W co wierzysz? W zmartwychwstanie

Podobno wielu współczesnych polskich osiemnastolatków na pytanie: „W co wierzysz?” (w sensie religijnym) odpowiada: „W coś wierzę. Ale w co?”

Nie jest przypadkiem, że to akurat o odpowiedziach tego pokolenia robiło się ostatnio w Polsce głośno. Piszę te słowa w osiemnastą rocznicę śmierci Jana Pawła II, a indagowani są po prostu pierwszymi dorosłymi, którzy przyszli na świat po tym wydarzeniu. Ta odpowiedź – „w coś wierzę, ale w co?” – skłania mnie do refleksji nie tyle na temat wiary w ogóle, ile raczej na temat tego, w co właściwie wierzy chrześcijanin. Współczesny, dodajmy.

Odnoszę czasem wrażenie, że od dwóch tysięcy lat co jakiś czas w mniejszym czy większym stopniu zaburza się nasz chrześcijański ogląd rzeczywistości. Mniej istotne sprawy (jak te ewangeliczne komary z wypowiedzi Chrystusa) „przecedzamy”, a najważniejsze pomijamy (kontynuując analogię: połykamy wielbłądy).

Różnie to w historii chrześcijaństwa się kształtowało, w sumie trudno się temu dziwić, jesteśmy wszak ludźmi, a ludzie błądzą, i to czasami w najlepszych nawet intencjach, wyobrażając sobie, o co właściwie Bogu chodzi i na czym Mu zależy (ciekawe, że najczęściej za powstanie różnych dziwnych na gruncie wiary teorii odpowiada lęk). Herezje są tego absolutnie najlepszą egzemplifikacją. A przecież chrześcijanin na pytanie, w co wierzy, odpowiedź ma właściwie jedną: w zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. A na pytanie, w Kogo wierzy, odpowiada: w Zmartwychwstałego. Na tym przecież polegała ta Nowina, którą Jego uczniowie dwadzieścia wieków temu roznieśli po całym rzymskim cesarstwie i za którą oddawali życie. Pewnie, że i wówczas niektórym się wielbłądy z komarami myliły, kłótnie się im przytrafiały, a Dzieje Apostolskie opisują wszystko bez koloryzowania. Było jednak u tych naszych ojców w wierze niezachwiane i absolutnie priorytetowe przekonanie: Chrystus zmartwychwstał. Tak się pozdrawiali, w to wierzyli i pozostaje mi tylko przypomnieć, że z tego powodu niektórzy nie chcieli z nimi nawet rozmawiać, jak – nie przymierzając – uprzejmi Grecy, w angielskim stylu zamykający usta świętemu Pawłowi.



 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama