Kościół męczenników [GN]

Chrześcijanie na całym świecie są prześladowani za wiarę

Pierwsi chrześcijanie to życie oddawali za wiarę — mówimy nieraz z podziwem. Tak jakby dzisiaj było inaczej.

Wypominanie naszym „bezpiecznym czasom”, że w niczym nie przypominają tych „bardziej radykalnych” z pierwszych wieków chrześcijaństwa, wynika głównie z niepoprawnego europocentryzmu: to, co się dzieje poza Europą, nie istnieje. I to, czego nie pokazali w telewizji, nie istnieje. Katakumby, palenie żywcem, napady na zebranych w domach wiernych — to obrazki z „Quo vadis” lub co najwyżej z Dziejów Apostolskich. Tymczasem w wielu rejonach świata nowotestamentalny fragment o kamienowaniu Szczepana brzmi jak relacja na żywo. W tym roku pierwszy raz w Polsce obchodzimy 8 listopada jako Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym.

Lew jest głodny

Według ostatniego raportu organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, każdego roku za wiarę w Chrystusa ginie ok. 170 000 osób. — Liczba ofiar nie zmniejsza się od lat — mówi „Gościowi” ks. Waldemar Cisło, dyrektor polskiego oddziału PKwP. — Są bardzo jasne kryteria, według których podaje się te liczby. Nie chodzi tu wcale o morderstwa rabunkowe na księżach czy siostrach zakonnych, ale rzeczywiście o sytuacje prześladowania i śmierci za wiarę — tłumaczy ks. Cisło. Dane z raportu pochodzą z różnych organizacji na świecie, zajmujących się rejestrowaniem przypadków prześladowania chrześcijan (m.in. The Voice of Martyrs czy Open Doors). — Przygotowujemy te raporty we współpracy z protestantami — wyjaśnia dr Tomasz Korczyński z polskiego PKwP. — Zresztą aż 70 proc. udokumentowanych prześladowań dotyka właśnie protestantów — dodaje. Autorzy raportu zaprzeczają twierdzeniom, że zbyt szeroko traktują prześladowania i uwzględniają również konflikty narodowościowe i plemienne, w których kwestia religii jest drugorzędna.

Prawdą jednak jest, że nie zawsze są to sytuacje rozgrywające się według prostego scenariusza: wybierasz wiarę w Chrystusa albo życie. Często tło skandalicznych zbrodni na chrześcijanach jest bardziej skomplikowane. Ale w czasach dokarmiania rzymskich lwów chrześcijanami także było jakieś „szersze tło” oraz interes imperium, by zlikwidować szkodliwy społecznie i politycznie czynnik.

Śmierć niewiernym

W sierpniu 2008 roku w Arabii Saudyjskiej ojciec zamordował własną córkę, bo dowiedział się o jej konwersji na chrześcijaństwo. Zabójca pracuje w saudyjskiej Komisji Promocji Cnoty i Zapobiegania Występkom. Swojej córce najpierw odciął język, a następnie spalił żywcem. Oczywiście nie trafił do więzienia, bo według saudyjskiego prawa, opartego na radykalnych interpretacjach Koranu, to jego córka zasłużyła na śmierć za zmianę wiary. O sprawie doniosła organizacja The Voice of Martyrs (Głos Męczenników). — To był fundamentalista, który chciał pokazać swoją gorliwość w przynależności do przestępczej organizacji, osadzonej w strukturach państwowych, działającej jako policja religijna — mówi Tomasz Korczyński z Pomocy Kościołowi w Potrzebie. — Rzadko dochodzi tam do egzekucji, jeśli już, to na protestanckich misjonarzach z Filipin, bo oni głównie docierają do Arabii Saudyjskiej — dodaje. W Arabii Saudyjskiej, gdzie chrześcijanie stanowią 3,5 proc. społeczeństwa (na 24 mln mieszkańców), w tym 800 tys. to katolicy, nie można posiadać żadnych symboli chrześcijańskich czy Biblii. Kiedy król Abdullah spotkał się z Benedyktem XVI z Rzymie, wyraził otwartość na budowę pierwszego kościoła w swoim kraju. Jednak Wielki Mufti Anwar Ashiqi ostudził zapał, stwierdzając w wywiadzie dla niemieckiego „Der Spiegel”, że będzie to możliwe tylko po warunkiem, że „papież i wszyscy chrześcijanie uznają proroka Mahometa”.

Trochę inaczej prześladowanie chrześcijan wygląda w Bangladeszu (157 mln ludności, chrześcijanie stanowią 1 proc., 312 tys. to katolicy), gdzie formalnie istnieje wolność religijna i władze interweniują, jeśli ze strony ekstremistów islamskich dochodzi do ataków na chrześcijan. A takie akcje zdarzają się nadzwyczaj często. W sierpniu 2007 w jednym z dystryktów muzułmanie zaciągnęli siłą do meczetu 27 konwertytów, żądając od nich wyparcia się wiary w Chrystusa i powrotu do islamu. Dzięki interwencji policji nie doszło do linczu, ale w kolejnych tygodniach fundamentaliści nachodzili domy tych świeżo upieczonych chrześcijan, nakazując im pisemne wyparcie się chrześcijaństwa. Jeden z poszkodowanych, Abdul Hosse, dostał ostrzeżenie, że jeśli tego nie zrobi, zostanie powieszony na drzewie. Kuszono go nawet 75 dolarami i telefonem komórkowym za wyrzeczenie się wiary. W styczniu 2008 roku próbowano spalić 70-letnią Rahimę Beoa, również za konwersję na chrześcijaństwo.

Irackie getto

Takie obrazki z tych i innych krajów można by mnożyć (raport PKwP przytacza ich dziesiątki). Chiny, Wietnam, Sudan, Erytrea, Korea Płn., Algieria... to tylko szczątkowa lista krajów, w których chrześcijanie spotykają się z otwartą wrogością i prześladowaniami. Coraz mniej mówi się o prawdziwym getcie, do którego zapędzono chrześcijan w Iraku. Często represje są zemstą, bo chrześcijanie są kojarzeni z wojskami zachodnich aliantów. Setki tysięcy chrześcijan musiało opuścić swój kraj. Ci, którzy pozostali, są ofiarami prawdziwych czystek religijnych. Fawzeiyah i Margaret Naoum — dwie chaldejskie chrześcijanki z Kirkouk zasztyletowane zostały w marcu 2007 r. Miesiąc później w chrześcijańskiej miejscowości niedaleko Mosulu zabito 20 chrześcijan. W maju tego samego roku Radio Watykańskie podało, że 7 chrześcijan zostało uprowadzonych. Ich ciała znaleziono później przy drodze. W tym samym miesiącu porwano i torturowano o. Nawzata Hanna, zmuszano go do wyparcia się wiary. Bez skutku. W czerwcu 2007 zamordowano ks. Ragheeda Aziza Ganniego oraz trzech diakonów bezpośrednio po Mszy św. W chrześcijańskiej dzielnicy Bagdadu, Al-Dora, katolickie i chaldejskie rodziny zostały napadnięte przez ekstremistów. Postawiono im warunek: albo przechodzą na islam, albo opuszczają domy. Wierni wybrali ucieczkę z domów, nie chcąc wyrzekać się wiary. W 2008 roku ataki nasiliły się jeszcze bardziej. Podpalane i dewastowane kościoły, porwania biskupów (jeden z nich, chory na serce Faraj Ratho, zmarł w niewoli). W kwietniu 2008 r. zasztyletowano syryjsko-prawosławnego kapłana Youssefa Adela Abody, prowadzącego szkołę dla chrześcijan i muzułmanów. Według agencji AP, tylko w pierwszych dniach października zabito 7 chrześcijan.

Nie tylko Tybet

Każdy z przypadków prześladowań należałoby rozpatrywać osobno, w zależności od kraju. Pewne uporządkowanie socjologiczne pozwala lepiej zrozumieć ich przyczyny. Głównym winowajcą jest fundamentalizm islamski. Oczywiście to nie jest cała prawda o świecie islamu. Są kraje muzułmańskie, w których wolność religijna występuje i w konstytucji, i w praktyce. Na przykład w Syrii, o czym przekonałem się na własne oczy, świecki reżim wojskowy akurat działa na korzyść chrześcijan, bo tłumi wszelkiego rodzaju ekstremizmy, przez co chrześcijanie nie spotykają się z agresją. Przykładem „normalnego” kraju muzułmańskiego jest też Jordania, gdzie chrześcijanie cieszą się nawet sporym szacunkiem.

Jest też reżim buddyjski, o którym właściwie się nie mówi, bo w medialnym obiegu zadomowił się raczej obraz prześladowanych mnichów tybetańskich. Tymczasem fundamentalizm buddyjski jest zabójczy dla chrześcijan w Sri Lance. — Władze mają swoich kapłanów, którzy dokonują mordów m.in. na księżach katolickich — mówi dr Tomasz Korczyński z PKwP. Podobnie w Bhutanie. — Tutaj Kościół formalnie nie istnieje, księża mają zakaz wstępu, mogą przebywać tam tylko jako osoby prywatne. Wspólnota katolików liczy ok. 500 osób — wylicza Korczyński. — Co ciekawe, Kościół był bardzo szanowany w Bhutanie jeszcze w latach 70. i 80. Jezuici prowadzili tam dobre szkoły. Potem zostali wygnani, a szkoły zamknięto — dodaje.

Inną kategorię stanowią prześladowania stosowane programowo przez reżimy totalitarne. To, czego doświadczyła nasza część Europy, ze wzmożoną mocą ciągle dotyka milionów chrześcijan w Chinach, Korei Płn., Wietnamie i innych krajach. Jest wreszcie fundamentalizm hinduistyczny, co mieliśmy okazję obserwować w ciągu ostatniego roku w Indiach. Na oczach świata dokonano prawdziwej masakry na chrześcijanach w stanie Orisa. Podpalanie domów, kościołów i ludzi, zakopywanie żywcem, tysiące uciekinierów w obozach i w lasach, zmuszanie do porzucenia chrześcijaństwa i przejścia na hinduizm i... bezczynność władz. Do bestialskich mordów doszło także w tym roku w Pakistanie, również bez skutecznej reakcji odpowiednich służb.

Krew w testamencie

Reakcji, proporcjonalnej do sytuacji, brakuje także na Zachodzie. — Zachęcam do działania nie tylko wierzących, ale także tych, którzy mienią się humanistami, którym nie jest obcy los człowieka i jednostki — mówi Korczyński. — Mówimy o zabójstwach z pełną premedytacją, o paleniu żywcem lub zakopywaniu ludzi żywcem, gwałceniu sióstr zakonnych, podpalaniu księży. Nie mówimy tylko o krajach totalitarnych, ale też o Indiach, kraju demokratycznym — dodaje.

Trudno mówić o prześladowaniach tylko w kategoriach socjologicznych: gdzie, ile i kto kogo. Dla wierzących — oprócz odruchu solidarności i nagłaśniania sprawy na forum międzynarodowym — to również okazja do modlitwy i odnowy własnego życia duchowego. Kościół zawsze wzrastał na krwi męczenników. Mówił o tym Benedykt XVI w swojej katechezie o św. Szczepanie: „W dziejach Kościoła zawsze będzie męka, prześladowanie. I właśnie prześladowanie (...) staje się źródłem misji dla nowych chrześcijan”. W końcu mamy to zapisane w spadku: „Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować”.

Korzystałem m.in. z Raportu „Prześladowani i zapomniani” z lat 2007—2008, opracowanego przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Milczenie jak grób

Tak zwany wolny świat milczy. Pojedyncze głosy i próby interwencji na forum UE czy ONZ są niemal niesłyszalne. Jak to możliwe? Tak zwany wolny świat zajmuje się fikcyjnymi problemami prześladowanych homoseksualistów, którym odmówiono prawa do adopcji dziecka. I nie protestuje, jeśli takiej parze uda się jednak dziecko dostać, czyli dokonać gwałtu na jego psychice i wolności. I przymusza, mocą ustaw, do działania wbrew sumieniu tych lekarzy, którzy racjonalnie podchodzą do spraw życia i śmierci. Tak zwany wolny świat milcząco patrzy na legalne ściąganie krzyży w Hiszpanii. I przygląda się bezradnie, lub nawet z uśmiechem, pokazowi satyryka w HBO, polewającego swoim moczem wizerunek Jezusa. Tak zwany wolny świat walczy za to bohatersko z ociepleniem klimatu i innymi mitycznymi potworami. Trudno więc dziwić się, że zakażony lewicowym (czyt. irracjonalnym) fundamentalizmem tzw. wolny świat nie ma siły i motywacji, by zająć się realnymi przejawami łamania praw człowieka, w tym wypadku chrześcijan, bo sam praw człowieka nie respektuje. A gdzie chrześcijanie tzw. wolnego świata? Niestety, nierzadko również w katakumbach, najczęściej z własnej woli. W ten sposób wolny świat kopie grób dla samego siebie.

P.S. W chwili pisania ostatniego zdania dotarła do nas wiadomość o ponownym ataku na katedrę katolicką na Filipinach. Do świątyni pod wezwaniem Matki Bożej z Góry Karmel wrzucono granat. Tym razem na szczęście nikt nie zginął. Poprzedni atak 7 lipca zabił 2 osoby, ranił 11.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama