Żywotność i otwarcie

Piąty konsystorz Papieża Franciszka to wskazówka, że Kościół musi dbać o swój uniwersalizm. Autoreferencyjność jest zawsze groźną pokusą

Po raz kolejny uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła (2018) stanowiła uroczystą i bogatą w znaczenie oprawę dla konsystorza, na którym zostali kreowani nowi kardynałowie. Był to piąty za tego pontyfikatu, który w odstępach rocznych poszerza jak nigdy dotąd udział przedstawicielstwa wszystkich kontynentów w tym szczególnym Kolegium, które, zgodnie z wolą Papieża Franciszka, ma być naprawdę „uniwersalne” (po grecku katholikòs), a przede wszystkim zobowiązane do tego, by być blisko kobiet i mężczyzn naszych czasów. I naśladować w ten sposób Pana, który, jak powiedział Bergoglio, „troszczy się o swój lud z niezrównaną pedagogią”.

To uwrażliwienie na dzisiejszą ludzkość jest również kluczem do poszerzenia, decyzją Papieża, grona kardynałów biskupów, których liczba tym samym się zwiększa, podobnie jak w ostatnim półwieczu wzrosła liczba kardynałów prezbiterów i kardynałów diakonów. W skład pierwszego z trzech stanów Kolegium weszli zatem czterej kolejni jego bliscy współpracownicy, bezpośrednio zaangażowani w proces wyboru duchownych, których Papież powołuje do kierowania Kościołami lokalnymi — sekretarz stanu i prefekci Kongregacji: dla Kościołów Wschodnich, ds. Biskupów, ds. Ewangelizacji Narodów.

Wyjaśniając na konsystorzu fragment Ewangelii, Franciszek zwrócił uwagę na „nie zawsze przejrzyste pytania i pragnienia ludzkiego serca” i na autoreferencyjność, która w Kościele prowadzi do jałowości „serca i misji”. W związku z tym niebezpieczeństwem Papież przypomniał słowa Jezusa: „Nie tak będzie między wami”, wyjaśniając je jako „głos Pana, który ocala wspólnotę od patrzenia zbytnio na samą siebie, zamiast by kierowała spojrzenie, zasoby i pragnienia oraz serce ku temu, co się liczy — misji”.

W istocie klucz misyjny jest główną troską Bergoglia: „Nawrócenie z naszych grzechów, z naszych egoizmów nie jest i nigdy nie będzie celem samym w sobie, lecz jest ukierunkowane przede wszystkim na wzrastanie w wierności i gotowości przyjęcia misji”. Z tego samego względu „autorytet w Kościele wzrasta dzięki tej zdolności promowania godności drugiego człowieka, namaszczania drugiego, aby leczyć jego rany i jego nadzieję, wielokrotnie ranioną”, powiedział Papież, jakby odpowiadając na pozdrowienie chaldejskiego patriarchy Babilonii, który w imieniu współbraci mówił o kreowaniu nowych kardynałów jako znaku żywotności i otwarcia wspólnoty katolickiej.

Franciszek wyjaśnił również znak namaszczenia — podczas Mszy św. w uroczystość Apostołów — jako symbol misji. Piotr „widział, jak Jezus namaszczał swój lud. Jezus, Namaszczony, który od wioski do wioski wędruje, mając jedno pragnienie, by zbawiać i podnosić na duchu tych, którzy byli uważani za straconych: namaszcza zmarłego, namaszcza chorego, namaszcza rany, namaszcza pokutującego. Namaszcza nadzieję. W tym namaszczeniu każdy grzesznik, każdy człowiek przegrany, chory, poganin — tam gdzie się znajdował — mógł się poczuć miłowanym członkiem rodziny Bożej”. Jednak podobnie jak Piotr, który uznaje Jezusa za Mesjasza, czyli Bożego Pomazańca, także Kościół jest nieustannie kuszony przez złego ducha, chcącego stawiać przeszkody w jego misji. Misji, która rodzi się z uznania światła tego Pana, które, jak mawiał Montini, wspomniany przez jego następcę, jest nam koniecznie potrzebne.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama