O potrzebie pamięci

15 lipca br. minie 600. rocznica bitwy pod Grunwaldem. Niektórzy uważają, że to już tylko „ciekawostka historyczna” i okazja do wielkiego pikniku z udziałem bractw rycerskich, bez znaczenia dla świadomości Polaków początku XXI w. Czy na pewno?

O potrzebie pamięci

Piotr Szubarczyk

O potrzebie pamięci

15 lipca br. minie 600. rocznica bitwy pod Grunwaldem. Niektórzy uważają, że to już tylko „ciekawostka historyczna” i okazja do wielkiego pikniku z udziałem bractw rycerskich, bez znaczenia dla świadomości Polaków początku XXI w. Czy na pewno?

Współczesny Grunwald to niewielka wieś gminna (około 500 mieszkańców) w województwie warmińsko-mazurskim, 20 km na południe od Ostródy. Podczas wieloletniej, wyniszczającej wojny z Krzyżakami, rozegrała się tu wielka bitwa, jedna z największych w średniowieczu! Wojska polskie i litewskie, wspierane przez oddziały ruskie, czeskie i tatarskie, pod dowództwem polskiego króla, Władysława II Jagiełły, starły się z Krzyżakami, dowodzonymi przez wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena. Krzyżacy ponieśli druzgocącą klęskę. Zginął wielki mistrz i wielu dostojników wojowniczego zakonu, wrogiego Królestwu Polskiemu, a właściwie rodzącej się już w tym czasie Rzeczypospolitej. Mimo że trzeba było czekać jeszcze pół wieku do II pokoju toruńskiego (1466 r.), na powrót Pomorza Nadwiślańskiego do Polski, to historycy zgodnie podkreślają, że właśnie bitwa grunwaldzka spowodowała decydującą zmianę w układzie sił w Europie Środkowo-Wschodniej. Zakon przestał się liczyć jako ważny podmiot międzynarodowej polityki w tej części świata, Polska stawała się mocarstwem.

Symbol potęgi

To są karty z historii. Ale po latach Grunwald miał w świadomości Polaków swoje drugie życie. W okresie upadku państwa i pozostawania pod zaborami był symbolem jego dawnej potęgi i nadzieją na odrodzenie. Grunwald uzasadniał wielopokoleniowe dążenia naszych ojców do restytucji polskiej państwowości. Był też powodem dumy dla Polaków spod wszystkich zaborów, zwłaszcza dla germanizowanych Pomorzan i Wielkopolan. Miało to ogromne znaczenie, zważywszy na politykę zaborców, polegającą na upokarzaniu Polaków i pomniejszaniu tego wszystkiego, co w naszej historii było piękne i chwalebne. To upokarzanie pokazał niezwykle obrazowo i przejmująco Stefan Żeromski w Syzyfowych pracach. Ileż się trzeba było natrudzić, by Marcin Borowicz i jego koledzy odzyskali świadomość tego, że są Polakami, a nie poddanymi cara, i że jest to powód do dumy. Takie symbole jak Grunwald pomagały podnosić się z kolan, zwłaszcza rodakom spod zaboru pruskiego, ale nie tylko tym. Przed stu laty poświęcono w Krakowie imponujący Pomnik Grunwaldzki, przedstawiający postać zwycięskiego króla Władysława Jagiełły. Pomnik ufundował nasz wybitny kompozytor i polityk z potrzeby chwili – Ignacy Jan Paderewski. On nigdy nie dał się zamknąć w elitarnej „świątyni sztuki”, żył życiem i problemami całego narodu polskiego. Odegrał ważną rolę w polityce polskiej u zarania II Rzeczypospolitej. Zainspirował prezydenta Stanów Zjednoczonych T. W. Wilsona do uznania niepodległości Polski za jeden z warunków pokoju w Europie. Rozpalił ogień powstania wielkopolskiego. Był jednym z pierwszych premierów i ministrów spraw zagranicznych odrodzonej Polski. Zanim to się jednak stało, Paderewski odsłonił w piątek, 15 lipca 1910 r., w Krakowie Pomnik Grunwaldzki. „Praojcom na chwałę – braciom na otuchę” – taki był napis na cokole. Aktualny do dziś! Wyjaśniający najprościej sens upamiętniania takich wydarzeń jak Grunwald, a także odpowiadający na pytanie, dlaczego trzeba pamiętać. Autorem rzeźby był Antoni Wiwulski – ten sam, który zaprojektował wileńskie Trzy Krzyże, polski symbol miasta.

Z miłości do Ojczyzny

W pamiętny piątek przed stu laty przybyły do Krakowa dziesiątki tysięcy gości ze wszystkich zaborów. Pod pomnikiem było ich około 150 tysięcy! To największe zgromadzenie Polaków, ponad granicami zaborów, w całym okresie naszej półtorawiekowej niewoli. Połączone chóry polskie wykonały Rotę Marii Konopnickiej, z muzyką Feliksa Nowowiejskiego. Jakże wielką rolę odegrała ta pieśń w czasach okupacji i w okresie powojennej opresji sowieckiej, gdy „krzyżacką zawieruchę” zastąpiła „sowiecka zawierucha”. Ileż napisano jej literackich parafraz, odzwierciedlających „rzeczywistość duchową narodu” – jak się wyraził prymas August Hlond – z tą późną, jeszcze teraz brzmiącą nam w uszach, z lat stanu wojennego: „Nie rzucim, Chryste, świątyń Twych”… Ignacy Jan Paderewski powiedział rodakom pod pomnikiem: „Dzieło, na które patrzymy, nie powstało z nienawiści. Zrodziła je miłość głęboka Ojczyzny, nie tylko w jej minionej wielkości i dzisiejszej niemocy, lecz i w jej jasnej, silnej przyszłości. Zrodziła je miłość i wdzięczność dla tych przodków naszych, co nie po łup, nie po zdobycz szli na pole walki, ale w obronie dobrej, słusznej Sprawy zwycięskiego dobyli oręża”. Niech te słowa będą odpowiedzią dla tych, co chcieliby już zapomnieć o Grunwaldzie: ludzi podchodzących do przeszłości, tradycji i wiary swojego narodu bezrefleksyjnie, zdążających w owczym pędzie „do Europy”, lekceważących dokonania naszych przodków, przeceniających dokonania innych narodów.

Spotkajmy się 15 lipca 2010 r. w Krakowie, pod Pomnikiem Grunwaldzkim na placu Jana Matejki. W samo południe, tak jak przed stu laty!

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama