Żywotność doktryny Kościoła

Przemówienie podczas audiencji generalnej 03.12.1969

Chcielibyśmy na chwilę zajrzeć do wnętrza Waszych dusz. Zakładamy, że wszyscy jesteście dobrymi i wiernymi katolikami i że pragniecie zobaczyć prawdziwe oblicze Kościoła; oblicze młode i żywe, piękne jak oblicze oblubienicy - oblubienicy Chrystusa, "nie mające skazy czy zmarszczki czy czego podobnego, lecz święte i nieskalane", jak mówi św. Paweł(1) i czego Sobór pozwala nam się spodziewać. Tymczasem wydaje się, że dostrzegamy w Waszych sercach bolesne zdziwienie: gdzie jest ten Kościół, który kochamy i którego pragniemy? Czy wczorajszy nie był lepszy od dzisiejszego? A jaki będzie Kościół jutra? Poczucie zamieszania wydaje się szerzyć także w szeregach najlepszych synów Kościoła, niekiedy nawet wśród najbardziej gorliwych i bardzo poważnych. Tyle mówi się o autentyczności, ale gdzie ją możemy znaleźć, skoro tak wiele cech typowych, a nawet niektóre istotne cechy Kościoła poddaje się w wątpliwość? Tyle mówi się o jedności, a tak wielu zaczyna poszukiwania na własną rękę. Mówi się o apostolstwie, ale gdzie są ci wspaniałomyślni i entuzjastyczni apostołowie, skoro zmniejsza się liczba powołań i wśród samego laikatu katolickiego słabnie poczucie jedności i duch ekspansji? Tyle mówi się o miłości, a w niektórych środowiskach, nawet kościelnych, oddycha się powietrzem przesyconym krytyką i goryczą, nie mającym nic wspólnego z tchnieniem Zielonych Świąt. A co powiedzieć o przypływie fal nieprzyjaznych dla religii, dla Kościoła, które powstają wokół nas? Poczucie niepewności przenika ciało Kościoła jak dreszcz gorączkowy. Czy możliwe, żeby to sparaliżowało charakterystyczny dla Kościoła katolickiego charyzmat, a mianowicie jego żywotność i poczucie pewności?

Rozpowszechnianie prawdziwej i zdrowej nauki

Najdrożsi Synowie, jakże długiego przemówienia wymagałoby omawiane zagadnienie, by postawić diagnozę duchową, moralną i psychologiczną ludu katolickiego w tym okresie tak bardzo burzliwym dla całego świata! Zgodnie z Naszym zwyczajem - jak to już wielokrotnie robiliśmy w czasie krótkich, cotygodniowych przemówień - tym razem tylko wspomnimy o poruszonych sprawach, byście wiedzieli, że i Papież o nich myśli i że Wy również powinniście je mieć przed oczyma. Powiemy Wam przede wszystkim, że nie należy tym wszystkim zbytnio się przejmować, a tym bardziej - przerażać się. Nawet jeśli niepokojące zjawiska przybierają poważny rozmiar, to przecież trzeba sobie uprzytomnić, że często są powodowane przez nieliczne mniejszości i często pochodzą z niepoważnych źródeł. Nowoczesne środki reklamy opanowały dzisiaj - z hałaśliwą łatwością - opinię publiczną, nadając najmniejszym faktom nieproporcjonalny rozgłos. Istnieje jeszcze ogromna większość ludzi zdrowo myślących, dobrych i wiernych, którym możemy zawierzyć. Do nich przede wszystkim zwracamy się w naszym przemówieniu, by takimi pozostali dążąc do coraz większej aktywności i świadomości. Lud chrześcijański powinien się uodpornić i wzmocnić, działać spokojnie, ale pewnie. Szerzenie prawdziwej, zdrowej nauki - poprzez głoszenie Słowa Bożego, przez szkołę opartą o zasady chrześcijańskie, przez prasę katolicką, odwołującą się do Magisterium Kościoła - może stać się odpowiednim lekarstwem na zawrót głowy, wywołany wielu hałaśliwymi głosami przepełniającymi dziś prądy opinii publicznej.

Granice ankiet socjologicznych

Korzysta się dzisiaj z pewnej metody, którą można by nazwać nową, mianowicie z metody ankiety socjologicznej. Modne to jest dzisiaj i nosi cechy powagi metodycznej, która wydaje się całkowicie pozytywna i naukowa, poparta autorytetem liczb. Tak więc wynik ankiet staje się decydującym nie tylko przy obserwowaniu jakiegoś zjawiska zbiorowego, ale wpływa również na tworzenie się norm dostosowanych do rezultatu tych ankiet. Fakt staje się prawem. Może to być fakt negatywny, jednak ankieta stara się uzasadnić go jako normatywny. Nie bierze się pod uwagę tego, że przedmiot ankiety jest zwykle cząstkowy i jak gdyby wyizolowany z kontekstu społecznego i moralnego, do którego należy. Przedmiot ankiety odnosi się często tylko do aspektu subiektywnego, związanego z interesem powszechnym i z prawem, które należy zachować. Ankieta więc może zrodzić niepewność moralną, dla społeczeństwa dość niebezpieczną. Metoda ankiety będzie zawsze użyteczna do analizy jakiejś szczegółowej sytuacji. Ale my, wyznawcy Królestwa Bożego, musimy jej wyniki poddać innym, wyższym sprawdzianom, jakimi są dla nas kryteria wymagań doktrynalnych naszej wiary i przewodnictwa duszpasterskiego na drogach Ewangelii.

To każe nam zastanowić się, czy choroby, na które wewnętrznie cierpi dziś Kościół, nie są zasadniczo zawinione przez milczącą lub jawną kontestację, przez zakwestionowanie władzy Kościoła, a więc zaufania, jedności i harmonii, wspólnoty w prawdzie i w miłości, według której Chrystus ustanowił Kościół, a którą Tradycja rozwinęła i nam przekazała?

Ufność, jedność, harmonia

Chcemy więc, by Wasze pobożne i ufne przybycie do grobu tego Apostoła, na którym Chrystus zbudował swój Kościół, dało Wam w nagrodę wizję idealną i niebiańską, wizję Kościoła jednego i świętego, katolickiego i apostolskiego; także wizję ziemską Kościoła realnego, ludzkiego i zawsze niedoskonałego; Kościoła, który zdobywa się - zwłaszcza dziś - na wysiłek niezwykły, bolesny a równocześnie radosny; na wysiłek, by dostosować się do myśli Chrystusa, który jest promieniującym Słowem i Światłem; wizję Kościoła, który wszystkie dary, wszystkie potrzeby i wszystkie bóle dzisiejszego świata uznaje za swoje dary, potrzeby i bóle. Piotr się nie zmienia. I ten fakt może być dla nas pokrzepieniem, jakiego w tej chwili Wasze serca potrzebują - pokrzepieniem pewności. Piotr jest zawsze żywy; żywy jak Chrystus, który przechodzi przez wieki, przez naszą historię, od adwentu betlejemskiego do adwentu dnia ostatecznego; zawsze dokładnie ten sam wzrastający jak żywe drzewo, które kiełkuje z małego nasienia i z każdą porą roku jest inne. Starożytny mistrz(2) tak mówi: "W Kościele katolickim powinno być wiele troski o zachowanie tego, w co wszędzie i zawsze wszyscy wierzyli". Ten właśnie mistrz, św. Wincenty z Lerynu, ojciec Kościoła i uczony zakonnik z V w., daje nam również formułę wzrostu doktrynalnego chrześcijaństwa, gdy pisze: "Doktryna religii chrześcijańskiej wzmacnia się z latami, rozwija się z postępem czasu i dojrzewa z wiekiem... hoc idem floreat et maturescat, proficiat et perficiatur"(3). Formuła ta nie dopuszcza zmian istotnych, ale tłumaczy żywotny rozwój doktryny i norm kościelnych. Jest to formuła, którą przyswoił sobie Newman i która doprowadziła go do Kościoła rzymskiego. My także możemy ją przemyśleć, by zrozumieć pewne ważne nowości, które jednak wykluczają jakiekolwiek odchylenia od jego nienaruszalnej ortodoksji i świadczą o nieustannie kwitnącej żywotności Kościoła.


Przypisy:

1. Por. Ef 5, 27.

2. Por. Denz. Sch. 3020. Są to słowa św. Wincentego z Lerynu, który autentyczną Tradycję kościelną przybrał w szatę naukową.

3. PL 50, 668: "niechże to samo rozkwita i dojrzewa, doskonali się i podlega doskonaleniu".



Źródło: Paweł VI - Trwajcie Mocni w wierze t.2 - wyd. Apostolstwa Młodych - Kraków 1974, s. 201 - 205.



opr. kkk/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama