Korupcja - dyktatura urzędników

Nowe formy korupcji to już nie dawanie koperty pod stołem, ale działania znacznie bardziej finezyjne, a przez to trudniejsze do wykrycia. Państwo coraz bardziej staje się zakładnikiem dyktatury urzędników

Korupcja - dyktatura urzędników

Mechanizmy korupcyjne są dzisiaj o wiele subtelniejsze i dlatego trudniejsze do wykrycia, a jeszcze trudniej aparatowi sprawiedliwości udowodnić, że korupcja faktycznie miała miejsce

Nowe formy korupcji nie mają nic wspólnego z dawaniem przez np. prezesa firmy koperty — koniecznie pod stołem w nocnym klubie — z pokaźną sumą pieniędzy urzędnikowi państwowemu, który w zamian za ten „upominek” załatwia tej firmie wykonanie systemu informatycznego w ministerstwie. We współczesnym państwie, opartym na automatycznym przetwarzaniu informacji, wzrasta rola ekspertów — technokracji i biurokracji — co prowadzi do rozwoju szczególnie niebezpiecznych form korupcji, które mogą doprowadzić do całkowitego zawłaszczenia administracji publicznej przez interesy firm prywatnych.

Od technokracji do biurokracji

Zatrzymajmy się chwilę nad tą kwestią. Jednym z najważniejszych problemów współczesnych państw, poddanych procesowi globalizacji, są relacje między zawodowymi politykami a ekspertami. Rola tych ostatnich, zgodnie z klasycznymi sformułowaniami Sartoriego z „Teorii demokracji”, wzrasta w coraz bardziej stechnicyzowanym społeczeństwie XXI wieku. Co ważniejsze, pomimo wzrostu edukacji społeczeństw pogłębia się luka pomiędzy wiedzą przeciętnie wykształconego obywatela a specjalistami. Prowadzi to nieuchronnie do redukcji władzy ludu i wzrostu władzy technokratów i biurokratów, bowiem w miarę jak mechanizmy życia społecznego stają się coraz bardziej skomplikowane i wzajemnie sprzężone, zdanie eksperta z konieczności zyskuje o wiele większe znaczenie niż głos wyborcy. Dlatego też w trójkącie: wyborcy — władza państwowa lub partie polityczne — eksperci — rolą partii i państwa jest rozładowywanie permanentnego napięcia, jakie istnieje pomiędzy systemem wartości reprezentowanym przez jej zwolenników a narzędziami technicznymi czy rozwiązaniami instytucjonalnymi, jakie proponują eksperci w celu realizacji tychże wartości. Rozwiązania techniczne, a nawet instytucjonalne proponowane przez ekspertów są często — szczególnie w młodych demokracjach — wykonywane w interesie prywatnych firm, a nie ogółu obywateli.

To najogólniejsze prawo korupcji można wyrazić w paradoksalnym zdaniu, że w krajach postkomunistycznych zanika pojęcie interesu publicznego, który jest całkowicie reprezentowany — za zgodą władz państwa — przez interes firm prywatnych. Abdykacja państwa z funkcji kontrolnych, przy jego jednoczesnym rozroście biurokratycznym, prowadzi do uruchomienia lawiny korupcji, której w tej chwili nikt nie jest już w stanie zatrzymać, ponieważ stała się ona jedną z podstaw funkcjonowania tegoż państwa. Walka z korupcją jest — by użyć języka socjologii polityki — dysfunkcjonalna, czyli antypaństwowa. Jakie są inne najważniejsze czynniki korupcjogenne w państwie?

MINI-strowie

Jeden taki czynnik zdefiniował Jacek Rostowski — do niedawna minister finansów — stwierdzając w polemice z Beatą Kempą: „My, PO, w przeciwieństwie do was mamy zaufanie do ludzi (czytaj urzędników)”. Otóż w administracji państwowej nie funkcjonuje coś takiego, jak „zaufanie do urzędników” (można mieć zaufanie do współpracownika). Tylko precyzyjne procedury administracyjne umożliwiają władzy politycznej kontrolę nad aparatem administracyjnym. Jest to w gruncie rzeczy podstawowy problem każdej władzy w III Rzeczypospolitej. Jak zdobyć realną władzę nad biurokracją — odziedziczoną w dużym stopniu po PRL-u — po zdobyciu władzy w państwie w wyniku wyborów? Tego problemu premier Donald Tusk i jego ministrowie nawet nie zauważyli, stąd liczne afery korupcyjne. Druga przyczyna jest pochodną pierwszej: otóż w rządzie premiera Tuska — szczególnie w informatyzacji — wiceministrowie nie nadzorowali merytorycznie podległych im departamentów. Wyznał to wiceminister ds. informatyzacji Witold Drożdż w wywiadzie udzielonym tygodnikowi „Computerworld”, opublikowanym w 2008 r. Na pytanie redaktora: „Jak zatem widzi Pan swoją rolę w projekcie i w zarządzaniu projektami teleinformatycznymi w MSWiA?” wiceminister odpowiada: „Zamierzam się trzymać z daleka od szczegółów technicznych. To zadanie szefów projektów. Moje zaś — nadzorować i wspomagać tam zespół, gdzie jest konieczne bezpośrednie zaangażowanie wiceministra. Aby zaś usprawnić funkcjonowanie podległych mi departamentów, powołujemy w MSWiA Centrum Projektów Informatycznych (CPI), w skład którego wejdą zespoły projektowe PESEL 2, ePUAP i pl.ID.”. Wyznanie kuriozalne i pełne sprzeczności. Jak można nadzorować pracę informatyków, „trzymając się z daleka od szczegółów technicznych”? Obowiązkiem wiceministra nie jest „wspomaganie zespołu informatyków”, lecz jego stałe kontrolowanie. Wiemy, czym taka filozofia rządzenia, albo raczej nierządzenia, zaowocowała. Skrajną korupcją. Urzędnicy niekontrolowani przez władzę polityczną — zgodnie z metodologią pracy ministra Drożdża — po prostu się demoralizują.

Projekt pl.ID, czyli dowody biometryczne, wprowadzano w nowym departamencie metodami przypominającymi do złudzenia stare dobre czasy rządów premiera Leszka Millera, tak jakby Polska nie przystąpiła do UE w 2004 r. Projekt pl.ID wprowadzany był z pogwałceniem wszelkich zasad obowiązujących w UE. Nie podawano o nim żadnych informacji. Był to projekt realizowany w ukryciu przed społeczeństwem, a także przełożonymi. Proces opisany powyżej jest nazywany często przez politologów alienacją klasy urzędników, która — niekontrolowana i niedyscyplinowana przez władzę polityczną — przejmuje faktyczną kontrolę nad państwem, co w konsekwencji prowadzi do jego upadku. Rządy PO — szczególnie w latach 2008-10 — doprowadziły do odwrócenia relacji między władzą państwową a administracją publiczną. Ta pierwsza, rezygnując z kontrolowania i ciągłego dyscyplinowania urzędników, jest obecnie zakładnikiem biurokratów. W gruncie rzeczy to urzędnicy wydają rozkazy wiceministrom i ministrom. Ci ostatni są medialnymi marionetkami, usprawiedliwiającymi absurdalne decyzje w mediach. Ten groteskowy proces budowania państwa biurokratów, w którym poszczególne segmenty klasy urzędników realizują interesy firm prywatnych, jest widoczny przede wszystkim w procesie informatyzacji, a w szczególności w realizacji wprowadzenia dowodów biometrycznych.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama