowiona w 1957 i 1991 (daty jasno wskazują na niejakie trudności z cenzurą); autor, Władysław Zambrzycki, był z zawodu dziennikarzem. Napisał też nawiązującą do wątków pierwszej książki Kaskadę Franchimont (wakacje belgijskie) i Kwaterę Bożych pomyleńców (w czasie Powstania Warszawskiego czterech starszych panów opowiada sobie wesołe historie z młodości). Podręczniki historii literatury notują go na marginesie, recenzenci po ostatnim wydaniu (oficyna Verba), się nie odzywali.

W pojęciu większości krytyków i nauczycieli literatura godna piedestału winna być ambitna, „politycznie poprawna” i najchętniej ponura, ewentualnie jeszcze niezbyt moralna (jawny objaw dekadencji gustów). Połączenie tych elementów, nawet zatrącające o kicz (Szczypiorski!) gwarantuje klakę. Satyra jest dopuszczana, gdy dotyczy dulszczyzny bądź Ciemnogrodu [...]. Poza nawias odsuwa się zatem literaturę popularną i chętnie czytaną, nie bierze pod uwagę możliwości, że książka lekka i ciekawa wcale nie musi ustępować klasą arcypoważnej. W rezultacie przedwojenna proza polska kojarzy się uczniom z Nocami i dniami i z Granicą a nie z Naszą Panią Radosną. Może i o to zresztą od początku chodziło? (1994)

Nasza Pani Radosna. Najwyższy Czas! 1994 nr 39, ss. 6

Zbiór artykułów i felietonów M. Wojciechowskiego: Wiara — cywilizacja — polityka. Dextra — As, Rzeszów — Rybnik 2001

opr. mg/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama