„Veritatis splendor”, czyli blask prawdy. Takie jest hasło tegorocznego Dnia Papieskiego nawiązujące do jednej z najważniejszych encyklik św. Jana Pawła II. Papież próbował powstrzymać narastanie niebezpiecznych tendencji i właściwie przewidział obecny kryzys Kościoła.
Cechą proroka jest dostrzeganie pewnych zjawisk wcześniej oraz wyraźniej niż inni. Także przewidywanie ich dalekosiężnych konsekwencji. Św. Jan Paweł II we wprowadzeniu do encykliki „Veritatis splendor” (1993 r.) pisał o rozprzestrzenianiu się we wnętrzu samego Kościoła niebezpiecznej tendencji polegającej na subiektywizacji norm moralnych, często dokonywanej w imię troski duszpasterskiej o człowieka. Do wnętrza chrześcijańskiego światopoglądu przeniknął „dogmat” relatywizmu głoszony przez liberalno-lewicową kulturę. Dobrze wyrażają go słowa piosenki Franka Sinatry „I did it my way” („Zrobiłem to po swojemu”). W pluralistycznym świecie głosi się, że nie może już być mowy o jednej obowiązującej wszystkich etyce. Każdy człowiek wybiera sobie takie przykazania, takie zasady, taką etykę, jaką uważa za słuszną. Człowiek sam ustala granice między dobrem a złem. Jest „moja” prawda, i „twoja” prawda, nie ma czegoś takiego jak prawda. Co jest prawdziwe dla mnie, nie musi być prawdziwe dla ciebie.
Nowa etyka katolicka
Jan Paweł II, etyk z wykształcenia, przez 6 lat przygotowywał adhortację, w której przeprowadził krytykę moralnego subiektywizmu. Chodziło przede wszystkim o zwrócenie uwagi i zaleczenie kryzysu we wnętrzu samego Kościoła, o nazwanie po imieniu błędnych tendencji w posoborowej teologii moralnej. Diagnoza papieża brzmiała następująco: „Wewnątrz samej społeczności chrześcijańskiej ukształtowała się nowa sytuacja, w której wobec nauczania moralnego Kościoła rozpowszechniane są coraz liczniejsze wątpliwości i zastrzeżenia natury humanitarnej i psychologicznej, społecznej i kulturowej, religijnej, a także w ścisłym sensie teologicznej. Nie jest to już krytyka częściowa i doraźna, ale próba globalnego i systematycznego zakwestionowania dziedzictwa doktryny moralnej (…). Uważa się, że niektóre elementy nauczania moralnego Kościoła są po prostu nie do przyjęcia; że Magisterium może się wypowiadać w kwestiach moralnych tylko po to, by «zachęcać sumienia» i «proponować wartości», z których każdy będzie sam czerpał inspirację dla autonomicznych decyzji i wyborów życiowych”. Niemiecka tzw. droga synodalna idzie dokładnie w tę stronę. Podjęto na niej próbę napisania na nowo etyki katolickiej, dostosowując ją do współczesnych trendów, np. uznając za dopuszczalne akty homoseksualne. Część biskupów niemieckich, niestety mniejsza, powiedziała temu „nie”. Póki co sytuacja jest patowa, ale wszystko na to wskazuje, że kryzys będzie narastał.
W związku z tym uważna lektura „Veritatis splendor” wydaje się czymś bardzo koniecznym. Kluczową myślą tej adhortacji jest fundamentalny związek między wolnością a prawdą. „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Te słowa Pana Jezusa są myślą przewodnią dokumentu.
Czas odważnych pasterzy
Jan Paweł II zauważa, że współczesność uczyniła bożka z wolności. Gdy z horyzontu znika Bóg, wtedy bogiem staje się sam człowiek. Dlatego sumienia nie uważa się już za „narzędzie” słuchania Boga, ale słuchania siebie samego. „Do tezy o obowiązku kierowania się własnym sumieniem niesłusznie dodano tezę, wedle której osąd moralny jest prawdziwy na mocy samego faktu, że pochodzi z sumienia. Wskutek tego zanikł jednak nieodzowny wymóg prawdy, ustępując miejsca kryterium szczerości, autentyczności, »zgody z samym sobą«”. W popkulturze (w reklamach, w piosenkach, w serialach, w poradnikach) nieustannie słychać hasła o konieczności słuchania siebie, życia po swojemu, samorealizacji, samospełnienia, bycia sobą. Cóż to jednak za wolność, która każe człowiekowi słuchać tylko samego siebie i uczynić własne widzimisię jedynym punktem odniesienia.
W związku z „chorobami” wolności i prawdy papież podkreśla, że istnieje uniwersalne prawo moralne wpisane w samą ludzką naturę. Pewne czyny są z samej swej natury zawsze „wewnętrznie złe”. Okoliczności lub intencje mogą zmniejszać winę człowieka, a nawet mogą ją redukować do zera, ale zło pozostaje złem. Uniwersalność norm moralnych nie przekreśla odrębności, wyjątkowości poszczególnych osób. Uwarunkowania czynów są złożone, różne, skomplikowane. Na nasze wybory wpływ wywierają czynniki kulturowe, społeczne, psychiczne, genetyczne itd. Uwzględnienie tego jest konieczne, ale nie może nigdy prowadzić do kwestionowania „obiektywnych norm moralności”, niezmiennych, zawsze aktualnych zasad – podkreśla Jan Paweł II. „Okoliczności lub intencje nie zdołają nigdy przekształcić czynu ze swej istoty niegodziwego ze względu na przedmiot w czyn «subiektywnie» godziwy lub taki, którego wybór można usprawiedliwić”.
Jan Paweł II zwraca uwagę na to, że zsekularyzowana kultura wywiera dziś potężny negatywny wpływ na życie wierzących. Konieczny jest detoks, jakiś antywirusowy program wpisany w sumienie, który chroni człowieka przed poglądami sprzecznymi ze zdrową nauką. „Istnieje pilna potrzeba, by chrześcijanie ponownie odkryli nowość swej wiary oraz jej moc osądzania kultury dominującej w ich środowisku”, podkreśla papież. Wiara ma moc osądzania kultury! To „osądzanie” dokonuje się przede wszystkim przez świadectwo życia zgodnego z prawdą, którą przynosi Chrystus. To osądzanie jest też zadaniem Magisterium Kościoła. Wymaga to dziś coraz więcej odwagi od pasterzy.
Źródło: Parafia u Jezusa i Maryi, nr 34/2022