• Gość Niedzielny

Izolowani nieodporni

Izolacja nie jest dla człowieka niczym dobrym. I nie chodzi tu tylko o względy zdrowotne, ale o szerzej pojęte dobro.

Nie mnie jako księdzu wyrokować, kto, na ile i od kogo dystans trzymać powinien, wszak epidemiologiem nie jestem. Ale i mnie jako obywatela interesuje ta sytuacja, o której coraz głośniej robiło się pod koniec 2022 roku: mieszanka wybuchowa grypy nie grypy, koronawirusa i wszelkich innych pochodnych, które przyczyniły się do powstania kolejek w aptekach, a w naszych zakładach pracy do coraz liczniejszych zwolnień lekarskich. I do patrzenia spod byka na kolejnego zasmarkanego i rozkaszlanego kolegę oraz kichającą koleżankę.

Zdaniem ministra przyczyniła się do tego długotrwała izolacja, co nikogo chyba nie dziwi, powszechnie wszak wiadomo, że człowiek człowiekowi potrzebny jest między innymi do tego, by wymieniać się drobnoustrojami i tym samym wzajemnie wzmacniać mechanizmy odpornościowe. O tej epidemiologicznej zagwozdce mówi w bieżącym numerze „Gościa Niedzielnego” prof. dr hab. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii Instytutu Nauk Biologicznych Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie („Jak pomóc swojemu organizmowi?”, GN 1/2023, ss. 58–59). I niech tak będzie, niech wirusami zajmują się wirusolodzy, nie wchodźmy sobie nawzajem w kompetencje.

Aczkolwiek przyznam się, że trochę symbolicznie ta sytuacja mnie nastroiła, również w kontekście święta Chrztu Pańskiego, które przypada niedługo po Bożym Narodzeniu. Bo jest to symboliczne, że potrzebujemy siebie nawzajem również po to, by się wzajemnie wzmacniać. Izolacja, także ta duchowa, czyni nas słabymi, nieodpornymi. Kościół to wspólnota ludzi ochrzczonych i na mocy chrztu będących braćmi i siostrami (dziećmi jednego Ojca). Biorąc pod uwagę coraz bardziej indywidualistyczne podejście do spraw wiary, mamy z tym problem, a i masowy, jak dotąd, choć pewnie już niedługo, styl funkcjonowania tejże wspólnoty do tego się przyczynił. Mało kto z jej członków, nawet silnie odczuwając potrzebę doświadczenia pomocy, pomyśli w pierwszej kolejności, że otrzyma ją od członków swojej wspólnoty wiary. A szkoda.

O tym, że izolacja, obcość, anonimowość są smutnymi następstwami tego stylu życia, wiemy od dawna i niejeden synod diecezjalny się nad tym „pochylał”. Powtarzać frazesów więc nie mam zamiaru, odnoszę jednak wrażenie, że jeśli na początku roku masowo robimy postanowienia i decydujemy, że „ten rok naprawdę będzie inny”, może warto i w tym aspekcie postanowić coś zmienić? Tym bardziej że w ostatnich dniach roku 2022 wraz z całym światem z troską nasłuchiwaliśmy komunikatów o pogarszającym się stanie zdrowia „gasnącego jak świeca” – jak stwierdził niedawno abp. Georg Gänswein – Benedykta XVI.

Kiedy zamykamy ten numer „Gościa”, katolicki świat trwa na modlitwie za niego. A na placu św. Piotra dziennikarze z dziesiątek stacji telewizyjnych, radiowych, prasy portali internetowych wyczekują na kolejne komunikaty o jego stanie. W tej atmosferze przypominamy, jakie znaczenie miał dla Kościoła pontyfikat Benedykta XVI („Papież po przejściach”, ss. 8–11). Z nadzieją, że jako wspólnota Kościoła wciąż możemy dla tego świata zrobić wiele.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama