Sekty nadal groźne

Dzisiaj do sekty można trafić na wyjeździe szkoleniowym, w gabinecie zdrowotnym, a nawet w grupie modlitewnej.

Rozmowa z o. Emilem Smolaną OP, dyrektorem Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach w Warszawie.

O działalności sekt mówi rzadziej niż w latach 90, kiedy regularnie ostrzegano przed tego typu grupami. Czy oznacza to, że wtedy działały one na szerszą skalę i były niebezpieczniejsze od tych współczesnych?

Lata 90 to czas zmian, które dotknęły Polskę po upadku żelaznej kurtyny. Również krajobraz religijny, dość jednolity do tej pory, uległ przemianie. Pojawiło się wiele nowych ruchów religijnych i parareligijnych, grup rozwoju potencjału osobistego czy ekonomicznych, proponujących szybki zysk. W morzu nowości znalazły się też grupy kontrowersyjne, działające nieetycznie, czasem w sprzeczności z obowiązującym prawem. Ich aktywność była czymś nowym, stanowiła temat medialny, poruszała szeroką publiczność. W latach 90 pojawiło się wiele artykułów i produkcji telewizyjnych opisujących działanie sekt i historię ich ofiar. Co ciekawe, to właśnie media przyczyniły się do przedefiniowania słowa „sekta”. Początkowo oznaczało ono grupę, która odłączyła się od większego kościoła czy religii, stając się synonimem grupy niebezpiecznej, przed którą należy się chronić. Obecnie działanie sekt nabrało charakteru mniej formalnego, przenosząc się w inne obszary oraz korzystając z innych środków komunikacji i docierania do ludzi. Temat sekt nie jest tak popularny jak dawniej.

Dlaczego?

Osłuchaliśmy się z corocznymi akcjami wzywającymi do uwagi podczas wakacyjnych wyjazdów. Ludzie przyzwyczaili się do pewnych zjawisk, które wrosły w codzienność. Wszechobecność szkół jogi, gabinetów medycyny niekonwencjonalnej, wszelkiej maści wróżbitów, magów, trenerów i coachów. To wszystko stało się czymś powszednim. I choć wiele się zmieniło, sekty działają nadal. Na każdym prowadzonym przez nas dyżurze pojawiają się osoby proszące o pomoc. W mediach również, choć nie tak często jak dawniej, można usłyszeć informacje związane z działalnością takich grup.

Z jakimi problemami zgłaszają się dzisiaj ludzie do Dominikańskiego Centrum Informacji o NRR i Sektach?

Jednym z negatywnych skutków działania grup destrukcyjnych jest rozpad więzi rodzinnych i społecznych. Budzi to niepokój bliskich i staje się dla nich, przyjaciół, znajomych impulsem do podjęcia konkretnych działań. To właśnie oni najczęściej trafiają do naszego ośrodka, pytając, jak pomóc zmanipulowanej osobie. Niezależnie od profilu grupy - sekty religijnej, ekonomicznej, uzdrowicielskiej - mechanizmy destrukcji działają podobnie. Staramy się wyposażyć ludzi w takie narzędzia, by sami byli w stanie pomóc bliskim. Przychodzą również osoby, chcące zweryfikować niepokoje związane z działalnością grup, do których należą, różnych praktyk proponowanych przez medycynę niekonwencjonalną oraz kursów, szkoleń, w których brali udział. Pytają także o to, jak Kościół katolicki odnosi się do nauczania innych wyznań, jaki jest jego stosunek do obecnych we współczesnej kulturze praktyk i zjawisk. Pewną grupę stanowią osoby zaangażowane w życie Kościoła. Zaniepokojeni zachowaniami i postawami swoich liderów, manipulacjami, nieortodoksyjnym nauczaniem proszą o interwencję u biskupa. Pojawiają się, choć rzadziej, także byli członkowie sekt.

Czym jest współczesna sekta i czy używanie określenia „sekta” ma dzisiaj sens?

W naszej pracy posługujemy się definicją opisową, która wskazuje na pewne cechy destrukcyjnej grupy. Pierwszą z nich jest kultowość rozumiana nie tylko w znaczeniu religijnym. Kult może dotyczyć osoby, sukcesu, a także zdrowia. Na czele sekt stoją osoby bardzo mocno ingerujące w życie swoich adeptów. W historiach, które słyszymy, pojawia się wątek stałego kontaktu lidera grupy z adeptem, wielogodzinne konsultacje telefoniczne. Mogą dotyczyć wszystkiego - od spraw błahych po najbardziej istotne. Stosowanie kłamstw to kolejna cecha. Cele, o których mówi się na początku, są jedynie ułudą, np. ktoś przychodzi na szkolenie z zarządzania, a trafia do grupy religijnej. Następnie - stosowanie technik manipulacji i wspomniany rozpad relacji społecznych, rodzinnych, więzi z przyjaciółmi, znajomymi, środowiskiem. Izolacja od zewnętrznego świata pomaga wywierać wpływ na adepta. Możemy powiedzieć, że sekta to nie tylko grupa, ale pewien sposób myślenia i działania. Czy używać tego słowa? Jego negatywne konotacje weszły w potoczne rozumienie. Ludzie, szukając pomocy, wpisują to pojęcie w wyszukiwarkę internetową. Należy jednak pamiętać, że nie jest ono jednoznaczne. W naszym ośrodku nie etykietujemy grup, nie tworzymy katalogu sekt. Przedstawiamy pewien opis, który staje się narzędziem weryfikacji danej grupy. Każdy przy jego pomocy może rozeznawać, na ile jest ona „zdrowa”, a na ile może stanowić zagrożenie.

Mówi się, że dzisiaj do grupy destrukcyjnej można trafić na wyjeździe szkoleniowym, spotkaniu coachingowym, w gabinecie zdrowotnym, a nawet grupie modlitewnej przy parafii…

Spotykamy się z działalnością różnych grup: religijnych, terapeutycznych, rozwoju osobistego, ekonomicznych. Do manipulacji i zniewolenia może dojść w gabinecie psychologicznym, podczas coachingu, a także w konfesjonale czy wspólnocie przykościelnej. Oczywiście nie należy popadać w paranoję i lęk przed ludźmi. Bardziej chodzi o zachowanie zdolności krytycznego myślenia. Podczas kursu na prawo jazdy mój nauczyciel powtarzał, że powinno stosować się zasadę ograniczonego zaufania wobec innych kierowców. Warto ją przenieść na inne obszary codziennego funkcjonowania. Każdy z nas ma zdrowy rozsądek. Wiele osób, które szukały u nas pomocy, mówiło, że początkowo coś w danej grupie budziło ich niepokój. Nie posłuchały wewnętrznego głosu, który z czasem został uspokojony i zagłuszony przez nauczanie grupy. Tymczasem nie należy go lekceważyć.

Kiedy wspólnota zaczyna schodzić na bezdroża, tzn. staje się sektą?

Mówiąc o grupie, musimy doprecyzować, o jaką wspólnotę chodzi. Rozumiem, że pytanie odnosi się do wspólnot kościelnych.

Tak.

Dla wielu osób informacja, iż w Kościele mogą występować grupy destrukcyjne, jest szokująca. Wydaje im się, że w takiej wspólnocie są bezpieczni. Jednak również i tu możemy spotkać mechanizmy manipulacji. Znam przypadki, w których członkowie mieli obowiązek korzystania wyłącznie z materiałów rozprowadzanych przez grupę, spowiedź była ograniczona tylko do spowiedników wyznaczonych przez lidera. Księża-liderzy nadużywali funkcji i władzy święceń, stawiając się w roli Boga. Posługiwanie charyzmatami miało uwiarygodnić ich posłannictwo. Pojawiała się kontrola zachowań - posłuszni awansowali, nieposłuszni byli degradowani. Znam sytuacje, w których osoby były wykluczane z grupy, przypinano im łatkę tych, przez których działa niszczący wspólnotę demon. Pozostali mieli zakaz kontaktów z wyeliminowanym, choć wcześniej łączyła ich przyjaźń. Znam przypadek, w którym duchowny chciał wyrzucić ze wspólnoty osobę, bo ta nie skonsultowała z nim wydatków i zakupu nowego materaca na łóżko. Słuchając takich rzeczy, wydaje się to absurdem, ale takie są fakty. Warto też podkreślić, że słowo sekta w dokumentach Kościoła definiowane jest jako grupa, która odłączyła się od niego. Takich wspólnot jest wiele. Początkowo wierne Kościołowi, krok po kroku zaczęły zbaczać, rozmijały się z nauczaniem, przestawały być posłuszne przełożonym, biskupom. Wiele z nich funkcjonuje obecnie jako odrębne organizacje. Przykładem jest grupa prowadzona przez ks. Natanka. Niestety, wspiera ją wiele osób świeckich i księży. Tymczasem dekret wydany przez Konferencję Episkopatu Polski mówi: „Osoby, współpracujące z suspendowanym ks. Piotrem Natankiem, przyczyniają się do rozłamu wspólnoty wierzących. Współdziałając w niszczeniu jedności Kościoła, popełniają grzech, z którego mają obowiązek oczyścić się w sakramencie pokuty. Warunkiem natomiast otrzymania rozgrzeszenia jest odstąpienie od wspierania rozłamu w Kościele i gotowość naprawienia wyrządzonego zła”.

W jaki sposób grupy destrukcyjne werbują dzisiaj ludzi?

Z ich ofertą można coraz częściej spotkać się w internecie: publikują filmiki, zapraszają na wspólne czaty, gdzie na żywo odpowiadają na pytania. Działania te nie ograniczają się jednak do samej sieci. Grupy posługują się także sprawdzonymi metodami, organizując spotkania, wyjazdy, oferując coś, co stanowi jedynie przynętę. Posiadają także organizacje fasadowe. Przykładem może być grupa organizująca szkolenia, warsztaty zdrowotne. Podczas spotkań okazuje się, że nie jest to jedyna propozycja, że coś nie zostało nam powiedziane. Pamiętam jedną z grup oferujących szkolenia z zakresu bycia liderem, publicznego przemawiania. Tak wyglądało oficjalne ogłoszenie. Tymczasem w pakiecie znajdowało się również studiowanie Pisma Świętego. Tym, który je interpretował, był lider. Skutkiem pobytu w tej grupie było rozbicie więzi rodzinnych, porzucenie studiów, a finalnie - złożenie aktu apostazji. Tych metod jest więcej, ale trudno wszystkie wymienić.

Młodzi i zagubieni - tacy ludzie kojarzą się nam zwykle z ofiarami ruchów destrukcyjnych. Czy taki obraz członków sekt jest prawdziwy?

Jeżeli sądzimy, że tylko takie osoby trafiają do sekt, mamy do czynienia ze stereotypem. Oczywiście młodzi są także narażeni. Pamiętam sprawę dziewczyny, która miała internetowy kontakt z grupą. Kiedy skończyła 18 lat, spakowała plecak i odeszła z domu. Najczęściej jednak do grup destrukcyjnych trafiają osoby dojrzałe, w wieku 35-45 lat, czynne zawodowo, szukające osobistego rozwoju i korzystające z oferowanych na rynku szkoleń. W przeciwieństwie do młodych, którzy wchodzą na rynek pracy, są już ustatkowane, zarabiają pieniądze, a sekcie bardzo na nich zależy. Znam ludzi, którzy za taki „rozwój” zapłacili całym majątkiem, niejednokrotnie bez wiedzy rodziny. Kiedyś pojawił się u nas człowiek, który należał do jednej ze wschodnich grup, pracował w prowadzonym przez nią wegańskim barze. Wszystko za wikt i opierunek. Po latach, kiedy jego światopogląd zaczął się zmieniać, został wyrzucony na ulicę. Bez pieniędzy, ubezpieczenia, stał się niepotrzebny i usunięty przez chory system, w którym do tej pory funkcjonował. Został sam.

Jak rozpoznać, że ktoś z naszych bliskich uwikłał się w podejrzaną grupę?

Zmiany mogą zachodzić w wielu obszarach. Możemy dostrzec je w cechach charakteru, np. ktoś, kto myślał analitycznie, zaczyna rozumieć magicznie, zmienia swe przyzwyczajenia, staje się obojętny. Mówiąc o grupie, do której trafił, towarzyszy mu euforia. Kolejne objawy to: utrata umiejętności samodzielnego myślenia i krytycznego spojrzenia na świat, trudności z koncentracją, zmiana w formułowaniu myśli i dotychczasowej hierarchii wartości, światopoglądu. Dochodzi do zerwania bądź ograniczenia więzi z bliskimi. Osoba przestaje brać udział w ważnych wydarzeniach, jak urodziny, święta, spotkania rodzinne. Zmienia się sposób zachowania i komunikowania. Pojawiają się problemy w pracy, na studiach. Wcześniejsze cele nie są już ważne. Zaczyna też brakować pieniędzy, które inwestowane są w kolejne szkolenia i kursy. Zmianie może ulec wygląd, pojawia się nowa dieta. W tej ocenie należy być jednak ostrożnym, pamiętając, że niektóre z tych objawów mogą towarzyszyć także pozytywnym przemianom, a inne chorobom.

Gdzie szukać pomocy?

Na początku warto zapoznać się z podstawowymi informacjami z naszej strony www.sekty.dominikanie.pl. Można tam znaleźć pytania, które pomogą zweryfikować, czy dana grupa stanowi zagrożenie. Są też informacje, co zrobić, jeśli ktoś z bliskich trafił do grupy destrukcyjnej. Co tydzień, w każdy wtorek, prowadzimy dyżur telefoniczny, a w środy przyjmujemy umówione osoby. Telefony i godziny pracy ośrodka znajdują się w zakładce „kontakt”.

Dziękuję za rozmowę.

MD

opr. nc/nc

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama