Wywiad z rekolekcjonistą - ks. dr Markiem Dziewieckim na zakończenie rekolekcji w Wyższym Metropolitarnym Seminarium Duchownym w Warszawie
1. Mówił Ksiądz w pierwszym dniu naszych rozważań o fenomenie, geniuszu kobiety.
Czy mógłby Ksiądz powiedzieć nam o fenomenie mężczyzn, którymi jesteśmy? Czy mężczyzna udał się Panu Bogu? Jeśli może warto zacząć uprawiać maskulinizm?
- Maskulinizm uprawiają skrajne feministki, które nie rozumieją lub nie chcą rozumieć geniuszu kobiety i dlatego nawołują panie do naśladowania mężczyzn. Tymczasem istnieje istotna różnica między płciami. Otóż kobiety są z natury bardziej wrażliwe na świat osób, a mężczyźni są bardziej predysponowani do sprawnego funkcjonowania w świecie rzeczy. Oczywiście mężczyźni mają też swój geniusz. Potrafią być silniejsi psychicznie (kobieta zmienną jest...), skupiać się na istocie rzeczy. Są z reguły lepszymi organizatorami, a najważniejsze jest to, że potrafią kochać dojrzałą miłością nawet w sytuacjach skrajnie trudnych (por. przypowieść o mądrze kochającym ojcu i marnotrawnym synu), podczas gdy kobiety mają wtedy tendencję, by poddawać się emocjom i kierować nastrojem chwili. Zadaniem księży jest pomaganie chłopcom i dziewczętom oraz dorosłym, by rozumieli i akceptowali własną płeć oraz by potrafili szlachetnie spotykać się z osobami płci odmiennej. Wtedy jest optymalna szansa na wzajemne wsparcie i dojrzałą miłość bliźniego.
2. Na czym polega według Księdza wychowywanie nas - duchownych przez kobiety? Jaka jest ich konkretna rola przy nas?
- Kobiety są naszymi pierwszymi wychowawcami i przełożonymi. Gdy jesteśmy jeszcze maluchami, wtedy zwykle nasze mamy, babcie, siostry czy ciocie - a zatem kobiety - uczą nas modlitwy, przyprowadzają do Kościoła, opowiadają o Bogu, formują sumienie. To one uczą nas szczególnej wrażliwości na drugiego człowieka i są wzorcami ofiarnej miłości bliźniego. To kobiety modlą się zwykle za nas ze szczególną intensywnością. Prawdopodobnie sporo alumnów i kapłanów przezwyciężyło kryzys powołania właśnie dzięki Bożej obecności mamy czy innej mądrej, dojrzałej kobiety. Szczególnym zadaniem kobiet jest uwrażliwianie nas na Boga i na człowieka oraz umacnianie nas własną wiernością i ofiarnością na wzór Maryi.
3. Czy możliwa jest przyjaźń pomiędzy klerykiem, księdzem a kobietą, na czym ma ona polegać?
- Oczywiście, że taka przyjaźń jest możliwa, ale obowiązuje tu kilka reguł. Po pierwsze, przyjaźń mogą budować jedynie ci, którzy osiągnęli już wysoki stopień osobistego rozwoju psychicznego (zwłaszcza emocjonalnego), moralnego, duchowego i społecznego. Po drugie, warunkiem nawiązania przyjaźni z innymi jest przyjęcie samego siebie z Bożą miłością. Kto jest wrogiem dla samego siebie, ten będzie też wrogiem dla innych. Po trzecie, przyjaźń z kobietami jest o tyle trudniejsza, że z natury wiąże się z większą wzajemną atrakcyjnością (bo jesteśmy tak różni od drugiej płci) oraz z większym zaangażowaniem emocjonalnym. Może zatem przerodzić się w zakochanie, a nawet zredukować do płaszczyzny pożądania. Ponadto nawet jeśli my sami przeżywamy przyjaźń z daną kobietą w sposób dojrzały, to musimy jeszcze brać pod uwagę jej przeżycia i ewentualną niedojrzałość czy błędne oczekiwania. Z tego powodu dla alumna czy kapłana najzdrowsze i najbardziej czytelne są więzi przyjaźni z całymi rodzinami, a nie z pojedynczymi kobietami.
4. Czy język ironii, oceny może być nośnikiem miłości bliźniego? Psychologia przecież definiuje ironię jako ukrytą agresję. Czy zgadza się Ksiądz z tą opinią?
- Zacznijmy od ocen. Ocena zachowań jest czasem wręcz podstawą miłości bliźniego. Naiwna tolerancja to przecież zaprzeczenie miłości. Błędem natomiast jest ocenianie z zewnątrz danej osoby, zamiast ograniczania się do oceny jej zachowań. Ocenę osoby pozostawmy Bogu, bo tylko On zna nasze serca i nasze myśli. Gdy chodzi z kolei o ironię, to rzeczywiście jest w niej zawsze jakiś element agresji. Zwłaszcza jeśli ironia nie jest kierowana do samego siebie... Z tego względu nie zachęcam do stosowania ironii w kontaktach duszpasterskich. Czasami jest konieczna twardość i bezkompromisowość w głoszeniu prawdy, gdy tego wymaga sytuacja. Tak czynił Chrystus np. wobec ludzi cynicznych. Natomiast ironia może być akceptowana wtedy, gdy nie mówimy do rozmówcy o nim samym, lecz coś mu wyjaśniamy. Kiedy np. tłumaczymy młodzieży z lekką ironią, że nie istnieją „wolne związki”, tak jak nie istnieje sucha woda czy kwadratowe koło. Wtedy łatwiej będzie naszym słuchaczom zapamiętać taką oczywistą prawdę.
5. Wielokrotnie w czasie tych rekolekcji dawał Ksiądz przykład Jana Pawła. Na czym polega z psychologicznego punktu widzenia fenomen tej osobowości? Na czym polega tajemnica jego postawy, w której nigdy nie używa ironii, oceny; daje się "wykorzystywać" w zależności od okoliczności, uwarunkowań politycznych, itd. Ostatnim gorącym przykładem jest chociażby wykorzystywanie przez niektórych polityków stanowiska Stolicy Apostolskiej przed referendum dotyczącym akcesu do Unii Europejskiej.
- Jan Paweł II jest wyjątkowo czytelnym i wiernym świadkiem Chrystusa, gdyż on najpierw kocha i milczy, kocha i modli się, a dopiero później mówi, przekonuje, zachęca, wzywa do wierności Ewangelii. Taka postawa jest najlepszym punktem wyjścia w nowej ewangelizacji. Bezkompromisowość w obronie prawdy i chrześcijaństwa, odwaga nazywania zła po imieniu, ból i cierpienie w obliczu tych, którzy odchodzą od Jezusa czy wręcz stają się demoralizatorami. A jednocześnie cierpliwa miłość do grzesznika, przebaczenie temu, kto do niego strzelał, głoszenie Ewangelii miłości i życia światu dotkniętemu cywilizacją egoizmu i śmierci. To wszystko sprawia, że Jan Paweł II dociera ze swoją czułą, a jednocześnie stanowczą obecnością do wszystkich grup wiekowych i do ludzi wszystkich kultur. Ktoś taki jak on jest tak czytelny i tak przezroczysty w swoim świadectwie, że nie ma potrzeby się bronić przed tymi, którzy próbują manipulować jego słowami. Życzę Alumnom Warszawskiego Seminarium dorastania do takiej właśnie miary kapłaństwa i świadectwa wiary. A przy okazji dziękuję za wspólną modlitwę i wszystkie rekolekcyjne spotkania. Szczęść Boże na wspaniały trud dorastania do kapłaństwa na miarę serca Zbawiciela.
opr. mg/mg