Św. Hildegarda - żyła po to, aby być tubą Pana

Za życia dokonała wielu cudów, a po śmierci nadal cieszy się nieustającą popularnością jako wstawienniczka i autorka pism duchowych i praktycznych. Będziecie zaskoczeni faktami z fascynującego życia tej świętej benedyktynki, zwłaszcza, że odbiega od naszego obrazu życia kobiet w średniowieczu. Przedstawiamy fragment z książki Cristiny Siccardi "Święta Hildegarda z Bingen. Życie i duchowość", która ukazała się nakładem Wydawnictwa eSPe.

Hildegarda, specjalna wybranka Boża, germańska sybilla, żyła po to, aby być tubą Pana. Nie tyle ona szukała prawdy, doskonałego połączenia wiary z rozumem, ile to prawda posiadła ją, zgodnie z tym, co pisze św. Tomasz z Akwinu (około 1225–1274) w dziele De veritate: „Nie ty posiadasz prawdę, lecz to ona posiada ciebie”. Sama Hildegarda podaje taką oto charakterystykę prorokini:

Opanowuje ją pewna twardość, podobna do oporności marmuru. Nikomu nie schlebia, lecz przeniknięta  Duchem Świętym, pozostaje niewzruszona i nie chwieje się w niepodzielonej prawdzie. W jej słowach nie kryje się żadna sprzeczność, albowiem to, co głosi, otrzymuje nie od kogo innego, tylko od niepodzielonego Boga. Jest przeto nieugięta jak skała i przed nikim nie ustępuje. Wszystko to wszakże dokonuje się w czystości prostoty, która tak jak prostota dziecka oznajmia wyłącznie to, co wie i widzi. 

Ta wizja odegrała główną rolę w pełnym przygód, cierpień i trudów życiu Hildegardy. Więcej nawet – odcisnęła się  w jej duszy, jeszcze zanim znalazła swój wyraz zewnętrzny, co wyznała ona sama, i pozostała ukryta przez szereg lat, aż Pan nakazał ją spisać i ogłosić. Wtedy wizja przemieniła się w proroctwo – które jest najintensywniejszą formą widzenia, gdyż sięga w dal, poza czas i przestrzeń – i w posłannictwo, będące największą postacią miłości. 

Hildegarda jest świadkiem tajemnicy i „wykazuje zdolność tworzenia powiązań – umiejętność typowo kobiecą”.  Jej dorobek, chociaż obejmujący wiele dyscyplin, cechuje się głęboką jednością, a przyświeca mu jasny zamysł: dopomóc duchowo i cieleśnie (pomyślmy o licznych środkach leczniczych, które doradzała św. Hildegarda) ludzkości przebywającej na wygnaniu. Nauki świętej, wygłaszane z matczyną pewnością, mają ponadczasową wartość. 

Hildegarda, której dusza wylewa się i rozprzestrzenia, była mistyczką, teologiem, pisarką, muzykiem, botanikiem, zielarką... Wykaz dzieł napisanych przez „sybillę znad Renu” obejmuje pokaźną liczbę pozycji, lecz jeszcze dłuższa jest lista podjętych tematów. Święta zajmowała się teologią, filozofią, etyką, hagiografią, naukami przyrodniczymi, medycyną i kosmologią, układała poezje, komponowała znakomitą muzykę i prowadziła ożywioną korespondencję z wieloma osobistościami z całej Europy. Pomimo to uważała się za nieuczoną (indocta), a swoją zdumiewającą wiedzę czerpała z przebogatej kultury wlanej. Pisała zawsze po łacinie, chociaż nigdy nie uczyła się tego języka. 

Stała się „sybillą znad Renu”, gdy w pełni uświadomiła  sobie prorocką misję, do której powołał ją Bóg. Dlatego od początkowego onieśmielenia przeszła do niezbitej pewności poglądów i zamiarów. Rola św. Hildegardy z Bingen, założycielki klasztorów i misjonarki-kaznodziejki, polegała na pośredniczeniu między niebem a ziemią. Mniszka przemawiała nie z własnej woli, lecz w imieniu Światłości żywej, która wlała w nią mądrość i którą ona sama ujrzała już w wieku lat trzech, o czym później opowiadała: 

Rodziciele moi z westchnieniem poświęcili mnie Bogu i w wieku trzech lat ujrzałam tak wielkie światło, że dusza we mnie zadrżała; jednakże z racji swojego dziecięctwa nie umiałam o tym nic powiedzieć. Kiedy miałam lat osiem, zostałam ofiarowana Bogu do stanu duchownego. Do lat piętnastu przeżyłam wiele widzeń i z prostotą opowiadałam rozmaite rzeczy, tak że słuchający tego się dziwili, skąd i od kogo to pochodzi. Mnie również to zdumiewało, że ilekroć miałam wizję  wewnętrzną, widziałam także oczyma ciała; ponieważ zaś nigdy nie słyszałam o czymś podobnym, ukrywałam te wizje w głębi duszy, o ile mogłam. Nie znałam wielu rzeczy zewnętrznych z powodu dolegliwości, która mnie częstokroć nawiedza, od kiedy byłam karmiona przez matkę, po dzień dzisiejszy; dolegliwość ta znękała moje ciało i odjęła mi dużo sił. Wielce tym wszystkim wyczerpana, spytałam jedną piastunkę, czy widzi coś innego poza tym, co na zewnątrz; nic mi na to nie  odrzekła, niczego bowiem nie widziała. Toteż zdjęta wielkim przestrachem, nie ośmielałam się odsłaniać  przed nikim swoich wewnętrznych doświadczeń; niemniej mówiąc i dyktując wiele, zwykłam opowiadać  o rzeczach przyszłych. Ilekroć zaś pozostawałam całkowicie pogrążona w widzeniu, mówiłam wiele rzeczy  brzmiących osobliwie dla każdego, kto ich słuchał. Gdy  natomiast nieco się zmniejszała siła widzenia, podczas którego zachowywałam się bardziej jak dziecko aniżeli osoba w moim wieku, wtenczas wstydziłam się  wielce, często płakałam i wielekroć zachowywałabym  chętnie milczenie, gdyby mi to było dane. Z obawy zaś  przed ludźmi nie ośmielałam się wyjawiać nikomu,  jak przebiegały owe widzenia. Jednakże pewna szlachetna niewiasta, której pieczy wychowawczej zostałam  powierzona, spostrzegła to i wyjawiła jednej znanej  sobie zakonnicy.


fragment pochodzi z książki "Święta Hildegarda z Bingen. Życie i duchowość", która ukazała się nakładem Wydawnictwa eSPe

Więcej o książce "Święta Hildegarda z Bingen. Życie i duchowość", Wydawnictwo eSPe

« 1 »

reklama

reklama

reklama