Modlitwa, post, jałmużna – to wielkopostne praktyki znane od stuleci. Biorąc pod uwagę to, jak bardzo obecnie „obżeramy” się miałkimi treściami czerpanymi z internetu, warto w tym czasie zrobić sobie post od mediów społecznościowych i sięgnąć po poważniejsze lektury.
Taką sugestię przedstawia George Weigel w komentarzu zamieszczonym na National Catholic Register u progu tegorocznego Wielkiego Postu. Okres ten to niejako ponowne wejście w katechumenat dorosłych. Większość z nas ochrzczona została w dzieciństwie, nie doświadczyliśmy więc czasu katechumenatu. Od początku chrześcijaństwa był to czas bardzo intensywnej formacji duchowej i intelektualnej, gdy katechumeni wsłuchiwali się w nauki głoszone przez biskupa, przygotowując się do chrztu. Dziś praktyka ta dotyczy jedynie niewielkiej grupy dorosłych kandydatów do chrztu. Warto więc zadbać o pogłębienie swej formacji w oparciu o literaturę religijną.
Pierwszą i oczywistą propozycją jest Biblia. W codziennej Liturgii Godzin w okresie Wielkiego Postu Kościół czyta Księgę Wyjścia oraz List do Hebrajczyków. Niewielu świeckich katolików odmawia brewiarz, możemy jednak sięgnąć do tych ksiąg i poświęcić im kilkanaście minut dziennie, czytając rozdział po rozdziale i odnosząc tę lekturę do swojego życia. Na pewno warto także przygotować się do niedzielnej liturgii zapoznając się wcześniej z treścią czytań, którą udostępniamy zawsze na naszym serwerze.
Czytając Biblię warto sięgać do dobrych komentarzy i homilii – dlatego codziennie pod czytaniami w naszym serwisie liturgicznym zamieszczamy komentarz, a w niedzielę także kilka wybranych homilii. George Weigel poleca szczególnie serwis Coram Fratribus[1] biskupa Trondheim, jest on jednak dostępny wyłącznie w języku angielskim. Oto krótki fragment rozważania z tego serwisu na Środę Popielcową:
Przed naszymi oczami jawi się dziś śmierć. Ale nie jest to „memento mori” jakiegoś mrocznego klasztoru, tylko śmierć Chrystusa, widoczna w jasnym świetle dnia, przed ołtarzem, z którego podawany jest nam Chleb Życia. Pamiętaj, że jesteś prochem. Pamiętaj, że umrzesz. Jest to przesłanie, którego nasze czasy niechętnie słuchają. Nasz świat jest przerażony śmiercią. Śmierć jest jedyną ludzką rzeczywistością, której zdolności techniczne nie są w stanie oswoić, chociaż podejmowane są zdecydowane wysiłki, aby ukazać ją jako kwestię wyboru, a nie dar pochodzący z zewnątrz. Istnieje zatem wielka potrzeba naszego chrześcijańskiego świadectwa. Potwierdzając naszą śmiertelność, przyjmujemy swoje ograniczenia. Odrzucając złudzenia, przyznajemy, że nie jesteśmy Bogiem. W starożytnym i średniowiecznym świecie popiół był czymś najbardziej martwym. Popioły noszą w sobie pamięć ognia i pokazują, że ogień umarł; od nich nie można go ponownie rozpalić. Przez nasze „Amen” dla popiołu wyznajemy, że tak, wiemy, że umrzemy, że nosimy w sobie znamię śmierci; że nie możemy sami zaspokoić naszej olbrzymiej tęsknoty za życiem wiecznym. Tylko Bóg może spełnić to życzenie. I On to uczyni!
Wśród lektur polecanych przez Weigla znajduje się Boska Komedia Dantego (zwłaszcza drugi tom – Czyściec), trylogia Paula Horgana, wybitnego amerykańskiego katolickiego pisarza z połowy XX wieku, powieść Willi Cather „Death Comes for the Archbishop”, a także powieść Evelyna Waugha „Helena”, o matce cesarza Konstantyna. Ta ostatnia pozycja wydana była także przed laty po polsku przez wydawnictwo Znak i na pewno spodoba się tym, którzy lubią prozę historyczną.
Szczególnie ciekawą propozycją jest „Trylogia Kosmiczna” C.S. Lewisa. Jest to bardzo szczególny cykl powieści z gatunku chrześcijańskiego science fiction. Była ona przed laty wydana w Polsce i choć trudno ją obecnie znaleźć w księgarniach, z pewnością jest dostępna w niejednej bibliotece, a także w serwisie Allegro. O ile cykl „Opowieści z Narnii” przeznaczony był raczej dla dzieci, „Trylogia Kosmiczna” kierowana jest do dorosłych. Pod przykryciem fabuły science fiction odnajdziemy w niej głęboką refleksję na temat stworzenia świata, dramatu grzechu pierworodnego, toczącej się nieustannie walki duchowej o rozmiarach kosmicznych oraz przesłanie chrześcijańskiej nadziei na ostateczne zwycięstwo dobra.
Do C.S. Lewisa warto sięgać zawsze – zarówno do jego dzieł literackich, jak i do tych, w których porusza zagadnienia związane z życiem duchowym i apologetyką. W naszych czasach jedne i drugie są niezwykle ważne, nieustannie bowiem żyjemy pod olbrzymią presją światowego sposobu myślenia i postępowania. Jeśli chodzi o nowszych autorów – z pewnością warto czytać książki Scotta Hahna, wybitnego katolickiego apologety i teologa, wyjaśniającego w czytelny sposób tajemnice naszej wiary (m.in. „Uczta Baranka”, „Święte jest Jego imię”, „Anioły i święci”, „Śmierć jest nadzieją”). Szczególnie warta lektury jest jego refleksja na temat tego, ku czemu zmierza nasza cywilizacja, zrywając więź z chrześcijaństwem: „Godne to i sprawiedliwe” (wyd. Esprit 2023).
Drugą część Wielkiego Postu warto zarezerwować sobie na lekturę wybitnego dzieła Benedykta XVI, „Jezus z Nazaretu: Wielki Tydzień – od wjazdu do Jerozolimy do zmartwychwstania”. To wspaniała medytacja nad ostatecznym dramatem: zbawczą męką, śmiercią, zmartwychwstaniem i wniebowstąpieniem Jezusa Chrystusa.
Czytanie jest nie tylko wartościowe. Jest naprawdę przyjemne i daje dużo głębszą i dużo trwalszą satysfakcję, niż scrollowanie TikToka, Instagrama czy Facebooka, choć wymaga pewnego trudu i mobilizacji! Dla większej zachęty do podjęcia tego wielkopostnego wysiłku oto fragment z książki C.S. Lewisa „Chrześcijaństwo po prostu”:
Kiedy byłem dzieckiem, często bolał mnie ząb i wiedziałem, że jeśli pójdę do mamy, da mi coś, co uśmierzy ból na tę noc i pozwoli mi zasnąć. Jednak tym razem nie poszedłem do niej. Powód był następujący. Nie wątpiłem, że da mi aspirynę, ale wiedziałem, że zrobi coś więcej. Wiedziałem, że następnego ranka zabierze mnie do dentysty. Nie mogłem uzyskać od niej tego, czego chciałem, bez uzyskania czegoś więcej, czego nie chciałem. Chciałem natychmiastowej ulgi w bólu, ale nie mogłem jej uzyskać bez trwałego wyleczenia zębów. Ja już dobrze znałem tych dentystów: Wiedziałem, że będą majstrować przy wszystkich innych zębach, które jeszcze nie zaczęły boleć. Nie dawali spokoju, ty dasz im palec, oni wezmą całą rękę. W pewnym sensie nasz Pan jest jak dentyści. Jeśli dasz Mu palec, on chwyci całą rękę. Dziesiątki ludzi udają się do Niego, aby wyleczyć się z jakiegoś konkretnego grzechu, którego się wstydzą (jak masturbacja lub fizyczne tchórzostwo) lub który w oczywisty sposób psuje codzienne życie (jak gniewliwość lub pijaństwo). Cóż, On to wyleczy, ale na tym nie poprzestanie. To może być wszystko, o co prosiłeś; ale jeśli raz Go wezwiesz, On zapewni ci pełne leczenie. Dlatego ostrzegał On ludzi, aby „policzyli koszty”, zanim zostaną chrześcijanami. „Dobrze to zapamiętaj”, mówi, „jeśli Mi pozwolisz, Ja uczynię cię doskonałym. W chwili, gdy oddajesz się w Moje ręce, właśnie na to się decydujesz. Na to, a nie na coś mniejszego czy innego. Masz wolną wolę i jeśli zechcesz, możesz Mnie odepchnąć. Jeśli jednak nie odepchniesz, zrozum, że zamierzam doprowadzić to dzieło do końca. Bez względu na to, ile cierpienia może cię to kosztować w twoim ziemskim życiu, bez względu na to, ile niewyobrażalnego oczyszczenia może cię to kosztować po śmierci, bez względu na to, ile Mnie to będzie kosztować, nigdy nie spocznę ani nie pozwolę ci spocząć, dopóki nie będziesz dosłownie doskonały – dopóki mój Ojciec nie będzie mógł powiedzieć bez zastrzeżeń, że jest z ciebie zadowolony, tak jak powiedział, że jest zadowolony ze mnie. Mogę to zrobić i zrobię to.
Jasne, że w zestawieniu z głupawymi internetowymi memami słowa te brzmią poważnie i zmuszają do refleksji, do głębszej zadumy nad własnym życiem. Ale chyba o to właśnie chodzi w Wielkim Poście?