Ludzie wciąż pytają, czy pandemia to współczesna plaga egipska. Czy to może kara za grzechy? Czy Bóg nie jest wszechmogący, skoro ją dopuścił? Czy nie jest miłosierny? Co chce nam przekazać? A może nas opuścił? Czy On w ogóle istnieje? – pisze Ewa Czaczkowska.
Jak zaznacza w felietonie napisanym dla „Gościa Niedzielnego”, wiele osób próbuje znaleźć odpowiedź lub wskazówkę, jak duchowo odczytywać czas pandemii, ale jest to trudne zadanie. „Mam wrażenie, że czują się w tym osamotnione, bo mają, co zrozumiałe, zbyt mało do tego narzędzi – słabą zdolność duchowego widzenia rzeczywistości materialnej, małą wiedzę teologiczną, historyczną, a co najistotniejsze – niezdolność widzenia wszystkiego oczami Boga” – pisze Czaczkowska.
Wśród pojawiających się różnych popandemicznych wizji brakuje jednej – dotyczącej duchowości przyszłości. Dochodzi do odjeść z Kościoła spowodowanych skandalami pedofilskimi czy postępującą sekularyzacją młodzieży. „Ale oprócz tych odejść są też inne, nazwałabym je: covidowe. Chodzi o osoby, w których runął fałszywy obraz Boga, jaki mieli. A innego – prawdziwego – sami nie są w stanie odnaleźć” – podkreśla autorka.
Czaczkowska zauważa, że na początku pandemii, wiosną 2020 roku, księża bardziej angażowali się w tłumaczenie duchowej strony doświadczenia epidemii i chociażby śpiewali suplikację. Dziś nie widać tego zaangażowania. „Wszystko zostawiono medykom, wirusologom. A to za mało, bo do zrozumienia prawdy o życiu potrzeba zarówno wiedzy, rozumu, jak i wiary (fides et ratio)”.
Ludzie potrzebują tych płaszczyzn, żeby zrozumieć nową rzeczywistość, a Kościół wydaje się wycofany, mimo że głód duchowości istnieje, a nawet wzrasta w czasie kryzysu.
„I dlatego ludzie wciąż pytają, czy pandemia to współczesna plaga egipska. Czy to może kara za grzechy? Czy Bóg nie jest wszechmogący, skoro ją dopuścił? Czy nie jest miłosierny? Co chce nam przekazać? A może nas opuścił? Czy On w ogóle istnieje? Itp., itd. To są pytania, które nurtują, a zła odpowiedź – z powodu braku narzędzi wymienionych wyżej – może prowadzić do skutków katastrofalnych w indywidualnym wymiarze duchowym. I dlatego dziwi mnie to dość powszechne wycofanie się Kościoła z prób wyjaśniania duchowego sensu tego, czego dziś doświadczamy. Tym bardziej że historia świata i duchowości pokazuje, iż w czasach kryzysów ludzie są bardziej otwarci na poszukiwanie Boga”.
Jaka odpowiedź Kościół powinien dawać na znak czasu, jakim jest epidemia? Według Ewy Czaczkowskiej to słowa Jezusa przekazane przez s. Faustynę: „Nie znajdzie ludzkość uspokojenia, dopóki nie zwróci się z ufnością do miłosierdzia mojego”.
Jak pisał Jan Paweł II, miarą wyznaczoną złu, którego ofiarą i sprawcą jest człowiek, jest Boże miłosierdzie. Ono jest kluczem do zrozumienia i dobrego przeżycia czasu pandemii. Dlatego warto wzmóc modlitwy do Bożego miłosierdzia i zorganizować nowennę o ustanie pandemii, która przynosi coraz więcej negatywnych skutków nie tylko fizycznych, ale także duchowych.
Źródło: gość.pl