Zodiak? Nie, dziękuję!

O astrologii (1991)

Wiara w zależność cech psychicznych człowieka od znaku zodiaku, pod którym się urodził, oraz inne wierzenia astrologiczne są zabobonami, wywodzącymi się ze starożytnego pogaństwa — z wiary w boską moc ciał niebieskich. Sama zaś astrologia pochodzi z Babilonii.

To, że wierzenia takie cieszą się dziś przychylnym zainteresowaniem w krajach chrześcijańskich trzeba uznać za niepokojące. Prawdziwej wiary bowiem z reliktami pogaństwa pogodzić się nie da; przesądy są znakiem jej osłabienia.

Zodiak to dwanaście gwiazdozbiorów, na tle których przesuwa się Słońce w rocznym ruchu po sklepieniu niebieskim. Podział nieba (kaszy gwiezdnej) na gwiazdozbiory jest umowny, równie dobrze można by wyznaczyć na przykład osiem znaków zodiaku. Linie rozdzielające gwiazdozbiory są czystą abstrakcją, nic się więc nie dzieje, gdy Słońce je mija. Przypadkowe rozmieszczenie gwiazd na niebie skojarzyło się starożytnym z różnymi figurami zwierzęcymi i mitycznymi; ich symboliczne cechy nie mogą jednak w żaden sposób określać psychiki ludzi! Nie znamy też żadnego mechanizmu, który mógłby sprawić, że dziecko urodzone między dwoma określonymi datami miałoby takie, a nie inne cechy psychiczne.

Warto też wiedzieć, że daty oddzielające w kalendarzach znaki zodiaku wcale nie odpowiadają rzeczywistej pozycji Słońca na tle gwiazdozbiorów. Daty owe ustalono w starożytności. Obecnie, w wyniku zjawiska powolnego kołysania się osi ziemskiej (tzw. precesja), Słońce mija poszczególne konstelacje później — na przykład na początku marca znajduje się na tle Wodnika, a nie Ryb. To przesunięcie narasta.

Istnieją różne wersje tego przesądu. Horoskop galijski dzieli rok według innych dat. Chińczycy wymyślili, że każdy rok w dłuższym cyklu określa w jakiś sposób cechy urodzonych w nim osób (chociaż granica między latami, data Nowego Roku, jest oczywiście umowna). Poza tym do astrologii należy wiara w wpływ planet na człowieka, ich położenie w chwili narodzin określać ma jego przyszłe losy. Planetom przypisuje się sfery wpływów analogicznie do atrybutów bóstw pogańskich, których nazwy noszą — na przykład Merkury dawać ma powodzenie w interesach. Astrologowie wmawiają też ludziom, że w każdej chwili życia tajemnicze oddziaływanie ciał niebieskich trwa, kształtując ich szanse, zagrożenia itd.

Są to wszystko niedorzeczności. Oddziaływanie fizyczne ciał niebieskich jest bądź żadne (zodiak), bądź słabiutkie i w praktyce zupełnie niezauważalne (planety). Zależni jesteśmy — ale w inny niż według astrologii sposób — od Słońca jako źródła energii, ubocznie zaś od Księżyca, a mianowicie jego grawitacji (przypływy morza itd.). Astronomowie i psychologowie astrologię oczywiście odrzucają.

Dlaczego tak wielu ludzi jest więc skłonnych w te zabobony wierzyć? Przyczyny są rozmaitego typu. Opisy cech charakteru łączone ze znakami zodiaku są tak ogólne, że każdy prawie znajdzie w nich coś odpowiedniego, różnice lekceważąc. Wiele jest też w tych charakterystykach pochlebstw. Dane z zodiaku, horoskopu galijskiego i lat chińskich są mniej lub bardziej sprzeczne, tak że można z nich zawsze coś wybrać. Jeśli jednak żaden opis nie pasuje, bierze się pod uwagę „wpływ” znaku sąsiedniego lub odległego o sześć miesięcy. Można wreszcie, jeśli się w astrologię wierzy, dostosowywać swe zachowanie do przepowiedni. Jeśli zaś chodzi o rzekome oddziaływanie planet, też tworzy ono chaos wpływów mętnych i sprzecznych.

Urodzeni latem mogą wprawdzie trochę się różnić od urodzonych zimą (jeśli to ktoś udowodni), ale zależałoby to chyba od klimatu i żywienia, a nie od astronomii. Granice między porami roku są zresztą dość płynne. Także wieloletni cykl aktywności plam na Słońcu mógłby teoretycznie wpływać jakoś na zachowanie ludzi, ale cyklu tego, trwającej około 12 lat, astrologia nie uwzględnia (cykl chiński jest dłuższy). Poza tym nie ma tu oczywiście ostrych granic między latami.

Jakieś racjonalne obserwacje związane z tymi faktami mogły się do astrologii przypadkiem zaplątać. Przyczyny jej powodzenia i główne motywy są jednak inne. Wspomniałem pochodzenie z pogaństwa. I rzeczywiście, astrologia częściej interesuje ludzi o religijności płytkiej, dając im namiastkę wiary; szczególnie duże powodzenie ma zatem w zlaicyzowanych krajach zachodnich. Sprzyjają także astrologii wiara w determinizm oraz lęk przed przyszłością; człowiek gotów się wyrzec wolności w zamian za wiedzę, co się stanie... co będzie... W rozmowie towarzyskiej znaki zodiaku, jako temat łatwy i pusty, stwarzają pozory atrakcyjności i kontaktu. Dostarcza wreszcie astrologia pewnego języka symbolicznego, który bardziej ludziom odpowiada, gdy mówią o swoim życiu i charakterze niż trudniejszy język psychologii.

Symboliczny sposób wyrażania się jest zapewne człowiekowi wrodzony i ma istotne zalety, choćby dla literatury. Gdy się wszakże o jego symboliczności, umowności i dowolności zapomina, używając go — jak w astrologii — w sposób doktrynerski, przeoczając sprzeczności i stosując wyssane z palca reguły, wtedy staje się ten język po prostu bełkotem, bez żadnej rzeczywistej treści. Symbole zodiakalne czy planetarne kłócą się ze sobą, a zdania, w których ich użyto, rażą fałszem i sprzecznościami wewnętrznymi. Wyjątkowo, ludzie o sporej intuicji psychologicznej mogą częściowo uporządkować ten chaos i powiedzieć coś podobnego do rzeczywistości. Zawdzięczają to jednak nie astrologii, lecz intuicji właśnie; język symboliczny, astrologiczny lub inny służyć może jako „akuszerka” przeczuć, które czasem okazują się trafne. W porównaniu z psychologią czy nawet z introspekcyjną i symboliczną metodą psychoanalizy jest to jednak droga okrężna i w wysokim stopniu zawodna.

Astrologię należy uznać za szkodliwy zabobon. Większość ludzi wprawdzie nie traktuje jej serio, ale nie brak i takich, których oducza ona logicznego myślenia i odciąga od wiedzy rzeczywistej. Determinizm losu neguje wolność, odbiera zaufanie do własnych sił, a nawet podważa zasady moralne, zwłaszcza gdy ktoś w zodiaku znajdzie uzasadnienie dla swych wad i grzechów, na przykład nałogów, zmienności, nieodpowiedzialności, materializmu, uporu, zemsty, zdrady małżeńskiej... Nie do przyjęcia są też oczywiście zalecenia dostosowywania swych stosunków z ludźmi do ich znaków zodiaku, a zwłaszcza wybierania na tej podstawie sympatii i małżonka.

Astrologii nie może przyjmować żaden wierzący, ponieważ zakłada ona wiarę w boskie, potężne i niewidzialne działanie ciał niebieskich, ani żaden uczony, ponieważ astrologia lekceważy na każdym kroku logikę i metodologię nauk empirycznych, a zwłaszcza statystykę.

Na koniec nasuwa się pytanie: jak to się działo, że w kraju, gdzie znaczna większość mieszkańców wierzy w jedynego Boga, a nie w planety, zaś partia do niedawna rządząca przyznawała się do światopoglądu naukowego, centralny planista znajdował papier na książki i czasopisma w milionach egzemplarzy rozpowszechniające zabobony astrologiczne? [Upowszechnianiem astrologii zajmowały się i zajmują pisma brukowe wydawane w celach dochodowych i propagandowych, także przez komunistów.] (1991)

Zbiór artykułów i felietonów M. Wojciechowskiego: Wiara — cywilizacja — polityka. Dextra — As, Rzeszów — Rybnik 2001

opr. mg/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama