Bez różańca nie ruszyłabym na krok

Dzieło Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego zakłada odmówienie każdego dnia jednego dziesiątka różańca w intencji „adoptowanego” dziecka zagrożonego zabiciem.

Rozmowa z MAGDALENĄ ŁOŃSKĄ koordynatorem oddziału Fundacji Życie i Rodzina w Lublinie

Z racji przypadającego 25 marca Dnia Świętości Życia Kościół przypomina nam o cennej inicjatywie, jaką jest Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego. Dzieło to leżało także u podstaw Pani zaangażowania na rzecz obrony ludzkiego życia.

Rzeczywiście, wszystko zaczęło się od Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego. O dziele tym usłyszałam w szkole średniej, jednak w pierwszym odruchu nie podjęłam go, myśląc: Nie dam rady, to nie dla mnie. Tyle że sama idea tej modlitwy… utkwiła mi w głowie na stałe. Pierwszy raz adoptowałam duchowo dziecko zagrożone aborcją w czasie studiów. Od tego czasu już nie mogłam żyć bez tej modlitwy, bez obecności maleństwa, które jest w niebezpieczeństwie. Kończyłam jedną adopcję i – najczęściej w najbliższe możliwe święto – podejmowałam kolejną.

W tym czasie rósł we mnie również głód wiedzy bioetycznej. Uzupełniałam ją zarówno w trakcie studiów na Wydziale Teologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, jak i samodzielnie, słuchając konferencji, które odbywały się w całej Polsce, czy przygotowując wystąpienia na temat aborcji, in vitro itp. i przedstawiając je w różnych środowiskach naukowych oraz duszpasterskich. To już właściwie była potrzeba działania. Jednak aktywność studencka mi nie wystarczała… W końcowych latach studiów organizowałam już czuwania modlitewne, pogadanki w grupach religijnych i parafialnych, zbierałam podpisy pod organizowanymi wówczas inicjatywami związanymi z in vitro bądź aborcją. I przez cały ten czas towarzyszyła mi modlitwa Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego. Znamiennym momentem było dla mnie przyłączenie się już tu, w Lublinie, do jednej ze wspólnot Ruchu Wiara i Światło, do której należą osoby niepełnosprawne umysłowo. Przyszła mi do głowy bardzo wyraźna myśl, że Bóg mówi: „To za nich się modlisz, poznaj ich więc!”.

Wieloletnie doświadczenie na niwie obrony życia poczętego zaowocowało Pani zaangażowaniem w działalność Fundacji Życie i Rodzina. Co było motywem do pójścia krok dalej?

Do działań w organizacji antyaborcyjnej, jaką jest Fundacja Życie i Rodzina, przekonały mnie metoda i cele. Metodą jest pokazywanie skutków aborcji, zdjęć jej ofiar – konkretnych dzieci, zabitych w 11. czy w 24. tygodniu życia w łonie matki. A więc pokazywanie prawdy, wobec której wszystkie próby jej zniekształcenia zostają zdemaskowane. Kiedy się raz zobaczy takie zmasakrowane dziecko, już nie tak łatwo będzie mówić o „prawie kobiet”, „zlepku komórek” czy „postępie cywilizacyjnym, który należy wprowadzić do Polski”. Także rozmowy z ludźmi na ulicy, mierzenie się z ich argumentami oraz wątpliwościami dały mi poczucie, że tu każdy jest potrzebny – i dla obrony życia dzieci, i dla świadomości społecznej. Wspomniałam również o celach: to właśnie ta świadomość społeczna, którą lewicowe środowiska próbują ogłupić, oraz zmiana prawa. Konkrety, które ratują życie dzieci.

Ostatnia inicjatywa ustawodawcza Fundacji – „Zatrzymaj aborcję” – zakłada uniemożliwienie zabijania dzieci ze względu na podejrzenie niepełnosprawności bądź choroby. Dlaczego ten projekt jest tak ważny?

Ponieważ wspomniane przez Panią przypadki to najczęstszy powód tzw. legalnych aborcji. Aborcja eugeniczna stanowi ok. 90-95 proc. wszystkich aborcji w Polsce. Ich liczba z roku na rok wzrasta. W 2015 r. było 996 aborcji eugenicznych, a w 2016 r. – już 1042.

W ciągu trzech miesięcy zebraliśmy ok. 830 tys. podpisów. Jest to rekordowy wynik, jeśli chodzi o inicjatywy ustawodawcze. Poza tym to ponad cztery razy więcej niż udało się zebrać środowiskom feministycznym (zaledwie 200 tys.). To pokazuje też, jak wielkie – i rosnące – jest poparcie Polaków dla zaprzestania zabijania nienarodzonych chorych dzieci. Inicjatywę ustawodawczą „Zatrzymaj aborcję” poparło również wielu polityków, m.in. Beata Szydło, Stanisław Karczewski czy Jarosław Gowin. Po uchwaleniu jej przez parlament swój podpis pod ustawą zapowiedział prezydent Andrzej Duda. Liczymy, że politycy dotrzymają danego słowa. Podpowiadam, że warto oficjalnie zapytać posła lub posłów ze swojego regionu, czy są za zaprzestaniem zabijania chorych nienarodzonych dzieci. Każdy ma prawo się tego dowiedzieć…

Wymiarem naszego zaangażowania na rzecz obrony życia jest także modlitwa. Dzieło Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego zakłada odmówienie każdego dnia jednego dziesiątka różańca w intencji „adoptowanego” dziecka zagrożonego zabiciem. Nie mogę przy tej okazji nie spytać o rolę różańca w Pani życiu… Daje siłę?

Bez różańca nie ruszyłabym nawet na krok. To właśnie Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego nauczyła mnie, że codziennie choćby przez chwilę należy pomyśleć bardziej o drugim człowieku niż o samym sobie. Nie zawsze miałam chęć czy siłę na modlitwę – przez kiepski dzień, zbyt dużo pracy, naukę albo zwykłe zmęczenie. Jednak brałam do ręki różaniec, bo moja modlitwa ratuje czyjeś życie…

Różaniec towarzyszy mi stale. Mam taki zwyczaj, że cały różaniec bądź tzw. dziesiątek wkładam do kieszeni kurtki lub bluzy – i nie wyjmuję. Tym sposobem mam go cały czas pod ręką, cokolwiek bym założyła i gdziekolwiek bym była. I to nie tylko moja dyspozycja do modlitwy… To także bliskość Matki Bożej przy mnie.

Rozmawiała Agnieszka Warecka

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama