Żywy stosunek do Boga

Przemówienie podczas audiencji generalnej 11.12.1968

Zaledwie parę słów powiemy Wam dziś na temat najwznioślejszy, najwłaściwszy, najowocniejszy i najbardziej radosny, będący przedmiotem naszej wiary religijnej. Zaledwie parę słów, by przypomnieć niejako, że ten temat istnieje i ma głęboką i podstawowa rację bytu, choć wielu o nim dziś nie chce mówić.

Tym tematem jest Bóg. Tak, Bóg sam. Gdy stwierdzamy, że istnieje i że możemy i powinniśmy wiedzieć, że On jest pierwszą, najwyższą, absolutną, nieskończona Rzeczywistością, powinniśmy natychmiast dodać, że nie wiemy dobrze, kim On jest. Dochodzimy do pojęcia o Nim dzięki wysiłkowi umysłowemu, a nie dzięki jakiejś intuicji bezpośredniej i adekwatnej. Myśl nasza wznosząca się do szczytu swego rozumowania doznaje oślepiającego blasku płynącego od. Boskiego Słońca i zmuszona jest bełkotać negatywne definicje o Bogu stwierdzając, czym On nie jest. Natomiast Jego cechy pozytywne musi wypowiadać w terminach, określeniach analogicznych i sublimowanych, bo przecież rozum nasz ma obowiązek dążyć do poznania Boga(1) . Bóg jest tajemnicą, dlatego nie tylko sam przedmiot naszego aktu religijnej wiary pozostaje nieskończenie niewypowiedziany, czyli nie da się nigdy adekwatnie ująć w słowach - jak pisze O. Garrigou-Lagrange w swoim dziele Dieu(2) - ale nasz rozum ludzki wychowany na zasadach poznania naukowego, przyrodniczego, i nasz współczesny sposób myślenia pozostają w zakłopotaniu i łatwo popadają w kompleks niższości, rezygnując łatwo z postawienia sobie kwestii wiary w Boga i dokonując aktu wiary w odrzucenie Boga(3).

Gdy rozpatrzymy ten drugi, subiektywny aspekt wiary religijnej w Boga, znajdziemy się w polu dzisiaj łatwo zatłoczonym różnymi negacjami ateistycznymi, ale jest to pole niesłychanie interesujące, gdyż dotyczy raczej doświadczeń religijnych aniżeli spekulacji technologicznych, dotyczy pedagogii i duszpasterstwa. I tu zjawia się trudny, nieunikniony, ale dający się rozwiązać problem: jak dziś może człowiek znaleźć Boga; jakie są konieczne dyspozycje duchowe, które by umożliwiły mentalności dzisiejszej ustalić autentyczny i żywy stosunek do Boga?

To wielki problem. Możemy go uważać - przynajmniej teraz - głównie za problem sumienia, przede wszystkim sumienia psychologicznego. Zaznaczmy przy tym, że przysposobić swe sumienie do tego, by spostrzec Boga, Jego żywą rzeczywistość, Jego zobowiązującą obecność, Jego milczące działanie - nie oznacza tym samym pozbawiać się krytycznego i racjonalnego spojrzenia, aby poddać się czarującym mrzonkom jakiejś pobożnej sugestii czy słabości poszukującej mitów. Oznacza to raczej zaostrzenie swojej wrażliwości na dostrzeganie prawd duchowych i czujność oczyszczoną z rozproszeń i uprzedzeń czy zaniedbań moralnych. Chrystus Pan słusznie zauważa, że ludzie czystego serca będą oglądać Boga(4). Nasze ludzkie życie może także stać się światłem(5), odblaskiem Boga, zwierciadłem, odbiciem Boga, w którym wszystko wskazuje na Niego - jak pisze Guardini w dziele Le Dieu vivant(6).

W ten sposób problem, jak widzimy, przechodzi na płaszczyznę sumienia moralnego i obejmuje szeroką skalę jej wymagań począwszy od uczciwości w rozumowaniu. Czyż nie jest to np. nieuczciwością wobec władz poznawczych człowieka zakazywać myśli poszukiwań, docierania do poznania istoty rzeczy, czyli uprawiania metafizyki, co się dzisiaj, niestety, często zdarza.

Sumienie moralne wymaga dalej rzetelności poszukiwań, cierpliwości w sprawdzaniu dowodów itd., aby osiągnąć w końcu uwolnienie się od mętnych obsesji zmysłowości. Przypomnijcie sobie słowa św. Pawła: "człowiek zmysłowy nie pojmuje spraw Ducha Bożego"(7).

Problem znalezienia Boga przez człowieka współczesnego staje się wreszcie problemem sumienia chrześcijańskiego, a zdając sobie sprawę, jak bardzo Ewangelia dotyczy całej ludzkości, powiedzmy - problemem sumienia ogólnoludzkiego. Pierwszym i najważniejszym przykazaniem Ewangelii, które zdaniem Chrystusa streszcza wraz z przykazaniem miłości bliźniego cały Zakon i Proroków, jest przykazanie miłości Boga zaopatrzone w cztery cechy o najważniejszym nasileniu: "Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej, z całej myśli swojej(8) i ze wszystkich sił swoich!(9) Żadne żądanie Chrystusa nie zostało wyrażone z taką siłą. W Jego słowach odczuwa się jakby napięcie, które zda się walczyć z trudnością, jaką napotykają ludzie w zachowaniu tego przykazania, tego najwyższego prawa. Tak, Pan Jezus wiedział, jak bardzo ludzie są słabymi i połowicznymi miłośnikami Boga powodującymi się bardziej miłością własną niż miłością ku Bogu (jak pisze o tym św. Augustyn w De civitate Dei(10)). Jest rzeczą dziwną, jak można w naszych czasach podsuwać materialistyczną interpretację orędzia ewangelicznego aż do mówienia o chrześcijaństwie bez religii - o chrześcijaństwie, które jest całkowicie horyzontalne, nastawione wyłącznie na człowieka i socjologię, a niemal zupełnie zapominać o kierunku pionowym, teologicznym i nadprzyrodzonym, o stosunku do Boga.

Może natomiast stanowić trudność zagadnienie, czy można miłować Boga, zanim się Go pozna. Zagadnienie to objawia się często w praktyce wtedy, kiedy ignorancja religijna gasi wszelką myśl o Bogu. Odpowiedź jest prosta. Pomijając wiele innych problemów nasuwających się przy tej okazji, a mianowicie, że trzeba uznać w nas samych (nawet świeckich i grzesznikach) istnienie wrodzonej skłonności naturalnej", poprzedzającej wszelkie poznanie, a identyfikującej się - jak powiada Garrigou-Lagrange - z naturalnym pociągiem woli ku dobremu"(11), poznanie nasze korzysta z tej skłonności bądź przykładając się do poszukiwania Boga, bądź smakując i radując się z tych fragmentarycznych danych, które o Nim zdobywa zarówno drogą normalnych rozumowań spekulatywnych, jak i drogą tejże miłości wspieranej przez nadprzyrodzony dar "Ducha Świętego zwany darem mądrości"(12).

Te głębokie, trudne aspekty naszego tematu konkretyzują się lepiej, gdy uwzględnimy sumienie społeczne społeczeństwa, w którym życie religijne bądź indywidualne, bądź społeczne się rozwija, tzn. środowisko zewnętrzne otaczającej nasze życie religijne może mieć dość poważny, a nieraz decydujący wpływ na nasze poznanie i naszą wiarę w Boga. Dlatego istnieje historia religijności narodów oraz rozszerza się i kult Boga, i propaganda przeciw Niemu.

Bardzo wiele może zdziałać na tym polu wychowanie, a także kultura, apostolstwo do tego właśnie zmierza: dołącza się liturgia, czyli wyznawanie religii przeżywanie na tle autentycznych dogmatów poprzez zmysłowy i uduchowiony język obrzędu, poprzez zgodny chór głosów i dusz wyśpiewujących wspólnie pieśń na cześć Boga. Takie przeżycia mogą dostarczać tyle autentycznego, wewnętrznego doświadczenia, tyle świadectwa o prawdzie Bożej, tyle szczere, radości, że mogą stać się owocna szkołą nauki o Bogu.

A tych, którzy godnie w tych przeżyciach uczestniczą, mogą natchnąć pewnością, a równocześnie oczekiwaniem poczuciem obecności Boga i zaufania do Niego o czym jedynie nasza religia może coś powiedzieć, bo tylko ona ma do nich klucz i hojnie je rozdaje(13). Modlitwa i wiara jednoczą się razem i wyznaczają pewne momenty pełni duchowej w naszym życiu, które jest pielgrzymką ku wieczności.


Przypisy:

1. S. Th. I q. 1, a. 6 ad 1.

2. Por. s. 712.

3. Por. Maritain, La signification de l'atheisme contemporain, s. 16.

4. Mt 5, 8.

5. J 1, 4.

6. G u a r d n i, Le Dieu vivant, s. 73 - 93.

7. 1 Kor 2, 14.

8. Mt 22, 36.

9. Mk 12, 33.

10. Augustinus, De civitate Dei 14, 28 (PL 41, 436): fecerunt itaque civitates duas amores duo - wie miłości stały się przyczyną powstania dwóch państw.

11. Garrigou-Lagrange, Dieu, s. 61 i 306.

12. Por. S. Th. II-II q. 45, a. 2; CG III c. 19; Augustinus, Soliloquia 1, 1 (PL 32, 889 nn).

13. Ambrosius, Contra Auxentium 34.



Źródło: Paweł VI - Trwajcie Mocni w wierze t.2 - wyd. Apostolstwa Młodych - Kraków 1974, s. 42 - 46.



opr. kkk/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama