Jak dojrzale traktować własną sferę emocjonalną
Uczucia są głównym elementem ludzkiej sfery emocjonalnej. Sfera ta obejmuje wiele rodzajów przeżyć, które różnią się między sobą źródłem pochodzenia, długością trwania, a także intensywnością odczuwania. Do podstawowych przejawów sfery emocjonalnej należą:
Całość sfery afektywnej można zdefiniować jako sposoby przeżywania tego wszystkiego, co dzieje się w nas samych oraz w naszych relacjach z otaczającym nas światem, zwłaszcza ze światem osób. Przeżycia afektywne to spontaniczne reakcje człowieka na jego własne zachowania i stany wewnętrzne, na dochodzące z zewnątrz bodźce, a także na wszystko to, co dzieje się w jego życiu oraz w jego kontaktach z innymi osobami: z ludźmi i z Bogiem. W zależności od okoliczności reakcje te wyrażają się poprzez przeżycia radosne lub bolesne. Do tych pierwszych należą: radość, satysfakcja, poczucie bezpieczeństwa, zaufanie, poczucie pewności siebie. Z kolei przeżycia bolesne to niepokój, wstyd, poczucie winy, depresja, gniew, nienawiść, rozpacz.
Im bardziej dany człowiek jest niedojrzały, tym silniejszą ma skłonność do manipulowania swoim myśleniem. Tym bardziej zawęża i zniekształca swoją świadomość w odniesieniu do tego, co czyni i w jakiej znajduje się sytuacji. Taki człowiek tworzy coś w rodzaju wewnętrznej cenzury, która usiłuje nie dopuścić do jego świadomości bolesnych prawd o nim samym. Emocje spełniają wtedy funkcję drugiego — obok myślenia — obiegu informacji. Jest to możliwe dlatego, że informacje emocjonalne na temat tego, co dzieje się w nas samych i w naszym kontakcie ze światem zewnętrznym, w znacznej mierze pozostają niezależne od naszej woli, od naszych przekonań, oczekiwań czy pragnień. Człowiek nie ma bezpośredniej władzy nad swoimi emocjami. Nie może ich sobie po prostu nakazać czy zakazać siłą swojej woli. Nie może też modyfikować ich mocą intelektualnych analiz czy osobistych przekonań. Emocje można zatem porównać do rozgłośni radiowej, która transmituje informacje na nasz temat, ale jest od nas w znacznym stopniu niezależna. W tej sytuacji mamy tylko dwie możliwości: korzystać z tych informacji, albo wyłączyć radio.
Skoro emocje są ważną informacją o naszej sytuacji życiowej, to nie powinno się ich dzielić na pozytywne i negatywne, lecz właśnie na radosne i bolesne. Wszystkie bowiem są pozytywne jako nośniki informacji o naszym życiu. Co więcej, im bardziej bolesne są przeżywane emocje, tym cenniejszą zawierają one informację. Sygnalizują bowiem jakiś stan egzystencjalny, który koniecznie powinno się zmienić, np. poprzez uwolnienie się z toksycznych więzi czy poprzez modyfikację błędnego postępowania.
Informacje emocjonalne o naszej sytuacji życiowej różnią się od informacji intelektualnych nie tylko naturą przekazu (myśli - przeżycia), ale też stopniem zależności od naszej woli. Otóż nad informacjami intelektualnymi człowiek sprawuje niemal nieograniczoną kontrolę. Może do tego stopnia manipulować tymi informacjami - zwykle nieświadomie - że stają się one źródłem dezinformacji. Oznacza to, że człowiek potrafi wypaczać i zawężać swoją świadomość, czyli manipulować informacjami, które go niepokoją. Taki człowiek używa wtedy zdolności myślenia po to, by uciekać od rzeczywistości, czyli od prawdy o sobie i o własnej sytuacji egzystencjalnej. Tymczasem informacje emocjonalne są o wiele bardziej spontaniczne, a przez to w o wiele większym stopniu pozostają niezależne od naszej woli, od naszych przekonań, oczekiwań czy pragnień. Człowiek nie ma bezpośredniej władzy nad emocjami. Nie może ich sobie mocą świadomości czy siły woli po prostu nakazać czy zakazać. Właśnie dlatego poznawanie i przeżywanie własnych uczuć jest koniecznym warunkiem adekwatnej świadomości samego siebie i własnej sytuacji egzystencjalnej.
Im większy mamy dostęp do informacji o nas samych i o naszym położeniu życiowym, tym większą mamy szansę na dojrzałe postępowanie i na odpowiedzialne kierowanie życiem. Uczucia są darem od Boga. Darem, który umożliwia nam dostęp do prawdy o naszym życiu. Dar ten okazuje się szczególnie potrzebny wtedy, gdy z jakiegoś względu manipulujemy własnym myśleniem w taki sposób, aby nie dostrzegać tych prawd o nas samych i o naszym położeniu, które stawiają nam trudne wymagania i które zobowiązują nas do zmiany życia.
Z drugiej strony uczucia są czymś więcej niż tylko źródłem informacji. Niosą ze sobą także energię i mobilizację do działania w kierunku pozytywnym i do powstrzymywania się od działań szkodliwych. Gdy czynimy coś właściwego, to towarzysząca temu satysfakcja emocjonalna mobilizuje nas, by dalej tak postępować. Z kolei naszym niewłaściwym zachowaniom czy szkodliwym więziom towarzyszy niepokój, ból, gniew, a czasem nawet rozpacz. Takie bolesne przeżycia nie są niepotrzebnym cierpieniem czy nieszczęściem, lecz ważną informacją, która stwarza człowiekowi szansę na przezwyciężenie niekorzystnej sytuacji. Właściwie wykorzystywane uczucia stają się zatem cennym „przyjacielem”, który nas informuje o aktualnej sytuacji życiowej i który jednocześnie mobilizuje nas do wykorzystania tych informacji. Gdy człowiek unika kontaktu z uczuciami, wtedy nie tylko traci szansę na zrozumienie własnej sytuacji życiowej, ale traci kontrolę nad własnym zachowaniem, czyli ryzykuje, że przeżycia, których sobie nie uświadamia, zaczną kierować jego myśleniem i postępowaniem. Dla przykładu, jeśli ktoś przeżywa zazdrość i nie ma odwagi, by sobie to uświadomić, to taka nieuświadomiona zazdrość będzie kierowała jego postępowaniem, a on sam nie będzie mógł tego zmienić. Człowiek nie może przecież zapanować nad czymś, z czego nie zdaje sobie sprawy. Jeśli natomiast sam przed sobą zdemaskuje swoją zazdrość, to ma szansę czuwać, by nie skrzywdzić osoby, wobec której jest zazdrosny, a jednocześnie ma szansę odkryć i wyeliminować źródło zazdrości, np. swoją skłonność do porównywania się z innymi ludźmi, albo swoją nadmierną zależność emocjonalną od danej osoby.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego odrębny paragraf został poświęcony ludzkiej emocjonalności (KKK 1762-1775). Fakt ten nie dziwi, gdyż zdajemy sobie sprawę z tego, że uczucia wpływają na nasze sposoby myślenia, wartościowania, podejmowania decyzji. Wywierają też istotny wpływ na nasze sposoby odnoszenia się do samych siebie i do świata zewnętrznego. "Pojęcie 'uczucia' należy do dziedzictwa chrześcijańskiego" (KKK 1763). "Doznania lub uczucia oznaczają emocje lub poruszenia wrażliwości, które skłaniają do działania lub nie działania, zgodnie z tym, co jest odczuwane lub wyobrażane jako dobre lub złe" (KKK 1763).
Jednym z warunków poznawania i świadomego przeżywania uczuć jest rozumienie relacji między uczuciami a moralnością. Jeśli bowiem zakwalifikujemy pewne uczucia jako grzeszne, to w konsekwencji będziemy mieli tendencję, by nie wchodzić w kontakt z takimi przeżyciami lub by w ogóle zanegować ich istnienie.
"Nasz Pan wskazuje na serce człowieka jako na źródło, z którego wypływają uczucia" (KKK 1764). Przeżywanie określonego rodzaju uczuć nie jest zatem sprawą przypadkową. Zależy od serca, od wnętrza danego człowieka. Nie jest czymś przypadkowym, że jedni ludzie przeżywają głównie radość, poczucie bezpieczeństwa i serdeczność, a u innych dominuje gniew, lęk, niepokój czy rozgoryczenie. Istnieje bowiem bezpośredni związek między osobowością danego człowieka, jego sercem i wnętrzem, jego sytuacją życiową i postępowaniem, a przeżywanymi przez niego uczuciami. Nie wynika z tego jednak, że uczucia i przeżycia emocjonalne podlegają ocenie moralnej. "Uczucia same w sobie nie są ani dobre, ani złe. Nabierają one wartości moralnej w takiej mierze, w jakiej faktycznie zależą od rozumu i od woli" (KKK 1767). Ocenie moralnej podlega nasza postawa wobec przeżywanych uczuć i emocji, a nie one same.
Skoro emocje są ważną informacją o naszej sytuacji życiowej, to nie powinno się ich dzielić na pozytywne i negatywne, ani na grzeszne czy cnotliwe, lecz na radosne i bolesne (por. KKK 1772). Wszystkie bowiem są pozytywne jako nośniki informacji o naszej przeszłości oraz o obecnej sytuacji życiowej i naszym postępowaniu. Co więcej, im bardziej bolesne są przeżywane uczucia i emocje, tym stanowią one cenniejszą informację. Sygnalizują bowiem jakiś stan zagrożenia, który koniecznie powinno się zmienić, np. przez nawrócenie, przez zerwanie złych więzi czy przez obronę w obliczu doznawanej krzywdy.
KKK (1770) podkreśla, że "doskonałość moralna polega na tym, aby człowieka kierowała do dobra nie tylko wola, lecz także jego dążenie zmysłowe, zgodnie ze słowami psalmu: 'Moje serce i ciało radośnie wołają do Boga żywego' (Ps 84,3)". Z drugiej strony "bojaźń przed złem wywołuje nienawiść, wstręt i lęk przed złem przyszłym. Bojaźń ta kończy się smutkiem z powodu istniejącego zła lub gniewem, który się mu sprzeciwia" (KKK 1765). Innymi słowy człowiek dojrzały moralnie cieszy się wszelkim dobrem, a cierpi z powodu zła - doświadczanego lub wyrządzanego innym ludziom. Korzysta zatem z przeżywanych uczuć podwójnie: traktuje je jako źródło informacji o jakie sytuacji życiowej oraz jako z motywacji do szlachetnego.
Ocenie moralnej nie podlegają zatem uczucia, ale nasza postawa wobec tego, co dzieje się w naszej sferze emocjonalnej, a także nasze zachowania związane z przeżywanymi emocjami. Oczywiście na tyle, na ile zachowania te są dokonane w sposób świadomy i wolny. Im silniejsze oraz im bardziej bolesne są nasze przeżycia, tym bardziej zawężają one naszą świadomość i wolność. Ocena moralna takiej z kolei sytuacji zależy od tego, na ile my sami doprowadziliśmy się do silnego, bolesnego poruszenia emocjonalnego (np. gniewu, nienawiści czy rozpaczy), a na ile jest to sytuacja spowodowana działaniem innych osób albo niezależnych od nas wydarzeń. Cnotą moralną jest stawanie wobec prawdy o sobie, w tym także wobec prawdy emocjonalnej. Wymaga to pokory (zwłaszcza wobec tych przeżyć, które świadczą o naszej niedojrzałości), a także odwagi i wewnętrznej wolności. Z kolei winą moralną jest nie sam fakt przeżywania określonych stanów emocjonalnych, ale ewentualne oszukiwanie samego siebie w tej sferze lub uciekanie od informacji na nasz temat, zawartej w doświadczanych przez nas uczuciach czy emocjach.
Człowiek dojrzały jest świadomy swojej odpowiedzialności psychicznej za własne stany emocjonalne. Inni ludzie są odpowiedzialni za ich zachowania wobec mnie, ale nie za moje reakcje emocjonalne na ich zachowania. Nie mogę obarczać innych odpowiedzialnością za moje przeżycia. Ma to jednak bardzo pozytywną konsekwencję, gdyż oznacza, że mam władzę modyfikowania moich reakcji emocjonalnych. Jeśli zachowanie innych osób jest niedojrzałe czy przykre dla mnie i nie mogę zmienić tego stanu rzeczy, to mogę przecież modyfikować moje sposoby emocjonalnego reagowania w tym względzie. Mogę stać się kimś bardziej zrównoważonym i emocjonalnie zdystansowanym w obliczu tej sytuacji.
"Człowiek dzięki swoim emocjom przeczuwa dobro i przewiduje zło" (KKK 1171). Z tego powodu istnieje ścisły związek między uczuciami, a miłością. Nie jest sprawą przypadku, że najbardziej intensywne uczucia wiążą się właśnie z miłością, gdyż to miłość stanowi największe pragnienie ludzkiego serca i jest największym dobrem moralnym (por. KKK 1765). Z kolei brak miłości powoduje dotkliwy lęk, cierpienie i rozgoryczenie, rozpacz.
