Dwa lata od eksplozji w Bejrucie: nie ustaje pomoc Kościoła

Sytuacja społeczno-ekonomiczna w Libanie stale się pogarsza. Najtrudniejsze jest jednak to, że dwa lata po eksplozji w bejruckim porcie rodziny ofiar wciąż nie znają prawdy o tej tragedii. W rozmowie z Radiem Watykańskim wskazuje na to bp César Essayan podkreślając, że Libańczycy zupełnie stracili zaufanie do polityków, nie mają też nadziei na lepszą przyszłość.

Wikariusz apostolski Bejrutu dla katolików obrządku łacińskiego zauważa, że w kraju panuje ogromna korupcja. Nie ma też dobrej woli, by państwo zaczęło działać. „Naprawdę niewiele trzeba byśmy mieli wodę w kranie i posprzątane ulice, a nawet to nie jest realizowane” – mówi bp Essayan wskazując, że coraz więcej ludzi opuszcza Liban w poszukiwaniu godniejszego życia. „Libańczycy są wykończeni, pomoc Kościoła nie ustaje” – mówi wikariusz apostolski Bejrutu.

„Kościół jest bardzo mocno zaangażowany w pomoc społeczną. W naszym wikariacie organizujemy wsparcie żywnościowe, wydajemy m.in. gorące posiłki, dostarczamy też potrzebującym niezbędne leki i środki higieniczne – mówi papieskiej rozgłośni bp Essayan. – Stworzyliśmy nawet mobilną klinikę. Mamy pomoc społeczną, psychologów, którzy są na miejscu. To może trochę wesprzeć ludzi, ale nie jest rozwiązaniem. Kościół nie jest w stanie sam go zapewnić. Jeżeli wokół Libanu nie ma międzynarodowej woli, aby kraj ten mógł naprawdę się odbudować, to każde nasze działanie jest bardzo trudne. Zbliżają się wybory prezydenckie i nie bardzo wiemy, jak mamy przez nie przejść. Zamiast wspólnej wizji dobra dla Libanu są jedynie politycy, którzy próbują się nawzajem wygryźć. Znajdujemy się w poważnym impasie. Nigdy nie byłem tak pesymistyczny, ale to nie przeszkadza nam kontynuować codziennej walki o każdego człowieka w potrzebie, którego spotykamy i którego Pan nam powierzył.“

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama