O wybitnym polityku, Janosu Esterhazym, przywódcy mniejszości węgierskiej w międzywojennej Czechosłowacji
Wiele dzisiejszych nieporozumień i sporów między narodami w Europie ma swoje źródło w historii. Często sąsiadujące ze sobą nacje mają zupełnie różną ocenę tych samych wydarzeń z przeszłości. Dotyczy to także Węgrów i Słowaków, a jedną z postaci, która do dziś wzbudza wiele emocji, jest hrabia Janos Esterhazy (1901-1957).
Janos Esterhazy jest dziś w naszym kraju postacią niemal nieznaną, chociaż w jego żyłach płynęła polska krew. Był bowiem wnukiem Stanisława Tarnowskiego, słynnego rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego, autora pierwszej „Historii literatury polskiej". Pokrewieństwo łączyło go również z inną polską rodziną - Mycielskimi. Sam Esterhazy, wywodzący się ze strony ojca ze znanego węgierskiego rodu szlacheckiego, świetnie zresztą mówił i pisał po polsku.
Jego rodzina od wieków związana była z ziemiami historycznych Górnych Węgier, które po I wojnie światowej, na mocy traktatu w Trianon z 1920 roku, znalazły się na terenie nowo powstałego państwa czechosłowackiego.
Bez ukazania dramatu, jaki stanowiły dla Węgrów postanowienia trianońskie, trudno zrozumieć politykę Budapesztu w okresie międzywojennym. Otóż Korona Węgierska utraciła w wyniku postanowień zwycięskich mocarstw aż 71,5 proc. swojego terytorium, a poza nowo wytyczonymi granicami państwa węgierskiego znalazło się około pięciu milionów Węgrów.
Dla ponad miliona z nich krajem zamieszkania okazała się Czechosłowacja. Od samego początku ludność węgierska skarżyła się, że władze w Pradze nie chcą respektować praw mniejszości narodowych, np. w administracji, szkolnictwie czy gospodarce. Węgrzy żalili się na zamykanie szkół, zmienianie nazwisk, usuwanie ze stanowisk. W sumie nie było w tym nic dziwnego: Słowacy, którzy sami przedtem przez długi czas podlegali madziaryzacji, teraz brali rewanż.
Na położeniu mniejszości narodowych cieniem rzucały się też oficjalne stosunki między rządami czechosłowackim i węgierskim. Wiadomo było, że Budapeszt dąży do zmiany postanowień z Trianon i odzyskania tych terenów, na których Węgrzy stanowią zdecydowaną większość. Zdając sobie z tego sprawę, Czechosłowacja zawarła sojusz, tzw. Małą Ententę, z Rumunią oraz Jugosławią, czyli z dwoma kolejnymi krajami, które po I wojnie światowej zyskały terytoria kosztem Węgier. Celem owego aliansu było przeciwdziałanie rewizjonistycznej polityce Budapesztu.
W takich warunkach wkraczał w dorosłe życie Janos Esterhazy. W 1932 r., w wieku zaledwie 31 lat, stanął na czele Krajowej Partii Chrześcijańsko-Społecznej, największego ugrupowania politycznego Węgrów w Czechosłowacji, a trzy lata później został posłem do parlamentu w Pradze, gdzie walczył o prawa mniejszości węgierskiej.
Ponieważ także wielu Słowaków czuło się obywatelami drugiej kategorii, upośledzonymi przez Czechów, Esterhazy proponował wspólny sojusz węgiersko-słowacki oraz wysuwał postulat autonomii Słowacji. Bronił też praw innych mniejszości: rusińskiej i niemieckiej. Liczył na to, że w mniejszej Słowacji proporcjonalnie liczniejsza mniejszość węgierska będzie miała więcej do powiedzenia.
W latach trzydziestych XX wieku państwo czechosłowackie trzeszczało w szwach: Słowacy dążyli do pełnej niepodległości, Węgrzy chcieli powrotu do macierzy, a Niemcy sudeccy do połączenia się z Trzecią Rzeszą. Esterhazy, który opowiadał się za przyłączeniem Słowacczyzny do Węgier na warunkach „szerokiej autonomii wewnętrznej, kulturalnej i administracyjnej", sprzeciwiał się jednak zdecydowanie współpracy z hitlerowskimi Niemcami.
Do współpracy takiej gotowy okazał się jednak stojący na czele państwa węgierskiego regent, admirał Miklos Horthy. W listopadzie 1938 r. doszło w Wiedniu do międzynarodowego arbitrażu - pod naciskiem Niemiec i Włoch czechosłowacka władza zgodziła się oddać Węgrom tereny południowej Słowacji, zamieszkane przez około milionową ludność węgierską. Po tej decyzji na Słowacji pozostało zaledwie 70 tysięcy Węgrów. Janos Esterhazy - mimo że admirał Horthy proponował mu stanowisko w rządzie w Budapeszcie - wolał pozostać posłem do parlamentu słowackiego.
W tym też czasie doszło bowiem do proklamowania niepodległego państwa słowackiego, które w gruncie rzeczy uzależnione było od Trzeciej Rzeszy. Fakt ten wyraźnie zmienił nastawienie elit słowackich do Węgrów. O ile w ramach państwa czechosłowackiego narody te, uważając się za pokrzywdzone przez rząd w Pradze, mogły się w wielu sprawach porozumieć, o tyle już nowe władze w Bratysławie postrzegały Węgrów jako jednego z głównych przeciwników. Słowacja nie pogodziła się z arbitrażem wiedeńskim i utratą południowych terytoriów, ale nic nie mogła zrobić. Po pierwsze, była zbyt słaba, a po drugie, zarówno Budapeszt, jak i Praga były wówczas sojusznikami Berlina, a ten ostatni starał się wyciszać wszelkie niesnaski w obozie państw Osi.
Okres II wojny światowej to lata największej aktywności Esterhazyego, który dokonał wówczas wielu niezwykłych czynów. Od 1939 r. pomagał wielu Polakom, którzy znaleźli się na Słowacji, m.in. osobiście przemycił swoim samochodem na Węgry późniejszego Wodza Naczelnego wojsk polskich na Zachodzie, gen. Kazimierza Sosnkowskiego. Później uratował przed hitlerowcami wielu czeskich i słowackich patriotów, np. przyszłego przywódcę słowackiego powstania narodowego, gen. Rudolfa Viesta, któremu zorganizował przerzut do Wielkiej Brytanii. W swoim majątku w Ujlak dał schronienie około trzystu Żydom, których uratował w ten sposób od zagłady. Swoją niechęć wobec faszyzmu wyrażał zresztą publicznie, wielokrotnie powtarzając: „Naszym symbolem jest krzyż, nie swastyka". W 1942 r. był jedynym posłem w słowackim parlamencie, który głosował przeciwko deportacji Żydów do obozów koncentracyjnych. Po latach doceni to Instytut Yad Vashem w Jerozolimie, który przyzna mu tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.
W 1944 r. Esterhazy został aresztowany przez węgierskich faszystów z partii strzałokrzyżowców, którzy z nadania Hitlera przejęli w Budapeszcie władzę. Po wydostaniu się z aresztu był poszukiwany przez gestapo. Ostatecznie jednak wpadł w ręce Sowietów, a tym, który osobiście przekazał go w ręce NKWD, był późniejszy przywódca komunistycznej Czechosłowacji Gustav Husak.
Przez ostatnich dwanaście lat życia Esterhazy nie wyszedł już na wolność. Sowieci zesłali go do łagrów, po trzech latach odtransportowali jednak do Czechosłowacji - dla wykonania wyroku. W międzyczasie bowiem, w 1947 r., Słowacki Trybunał Narodowy skazał go na karę śmierci za udział w rozbiorze Czechosłowacji i współpracę z Niemcami. Na skutek nacisku międzynarodowej opinii publicznej wyrok zamieniono na dożywocie. Esterhazy zmarł w 1957 r. w więzieniu o zaostrzonym rygorze w Mirovie na Morawach, a miejsce jego pochówku do dziś pozostaje nieznane.
Do dziś też trwają spory o miejsce Esterhazyego w historii. Węgrzy i Żydzi uważają go za bohatera, natomiast Czesi i Słowacy za zdrajcę. Pierwsi domagają się jego rehabilitacji, drudzy zaś stanowczo tego odmawiają. Co ciekawe, Esterhazy został zrehabilitowany w 1993 r. przez sąd w Moskwie, ale Bratysława nadal się temu zdecydowanie sprzeciwia.
Stosunek do Esterhazyego jest rezultatem stosunku do własnej przeszłości i odzwierciedla różnice, jakie dzielą w tym przypadku Węgrów oraz Czechów i Słowaków. Dla pierwszych postanowienia pokojowe po I wojnie światowej były niesprawiedliwe i upokarzające, dla drugich wręcz odwrotnie. I właśnie przez pryzmat tego nastawienia dokonywane są oceny wielu postaci historycznych i ich dokonań. To powoduje, że spór o historię nadal dzieli Węgrów i Słowaków, a postać hrabiego Esterhazyego jest tego najlepszym przykładem.
opr. mg/mg