Jednak miłość w swej istocie nie jest uczuciem. Gdyby bowiem miłość była uczuciem, to nie można byłoby jej ślubować. Człowiek nie może przecież ślubować, że w przyszłości będzie przeżywał określone stany afektywne. Ponadto miłość, która byłaby jedynie uczuciem, stałaby się neutralna moralnie, gdyż takie właśnie są uczucia. Jeśli kogoś lubię, to nie jest to cnota, lecz informacja, że dana osoba jest dla mnie życzliwa czy ważna emocjonalnie. Jeśli z kolei czuję do kogoś awersję emocjonalną, to nie jest to grzech, lecz informacja, że np. ta osoba mnie krzywdzi albo że jest zachowanie staje się dla mnie źródłem niepokoju czy poczucia krzywdy. Trzeba też pamiętać, że gdyby istotą miłości były uczucia, to miłość byłaby zmienna tak, jak uczucia. Tymczasem dojrzały człowiek potrafi kochać również tych, których z jakiegoś względu nie lubi, lub których zachowanie powoduje negatywny oddźwięk emocjonalny. Silne stany afektywne zawsze towarzyszą miłości, ale nie stanowią jej istoty, dlatego dojrzała miłość nie kieruje się uczuciami, lecz świadomością i odpowiedzialnością. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę na to, że miłości na tej ziemi towarzyszą nie tylko tak zwane „piękne” uczucia, ale również uczucia bardzo bolesne (np. lęku czy rozgoryczenia) w zależności od tego, co w danym momencie dzieje się z osobą, którą kochamy. Wystarczy uświadomić sobie na przykład to, co przeżywają rodzice, którzy odkrywają, że kochany przez nich syn czy córka weszli na drogę narkomanii czy przestępczości. Jednym zatem błędem jest redukowaniem miłości do uczuć, a błędem drugim jest redukowanie bogactwa uczuć towarzyszących miłości do tak zwanych uczuć pięknych.
"Kochać znaczy chcieć dla kogoś dobra" (KKK 1766). Miłość jest zatem decyzją troski o czyjeś dobro. Decyzją wierną i nieodwołalną. "Miłość wywołuje pragnienie nieobecnego dobra i nadzieję na jego uzyskanie. Pragnienie to kończy się przyjemnością i radością z posiadanego dobra" (KKK 1765). Radość emocjonalna jest więc jedną z konsekwencji trwania w dojrzałej miłości. Nie zawsze jednak miłości towarzyszą jedyne piękne i radosne uczucia. Gdy kochamy kogoś, kto krzywdzi siebie i innych lub jest krzywdzony, wtedy miłości towarzyszy lęk, niepokój, rozgoryczenie. Z miłością na tej ziemi są zatem związane bardzo różne uczucia, w zależności od tego, co dzieje się z osobą przez nas kochaną. Najtrudniej jest kochać w sytuacjach kryzysowych, gdyż wtedy miłości towarzyszą bardzo bolesne cierpienia, którym łatwo ulec. Ulegając uczuciom, tracimy zdolność do dojrzałej miłości. Jesteśmy wtedy naiwni lub okrutni wobec osób, które przeżywają kryzys i które trudno jest kochać. Z drugiej strony mamy niepotrzebne wyrzuty sumienia, gdy wobec osób, które kochamy, przeżywamy inne niż radosne uczucia.
Bóg uczy nas miłości, która nie kieruje się uczuciami. Która nie jest ani okrutna ani naiwna. Doskonałą ilustracją tej prawdy jest przypowieść o dojrzale kochającym ojcu i powracającym synu. Gdy syn odchodzi i okazuje się synem marnotrawnym, wtedy ojciec nie cofa miłości (nie jest okrutny), ale też nie udziela synowi pomocy w jego biedzie i głodzie. Nie przeszkadza mu cierpieć na skutek własnych błędów (ojciec nie jest naiwny). Syn wykorzystuje to, że ojciec kieruje się dojrzałą miłością, a nie uczuciami, zastanawia się nad swoim życiem i decyduje się powrócić do domu. Gdyby - kierując się uczuciami - ojciec był naiwny, czyli chronił syna przed naturalnymi konsekwencjami jego błędów, wtedy syn nie cierpiałby, ale też nie miałby powodu, żeby się zastanowić i zmienić. Gdyby natomiast ojciec był okrutny, czyli kierował się rozgoryczeniem i gniewem, a nie miłością, wtedy syn nie miałby do kogo wrócić (por. Łk 15, 11 - 32).
Nie można analizować dojrzałości emocjonalnej w sposób abstrakcyjny, czyli w oderwaniu od kontekstu egzystencjalnego danego człowieka. Ewentualny stan napięcia emocjonalnego nie musi automatycznie wskazywać na zaburzenia w tym aspekcie, lecz może być związany z określonymi trudnościami czy sytuacjami, w których zachowanie spokoju emocjonalnego nie jest ani możliwe, ani naturalne.
Dojrzała postawa wobec emocji nie oznacza też, że przeżywamy jedynie miłe uczucia i że nie doznajemy żadnych bolesnych stanów emocjonalnych. Taka sytuacja byłaby przejawem zaburzenia, gdyż emocje informują nas o naszej sytuacji życiowej, a w życiu każdego człowieka przynajmniej czasami pojawiają się sytuacje bolesne i niepokojące. Z tego względu także Jezus Chrystus przeżywał bardzo różne stany emocjonalne: od radości i wzruszenia do gniewu, niepokoju i dramatycznego cierpienia w Ogrójcu czy na krzyżu. W obliczu śmierci przeżywał wręcz dramatyczne poczucia opuszczenia przez Ojca.
Dojrzała postawa wobec emocji oznacza odkrycie, że uczucia są wewnętrznym „przyjacielem”, który mówi mi prawdę (radosną lub bolesną) o mojej aktualnej sytuacji i który mnie motywuje do pozytywnego działania. Jeśli np. ktoś mnie krzywdzi, to mój gniew jest informacją, iż kontakt z tą osobą jest dla mnie szkodliwy, a jednocześnie jest źródłem energii mobilizującej do zmiany takiej sytuacji. Niestety łatwo o postawy skrajne wobec emocji. Jedną skrajnością jest próba ucieczki od bolesnych uczuć, np. za pomocą substancji psychotropowych, które zniekształcają nasze przeżycia. Drugą skrajnością jest bierne uleganie uczuciom i emocjom. Dojrzałość natomiast to sytuacja, w której uczucia mnie informują o mojej aktualnej sytuacji życiowej, lecz mną nie rządzą. Dojrzały człowiek kieruje się bowiem miłością, prawdą i odpowiedzialnością a nie emocjami. Potrzebna jest zatem mediacja świadomości, woli i wartości w zajęciu dojrzałej postawy wobec przeżywanych uczuć. "Doskonałość dobra moralnego lub ludzkiego wymaga, by rozum kierował uczuciami" (KKK 1767). Zajęcie dojrzałej postawy wobec własnej emocjonalności nie jest czymś spontanicznym, ani łatwym. Wymaga czujności, pokory i wewnętrznej dyscypliny. Właśnie dlatego "emocje i doznania mogą być przekształcone w cnoty lub zniekształcone w wady" (KKK 1774).
Dojrzałość w sferze uczuciowej oznacza ponadto odkrycie, że bolesne emocje nie są nieszczęściem. Są natomiast ważną, chociaż bolesną informacją. Szczęście nie polega na dobrym samopoczuciu emocjonalnym, lecz jest konsekwencją życia w miłości i prawdzie. Powinniśmy zatem czynić nie to, co w danej sytuacji jest emocjonalnie przyjemniejsze lecz to, co jest wartościowsze. Miłość i odpowiedzialność jest zwykle trudniejsza niż wygodnictwo i egoizm. Ale wygodnictwo i egoizm prowadzi do postępowania, którego człowiek zaczyna się z czasem wstydzić i żałować. Natomiast wierność miłości i prawdzie owocuje radością, poczuciem bezpieczeństwa i wewnętrznym pokojem.
Żyjąc na tej ziemi po grzechu pierworodnym, nie mamy alternatywy: żyć w dobrym nastroju albo cierpieć. W każdym ludzkim życiu pojawia się jedno i drugie. Jeśli dla kogoś celem życia jest szukanie dobrego nastroju za wszelką cenę, także kosztem sumienia, miłości i prawdy, to taki człowiek będzie coraz bardziej rozgoryczony i nieszczęśliwy. Jeśli natomiast za cel życia uzna ktoś postępowanie na miarę Bożego powołania, na miarę miłości i odpowiedzialności, to taki człowiek może być szczęśliwy, mimo że także w jego życiu będzie nadal miejsce na emocjonalny ból, cierpienie i niepokój.
Człowiek pozostaje niespokojny w obliczu własnych emocji i przeżyć. Znalezienie wewnętrznego wyciszenia, dojrzałości i równowagi jest ostatecznie możliwe tylko wtedy, gdy sercem, wolą i rozumem przylgniemy do Chrystusa - jedynego Pana i Zbawiciela człowieka. "W życiu chrześcijańskim sam Duch Święty wypełnia swoje dzieło, pobudzając całość bytu człowieka, wraz z jego cierpieniami, obawami, smutkami, jak to jawi się w agonii i męce Pana. W Chrystusie uczucia ludzkie mogą otrzymać swoje spełnienie w miłości i boskim szczęściu" (KKK 1769).
Gdy chodzi o kontrolę w sferze afektywnej, to zdolność do panowania nad własnymi przeżyciami stanowi ważne potwierdzenie prawidłowego rozwoju. Błędem są postawy skrajne. Pierwsza skrajność to naiwna spontaniczność w sferze emocjonalnej, która prowadzi do dyktatury emocji. Skrajność druga to negowanie własnych emocji. Dojrzałość polega na tym, że dany człowiek jest świadomy własnych przeżyć (jest wolny od bloków psychicznych), a jednocześnie panuje nad sposobami ich wyrażania oraz potrafi wykorzystać informacje, które są w nich zawarte.
Niezwykle istotnym sprawdzianem dojrzałości w sferze afektywnej jest prawidłowa relacja miedzy motywacją a uczuciami. Niektórzy sądzą (por. McClelland, Personality, New York 1951, s. 466), że podstawowym motywem ludzkiego działania jest szukanie przyjemności i unikanie emocjonalnego niepokoju. Tymczasem tego typu postawa jest typowa dla dzieci, a także dla ludzi niedojrzałych lub zaburzonych psychicznie. Natomiast człowiek dojrzały i odpowiedzialny kieruje się w swoich decyzjach i działaniach nie tym, co przynosi mu doraźną przyjemność czy co w danym momencie pozwala mu uniknąć nieprzyjemnych stanów emocjonalnych, lecz tym, co jest danej sytuacji wartościowsze. Innymi słowy dla dojrzałego człowieka podstawowym motywem działania jest prawda, miłość i odpowiedzialność, a nie jego stany czy potrzeby uczuciowe. Z tego właśnie względu dojrzały człowiek jest w stanie zdecydować się na coś, co w danej chwili jest bolesne emocjonalnie (np. powiedzieć gorzką prawdę samemu sobie lub innym) i powstrzymać się od czynienia czegoś, co dałoby doraźne zadowolenie emocjonalnie (np. agresywne odreagowanie krzywdy czy sięgnięcie po narkotyk).
Inne ważne kryterium dojrzałości to świadomość, że nie można na trwałe poprawić przeżywanych uczuć i nastrojów, bez pozytywnej modyfikacji własnego postępowania i własnej sytuacji egzystencjalnej. Nasze przeżycia nigdy nie są czymś przypadkowym. Osoba ludzka jest całością, a jej sfera psychiczna nie jest odizolowana od pozostałych wymiarów człowieczeństwa. Psychika to rodzaj lustra, w którym człowiek może zobaczyć sytuację, w której się znajduje. Byłoby naiwnością modyfikować własne przeżycia psychiczne zamiast modyfikować samego siebie. Takiej naiwności ulegają niemal wszystkie modne obecnie systemy psychologiczne, które obiecują swoim klientom poprawę nastroju bez modyfikowania ich zachowań oraz ich sytuacji życiowej. Tego typu systemy stają się rodzajem opium dla ludzi i redukują same siebie do roli alkoholu czy narkotyku. Ludzie, którzy nie radzą sobie z życiem - i w konsekwencji - z emocjami, sięgają po substancje psychoaktywne właśnie po to, by osiągnąć poprawę nastroju bez poprawiania własnego zachowania i sytuacji, w której się znajdują.
Człowiek dojrzały nie poddaje się iluzji, że może poprawić swoje samopoczucie emocjonalne w oderwaniu od swojej sytuacji egzystencjalnej. Zdaje sobie sprawę z tego, że celem życia jest dobre postępowanie, a nie szukanie dobrego nastroju. Rozumie, że szczęście nie jest osiągalne wprost.
Zadaniem wychowawców jest pomaganie wychowankom, by dojrzale rozumieli i przeżywali swoją sferę uczuć i emocji. Wrażliwość w tej sferze to nie przejaw słabości czy naiwności, lecz to ważna informacja o sytuacji egzystencjalnej człowieka oraz energia psychiczna, potrzebna do podejmowania decyzji i działań. W sposób szczególny dojrzale uformowana sfera afektywna informuje nas o naszych więziach z samym sobą (sposób przeżywania samego siebie), o naszej postawie wobec innych ludzi (sposób włączenia się w więzi społeczne), ) i wobec Boga (sposób przeżywania Transcendencji) oraz o naszej postawie wobec otaczającej rzeczywistości. Jednocześnie dojrzała sfera emocjonalna pomaga nam w budowaniu pogłębionych więzi międzyosobowych poprzez doświadczenie poczucia bezpieczeństwa, zaufania, radości, wdzięczności, fascynacji i tym podobnych stanów emocjonalnych w kontakcie z innymi.
Dojrzałość w tym aspekcie wiąże się również ze zdolnością do reagowania emocjonalnego w sposób proporcjonalny do danej sytuacji, bodźca, wydarzenia czy rodzaju spotkania z drugą osobą. Brak proporcji może wyrażać się zarówno w postaci nadwrażliwości emocjonalnej (np. rozpacz czy stany samobójcze w obliczu drobnych niepowodzeń życiowych), jak też w postaci obojętności emocjonalnej (oziębłość lub zupełny brak reakcji emocjonalnej w obliczu najbardziej nawet dramatycznych krzywd czy wydarzeń). Podstawowe przyczyny tego typu zaburzeń emocjonalnych to: uszkodzenia neurologiczne (zwłaszcza mózgu), zaburzenia emocjonalne (np. w funkcjonowaniu tarczycy czy innych gruczołów, albo wskutek stosowania hormonalnych tabletek antykoncepcyjnych czy odchudzających), a także dramatyczne krzywdy czy długofalowe bolesne przeżycia, zwłaszcza w okresie życia płodowego i we wczesnym dzieciństwie. Dojrzałość w tym aspekcie to sytuacja, w której wychowanek przeżywa stany emocjonalne proporcjonalne do danej sytuacji, zachowań czy więzi międzyosobowych.
5.1. Formowanie dojrzałego sposobu przeżywania samego siebie: własnego „ja” i własnej
subiektywności
Nieuporządkowane emocje zniekształcają sposób widzenia, oceniania i przeżywania, a przez to prowadzą do zaburzonej subiektywności. Niedojrzałość oznacza m.in. nadmierną koncentrację emocjonalną na samym sobie oraz traktowanie własnych przeżyć i odczuć jako jedynego lub najważniejszego kryterium myślenia, decydowania i działania. Wszystkie te zjawiska to przejawy zaburzonej sfery afektywnej. Sfera emocjonalna może być do tego stopnia zaburzona, że zupełnie zniekształca sferę myślenia oraz percepcję samego siebie i świata zewnętrznego. W takiej sytuacji nie jest możliwa dojrzała interioryzacja podstawowych prawd o człowieku, wartości i norm moralnych. Odpowiedzialne wychowanie polega zatem na uczeniu wychowanka, by był świadomy tego, co przeżywa oraz by umiał dystansować się od własnych przeżyć i potrzeb emocjonalnych. Wtedy tylko będzie możliwe osiągnięcie dojrzałej integracji aspektu subiektywnego i obiektywnego. Dojrzała subiektywność nie jest ucieczką od rzeczywistości, lecz specyficznym dla danej osoby sposobem przeżywania obiektywnych prawd i norm postępowania, w tym obiektywnej prawdy o własnym powołaniu i sposobach jego realizacji, a także o aktualnym poziomie osobistego rozwoju. Człowiek niedojrzały czy niezrównoważony emocjonalnie ucieka od obiektywnych kryteriów weryfikacji własnego powołania i sposobu jego realizacji.
Równowaga afektywna to nie tylko doświadczanie przeżyć emocjonalnych, które są proporcjonalne do danego bodźca czy wydarzenia. To także umiejętność integracji odmiennych stanów afektywnych. Oznacza to zdolność wychowanka do osiągania równowagi np. między poczuciem bezpieczeństwa a nieuniknionymi lękami czy poczuciem zagrożenia, a także między zdolnością do wyrażania emocjonalnej czułości lub stanowczości w proporcji do danej sytuacji oraz w zależności od sposobu postępowania danej osoby.
5.2. Sfera afektywna a postawa wychowanka wobec samego siebie i innych
Jednym z istotnych zadań wychowawczych jest pomaganie wychowankowi, by w prawidłowy sposób przezwyciężał napięcie emocjonalne między tendencją do bycia dla samego siebie, a tendencją do bycia dla innych osób. Niedojrzałość polega na tym, że dany wychowanek jest związany więzią emocjonalną z samym sobą kosztem więzi z innymi ludźmi, co może prowadzić do izolacji, osamotnienia lub egoizmu. Druga skrajność to niezdrowa, nadmierna zależność emocjonalna od innych osób, kosztem emocjonalnej więzi z samym sobą. W obu przypadkach dany wychowanek nie będzie zdolny do dojrzałej miłości. W pierwszym przypadku będzie bowiem unikał kontaktu z drugim człowiekiem (narcystyczne osamotnienie) lub posługiwał się nim dla zaspokojenia własnych potrzeb emocjonalnych (egoizm i manipulacja). W drugim przypadku będzie przesadnie ofiarny na rzecz innych ludzi, nie stając się jednak bezinteresownym darem, ale — zwykle nieświadomie — dążąc do zaspokojenia głównie własnych, niedojrzałych potrzeb emocjonalnych (naiwny lub pozorny altruizm). Człowiek zrównoważony emocjonalnie ofiaruje innym to, co służy ich rozwojowi. Natomiast człowiek niedojrzały w tej sferze „ofiaruje” innym to, co jemu samemu sprawia emocjonalną przyjemność. Z tego względu wychowanie to promowanie równowagi między emocjonalną więzią wychowanka z samym sobą, a jego więzią z innymi, między emocjonalną troską o siebie, a troską o innych.
5.3. Sfera afektywna a konflikty i doświadczenia traumatyczne
Jeśli wychowanek doświadcza poważnych konfliktów osobistych, moralnych, rodzinnych, religijnych czy społecznych, albo boleśnie odczuwa jakieś traumatyczne przeżycia czy krzywdy z przeszłości, wtedy prowadzi to do zachwiania równowagi emocjonalnej w obecnej fazie życia. Powiększa się też wtedy zakres przeżyć nieświadomych. To wszystko prowadzi do określonych postaw czy zachowań, które mają charakter symptomu i których cele są sprzeczne ze świadomymi przekonaniami i deklaracjami samego wychowanka. Formacja afektywna to zatem pomoc, by wychowanek rozwiązał, a przynajmniej uświadomił sobie problemy czy konflikty, które obecnie przeżywa czy które wyniósł z dzieciństwa. Jeśli ktoś np. ma niską samoocenę emocjonalną, ten będzie nadmiernie wrażliwy na każdą krytyczną uwagę przełożonych. Będzie też ulegał nieświadomej zazdrości czy zawiści, albo będzie stawiał sobie nierealne wymagania w nieświadomej pogoni za poczuciem wielkości czy w celu kompensowania kompleksów, z których nie zdaje sobie sprawy.
5.4. Sfera afektywna a odpowiedzialność moralna
Wychowanie w sferze afektywnej oznacza uświadamianie wychowankowi faktu, że emocje i uczucia nie podlegają ocenie moralnej, gdyż nie są wynikiem świadomej i wolnej decyzji, lecz wyrażają spontaniczną reakcję organizmu w obliczu określonych bodźców, osób czy wydarzeń. Ocenie moralnej podlega bardziej nasza postawa wobec przeżywanych emocji, niż one same. Odpowiedzialności moralnej mogą podlegać czyny dokonane pod wpływem danych przeżyć, ale nie same przeżycia. W teorii raczej wszyscy akceptują powyższy fakt. W praktyce jednak wielu wychowanków ma problemy z precyzyjnym rozróżnianiem powyższych płaszczyzn i z prawidłowym określaniem odpowiedzialności moralnej. W konsekwencji często unikamy kontaktu z przeżyciami klasyfikowanymi — choćby nieświadomie — jako grzeszne, wstydliwie czy niewłaściwe. Ważnym elementem wychowania jest zatem promowanie wolności wewnętrznej w obliczu różnorodnych przeżyć emocjonalnych, aby nie dochodziło do zawężania lub zniekształcenia samoświadomości wychowanka w tej sferze.
5.5. Przezwyciężanie poważnych niedojrzałości w sferze emocjonalnej
Do typowych przejawów niedojrzałości emocjonalnej należy częsta i zaskakująca zmiana nastrojów, skłonność do niedojrzałych związków emocjonalnych (opartych na dominacji lub na zupełnym podporządkowaniu się drugiej osobie czy grupie ludzi), poważne zablokowania psychiczne i emocjonalne sfery tabu, obronne racjonalizowanie lub negowanie sfery emocjonalnej (prowadzi to m.in. do skrajnie uproszczonych przekonań moralnych czy religijnych, aby „uspokoić” emocjonalną niepewność), dominacja naiwnej spontaniczności emocjonalnej (aż do zachowań „teatralnych” i histerycznych), stałe, nieuzasadnione stany lękowe, patologiczne poczucie winy, intensywny lęk przed podejmowaniem decyzji, dążenie do odreagowania emocjonalnego za wszelką cenę (drobne ale częste odreagowania, lub rzadkie ale intensywne „wybuchy” emocjonalne). W obliczu tego typu niedojrzałości konieczne jest podjęcie systematycznej pracy wychowawczej. Brak widocznych postępów w tym względzie stanowi wyraźny znak, że dany wychowanek powinien skorzystać z pomocy specjalistów.
Najdoskonalszym wzorem dojrzałości emocjonalnej jest Chrystus. Potrafił On świadomie przeżywać i wyrażać bardzo różne stany emocjonalne: od wielkiej radości i wzruszenia do gniewu, niepokoju i oburzenia. W Ogrójcu doświadczał aż tak dramatycznego cierpienia, że pocił się krwią. Na krzyżu - w obliczu śmierci - ogarnęła go rozpacz i emocjonalne poczucie opuszczenia. Wykrzyczał swoje przeżycia w dramatycznych słowach: Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił. Chrystus nie kierował się jednak emocjami, lecz wolą swego Ojca, miłością i prawdą, troską o człowieka, wiernością swojej misji. Nawet w obliczu śmierci i emocjonalnej rozpaczy, potrafił zdobyć się na postawę zawierzenia i zaufania: Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mojego. Wychowawcy zdają sobie sprawę z tego, że naśladowanie tego typu postawy i osiąganie równowagi w obliczu najbardziej nawet bolesnych emocji, wymaga nie tylko pracy nad sobą w tej sferze, ale osiągnięcia wolności, odpowiedzialności i równowagi również w pozostałych sferach życia.
opr. mg/mg