„Początkowo miał bardzo trudne warunki mieszkaniowe i duszpasterskie. Msze Święte odprawiał w prowizorycznej kaplicy. Jednak nawet wtedy potrafił rozpalić serca wiernych” – tak zamordowanego kapłana wspomina bp Antoni Długosz.
Bp pomocniczy senior rozmawiał o ks. Dymku z „Naszym Dziennikiem”. Jak mówi, podziwiał zaangażowanie z jakim proboszcz z Kłobucka podjął się misji tworzenia nowej parafii oraz wspierał go wtedy modlitwą.
„Początkowo miał bardzo trudne warunki mieszkaniowe i duszpasterskie. Msze Święte odprawiał w prowizorycznej kaplicy. Jednak nawet wtedy potrafił rozpalić serca wiernych” – wspomina hierarcha i podkreśla, że „wierni bardzo gorliwie zaangażowali się w życie nowej parafii – zarówno sakramentalne, jak i w budowę nowej świątyni”.
Jak czytamy, „to był kapłan maryjny, całe swoje życie i dzieła, które podejmował, zawierzał Matce Bożej”, żył duchowością fatimską.
Ks. Grzegorz Dymek mieszkał ze swoją matką, seniorką wymagającą opieki.
Wszystko ma sens
Bp Antoni Długosz zauważa, że nawet w najtragiczniejszej historii Bóg do nas przemawia, choć nie jest łatwo to zrozumieć.
„W historii śp. ks. Grzegorza dostrzegam człowieka ofiarnego, który podejmował stawiane mu wyzwania z wielkim poświęceniem. Tworzenie parafii, budowa i praca duszpasterska były całym jego życiem, które prowadził w bliskiej zażyłości z Matką Bożą”
– mówi bp Długosz.
Podkreśla też, że tragiczne historie kapłanów powinny być dla nas wezwaniem do mówienia prawdy o Kościele i o ofiarnej pracy kapłanów. Wyraża nadzieję, że śmierć ks. Grzegorza stanie się okazją do refleksji wśród młodych mężczyzn o powołaniu kapłańskim, „powołaniu niełatwym, ale pełnionym dla Boga i dla ludzi” oraz do modlitwy za kapłanów.
Ks. Grzegorz Dymek został zamordowany na plebanii kościoła pw. Matki Boskiej Fatimskiej, gdzie mieszkał i posługiwał. Dziś odbędzie się jego pogrzeb.
Źródło: „Nasz Dziennik”
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.