Żaden z prowincjałów od 2000 roku nie tylko nie wszczyna karnego procesu kanonicznego, ale i nie zawiadamia organów ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa na terenie wrocławskiego klasztoru – pisze Paulina Guzik o sprawie o. Pawła M., który miał się dopuścić przestępstw seksualnych.
Paulina Guzik na łamach „Więzi” podjęła temat dotyczący przestępstw o. Pawła M., dominikanina, który wielokrotnie dopuścił się wykorzystania seksualnego kobiet. Wiele z tych spraw dotyczyło czasu działalności w duszpasterstwie akademickim we Wrocławiu.
Okazuje się, że o. Paweł M. nie podniósł praktycznie żadnych konsekwencji swoich czynów, a zgłoszone do zakonu przypadki młodych kobiet krzywdzonych przez niego nie zostały potratowane poważnie. Sprawy studentek jednak się przedawniły, dziś to dorosłe kobiety po 40, ale opieszałość w działaniach wobec o. Pawła M. doprowadziła do kolejnej tragedii. Kolejną jego ofiarą padła siostra zakonna.
W swoim tekście Paulina Guzik przytacza dwie historie: Weroniki, która była ofiarą jako studentka i s. Małgorzaty, która była wykorzystywana seksualnie w latach 2011 i 2018 (imiona zostały zmienione). Jak zaznacza dziennikarka, do skrzywdzenia siostry by nie doszło, gdyby dominikanie prawidłowo zareagowali na wcześniejsze zgłoszenia. Historie łączy osoba o. Leopolda (imię zmienione), który znał sprawę Weroniki, wielokrotnie gwałconej przez zakonnika. Do niego zwróciła się o pomoc także s. Małgorzata. Pomógł on obu kobietom.
Obie historie są wstrząsające. Widać w nich, że o. Paweł M. wykorzystywał władzę duchową do manipulowania kobietami i wykorzystywania ich. Do wspólnot wprowadzał mentalność sekciarską, która dawała mu władzę nad ofiarami. Wręcz trudno uwierzyć, że takie rzeczy się działy i co gorsza, że dotyczyły osoby duchownej.
„Tłukł mnie do nieprzytomności, a potem gwałcił. Pamiętam, jak raz uciekłam. Dogonił mnie swoim busem i zaciągnął za włosy do środka. Tłumaczył, że jeśli nie wypełnię we wspólnocie woli Bożej, diabeł zdobędzie cały świat” – mówiła Weronika.
„W maju 2011 roku s. Małgorzata słyszy, «że rozeznanie jest takie, że będzie mnie uzdrawiał i że trzeba zrobić kilka rzeczy». Wtedy pierwszy raz ją wykorzystał seksualnie. Tłumaczył, że «Pan Jezus tego chce»” – pisze Guzik.
Pod płaszczykiem fałszywego mistycyzmu i dziwnych praktyk religijnych manipulował wieloma ludźmi, a kobiety gwałcił. Były pod jego wpływem do tego stopnia, że bały się wystąpić przeciwko niemu i nie umiały zrozumieć, że nie są winne, tylko są ofiarami.
Paulina Guzik opisuje także reakcje kolejnych władz zakonu na przestępstwa o. Pawła M.
„Niewątpliwie przyszło im mierzyć się z tą niewyobrażalną krzywdą jeszcze w czasach, gdy uniwersalnych procedur działania w takich sytuacjach nie było. Wszystko zaczęło się, zanim wybuchły wielkie skandale w Stanach Zjednoczonych, Irlandii, Francji czy Niemczech. Sprawa jednak ciągnęła się latami, atmosfera w Kościele w tym czasie się zmieniała, a ofiary o. Pawła M. wciąż wołały o zrozumienie. Przez 21 lat dominikanie nie wszczęli ani procesu kanonicznego, ani karnego – choć były podstawy do stawiania zarzutów o popełnienie poważnych przestępstw”.
W marcu dominikanie wydali oświadczenie w sprawie chęci całkowitego wyjaśnienia sprawy o. Pawła M. – „można je pokazywać na wykładach z komunikacji instytucjonalnej. Jest empatyczne, wrażliwe, skupione na skrzywdzonych. To chwalebny przykład, w którym instytucja (co w Kościele w Polsce niespotykane) przyznaje się do błędu” – pisze Paulina Guzik.
Jak dodaje, to jednak za mało.
„Kolejne wystąpienia medialne dominikanów świadczą o tym, że wciąż najłatwiej bić się w cudze piersi – mówiąc w wywiadach o poprzednich władzach zakonnych, a nie wspominając, ile mogło się zrobić samemu przez ostatnie co najmniej siedem lat. Brakowało informacji o własnych błędnych decyzjach obecnego prowincjała, które umożliwiły powstanie kolejnych krzywd – o czym w chwili aresztowania współbrata już dominikanie wiedzieli”.
Wobec o. Pawła M. został wszczęty 15 marca proces karny. Obie kobiety wspomniane w artykule złożyły już zeznania w tej sprawie w prokuraturze w Katowicach. Jak podają dominikanie: „Do czasu zakończenia sprawy ojciec Paweł M. znajduje się w izolacji, w jednym z klasztorów, z zakazem jego opuszczenia oraz zakazem noszenia stroju zakonnego, sprawowania czynności kapłańskich i kontaktowania się z kimkolwiek z zewnątrz”.
Źródło: wiez.pl