Szczera spowiedź czyli decyzja na wyznanie: Ojcze, zgrzeszyłem

O potrzebie spowiedzi

Szczera spowiedź czyli decyzja na wyznanie: Ojcze, zgrzeszyłem

Chrystus jest tak pokorny, że słucha spowiedzi jednego grzesznika poprzez innego grzesznika, którym jest kapłan

Mirosław Pilśńiak OP

SZCZERA SPOWIEDŹ CZYLI DECYZJA NA WYZNANIE: OJCZE, ZGRZESZYŁEM

W tym wyznaniu Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie akcent powinien padać na słowo: „Ojcze”. Spowiedź jest procesem, który nie ogranicza się tylko do krótkiego spotkania w konfesjonale. Zaczyna się już wtedy, kiedy człowiek odkryje, że jest mu źle z jego grzechami.

cały świat jest zainteresowany moim pojednaniem

Niektórzy zadają pytanie, czy koniecznie trzeba wyznawać grzechy księdzu, czy nie można się spowiadać jakoś inaczej.
Spowiedź jest sakramentem, ale jednocześnie aktem społecznym - dotyczy całego Kościoła. Cały świat jest wręcz zafascynowany tym wielkim wydarzeniem, jakim jest moje pojednanie z Bogiem. To pojednanie nie dokonuje się jednak mocą mojego wyznania - to Bóg przywraca mnie sobie samemu, czyniąc mnie na powrót swoim dzieckiem. Moje wyznanie otwiera jedynie drogę dla Jego działania, umożliwia Ojcu ten jeszcze jeden okrzyk: oto ten syn mój był umarły, a ożył.
Okrzyk Ojca rozlega się najgłośniej w Tajemnicy Paschalnej: Chrystus umiera za grzesznika i zmartwychwstaje na znak jego usprawiedliwienia. Ten właśnie Chrystus jest obecny podczas spowiedzi, a (co niezwykłe) gwarancją obecności jest Jego uczeń i przedstawiciel - kapłan - grzesznik nie mniej grzeszny niż wszyscy ludzie na świecie. Można powiedzieć, że Chrystus jest tak pokorny, że słucha spowiedzi jednego grzesznika poprzez innego grzesznika, którym jest ksiądz.

spróbuj siebie powierzyć

Spowiedź zaczęła się już wtedy, kiedy człowiek po raz pierwszy pomyślał, że nie chce być grzesznikiem. Syn z Ewangelii zapragnął tylko tego, by nie być głodnym. Jego spowiedź zaczęła się, gdy przypomniał sobie, że przecież kiedyś nie był głodny. To było jego przygotowanie do rachunku sumienia. Każda spowiedź rozpoczyna się przygotowaniem do rachunku sumienia, potem następują kolejne etapy i w pewnym momencie przemienia się w celebrację sakramentalną. Jak każda celebracja sakramentalna, zawiera obrzędy wstępne, liturgię Słowa, liturgię sakramentu i obrzęd rozesłania.
Warto w ten właśnie sposób spojrzeć na to, co dzieje się w konfesjonale. Obrzęd wstępny to ten moment, kiedy ktoś klęka przed księdzem ubranym w albę i stułę (na znak, że Chrystus jest tutaj głównym celebransem) i następuje wzajemne pozdrowienie, a potem błogosławieństwo kapłańskie. Czasem grzesznik słyszy też słowo zachęty skierowane do siebie po to, żeby poczuł się przyjęty przez księdza, żeby poczuł, że wrócił do domu Ojca. Można też celebrować spowiedź w ten sposób, że przed wyznaniem grzechów czyta się odpowiedni fragment Słowa Bożego, ale to są praktyki stosowane najczęściej w mniejszych wspólnotach. Po obrzędach wstępnych następuje wyznanie grzechów.

Wyznanie grzechów nie powinno być ani samooskarżeniem, ani samousprawiedliwieniem wobec przedstawiciela Kościoła. Wyznanie grzechów powinno być powierzeniem się komuś.

Ksiądz reprezentuje Kościół, a grzesznik wyznając grzechy powierza siebie wspólnocie Kościoła. Powiedzenie: „Tak, jestem grzesznikiem, zrobiłem wiele złych rzeczy”, jest właśnie powierzeniem siebie. Ono oznacza: „Niech Bóg i wspólnota zrobią z moim wyznaniem to, co uznają za stosowne”. Grzesznik powierzając siebie, nie powinien spodziewać się łaski. Adrienne von Speyer w książce pt.: „Spowiedź” mówi, że w spowiadaniu się jest coś bezwarunkowego, jest to poddanie siebie pod sąd. Człowiek nie powinien z góry zakładać, że zostanie ocalony. On ma powierzyć siebie ze świadomością, że jako grzesznik zasługuje na śmierć. Tak właśnie czyni Chrystus na krzyżu: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Chrystus umiera poza miastem w roli największego grzesznika na ziemi. To jest Jego spowiedź.
Powierzając siebie odkrywamy, że sąd, pod który się poddajemy, to sąd Boga miłosiernego, który nie tylko przyjmuje moje grzechy, ale i mnie samego. W dodatku mówi: „Nie będziesz najemnikiem, będziesz synem”. Bóg ma moc uczynić mnie na powrót synem. Taki jest skutek wyznania grzechów.

nie stawiaj warunków

Podkreślę jeszcze raz konieczność bezwarunkowości. Czasami przychodzimy do spowiedzi i mówimy: „Dobrze, wyznam te moje grzechy, ale pod warunkiem, że ksiądz nie będzie na mnie krzyczał.” Oczywiście, że krzyczenie to nie jest rola księdza. Wiem, że my, spowiednicy, popełniamy błędy. Czasem taka rola zostaje nam zasugerowana przez kogoś, kto np. w arogancki sposób wyznaje swoje grzechy oskarżając instytucję Kościoła, że nakładała mu ciężary nie do udźwignięcia w postaci przykazań. Nie umniejszam winy spowiedników. To jest nasz grzech, mój grzech - mam tę świadomość, że czasem nie umiałem zachować się w sposób właściwy podczas celebracji spowiedzi.
Im bardziej jednak wyznanie penitenta będzie bezwarunkowym powierzeniem siebie razem ze swoimi grzechami, tym bardziej będę gotów przyjąć każdą karę. Sprawiedliwą karą za grzech śmiertelny jest śmierć - mówi Pismo Święte. Tak zresztą nazywa się grzech, który przynosi śmierć: grzech śmiertelny. To, że jeszcze nie umarłem, że Bóg pozwolił mi dożyć tego wyznania, pozwolił, żebym jeszcze nie umarł i mógł wyznać swoją grzeszność Bogu. To jest wielka łaska.
Kiedy mamy konflikt z najbliższymi, z osobami, które naprawdę nas kochają, zdarza się, że one wyładują na nas swój gniew. Ale zwróćmy uwagę, że kierują to właśnie do nas. Bo tylko nam można powiedzieć tak nieprzyjemne rzeczy. To jeden ze znaków trudnych do odczytania, ale jednak znaków miłości. Jeśli ktoś na nas nakrzyczał, to jednak jesteśmy mu osobą bliską. Podobnie przychodząc do Boga wiemy, że przyszliśmy właśnie do Niego, Jemu powiedzieć o swojej grzeszności, która zasługuje na śmierć. A co otrzymujemy w zamian? Otrzymujemy życie. W obrazie z Ewangelii - pierścień, suknię - znak przywróconej godności, znak dziedzictwa, które Bóg chce nam dawać nieustannie.

daj szansę spowiednikowi

Moje wyznanie grzechów powinno być konkretnym nazwaniem czynów, a nie usprawiedliwianiem swojej sytuacji. Może jednak być też wyznaniem wątpliwości, postawieniem pytań; „Postąpiłem tak, nie wiem czy to dobrze, czy źle”. Dobrze, jeżeli ksiądz powstrzyma się od odpowiedzi: „To prawidłowo, a to źle”, ale sprawdzi, skąd się wzięła niewiedza i wątpliwość. Wątpliwości często zasiewa Duch Święty, który nie chce, żebym w dobrej wierze tkwił w złych czynach.
Warto pamiętać, że konkretne wyznanie grzechów daje spowiednikowi wskazówkę dotyczącą wrażliwości religijnej penitenta, jego zdolności do oceny swych czynów, a przez to możliwość wyjaśnienia spraw trudnych, naświetlenia ich z punktu widzenia wiary. Niestety zawsze jest mnóstwo zamieszania z etyką życia seksualnego. Bywa, że spowiadający się ma jakieś osobiste poglądy, ale zupełnie nie zna argumentacji, która kryje się za nauką Kościoła na temat czystości.
Po wyznaniu grzechów, które jest zarazem orędziem o tym, że ja - grzesznik mam komu powierzyć swoje grzechy i że Bóg jest kimś, kto przyjmuje grzeszników, następuje liturgia Sakramentu. Formuła rozgrzeszenia wypowiadana przez kapłana jest odpowiedzią Boga, który poprzez rytualną formułę dokonuje odpuszczenia grzechów i nadaje penitentowi godność Bożego dziecka.
Dodatkowo rolą księdza może być pouczenie, ale ono ma być świadectwem tego, ze Pan Jezus możliwość poznania wartości naszych czynów i zrozumienie jak postępować, żeby nasze działanie było miłością. On pomaga także odkryć, że w pewnych gestach miłości brakuje.

MIROSŁAW PILŚNIAK OP


opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama